wtorek, 20 marca 2012

Tylko Ty 2 - rozdział 16

To chyba najdłuższy rozdział, jaki napisałam w ogóle. :D
Dziękuję za wszystkie komentarze i zapraszam do czytania i komentowania. :D

Betowała Ay. :*

***

- Chyba co innego mi właśnie stanęło - wyszeptał Tozawa.
- Stanęło, powiadasz? - bardzo powolutku zbliżył się do Sejena.
Szatyn tylko oblizał kusząco wargi. Odda mu się ponownie. Ponownie znów poczuje się po tym źle, ale tak bardzo go pragnął. W takich chwilach przestawał myśleć. Nastawiał się tylko na odczuwanie przyjemności. Wypuścił wstrzymywane powietrze w momencie, kiedy Daisuke docisnął go do ściany i zabrał się za zdejmowanie mu spodni.
- Poczekaj - Sej chwycił go za nadgarstek. - Masz pecha. Każdy cię przyłapuje na niecnych czynach. Zanim posuniemy się dalej, może chodźmy do twego pokoju?
- Racja. Niby rodziców dziś nie będzie, ale nigdy nic nie wiadomo. Idź pierwszy, popatrzę sobie na twój tyłeczek.
- No, bo tylko on cię interesuje? Mam też inne części ciała.
- Masz, ale twój tyłek mnie podnieca.
- Chętnie popatrzyłbym na twój - uśmiechnął się zalotnie Sejen.
- Mój nie jest ciekawy.
- Jestem innego zdania - uśmiechnął się. Poszedł jednak przodem.
Już chciał znaleźć się w nim. Kochał to uczucie ciasnoty, jaka otaczała jego penisa. Sejen był taki ponętny, że chciał tylko jego. Zamknął za nimi drzwi, przekręcając kluczyk, tak na wszelki wypadek. Nie pozwolił Sejenowi dotrzeć do łóżka. Odwrócił go do siebie przodem i przyszpilił ponownie do ściany.
- Dziś nie będzie wygodnego łóżeczka - zaczął się ocierać o niego. Dokładnie wyczuł twardą wypukłość w spodniach Sejena. Sam też już nie był całkiem miękki. Chwycił go za pośladki i ścisnął. Były takie mięsiste.
Sejen sięgnął do jego ust. Cieszył się, że Dai mu tego nigdy nie odmawiał. Czasami nie mogli się od siebie odessać. Wręcz pożerali się ustami, napierając jeden na drugiego i walcząc o dominację. Jedyną dominację, na jaką mu Tozawa pozwalał.
Oddawał pocałunek z pełnym zaangażowaniem, w międzyczasie rozpinając mu pasek od spodni i rozporek. Był go tak głodny, że cały zadygotał na myśl, co zaraz zrobi. Jak dotąd, był spokojny, ale coś w niego wstąpiło i już, teraz, natychmiast musiał mieć ten tyłek. Zsunął mu spodnie wraz z bielizną na uda, odwrócił chłopaka przodem do ściany.
- Powoli, nie spiesz się tak - wyszeptał nagle spięty Amori.
- Zawsze się spieszę. Tak bardzo cię pożądam. Muszę sobie włożyć.
- Zawsze myślisz tylko o włożeniu, tak jakbym... Ach – jęknął, kiedy poczuł jego członek przesuwający się między jego pośladkami. Aż się wypiął. Lubił, kiedy Dai tak się o niego ocierał. - Mam nie tylko tyłek, ale i całe ciało do pieszczenia.
- Cii... Nic nie mów - drżącymi dłońmi założył prezerwatywę, jaką miał w kieszeni teraz opuszczonych do kostek spodni. Kiedy się podniecał, nie umiał przestać brać tego, co chciał. Przystawił czubek do jego dziurki.
- Żel - warknął Sejen. - Nie daruję ci, jak weźmiesz mnie na sucho.
- Szzzz. Spokojnie, jest nawilżona i jeszcze w ciebie nie wchodzę. Poocierać się chcę. O tak. Jak pomyślę, co zaraz zrobię
W sumie na tą myśl Sejen bardziej stwardniał. Nie mógł powiedzieć, że nie lubił szybkiego seksu, tak robił z innymi, ale z Daisuke chciałby się pieścić długo, lecz musi się zadowolić tym, co ma. Kocha go. Zamruczał, czując głaskanie po biodrze, które z czasem przesunęło się na brzuch i z powrotem, to go uspokajało. Do tego ten penis w szczelinie między pośladkami go coraz bardziej nakręcał.
- Chcę już się wsunąć w ciebie. Mogę?
- Ostatnio nie pytałeś.
- Ostatnio cię przygotowałem. Nie chcę, aby cię bolało.
Rozczuliło go to. Może i Daisuke był szybki i obchodził go tylko jego tyłek, ale nie chciał sprawiać mu bólu.
- Włóż go.
Daisuke wsunął się w niego cały i westchnął, czując, jak ciasno ściany odbytu kochanka zaciskają się na nim. Usłyszał krzyk Sejena, który wtulił twarz w ścianę. Chłopak drżał.
- Powoli, mogłeś to zrobić powoli – cholera, bolało. Nie wiedział, że Dai zrobi to tak szybko, kiedy za nawilżenie służył tylko poślizg na prezerwatywie, a on nawet nie był tam rozpalony, jak zawsze. Nie był zbyt doświadczony na takie rzeczy. Cały się spiął.
- Przepraszam - miał wielką ochotę się ruszać, ale nie chciał zrazić do siebie chłopaka. Tak bardzo go pragnął. Mógł być ciągle w nim i z nim. Gdyby się tak nie bał otoczenia, to byłby z nim. Przywarł do jego pleców i pocałował w szyję.
Amori zsunął dłoń do swego penisa i zaczął się masturbować. Musiał się rozluźnić, bo nic z tego nie będzie. Wolałby, aby Dai się nim zajął, lecz nie będzie go o to prosił. Cholera, zakochał się w naprawdę trudnym chłopaku. Mógł znaleźć sobie jakiegoś wyzwolonego geja i z nim być. Ale nie, to musiał być Tozawa. Los igrał sobie z nim. Przyjemność, jaką zadawała mu ręka, zaczęła go odprężać i rozprzestrzeniała się na całe ciało.
Blondyn wyczuł moment, kiedy zaciśnięte mięśnie go puściły, a te na ciele rozluźniły się. Pchnął, tym razem delikatnie, biodrami. Członek już bez problemu się poruszył we wnętrzu chłopaka. Oparł czoło o jego plecy, chwycił za biodra, wysuwając je bardziej do siebie. O tak, teraz miał doskonały dostęp do niego. Nigdy nie potrafił się nim nasycić. Wiedział, że mógłby mieć jeszcze więcej i dać mu więcej. Choćby sam zająć się nim, tak jak trzeba, ale nie umiał w sobie przezwyciężyć jakiejś bariery. Nie chciał, by świat o nim wiedział i nie chciał cierpieć. Dlatego nie mógł zbliżyć się do Sejena bardziej niż poza okazyjny seks. Ponieważ mógłby wtedy się zakochać. Już od dawna chłopak nie był mu obojętny, ale nie będą razem. Jakby się zakochał w Amorim, cierpiałby, bo musiałby go zostawić, nie mógł być z facetem oficjalnie. Tak, to wszystko upychał na dno serca, a do umysłu pozwalał dotrzeć tylko czystej żądzy. Żądzy, jaka teraz pozwalała mu brać chłopaka i wyrywać wreszcie jęki ekstazy, a nie bólu. Przytrzymał go za biodra i wbijał się w niego bez opamiętania.
- Chciałbym kiedyś tobie sprawić taką przyjemność... mmmnnn, o tak, rób tak w tym miejscu - westchnął rozpalony Sejen, kiedy penis w nim uderzył prosto w prostatę i przesuwał się po niej. Rozsunął szerzej nogi. – Zobaczyłbyś, co czuję. Zrobiłbym ci dobrze - na samą myśl o tym szczytował w swojej ręce, znacząc spermą podłogę.
Serce Daisuke mocniej zabiło. Przecież mówił mu, że nie ma takiej możliwości, żeby on wylądował na dole. Przyspieszył i wystrzelił prosto w prezerwatywę, poruszając się jeszcze jakiś czas w nim. Gdy się zatrzymał, objął go mocno na chwilę i ucałował w ramię.
- Powiedziałem ci, że nie dam dupy - wysunął się ostrożnie i zdjął kondom, który zaraz zawiązał. Sięgnął jeszcze po paczkę chusteczek i podał ciężko oddychającemu chłopakowi, który zdążył się już odwrócić. Sam podszedł do kosza i wyrzucił gumkę.
Sejen wiedział, że Tozawa jest zły, ale o co? O to, że chciałby też go mieć? Wytarł się i podciągnął spodnie, po czym zajął się jeszcze podłogą. Lepiej nie zostawiać takich śladów.
- Nie rozumiem, co ci przeszkadza to, że pozwoliłbyś sobie wsadzić.
- Nie - zapiął spodnie. Po co poruszają ten temat?
- Ale dlaczego?
- Nie pasuje mi to. Nie chcę. Nie rozumiesz prostych słów?
- Rozumiem, ale ja na przykład bardzo to lubię i chciałbym czasami...
- Nie ze mną - warknął Daisuke.
- Przecież zająłbym się tobą - podszedł do niego i pocałował w policzek.
- Nie - Dai się cofnął. - Było miło, a ty to psujesz.
- Co psuję? To, że zaproponowałem wzięcie twojego tyłka?
- Tak! Nie należę do osób, które dają dupy! Nikomu jej nie dam i na pewno nie tobie! Odwal się ode mnie! - krzyczał rozjuszony.
Sejen poczuł się bardzo zraniony. Ten chłopak kolejny raz wbił mu sztylet w serce. Odwrócił wzrok od niego i wziął głęboki oddech.
- Mam się odwalić?
- Wiesz, że nie chciałem...
- Chciałeś - wyszedł z pokoju, w salonie zostawił sweter. - Wiem, że jestem dla ciebie nikim. Chciałbym, aby było inaczej, ale nigdy nie będzie. Nawet nie potrafisz mnie dotknąć.
- Dotykam cię - szedł za nim.
- Tak, mojej dupy - syknął. - Tylko ona cię obchodzi.
- Całuję cię i przytulam.
- Jedynie to mogę od ciebie dostać. Ale poza pierwszym razem i wtedy w łazience, kiedy sam poprosiłem, abyś mnie dotknął, to nawet nie potrafisz wziąć w rękę mojego kutasa! Chcesz tylko mnie brać i chociaż dobrze mi z tobą, to czasami chciałbym, abyś zajął się też innymi miejscami na moim ciele, nie tylko dupą! Wciąż myślisz o sobie, pieprzony egoisto! Gdzie jest ten durny sweter!
- Nie przeszkadzało ci to! - Daisuke podniósł ubranie chłopaka i podał mu je. Ten wyrwał mu odzież i założył na siebie.
- Nie, dopóki nie zrozumiałem ważnej rzeczy! - tej, że go kocha. - I wiesz co? Ja myślę, że się mną po prostu brzydzisz - kontynuował Sej.
- Nie brzydzę się, czy inaczej pchałbym ci palce do tyłka?!
- Robisz to, bo wiesz, co po nich włożysz!
- Przestańmy się kłócić. Gdyby nie ten głupi temat o dominacji...
- Właśnie, dla ciebie to głupi temat. I nie traktuj tego, jak zdominowanie kogoś! Ty nawet do ust nie potrafisz wziąć, a co dopiero dałbyś mi tyłek! Co ja sobie głupi myślałem? Faktycznie jestem dla ciebie tylko dziurą do spuszczania - powiedział z bólem. - Wiedziałem o tym i przyjmowałem to spokojnie, ale teraz, kiedy wiem, co czuję, to mnie boli - oczy zrobiły mu się podejrzanie wilgotne.
- Co to znaczy, że czujesz? - serce chciało mu się wyrwać z piersi. Dlaczego tak szybko biło?
- Co czuję? Kocham cię i jest mi strasznie z wiedzą, że ty mnie nie i pewnie jutro i pojutrze na mnie nie spojrzysz, ale nie martw się, nie będziesz musiał mi mówić, że to koniec naszego małego, łóżkowego romansu. Bo ja to kończę! Słyszysz, Dai? Koniec, już nie dostaniesz mojej dupy, niczego! Mam dość! Nie zbliżaj się do mnie w szkole ani poza nią! Zapomnę o naszej małej przygodzie! Nie znam cię! Jesteś mi obojętny, jak zeszłoroczny śnieg! Siedź w tym swoim kokonie i w strachu, że ktoś pozna twój skrywany sekret! Spotykaj się z dziewczynami i udawaj! Zawsze i wszędzie udawaj! I bój się! Mnie może wyśmiewają, ale jestem wolny, a ty tkwij w niewoli, którą sam sobie dałeś! To koniec, Tozawa. Na twoje życzenie odwalę się od ciebie! - wyszedł na przedpokój i założył buty. Kucnął, aby zawiązać sznurówki. Nie liczył, że chłopak go zatrzyma.
Dai wyszedł za nim cały spięty i w szoku. Sejen go kochał. Kochał. Kochał. Dudniło mu w głowie. Ale on zdobył się tylko na:
- Tak będzie lepiej - po tym zobaczył jeszcze większy ból. Ból, który zapanował nad całym ciałem Sejena.
- Masz rację, tak będzie lepiej, tchórzu - zabrał z wieszaka gruby polar i, nie ubierając go, wybiegł z domu, w którym był po raz ostatni. Pustka, jaką w sobie odczuł, przygniatała go swoim ciężarem do ziemi, ale nie poddawał się jej, tylko biegł chodnikiem przed siebie. Chciał być sam. Cieszył się, że nie rozpłakał się przy Tozawie. Poniżyłby się tylko przed nim.

