sobota, 13 sierpnia 2011

Tylko Ty - rozdział 9

Zapukał do pokoju w którym, jak mu powiedziano, powinien być Eiji.
-Proszę wejść – zawołał kobiecy głos.
Haru wszedł do przestronnego gabinetu lekarskiego. Za biurkiem siedziała na oko 30 letnia lekarka, ta, która robiła Yamadzie USG. Obok niej stał Eiji, pochylając się nad jej ramieniem. Oboje przeglądali jakieś papiery.
-Dzień dobry, ja chciałem zapytać o stan zdrowia Katsumiego Yamady.
Eiji wziął do ręki przeglądany dokument i podszedł do Haru.
-Właśnie zrewidowaliśmy jego wyniki badań i są bardzo dobre. Chłopak powinien jeszcze odpoczywać, najlepiej leżeć, czasem krótki spacer mu nie zaszkodzi i przyjmować leki, szwy zostaną zdjęte za dwa tygodnie, ale nie ma przeciwwskazań do wypisania go ze szpitala jeszcze dzisiaj.
-Jak to dzisiaj? Przecież ten chłopak nie ma dokąd pójść. Właśnie się dowiedziałem, że jego siostra wyrzuciła go z mieszkania.
-Haru my nie możemy go w nieskończoność trzymać w szpitalu, zwłaszcza, że nie ma takiej potrzeby. Powinien dochodzić do zdrowia we własnym domu. Anko po południu wypisze mu zwolnienie.
-Ewentualnie moglibyśmy zatrzymać go do jutra – odezwała się Anko – nie ma krewnych lub znajomych, którzy by mu pomogli?
-Z tego co wiem poza tą siostrą nie ma nikogo – w chwili, kiedy wymawiał słowo siostra w jego głosie słychać było sztylety.
-A ty kim dla niego jesteś? - spytał Eiji.
-Jego pracodawcą. Sprzątał w klubie.
-Na pewno nie może wylądować w jakimś schronisku, nie kiedy potrzebuje jeszcze opieki i spokoju.
-Coś wymyślę. Dzięki Eiji, do widzenia pani.
-Do widzenia.