Tymczasem Dai ciągle stał w tym samym miejscu, w jakim zostawił go Amori, przyszłość rysowała się na czarno. Został teraz sam, nie mógł nikomu wyznać, co go boli. A bolało go to, że już nigdy nie przytuli Sejena do swego ciała.
- Tak będzie lepiej - powtórzył własne słowa. Będzie żył, jak dotąd, kiedy tylko upora się z własnymi uczuciami. Bo one były, a w ostatnich dniach szczególnie dawały o sobie znać. Był tchórzem i wiedział o tym, ale wolał to niż stanie się pośmiewiskiem.

***

Ryu zapukał do sypialni Miyo. Shin i Eiji mieli im coś ważnego do powiedzenia. Po krótkim "spadaj" zmarszczył brwi i jeszcze raz zapukał.
- To ja i nie będę spadał - w końcu otworzyła mu drzwi. - To ty wpadaj na dół. Mamy rodzinne zebranie.
- Nie mam czasu - znów przerwał jej w pisaniu erotycznej sceny. On ma jakiś radar w głowie czy jak?
- A co robisz? - zerknął za nią. - Chyba to nie jest nic tak ważnego, żebyś nie zeszła.
Dziewczyna zagryzła wargę. W sumie gdyby mu powiedziała, to może pomógłby jej przy pewnym problemie. Do Sejena nie mogła się dodzwonić.
- W sumie, jak nie powiesz Keiowi, bo mnie wyśmieje, to mogę ci pokazać, co piszę.
Jego twarz się rozjaśniła. Przecież wiedział, że to nie były żadne referaty czy coś takiego. Nad tym dziewczyna nie spędzałaby tylu godzin.
- Poznam twój sekret?
- Tylko nie zachowuj się, jak dziecko. Właź i zamknij szczelnie drzwi. Siadaj - przysunęła mu krzesło. - No ja od jakiegoś czasu piszę opowiadania.
- Super. Jaki to gatunek?
- Opowiadają o miłości dwóch facetów - powiedziała ostrożnie.
- Hm? - zrobił głupią minę.
- W necie tego pełno. Pokażę ci to, co napisałam - odwróciła w jego stronę laptop i otworzyła już zakończone opowiadanie.
Mężczyzna nachylił się i wczytał się w tekst:

Wiedział, że nigdy nie będzie mu dane na zawsze z nim pozostać, ale musiał być z nim choćby przez chwilę. Pragnął go posiąść chociaż raz. Podszedł do chłopka i bez żadnych pytań wpił mu się w usta. Rudzielec jęknął...

Ryu zaczął wczytywać się w początek miłosnej sceny i musiał przyznać, że poczuł wypieki na policzkach. Skąd ta dziewczyna wiedziała o takich rzeczach? Przerwał scenkę i popatrzył na nią.
- Skąd ty wiesz o tego typu technikach?
- Mam neta. Edukuję się, kochany.
Nie wiedział, że jego może coś takiego zakłopotać. Dobrze, że nie wypytywała się jego o seks.
- I skoro już wiesz, co robię, to możesz mi pomóc?
- W czym?
- Czy dwóch facetów jest w stanie to robić w wodzie? Czy ona nie wlewa się tu i ówdzie?
Chyba właśnie zapytała.
- A co z edukacją w necie?
- Nie widać dużo. Muszę to wiedzieć.
- Wiesz, woda, jak woda, dostaje się wszędzie, - podrapał się po głowie - ale w tym wypadku może pomóc... Wiesz co, poszukaj takich informacji, ale teraz chodź na dół - podniósł się z krzesła. - A mogę dostać kopię tego? - wskazał palcem na tekst.
- Możesz, ale nie powinnam ci go dawać. Nie pomogłeś mi. Przyślę ci plik mailem - ha, ma kolejnego czytelnika. Zamknęła laptop i razem z nim zeszła na dół, gdzie w salonie czekała na nich ich mała rodzinka oraz Katsumi.
- Hej, kochanie - Ryu przywitał się ze swoim partnerem. Od rana się nie widzieli.
- Cześć. Później będę chciał ci coś pokazać.
- Ok. To co chcieliście nam powiedzieć? - zwrócił się do Shina i Eijiego.
- Nie wiem, jak to przyjmiecie, - zaczął lekarz - ale ja i Shin chcemy zamieszkać razem.
- To było do przewidzenia - wtrącił Kei.
- Dlatego chcemy kupić dom...
- Przecież po remoncie możecie zamieszkać w naszym - rzuciła Miyo. - Ja mogę tu zostać, aby wam nie zawracać głowy na początku drogi.
- Nie, siostrzyczko, dzięki, ale chcemy mieć swój własny dom i nie taki duży. Tamten będzie twój. Teraz ważniejsza sprawa - splótł palce dłoni z palcami Shina. - Chcę adoptować Aiko.
W pomieszczeniu zapanowała cisza. Została przerwana przez Keia.
- Jak to adoptować? Przecież nie ma takiej możliwości. Nikt się na to nie zgodzi i nie mam na myśli nas, ale prawo.
- Znajdziemy dobrego adwokata i będzie walczył z nami o takie prawo. Shin jest biologicznym ojcem Aiko, a ja jego partnerem. Partnerzy heteroseksualni mają prawo adoptować dzieci swoich małżonków, więc ja też mam.
- Ale ty nie jesteś mężem Shina - rzekł Ryu.
- Nie jest, bo mamy głupie prawo - Shin zabrał głos. – Aiko, mając dwóch prawnych ojców, będzie miała możliwość żyć z nami, a jej dziadkowie ze strony matki nie będą mogli mi jej odebrać.
- A próbują? Nie mówisz nam o czymś? - zaniepokoiła się Miyo.
- Nie, ale jak dotrze do nich, że jestem gejem, mogą spróbować.
- Dlatego chcę adoptować Aiko, ale to nie jedyny powód. Zwyczajnie chcę, aby stała się moją córką.
- To musicie znaleźć dobrego adwokata i tolerancyjnego sędziego. I życzę szczęścia - Ryu przytulił obu na raz. Chociaż bał się, jak w przyszłości ludzie będą traktować Aiko. Ale jak uda się adopcja, to zrobią wszystko, aby dziewczyna nie cierpiała, że ma dwóch ojców. Aby nie stała się pośmiewiskiem.
- To trochę potrwa, ale uda nam się, wierzę w to - Eiji popatrzył czule na kochanka.
- Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć powodzenia - Kei poklepał brata po ramieniu i zatrzymał się przy Shinie. - Naprawdę chcę, żeby wam się udało. Wybacz, że traktowałem cię źle, ale...
- Spoko. Rozumiem. Sam siebie źle traktowałem. Możemy o tym zapomnieć - uśmiechnął się Shin.
- Pewnie przeżywacie euforię i noc będzie wasza, ale jutro chce cię widzieć w pracy, Shinie Kazama.
- Tak jest, szefie.
- I tak ma być - puścił oczko bratu swego partnera.
- Powiedziałby kto, że jesteś taki groźny - Miyo klepnęła Keia w pośladek.
- Jeszcze raz to zrobisz, a pożegnasz się z kieszonkowym.
- Mamusia mi pieniądze prześle.
- Zadzwonię do macochy i jej powiem, co nieco o tobie. Robisz się nieznośna.
- Ja?

Ryu już nie słuchał ich przekomarzanek. Zauważył, że jego partner był przygnębiony, ale potem się rozpogodził. Był ciekaw, o czym mają porozmawiać. Na razie usiadł obok Katsu.
- Cukiereczku, coś taki cichy?
- Nie wiem, co mam myśleć o pewnym facecie.
- Poznałeś kogoś?
- Jest nowym klientem galerii. Nazywa się Connor Williams.
Kazama poszukał w głowie nazwiska.
- Nie kojarzę. Pewnie zajmowała się nim Norie, zanim wyjechała. A co?
- Nic, tylko chyba mu się podobam.
- To dobrze. Fajny jest? - dopytywał Kazama. Jego zdaniem Katsu powinien kogoś poznać.
- Byliśmy na kawie. Powiedział, że mieszka w Japonii od trzech lat. Wydaje się być miły.
- Może zainteresuj się nim.
- Nie chcę się z nikim spotykać. Dla mnie to za wcześnie. Chociaż Williams chce się ze mną ponownie spotkać i nie powiedział, że w sprawach wystawy - Katsumi popatrzył na przyjaciela.
- To od ciebie zależy. Nie będę cię namawiał do czegoś - wziął go za rękę. - Ale pamiętaj, że zawsze możesz ze mną porozmawiać.
- Dzięki. I dziękuję za pracę. Nie myślę wtedy o Haru.
- Spoko. Przyjaciele są od tego, aby pomóc.
Podszedł do nich Kei.
- Ryu, czekam na ciebie w sypialni, to ważne.
- Zaraz przyjdę.