Jego kobieca intuicja, że wszyscy po przyjęciu będą spać zawiodła na całego, jak tylko wszedł do domu.
-O Shin, myślałam, że jeszcze śpisz kochanie – w holu po którym krzątała się masa ludzi, sprzątających po przyjęciu, przywitała go matka.
-Mama? Myślałem, że jeszcze będziesz spała.
-No coś ty, zaraz idę do pracy. Mam dziś lekcje o 9:30, także masz szczęście, że mnie jeszcze zastałeś.
->Szczęście czy pecha?< - pomyślał.
-Synku dlaczego ty masz na sobie rzeczy z wczoraj?
-Ja... no... - podrapał się po karku.
-No nie mów, że spędziłeś noc poza domem? - Ise uśmiechnęła się szeroko – Powiedz z którą dziewcząt byłeś. Może z córką pana Sasaki, to śliczna dziewczyna.
-Byłem z Eijim. Przegadaliśmy całą noc u niego w domu.
-Przegadaliście siedząc pół nago?
-Co?
-Masz źle zapięte guziki.
-Nooo...
-Czyżbym na wnuki nie miała co liczyć?
-Mamo – poczuł się zakłopotany.
- Widziałam jak na niego patrzysz i nie mam nic przeciw. Chcę żebyś był szczęśliwy. Dobrze, ja już nic nie mówię. Pędzę do pracy.
->No to pięknie. Mam matkę przed, którą nic się nie ukryje<.
Poszedł na górę i od razu skierował się do swojego pokoju. Chciał się przebrać i dopiero pogadać z Ryu. Wszedł do sypialni i zobaczył brata śpiącego na jego łóżku. Zdjął marynarkę i kapcie, usiadł w nogach łóżka po turecku.
-Ryu, braciszku, pora wstawać.
Jasnowłosy zawsze budził się na dźwięk jego głosu, więc teraz otworzył oczy i popatrzył na brata, leżał na lewym boku. Ryu zlustrował jego wygląd.
-Wyglądasz jakbyś właśnie uprawiał seks – uśmiechnął się.
-Przestań. - powiedział szybko Shin, lekko zbladł. - Wyglądam normalnie. Jak według ciebie wygląda taka osoba?
-Ha, mam cię – Ryu podniósł się i oparł się o wezgłowie łóżka – żartowałem, ale tak patrząc na ciebie – przechylił głowę raz w prawo, raz w lewo – to wyglądasz promiennie, a do tego nie spałeś w domu...
-Żartowałeś? – przerwał mu – ja tu się martwiłem, czy u ciebie wszystko w porządku, a tobie się żartów zachciewa – Czemu spałeś w moim pokoju?
Ryu podciągnął nogi do siebie i objął je rękoma. Nadal miał na sobie tylko spodnie od piżamy.
-W nocy chciałem z tobą porozmawiać, ale nie było cię więc zacząłem rozmyślać. Zareagowałem lękiem na to co zrobił Kei, ale chyba dzięki temu doszedłem do wniosku, że mój strach nie powinien mną rządzić. Powinienem nauczyć się panować nad nim. Teraz Kei zrobił sobie głupie żarty, a co będzie jak ktoś mnie napadnie, to co poddam się bez oporu i będę prosił płaczliwie puść mnie, bo mnie sparaliżuje, zamiast podjąć walkę? Poza tym powinienem wiedzieć, że sytuacja nie musi się powtórzyć, że po ulicach nie chodzą tylko źli ludzie. Wyrządzono mi ogromną krzywdę, ale dlaczego ma to mnie zniszczyć? Kaoru robiąc mi to co zrobił chciał, abym cierpiał całe życie, bał się nawet liścia na wietrze, czy związania się z kimś, ale ja mu na to nie pozwolę. Nie pozwolę mu wygrać. Jak się poddam to będzie po mnie. Zachowanie Kei'a choć głupie upewniło mnie w tym. To nie Kei sprawił mi ból, tylko Kaoru, to była kara dla mnie, że chciałem go zostawić. Przez niego boję się dotyku ludzi, który tak lubiłem. Przecież gdyby Ito mnie nie skrzywdził wczorajsza sytuacja była by nawet podniecająca, a już na pewno wtedy, kiedy dowiedziałem się, kim jest mój napastnik. Shin, ja nie chcę się już bać, chcę żyć normalnie.
Shin słuchał tego i cieszył się jak głupek. Nie wierzył, że po tym co wczoraj się działo z jego bratem, ten dzisiaj jest jak nowo narodzony. Ciekawiło go jedno jak zachowa się względem Kei'a.
-A co z Tanaką?
Młodszy Kazama wyprostował nogi i założył ręce na piersi.
-Mimo tego co powiedziałem, jestem zły na niego, bardzo zły. Nie wiem, czy będę miał ochotę z nim przebywać. Pewnie dziwi go moja reakcja, ale wiedział, że nie lubię być dotykany...
-Już go nie dziwi – wyszeptał Shin, ale brat go doskonale słyszał.
-Słucham?