Kei skinął głową i wyszedł z salonu. Sięgnął do kieszeni spodni, w których trzymał złożony list. Ciągle nieprzeczytany.
W sypialni usiadł w głębokim fotelu i przetarł dłońmi twarz. List położył na stoliku. Nie wiedział, czy robi błąd, nie czytając go wcześniej, ale obawiał się, co tam może zastać i że wtedy zechciałby to ukryć przed partnerem. To byłoby złe posunięcie. Obiecał niczego przed nim nie zatajać. Przyznał sam przed sobą, że bardziej kusiło go spalenie listu niż zajrzenie do niego, ale z drugiej strony mała ciekawość, co w nim jest, nie pozwoliła na to. Postanowił zostawić tę decyzję Ryu.
- Jesteś taki zamyślony, że nawet nie słyszałeś, kiedy przyszedłem - Ryu oparł się o framugę drzwi.
- Chodź do mnie - wyciągnął rękę.
Ryu zamknął drzwi i wszedł głębiej do pokoju. Smutne oczy Keia go niepokoiły. Usiadł mu okrakiem na kolanach, a wtedy brunet przytulił głowę do jego piesi.
- Kochanie, co się dzieje? Kei, powiedz mi - pogłaskał go po miękkich włosach.
- Byłem dzisiaj w tym szpitalu psychiatrycznym, w którym przebywał Isamu.
- I?
- Lekarz chciał, abym przyjechał, ponieważ Isamu zostawił dla mnie list.
- Co w tym liście było? - Kei wyraźnie wyczuł, jak mięśnie mężczyzny się spinają.
- Nie wiem. Nie czytałem go. Chciałem poczekać na ciebie. Sam zdecyduj, czy chcesz go razem ze mną przeczytać, czy mamy go zniszczyć.
Ryu usiadł obok. Jego spojrzenie padło na białą kopertę. Teraz walczyły w nim dwie osobowości, jedna chciała przeczytać korespondencję, natomiast druga krzyczała, aby tego nie robił.
- Przeczytamy to - usłyszał sam siebie. - Inaczej zawsze będzie nas męczyć, co w nim było.
- Dobrze - Kei wychylił się po kopertę. Zanim ją otworzył, ucałował w usta kochanka. - Kocham cię.
- Wiem. Ja ciebie też, ale otwórz to.
Po paru ruchach brunet wyjął kratkowaną kartkę ze zwykłego zeszytu. Rozwinął ją. Tekstu nie było dużo. Wyraźnie było widać, że jest pisany drżącą ręką.
Ryu przykleił się do jego ramienia.
- Przeczytaj na głos.
- Kochany Keiu - czytał Tanaka. - Doskonale wiesz, co zawsze do ciebie czułem. Pragnąłem mieć cię dla siebie. Zdradzę ci, że nigdy z nikim nie byłem. Czekałem na ciebie. Chciałem tobie ofiarować niewinność. Ty jednak wciąż mnie odrzucałeś. Potem pojawił się Kazama i odbiło ci na jego punkcie. Zakochałeś się pierwszy raz w życiu. Nie mogłem pozwolić, by on był z tobą. Kaoru spotkałem przypadkiem. Przystałem na jego plan. Ten jasnowłosy musiał zniknąć. Wtedy w mieszkaniu dotarło do mnie, że naraziłem ciebie. Nie mogłem pozwolić, abyś, ratując Kazamę, sam zginął. Wtedy, kiedy zabiłem Kaoru, zrozumiałem, co zrobiłem. Uratowałem ciebie, ale Kazama wtedy miał też szansę na życie. W mojej głowie miałem tylko myśli, że skoro Kaoru nie żyje, to kto zabije Kazamę? Przecież musiałeś być mój. Chciałem wziąć nóż i wbić go w niego, ale moje ciało odmówiło posłuszeństwa. Podobno to się stało za sprawą mózgu, licho tam wie tych pieprzonych lekarzy. I po dzisiejszy dzień żałuję, że Ryu nie zginął. Wciąż jesteś jego. I nie umiem żyć już z tą myślą. Dziękuję, że mnie odwiedzałeś. I żegnaj. Isamu - Kei zakończył czytanie i spojrzał na Ryu. Ten gapił się na tekst niewidzącym wzrokiem. - Miałeś rację, on naprawdę chciał cię zabić.
- Spalmy ten list i zostawmy to za sobą - Ryu wyrwał mu kartkę. - Nie chcę już wracać do tamtych chwil - wstał i wziął z półki szklaną misę. Szkoda, że wtedy rozjuszony Kei jej nie stłukł, tylko rozbił tamten wazon. Wziął jeszcze z szuflady zapałki, zawsze leżały obok świec w razie gdyby prądu nie było. - Mogę?
- Zrób to.
Ryu wrzucił list razem z kopertą do misy i zapalił zapałkę. Przyłożył ogień do papieru, który od razu zaczął się palić.
- Teraz zejdziemy na kolację i zapomnimy o tym - zawyrokował jasnowłosy mężczyzna.
- Ryu, wszystko dobrze? - podszedł do niego i pogłaskał po ramieniu. Zachowanie mężczyzny niepokoiło go, był zbyt spokojny, jakby list zawierał informacje o pogodzie.
- Tak. Wyrzucisz popiół do sedesu czy ja mam to zrobić?
- Wyrzucę - ale zanim to zrobił, po prostu chwycił partnera w ramiona i mocno przytulił. Ryu odetchnął głęboko, uspokojony.

***

Po kolacji Katsumi wyszedł na dwór odetchnąć chłodnym powietrzem. Czuł się samotny. Może nie samotny w sposób, że chciałby mieć partnera, ale samotny w sensie, że brak mu było towarzystwa w łóżku. Ostatni raz kochał się z Haru... dość dawno temu. Był przyzwyczajony do regularnych stosunków i teraz mu tego coraz bardziej brakowało. Mimo tego, nie umiałby od tak pójść z kimś do łóżka. Szybki seks nie był dla niego. Mógł się oddać tylko komuś, kogo kocha, a to znaczyło, że jeszcze długo będzie sam. Obejrzał się za siebie, kiedy frontowe drzwi się otworzyły. W progu stanęła Miyo.
- Przeziębisz się.
- Mam sweter, a ty jesteś w samej bluzeczce.
- Ja tylko na chwilę wyszłam. Sejena wpuściłam. O, już idzie. Hej - pomachała do przyjaciela, ale zaraz uśmiech z jej twarzy zniknął. - Co się stało?
- Definitywnie zakończyłem znajomość z Tozawą - wszedł na schody. Miał permanentnego doła. - Od dziś go nie znam. Cześć, Katsu.
- Cześć.
- Ale co się stało? - zapytała dziewczyna.
- To tchórz, dupek i zimny drań. Jego interesowała tylko moja dupa i nic więcej.
- Wiedziałeś o tym.
- Tak, Miyo, wiedziałem, ale nie obchodziło mnie to i wielu rzeczy nie widziałem, zanim go nie pokochałem. Faceci to świnie. Za przeproszeniem, Katsu.
- Nie ma sprawy. Mam podobne zdanie.
- Miyo, mogę tu chwilę zostać? Dziś ojciec jest w domu i nie spieszy mi się do niego.
- Pewnie. Chodź - pociągnęła go za rękę. - A ty, - zwróciła się do Yamady - jak chcesz spacerować, to załóż coś na siebie.
- Dobrze, mamusiu - ta dziewczyna go rozbrajała. Posłuchał jej rady i już pięć minut później w kurtce spacerował po ogrodzie. Rozmyślał o swojej przeszłości. Życie zawsze go kopało, mieszało z błotem, raniło, jak tylko mogło, ale on się nie poddawał. Mógł wyglądać na delikatną i wrażliwą istotę, ale dostawanie po tyłku uodparniało go. Załamał się po rozstaniu z Haru, a to był najsilniejszy z ciosów, lecz z pomocą przyjaciół podniósł się z tego. Nie oznaczało to, że nie cierpiał. Nadal go bolało serce, a do oczu napływały łzy na samą myśl o tym. Z tym, że teraz skutecznie potrafił to w sobie stłumić, przez co ból zamieniał się w złość, a ta we wściekłość. Wściekłość, która sprawiała, że najchętniej rozwaliłby nos Nakamurze i wykrzyczał mu, co czuje. Chociaż obawiał się, że widząc go, pierwsze, co miałby ochotę zrobić, to wtulić się w niego. Aż go ciarki przeszły na samą myśl o tych silnych rękach i skórze pokrytej czarnymi włoskami. Tak, wciąż kochał i pragnął Haru. Potrząsnął głową, żeby głupie myśli uleciały. Wrócił do domu z myślą, że faktycznie powinien kogoś poznać. A może już poznał?
- Connorze Williamsie, naprawdę jesteś mną zainteresowany?

***

Sachi wszedł do obszernego mieszkania Adachiego. Przesunął wzrokiem po gustownych, starych meblach. Wiele z nich prawdopodobnie było antykami. Zatrzymał dłużej wzrok na czarnym kredensie. Wyryty w drewnie motyw kwiatowy musiał kogoś kosztować wiele pracy, ale zapewne autor czuł dumę po zrobieniu tego kunsztownego dzieła.
- Podoba ci się - stwierdził Mitsuo.
- Nie znam się na tym, ale przyciąga wzrok. I jeżeli ktoś taki, jak ja, nieznający się na tego typu rzeczach zwraca uwagę na to, to naprawdę mebel musi coś w sobie mieć.
- Cieszę się, że nie tylko ja przyciągam tutaj twój wzrok.
- A co, bałbyś się, że od razu rzucę się na ciebie, panie profesorze? - Sachi puścił mu oczko i uniósł wargę w parodii uśmiechu. Tak naprawdę już chciałby wylądować z nim w łóżku.
- Rozbierz się, mam na myśli płaszcz, i wejdź dalej.
- Tylko płaszcz?
- Na razie - Mitsuo wyminął go. - Napijesz się czegoś?
- Wina? - powiesił płaszcz na wieszaku, odwrócił się do mężczyzny i wciągnął powietrze. Adachi lustrował go wzrokiem innym od tego, jaki miał przed momentem.
- Założyłeś koszulę.
- Czułem, że ci się spodoba... profesorze.
Sachi miał na sobie jedwabną, białą koszulę. Taką, jak do garnituru, tylko bardziej delikatną, prawie prześwitujacą. Ubranie było wypuszczone na czarne, eleganckie jeansy.
- Zresztą, zawsze marzyłem, aby kochać się z kimś, nie zdejmując z siebie koszuli - stanął tuż przed mężczyzną.
- To jakaś sugestia? - Mitsuo nalał wina do jednego kieliszka.
- Może.
Wykładowca przysunął się bliżej. Obaj mogli wyczuć wzajemne ciepło. Wyciągnął rękę z kieliszkiem.
- Otwórz usta.
Sachi spełnił jego życzenie. Mężczyzna przysunął kieliszek do jego ust i wlał mu trochę czerwonego napoju. Połknął go i patrzył, jak Mitsuo sam upija łyk z kieliszka.
- Jeszcze? - zapytał Adachi, przyjmując ten wibrujący głos.
- Jeszcze, jestem spragniony.
Tym razem kropelka wymsknęła się i polała po brodzie. Mitsuo nachylił się i ją zlizał samym czubkiem języka. Cały czas patrzył prosto w oczy młodszemu mężczyźnie. Za językiem powędrowały wargi i połączyły się one z ustami Sachiego. Chłopak zacisnął ręce na biodrach Adachiego. To był ich pierwszy pocałunek. Podczas ostatniego spotkania mężczyzna całował i lizał każdą część jego ciała, pozostawiając usta w spokoju, tak, jak zaznaczył Sachi w informacjach o sobie. Teraz przyciskał swoje do jego tak mocno, jakby był głodny doznań, jakie wywoływał taki dotyk. Przytrzymał Sachiego za tył głowy, a ten rozchylił usta i pozwolił mu zbadać ich wnętrze. Zgodnie odpowiadał na ten pełen namiętności gwałtowny pocałunek. Podobało mu się to. Chciał, żeby ten człowiek go zniewolił. Otoczył ramionami swego wykładowcę i wsunął rękę pod szary T-shirt. Och, pragnął go. Pocałunek trwał bez końca, taki rozbudzający i ekscytujący zarazem. Przerwany został w chwili, kiedy im obu zabrakło powietrza. Oderwali od siebie usta, ale nadal pozostali w swoich objęciach.
- To, co powiedziałeś na uczelni... - mówił Mitsuo pomiędzy delikatnymi pocałunkami. - O odczuwaniu bólu... O tym, że nikt nie może cię zaspokoić...
- To była prawda. Nie wiem, co się dzieje, - potarł policzkiem o jego - lecz gdy cię słyszę, widzę, cały czas jestem twardy. Chcę być twój i pieprzę całą moralność, jaka być może dzieli studenta i wykładowcę.
- Mój? W jakim sensie mój? - rozpiął mu rozporek i wsunął w spodnie rękę. - Mój tylko do pieprzenia? Czy mój w głębszym znaczeniu tego słowa? - potarł dłonią przez bieliznę jego twardego penisa.
Sachi odetchnął ciężko.
- Nie przestawaj. Twój, jakkolwiek zechcesz.
- To bardzo ogólne. Ja chcę cię całego.
- Całego? - Sachi przygryzł wargę.
- Z twoim ciałem, duszą i sercem. Nie tylko na jedną noc.
- Mitsuo... - poruszył biodrami. - Nie wydawałeś się być mną zainteresowany, zanim dzisiaj nie podszedłem do ciebie.
- A co miałem robić, rzucić cię na biurko przy wszystkich i pieprzyć do upadłego? Nawet nie wiesz, ile nerwów mnie kosztowało to wszystko. Powstrzymywanie się od myślenia o tobie, żeby tylko moja erekcja nie stała się główną atrakcją roku - czując, że chłopak jest blisko, wysunął rękę i rozpiął mu koszulę, ale nie zdejmował jej. - Poza tym, kiedy zobaczyłem cię na uczelni, wystraszyłem się. Kocham swoją pracę, a skandal, że przespałem się z męską prostytutką, mógłby zniszczyć moją karierę.
- A skandal, że masz romans ze studentem?
- Równałby się skandalowi, że jestem gejem. O tym pomyślimy jutro, ale czuję, że nie będzie źle, jak nie będziemy się afiszować. Teraz muszę się zająć bardzo napalonym chłopakiem - chwycił go pod pośladkami i podniósł w górę. Sachi natychmiast owinął nogi wokół jego bioder. - Zabieram cię do mojej sypialni i stamtąd już nie ma ucieczki.
- Ja nie chcę uciekać - wtulił twarz w jego szyję i wciągnął zapach mężczyzny. Pachniał sobą samym i mydłem. Takich lubił. Miał dość tych duszących perfum.
W sypialni rzucił go na łóżko i zawisł nad nim. Pożarłby go całego. Ponownie wcałował się w te soczyste wargi.
Tętno Sachiego rozszalało się w tamtej chwili, a podskoczyło jeszcze bardziej, kiedy mężczyzna zsunął się w dół i zaczął pozbywać się jego spodni wraz z bielizną. Pobudzony członek drgnął, korzystając z wolności i swobodnie opadł na brzuch chłopaka. Sachi nie zamierzał leżeć bezczynnie. Nie podobało mu się, że mężczyzna jest wciąż ubrany. Szybko podniósł się i uklęknął. Złapał Adachiego za koszulkę i przyciągnął do siebie.
- Jesteś ubrany, profesorze.
- Nie jestem...
- Dla mnie jesteś. Dałbym ci wszystkie tytuły, o ile takie by były i możnaby było nimi określać to, co się umie w łóżku. A ty umiesz wiele. Od tej pory pamiętaj, co dla mnie oznacza profesorze w stosunku do ciebie - zdjął mu koszulkę i podziwiał pięknie wyrzeźbione ciało. Przesunął po nim dłońmi, napawając się dotykiem skóry.
- Czy ty chcesz, żebym po usłyszeniu tego robił się za każdym razem twardy?
- Nie zrobiłbym ci tego na uczelni, chyba, że bylibyśmy sami. Coś między twoimi nogami woła o wolność - złapał go za krocze.
- To coś jest bardzo ochocze na myśl o tobie.
- To musimy to uwolnić.
- Koniecznie.
Po chwili Mitsuo był już nagi i z pełnym zaangażowaniem całował usta Amoriego, a jego ręce błądziły po skórze pleców, które nadal zakryte były koszulą. Obaj klęczeli na łóżku, a ich ciała za każdym, nawet najmniejszym, dotykiem reagowały na siebie w taki sposób, jakby zawsze czekały tylko na tą konkretną osobę. Mitsuo pchnął swego studenta, a teraz kochanka, na łóżko.
- Odwróć się - wyszeptał.
Sachi rozochocony rzucił mu szybkie spojrzenie i położył się na brzuchu. Koszula zakryła mu pośladki z czego Adachi nie był zadowolony. Chciał na nie patrzeć, dotykać, pieścić i gryźć. Pogłaskał chłopaka po nogach i pochylił się, zaczynając całować go po łydkach pokrytych włoskami, gładszych udach. Na dłużej zatrzymał się w zgięciu pod kolanem i popieścił tamto miejsce. Na ten gest całe ciało młodszego mężczyzny zadrżało. Skórę tam miał bardzo wrażliwą.
- Zapamiętałeś - tylko tyle zdołał powiedzieć, zanim pocałunki nie pojawiły się w miejscu łączącym uda z pośladkami.
- Co takiego? - podsunął wyżej koszulę.
- Jak i gdzie mnie dotykać, bym oszalał z pożądania.
- Co noc odtwarzałem sobie w wyobraźni obraz twego ciała i reakcji na mój dotyk - przyznał się.
Chłopak ukrył pisk radości w poduszce. Zapamiętał? Zadygotał na te cudowne dłonie na swoich pośladkach. Ściskały je i masowały w stymulujący sposób. Aż wypiął się w stronę rąk i tego języka kreślącego linie i zostawiającemu mokry ślad ku kręgosłupowi. Już chciał w sobie tego faceta. Był gotowy na niego, odkąd przekroczył próg mieszkania. Zakręcił biodrami, przy okazji ocierając się swą męskością o pościel.
- Widzę, że bardzo chętny jesteś. Spokojnie, wezmę cię, ale wpierw pobawię się tobą i twoją dupcią.
- O tak, uwielbiam, jak świntuszysz.