-Będziesz zły, ale ja po tym co ten idiota zrobił wygadałem wszystko jemu i Eijiemu, to co tobie się przydarzyło – spojrzał przestraszony na brata. Widział jak Ryu otwiera i zamyka usta, jakby chcąc coś powiedzieć, ale żadne słowo z nich nie wypłynęło.
Ryu miał ochotę rzucić się na brata i mu zwyczajnie przyłożyć. Zacisnął dłonie w pięści.
-Ty byś nic nie powiedział i w końcu ktoś musiał to zrobić.
-I musiałeś to być ty?!
-Kei musiał zrozumieć co zrobił, a tylko tak mogło coś do niego dotrzeć. Ryu nie gniewaj się na mnie. Proszę.
-Ja nie chciałem, aby o tym ktoś poza rodziną, wiedział. Źle mi z tym, że ktoś poznał moją tajemnicę.
-Prędzej czy później poznali by prawdę.
Chłopak chwilę milczał, próbując poukładać sobie wszystko. 
-Wiem, ale nie zmienia to faktu, że jestem na ciebie zły i musisz ponieść karę – na jego ustach ukazał się dość podstępny uśmieszek - Chcę poznać prawdę o dzisiejszej nocy. Czemu masz na sobie ubrania, które miałeś na przyjęciu? Gdzie spędziłeś noc, u kogo lub z kim?
Blondyn przez chwilę myślał nad tym co mu odpowiedzieć. Wiedział, że on i tak pozna prawdę jak matka wróci z pracy.
-Wczoraj jak wyszedłem z twojej sypialni pojechałem prosto do Kei'a. Wyszedłem stamtąd dopiero dzisiaj rano.
-Zostałeś u nich na noc? Czemu nie wróciłeś do domu?
-Zatrzymał mnie Eiji... no dobra spałem z nim – ukrył twarz w dłoniach, słysząc wbrew sobie wypowiedziane słowa..
-Myślałem, że jesteś hetero. Eiji to facet, wiesz o tym, prawda? - usiadł bliżej brata.
-Wiem, że to facet.
-Jesteś gejem i ukrywałeś to?
-Nie wiem kim jestem. Ty, a może on zrobił ze mnie geja?
-Nie można z kogoś zrobić geja. Homo się jest lub nie. Zaciągnął cię siłą do łóżka?
-Nie – wstydził się mu o tym mówić – pocałował mnie, a ja wtedy miałem ochotę oddać mu się natychmiast w ich salonie na podłodze. Ojejku po co ja ci to mówię – na jego policzkach pokazała się piękna czerwień..
-Bo ostatnio zwierzamy się sobie? Podobało ci się jak się kochaliście?
-O tak. Z dziewczyną nigdy tak mi się to nie podobało, jak z nim.
-Jesteś gejem, tylko nie wiedziałeś o tym. No możesz jeszcze być bi. Podobali ci się wcześniej mężczyźni?
-Nie! Eiji mi się podoba.
-Ej nie kłam. Widzę to, bo nie patrzysz na mnie, tylko błądzisz wzrokiem po pokoju.
-No, niektórzy mi się podobali. Taki jeden w liceum, był fajny, ale nie myślałem, żeby czegoś próbować. A Eiji – rozmarzył się – jest taki cudowny i kochany.
-Wpadłeś! - Ryu zaczął się śmiać.
-Jak to wpadłeś?
-Normalnie. I to po jednej nocy. Dobry był? Byłeś na dole czy na górze?
-Zawstydzaj mnie jeszcze bardziej.
-Jestem ciekaw.
-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła – westchnął widząc wpatrzone w niego ciekawskie oczy  -  Był bardzo dobry, chociaż porównania nie mam. Byłem na dole. I skończ z tymi pytaniami, bo się tu zaraz spalę. Ja wiem, że ty jesteś w tych sprawach bardzo bezpośredni i nie krępują cię takie tematy, ale mnie tak. To dla mnie coś nowego.
-Co teraz będzie między wami?
-Mam uczucie, że rano chciał mi wyznać uczucia. Tak na mnie patrzył, ale mu przerwałem, bo nie wiedziałem co ja mu odpowiem. Czuję do niego coś ciepłego od chwili jak zaczęliśmy częściej przebywać ze sobą. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby twój, niby hetero, braciszek spróbował szczęścia u boku mężczyzny.
-No nic – rzucił się na brata obejmując go – witaj w gronie nawróconych.
-Udusisz mnie głupolu.
Ryu odsunął się od brata.
-Wiesz co mnie cieszy? - zapytał Shin.
-Co?
-Ty się śmiejesz.
Tak, Ryu śmiał się wesoło jak nigdy.
-Powiedziałem, że nie dam Kaoru mnie zniszczyć. I drugi powód to ten, że teraz będę mógł gadać z tobą o facetach.
-No nie przeginaj. Nie myśl, że będę opisywał moje stosunki z Eijim
-Nie musisz ja już wiem, że seks masz udany i planujesz nowe... - nie dokończył, bo oberwał poduszką w głowę.
-Ja mówiłem o ogólnych stosunkach między ludzkich, a nie o seksie głupolu.
Ryu ponownie został uderzony poduszką, wstał i uciekł z pokoju.