- Przygotuję twoją szpareczkę na mnie - położył się na nim i podparł na dłoniach. Zaczął szeptać mu do ucha. - Będzie rozpalona, chętna i mokrutka. - umieścił swój członek między pośladkami i naśladował ruchy frykcyjne. - Będziesz błagał, dygotał i krzyczał. A ja ci go będę wsadzał tak głęboko i ostro, że nawet jutro będziesz go czuł, a na wykładzie ze mną zobaczysz w swojej głowie to, co zrobimy dzisiaj i w przyszłości. A teraz grzecznie zamkniesz oczy i tu zostaniesz. Nie próbuj się ruszyć, bo nie będę zadowolony - podniósł się i dał mu klapsa w pośladek. Sachi krzyknął. Oj tak, uwielbiał dominujących nad nim mężczyzn. Słyszał, że Adachi wyszedł z pokoju, ale nie ośmielił się nawet ruszyć. Na co dzień nie zamierzał być posłusznym, ale w łóżku lubił oddawać wszelką kontrolę komuś innemu. Zanim zdążył poczuć się samotny, mężczyzna wrócił. Uniósł mu lekko biodra w górę i rozsunął nogi. Pocałunek nad pośladkami i palce rozchylające je sprawiły, że wstrzymał oddech. Uśmiechnął się na myśł, że zaraz wsunie je w niego.
- Och - zawiercił się, czując, jak palec drażni jego odbyt. Nie wsuwał się w niego, nie naciskał, tylko muskał delikatną pieszczotą. Pieszczotą, która rozbudzała zmysły. Wszelką kontrolę stracił, kiedy nagle gorący i mokry język poszedł w ślad za palcem. – O, tak rób - już dawno nikt go tam nie lizał, a był taki wrażliwy.
Mitsuo pieścił go językiem i ustami. Lubił to robić. Za pierwszym razem nie pokazał tego, nie znając do końca chłopaka, ale teraz da mu wszystko, czego ten zapragnie i co sam chce dać Sachiemu. Zadowolony z reakcji kochanka i tego, jak napierał na jego język, sam podniecał się coraz bardziej. Chciał znaleźć się w jego ustach, chociaż na małą chwilkę. Przerwał pieszczoty.
- Połóż się na plecach - kiedy Sachi się odwrócił, sam przesunął się i ustawił tak, że jego penis znalazł się tuż przy ustach chłopaka, który od razu wiedział, co robić. Złapał go dłonią i polizał, po czym wsunął sobie do ust. Zadowolony Adachi złapał go mocno w taki sposób, że biodra chłopaka podniosły się, a on ponownie mógł zatopić się językiem w jego odbycie. Tak już chętnym i rozluźnionym. Lizał go długo, a rozdygotany chłopak co rusz przerywał ssanie, aby krzyczeć w ekstazie.
- Mitsuo, nie przestawaj, proszę. Chcę, byś mi to zawsze robił. Chcę więcej... ciebie we mnie, ale twój język... Oooo taaaak, tak, tak! - powtarzał raz za razem Sachi. Czuł, że jest otwarty, w pełni gotowy na niego.
Mężczyzna tylko się uśmiechnął, pocałował jego wejście i nie schodząc z niego, sięgnął po to, po co poszedł do przedpokoju. Kupił to dzisiaj po wyjściu z uczelni i miał nadzieję, że spodoba się to Sachiemu. Wibrator był mniejszy od jego członka i doskonale go przygotuje. Nawilżył szybko, aby chłopak się nie spostrzegł, co się dzieje. Nadal był zajęty ssaniem go. Opuścił mu biodra na pościel.
- Nie przestrasz się.
- Co? Ach - wygiął się ku temu czemuś, co wsuwało się w niego. - Czy to jest to, o czym myślę?
Mitsuo nie odpowiedział, tylko włączył delikatne wibracje i przesunął się. Chciał widzieć twarz wykrzywioną w przyjemności, dygoczące ciało pokryte potem. Uklęknął między jego rozsuniętymi nogami. Przytrzymał urządzenie, wsuwał i wysuwał je z niego. Sachi sam wyginał się ku temu, co dawało mu taką rozkosz. Krzyczał i prosił o więcej. Podniecało go to, że chłopakowi jest dobrze, bo on mu to robi. Lubił czerpać przyjemność, ale dawanie jej niejeden raz prowadziło go na szczyt, nawet bez dotyku. Teraz jednak postanowił przystopować siebie. Chce go zaraz wziąć. Pieprząc w taki sposób chłopaka, nachylił się na sączącym się już członkiem. Polizał wilgotną główkę i jak tylko wziął ją do ust, pracując językiem w sposób, jaki odbierał zmysły, Sachi doszedł, tryskając prosto w jego gardło. Mężczyzna był na to gotowy i połknął ze smakiem wszystko, co ofiarował mu kochanek. Jeszcze długo go tak pieścił, po czym wypuścił z ust, a penis opadł z cichym plaśnięciem na brzuch. Mitsuo z zadowoleniem stwierdził, że członek Amoriego tylko nieznacznie zmiękł, jakby chcąc odpocząć, ale wciąż był zainteresowany tym, co się dzieje.
Nie dane mu było się jednak uspokoić po silnym orgazmie. Wibrator w nim od nowa go pobudzał. Miał wrażenie, że już więcej nie wytrzyma, ale poprosił o więcej. Koszula, którą miał na sobie, była już cała przepocona, chciałby się jej pozbyć, ale nie był w stanie. Ściskał w dłoniach prześcieradło i jedynym, na co mógł się zdobyć, było:
- Wejdź we mnie. Kochaj się ze mną. Pieprz mnie. Błagam cię, Mitsuo.
Na to tylko czekał. Wysunął z niego wibrator, wpierw go wyłączając. Nasmarował swego penisa żelem, będąc przy tym czujnie obserwowanym. Zarzucił sobie jego nogi na ramiona i odszukał tak otwartą na niego dziurkę. Jednym pchnięciem wbił się do środka. Nie oszczędzał go. Nie było takiej potrzeby. Od razu zaczął się w nim poruszać. Zgiął go w pół i dosięgnął jego ust, opierając się łokciami obok jego głowy. Szybko go pocałował, nie przestając go pieprzyć. A Sachi pozwalał mu na wszystko, sam chwytając w dłoń swój członek.
- Uwielbiam, kiedy mój kutas jest w tobie - sapał Adachi. - Mógłbym tam zostać na zawsze. I poruszać się, raz wolno, raz szybko. Sss, o tak - aż przymknął oczy, tak dobrze mu było.
- To to rób. Jestem cały twój. Mmnnn. Och, tak. Czuję, jak moja dupcia cię pochłania, jakby twój kutas był stworzony dla niej.
- Pasują idealnie - teraz patrzyli sobie głęboko w oczy, a wspólne kołysanie rozgorączkowanych ciał zbliżało ich ku wielkiemu finałowi.
- Stworzeni dla siebie, profesorku.
- Masz na myśli swój tyłeczek i mojego penisa czy nas obu?
- Wszystko, Mitsuo. Wszystko - wił się pod tym wspaniałym mężczyzną.
Mitsuo zwolnił, chcąc przedłużyć tę chwilę. Delektowanie się tym czasami było dla niego ważniejsze od orgazmu. Poza tym chciał zaczekać na Sachiego, który po osiągnięciu już pierwszego orgazmu do drugiego dochodził dłużej. Nie mieli się gdzie spieszyć. Nie było takiej potrzeby. Po słowach Sachiego wytworzyła się między nimi niezwykła intymność. Zaraz przerwana:
- Pieprz mnie ostro. Chcę cię czuć przez następny tydzień.
- Sachi, jesteś piękny i bezwstydny.
- Jestem. O kurwa, mocniej. Rżnij mnie mocniej!
Spełnił kolejne życzenie. Podniósł się i wbijał w niego gwałtownie, tak, że całe łóżko skrzypiało i poruszało się, a rama uderzała o ścianę. Najchętniej to by przeniknął go całego. Stopił się z nim na wieki w jedność.
- Zaraz dojdę - wydyszał Sachi. Napiął wszystkie mięśnie, czując rozlewającą się w nim przyjemność, która szybko kumulowała się w podbrzuszu i w końcu znalazła ujście. Wygiął się mocno i doszedł w swej dłoni, ciągle pieprzony przez swego wykładowcę.
Mężczyzna czuł, jak jego członek zostaje wręcz uwięziony w zaciskającym się wnętrzu kochanka. Urzeczony wyglądem, zapachem seksu i ciasnotą już się nie hamował, aby zaraz eksplodować, wyrzucając strugi śliskiej spermy do odbytu Sachiego. Nawet nie wiedział, że w tym momencie wykrzykiwał imię:
- Sachi! Sachi! - zmęczony opadł na niego, wciąż drgając poorgazmowymi dreszczami i wtulił twarz w szyję tego cudownego chłopaka. Nie przestał poruszać biodrami, ale teraz tak jakby one robiły to same, bez udziału świadomości. Skóra im obu lepiła się od potu i nasienia, ale żadnemu z nich to nie przeszkadzało. Nie pragnęli uciec pod prysznic, tylko tak trwać przylepieni do siebie.
- Czuję się zaszczycony widokiem tylko dla mnie - odezwał się Amori.
- To znaczy? - podniósł się trochę, aby go nie przygniatać. Nogi kochanka oplótł sobie wokół bioder, nadal będąc w nim.
- Tylko ja mam możliwość widzenia swego wykładowcy spoconego, drżącego i przeżywającego orgazm oraz krzyczącego moje imię, gdy dochodzi.
- Tylko ty, Sachi, tylko ty - musnął jego usta, a wzrok jasno pokazywał, że nie traktuje leżącego pod nim mężczyzny, jak chwilowe zapomnienie. - Jesteś cudowny.
- Ty też i idealny kochanek z ciebie. Wykończyłeś mnie. Wszystko mnie boli i jutro nie będę mógł siedzieć.
- Sam chciałeś. Dopraszałeś się.
- I będę to ciągle robił. Ja chyba oszalałem na twoim punkcie.
- I wzajemnie, Sachi.
- Uwielbiam się z tobą kochać. Możemy to ponownie zrobić - ziewnął.
- Najpierw odpoczynek, a potem... - wyszedł z niego i ułożył się obok. Pomógł mu pozbyć się koszuli, zanim go objął.
- A potem znów mnie weźmiesz i znów - ułożył głowę na jego ramieniu. Chciało mu się spać. - I nie chcę cię tylko do łóżka - czyżby to było jakieś wyznanie?
- Śpij - był szczęśliwy. Sachi go naprawdę chciał. A może to tylko tak powiedział?
- Ale będziesz tu rano, jak się obudzę?
- Będę.
Sachi uśmiechnął się i spokojnie zasnął. Mitsuo nakrył ich kołdrą. Jeszcze długo głaskał go po plecach i włosach, zanim i jego Morfeusz też nie porwał do krainy snu.

18 komentarzy:

  1. coś dawno Ci nie komentowałam.. ^^
    wiesz, co mi się podoba? podejście Sachiego. chłopak wie, czego chce, szczerze mówi Mitsuo o tym, że chce z nim być nie tylko w łóżku. no, ale seks to mają fajny XD.
    głupi Dai.. mogłeś zatrzymać Sejena, idioto! a ten teraz będzie pewnie cierpiał.. ehh.
    Isamu.. nienawidzę go! debil, nawet po śmierci musi sprawiać Ryu ból.
    Eiji zrobił dobry krok ku jego wspólnej przyszłości z Shinem :). mam nadzieję, że nie będzie miał większych problemów z zaadoptowaniem Aiko :).

    pozdrawiam :*
    Ay

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zwykle rewelacja... Hmm, co by tu napisać? Zatem zacznijmy.
    1. Szkoda mi Sejena. Daisuke zachowuje się jak głupi dupek, ale mam nadzieję, że jeszcze się otrząśnie. Może tak jakiś solidny kopniak w jego seksowny tyłek? (w sensie przenośnym oczywiście, taki mentalny kopniak).
    2. Nadal czekam, aż Tetsu dostanie za swoje. Nie lubię dziada i nic na to nie poradzę.
    3. Chciałabym, żeby Shinowi i Eijiemu się udało. Jak dziadkowie Aiko zaczną fikać, chyba ich rozszarpię xD
    4. Kolejny kopniak, tym razem dla Haru. Głupi jest, głupi, głupi... I ten cały Naohiro... Zaczynam się zastanawiać, kogo bardziej nie trawię - jego czy Tetsu.
    5. Pan Williams też mnie wkurza. Ale może dzięki niemu Haru się opamięta? Hmm...
    6. Fajnie by było, żeby coś się zadziało między Miyo i Mikato. Ten chyba jest zdecydowanie najnormalniejszy z nich wszystkich.
    7. Sachi i Mitsuo też tworzą fajną parę - i mam nadzieję, że nic się między nimi strasznego nie wydarzy.
    I to byłoby na tyle... A nie, jeszcze jeden drobiazg. Pewnie już ktoś o to pytał, ale ja nie czytam wszystkich komentarzy... Rozdziałów będzie pewnie koło 22?
    Ha, chyba wreszcie udało mi się stworzyć komentarz na 90% xD
    Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie ich około 22, może 21. Zależy w ilu zmieści się to co chcę napisać. :D

      Usuń
  3. Ale świetne, po pierwsze, podoba mi się Sachi i pan profesor. Mam nadzieję, że będą parą. Po drugie, szkoda mi Sejena. Jego najbardziej lubię w twoim opowiadaniu i przykro, że musi teraz cierpieć. Mam nadzieję, że Tozawa przełamie ta barierę i przestanie sie przejmować otoczeniem. Musi kiedys sie na to zdobyć. I dobrze, że Sejenek tak postapił, oby Tozawa miał potem wyrzuty... Ok, teraz Katsu. Też biedny chłopak. Może jakby ten Williams go krzywdził, moze Haru pomógłby mu, i zrozumiał że tej drugi (wybacz..) jest tylko dla kasy z nim, i przeprosiłby Katsu... Ten wybaczyłby mu i byliby razem. I Kei powinien teraz być przy Ryu. On chyba tego potrzebuje, po tym liscie, niech wie, że Kai kocha go nad życie :) Ok, co jeszcze? Aaa... Niech Miyu będzie z tym chłopakiem, miły jest :) I oststnie, to mam nadzieję, że Eiji zaa doptuje małą, i będą szczęśliwą rodziną.. Ale się rozpisałam... Eh.. :) + zapraszam do siebie, na nowy odcinek- dodaje zawsze wponiedziałki :D
    Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. "- Powiedziałem ci, że nie dam dupy"
    Ale mnie wkurwiają takie "męskie" poczwary,kurde.Prawdziwi faceci dają dupy!