Tymczasem Kei po wzięciu prysznica w samym szlafroku usiadł smętnie w fotelu. Przejechał dłonią po wilgotnych włosach. Westchnął. Nie miał zamiaru ruszać się dzisiaj z domu. Chciał przesiedzieć w swoim pokoju wieczność. Nie rozumiał co się z nim ostatnio działo. W czasie, kiedy nie znał Ryu, było mu dobrze, używał życia, nie miał uczuć, a teraz jest przez nie rozrywany. Ten chłopak działał na niego jak płachta na byka. Wysyłał mu jakieś feromony, które sprawiały, że nie umiał przestać o nim myśleć. Bez niego ciężko mu było funkcjonować.
Wczorajsza sytuacja pokazała mu, że potrafi być dupkiem. Do tego dochodził Haru, którego chciał zaciągnąć do łóżka. Chciał na chwilę zapomnieć o zranieniu Kazamy i wygłupił się przy Nakamurze. Teraz tylko jedna myśl zaprzątała mu głowę, jak przeprosić jasnowłosego? Jutro musi pójść do szkoły, co zrobi?

Haru wrócił do Yamady. Chłopak leżał wpatrzony w okno. Odwrócił głowę słysząc czyjeś kroku.
-Rozmawiałem z lekarzem. Mówi, że wyniki masz dobre i chcą cię wypisać ze szpitala.
-Dzisiaj?
-Tak. Masz u kogo zatrzymać się?
Chłopak nie odpowiedział tylko znów jego wzrok znów zawędrował w stronę okna.
-Miałem – powiedział dopiero po dłuższej chwili – ale nie mogłem tego miejsca nazwać domem -  w jego głosie słychać było rezygnację i smutek – Teraz będzie mi lepiej, poradzę sobie. Tylko niech mnie pan nie wyrzuca z pracy, bo bez niej będę miał problem.
-Masz jakieś oszczędności?
-Panie Nakamura, czy to przesłuchanie? – spojrzał mu prosto w oczy.
-Nie tylko chciałbym wiedzieć, czy mogę ci jakoś pomóc?
-Niech mi pan pożyczy na motel, odpracuję to. Potem może sobie coś znajdę.
-Gówno prawda Yamada! Myślisz, że przez najbliższe dni sobie poradzisz sam? Co ty myślisz, że wynajmiesz pokój w motelu dodatkowo pewnie jakiś obskurny i już będzie dobrze?! Miałeś zabieg, wiesz co to znaczy?! Wyglądasz na kogoś nie przystosowanego do życia i chcesz sam sobie radzić?! - Haru krzyczał, a Katsumi kulił się w sobie coraz bardziej – Chyba nie jesteś taki głupi, aby sądzić, że zaraz wrócisz do pracy! Chcesz, aby szwy popękały?! Jak ty to sobie wyobrażasz?! Powiedz mi dzieciaku!
Chłopak powoli obrócił się na bok, lekko dotykając swego brzucha, tyłem do mężczyzny. Dopiero wtedy Haru ocknął się z tego niespodziewanego wybuchu i dał sobie mentalnego kopniaka. Długowłosy zapewne w swoim życiu słyszał już zbyt wiele takich krzyków.
-Przepraszam, nie wiem co we mnie wstąpiło. Zdenerwowałem się, na myśl, że chcesz mieszkać w motelu. Nie ma o tym mowy. Co prawda ja mam tylko malutkie mieszkanie, ale jakoś się w nim pomieścimy.
Widział jak Katsumi odwraca głowę i patrzy na niego.
-Ja nie potrzebuję jałmużny.
-Chcę ci pomóc. Wiem jak to jest zostać bez niczego. Nie mam zamiaru pozwolić, żeby ciebie spotkało to samo co mnie. Nie chce nic więcej ponad to, żebyś wyzdrowiał i miał dach nad głową.

Kei zszedł na dół, kiedy poczuł głód,myśl, że chce w swoim pokoju spędzić wieczność jak szybko przyszła tak i szybko uleciała. Zobaczył jak brat zamyka drzwi i zmęczony opiera się o nie.
-Uff, pojechali – oznajmił Eiji.
-Kto?
-Tata i Nanako, mówiłem ci, że wyjeżdżają. Nanako od dwóch godzin latała po domu i sprawdzała, czy wszystko zabrała. Zatrudniając mnie do pomocy. Mam dość, co mnie obchodzi, ilość zapakowanej bielizny. I tak na miejscu kupi dwa razy tyle.
-Myślałem, że jesteś jeszcze  w szpitalu.
-Miałem dziś tylko trzy godziny. Za to jutro mam tam być od rana do nocy. Nie wiem kto wymyślił ten grafik. Przeprosiłeś Ryu?
-Nie potrafię mu spojrzeć w oczy.
-Wstydzisz się kolego, wstydzisz się – podszedł do brata i poklepał go delikatnie po policzku – Miyo chodź, pani Shimizu zaprasza na deser – zwrócił się do siostry, która siedziała na komodzie z opuszczoną głową – Miyo co ci jest?
Obaj do niej podeszli. Dziewczynka popatrzyła na nich cała zapłakana.
-Mama obiecała mi, że pójdziemy dzisiaj do kina, a potem na lody do Asakusa. Obiecała, że pochodzimy tam po straganach i...
Eiji wziął dziewczynkę na ręce i ją przytulił.
-Mama nie mogła, ale my możemy tam pójść, prawda Kei? Zrobisz to dla swojej małej siostrzyczki, prawda? - Jego wzrok mówił, że odmowy nie przyjmuje.
-Ja nie jestem mała.
-Dla nas jesteś  - postawił dziewczynkę na podłodze – idź się ubrać. Ciebie też to się dotyczy Kei. Zaczekam na was przy samochodzie.
Wyszedł przed dom i wyciągnął komórkę. Miał nadzieję, że Shin zgodzi się na jego pomysł.

1 komentarz:

  1. Te opowiadania są super *.* podziwiam cię ze masz taką wyobraźnie :D

    OdpowiedzUsuń