    "- Tak! Nie należę do osób, które dają dupy! Nikomu jej nie dam i na pewno nie tobie! Odwal się ode mnie! - krzyczał rozjuszony." Skuuurwiel!Mimo to go lubię XD

    "Mężczyzna przysunął kieliszek do jego ust i wlał mu trochę czerwonego napoju." XD Bardziej seksowny sposób picia wina nie istnieje,a to co się stało potem...Hehe XD

    "- A co miałem robić, rzucić cię na biurko przy wszystkich i pieprzyć do upadłego?" Ależ proszę bardzo!Chętnie wbiję na profesorka wykładzik XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Awww. Ej, tak nie lubiłam Sachi'ego, a teraz jak czytam jakieś kawałki o nim, albo jego i Mitsuo scysje, aż się uśmiecham na ich wyobrażenie :3
    I wcale nie o jakieś dziwne wyobrażenia mi chodzi, ja jestem grzeczną dziewczynką XDD
    A Dai to totalos frajeros, amigo!
    Ciekawa jestem cały czas czy Haru sparzy się na tej swojej dawnej miłości, chociaż nie, jestem tego pewna, ale kiedy to odkryje o.o
    Albo czy Katsu spotka się z tym Williams'em :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam ten rozdział baaardzo długo i wreszcie mnie długość zaspokoiła. Hahaha. XD Głupi Dai, głupi. Haru przybywaj i zaspokój Katsu pod każdym względem. Isamu do samego końca okazał się frajerem,ale żal mi go. Eiji i Shin będą mieszkać razem,lubię to. A Sachiemu aż Mitsuo zazdroszczę, kocham ich razem, naprawdę. Nawet nie jestem w stanie ująć w słowa tego jak uwielbiam ich razem i jak podobało mi się to jak kochali się i pieprzyli równocześnie w tym rozdziale. Sachi mógłby kiedyś w końcu z Mitsuo zamieszkać. Mru. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  7. Super :D w końcu coś się dzieje z Saichim, ale...niepokoi mnie Sejen :/ Biedaczek, Dai kurde jest głupi i tyle! no, a Ryu i Kei są boscy, chciałabym żebyś w następnym rozdziale napisała coś, że zostali sami w domu i zaczęli się kochać w kuchni, a Miyo wróciła wcześniej z szkoły bo lekcja została odwołana czy coś i widziała wszystko! :D a potem wykorzysta to w swoim opo! :P XD albo coś takiego XD wybacz ale ostatnio mnie wzięło na sex tych moich ulubionych par i bardzo jestem szczęśliwa, że dziś były opisy dwóch zbliżeń seksualnych XD choć pod koniec sexu Dai'a i Sejen'a było mi smutno i byłam wkurzona na Daisuke! =.=

    Życzę weny i pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. O Jezu! Jaki to był piękny rozdział. Przyznam od niedawna śledzę Twój blog i jestem po prostu w nim zakochana. Od kiedy przeczytałam wszystkie opowiadania dzień w dzień sprawdzam, czy może dodałaś nowy rozdział. Powiem szczerze, jestem zachwycona Twoim stylem pisania.Naprawdę, za każdym razem kiedy przeczytam nowy rozdział rozpływam się, rozmyślając o tym przez resztę dnia. Podziwiam, za talent oraz chęci. Dziwię się cholernie, że wychodzi to niesamowicie, jednocześnie zazdroszczę talentu. Przyznam szczerze, nie od zawsze byłam fanką yaoi, a nawet mogę przyznać brzydziłam się tego. Jednakże widząc takie opowiadanie m.in też pani zmieniłam całkowicie zdanie. Dzięki takim ludziom jak Pani czy wielu innych, niektórzy uświadamiają sobie jednak, że homoseksualiści to też ludzie o równych prawach i o takiej samej naturze i godności. Co do rozdziału. Naprawdę przykro jest mi Sejena. Bo ma złamane serce. Bo chce wiedzieć, że czymś więcej niż zabawką seksualną. No cóż nie kryję, moją ulubioną parą jest Katsu oraz Haru. Mam nadzieje, że wszystko im się poukłada, oraz, że Haru przestanie patrzeć na siebie nawet nie wiedząc, jak może zranić tym innych ludzi. Czyham na kolejny rozdział z utęsknieniem i życzę samych sukcesów w pisaniu.
    Pozdrawiam Katherine

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Katherine. :D Cieszę się, i to bardzo, że zmieniłaś swoje nastawienie do yaoi. I proszę mów mi po prostu Luana. Dla mnie bardzo ważne jest, aby inni uświadamiali sobie, że homoseksualiści to też ludzie. Ludzie którzy potrafią i mają prawo kochać, żyć na pełnych prawach i pracować, istnieć, przejść ulicą z ukochanym partnerem (partnerką jeżeli chodzi o kobiety)jak to robią osoby heteroseksualne, i nie być wyśmianym, czy obrzuconym kamieniami.
      Następny rozdział za tydzień 27 marca. Dziękuję za komentarz. :D

      Usuń
  9. nienawidzę wtorków.. mam głupi plan lekcji i wgl.. ale twoje opowiadania sprawiają że tylko czekam aż nadejdzie wtorek ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Seks! Seks! Seks! Jea! xDD
    Zajebista notka :**
    Sejen, wszystko zchrzaniłeś... Ehh, głupi Tozawa. Mogę iść do niego z siekierą? Oczywiście nie chcę go zabić, ja mu tylko tępą stroną wbiję troszkę rozumku do główki^^ A jak to nie pomoże, to pogrożę odrąbaniem ekhem... pewnej części ciała xD Tchórz! Pewnie nie mniejszy, niż ze mnie.
    Profesorek musi być bogiem seksu!
    Nie mogę doczekać się kolejnej notki ^^
    Pozdrawiam i dużo weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Luano,
    tym razem nie powstrzymam się przed napisaniem Ci, że jesteś wielka. :) Masz dar przekazywania takich treści. Za ostatnią scenkę - ogromny plus. Subtelne i wyrafinowane, a jednocześnie bardzo mocne.
    Ponadto robisz niesamowicie dobrą robotę edukacyjną - w sensie społecznym oczywiście. ;)
    Tylko nie dręcz już Sejena, bo taki fajny jest ... aż wczułam się w jego ból. Jednak doceniam rozwój wydarzeń, rzecz jasna w kategoriach zalet dramaturgicznych opowiadania. Sejen jako jeden z głównych bohaterów jest bardzo interesującą postacią o wielowymiarowym charakterze. Chociaż Dai wydaje się być jeszcze bardziej wewnętrznie skomplikowany.
    Pozdrawiam i życzę wielu twórczych pomysłów.
    Kiyomi's Soul

    OdpowiedzUsuń
  12. Z jednej strony żal mi Sejena bo bardzo cierpi ale z drugiej strony cieszę się że w końcu zerwał ten związek z blondynkiem. Może Dai w końcu pod wpływem tęsknoty i uczuć które chowa głęboko w sobie pokona swój strach. Czekam na ten moment z utęsknieniem.
    Martwię się troszkę o tą adopcję. Mam nadzieję, że teściowie Shina nie wywiną jakiegoś wielkiego numeru i że uda się chłopakom przeprowadzić to sprawnie i łatwo choć przeczuwam kłopoty :)
    Katsu w końcu zaczyna się otwierać na nowe możliwości. Może z tym nowym klientem galerii coś się rozwinie ??
    Powiem teraz tylko jedno . Za zakończenie tego partu po prostu cię kocham <3 Profesorek i Sachi <3 Wow co to była za akcja a ten fragment
    "- Jesteś ubrany, profesorze.
    - Nie jestem...
    - Dla mnie jesteś. Dałbym ci wszystkie tytuły, o ile takie by były i możnaby było nimi określać to, co się umie w łóżku. A ty umiesz wiele. Od tej pory pamiętaj, co dla mnie oznacza „profesorze” w stosunku do ciebie"
    sprawił że rozpłynęłam się w zachwycie. Już się nie mogę doczekać co będzie dalej. I co z pracą Sachiego. Mam nadzieję że nie przedłuży kontraktu :)
    Renata

    OdpowiedzUsuń
  13. Uh, musisz wybaczyć mi opóźnienia... wczoraj... w sumie dziś padam na twarz. Spałam 4 godziny. Zawszone referaty - niby 8 stron, a, cholera, ile trzeba było się z tym badziewiem namęczyć ;/

    "Muszę sobie włożyć." - jakże to słownictwo odbiega o tego, którego używa Sachi i Mitsuo ;/ Na miejscu Sejena już po tych słowach darowałabym sobie kontakty z blondasem. Jak musi sobie włożyć, to niech klęknie w zagłębieniu złożonego łóżka i wkłada ile chce.
    "- Mam się odwalić?" - najlepiej będzie właśnie tak zrobić. Wtedy blondas będzie chyba strasznie sfrustrowany. Oj, oj i któż pomoże mu rozładować skumulowane podniecenie... phie, dobrze mu tak.
    "Co czuję? Kocham cię" - o... nie spodziewałam się tak szybkiego wyznania, ale emocje rządzą się swoimi prawami - raz się świntuszy, a innym razem wypowiada na głos coś, czego druga osoba nie wie xD
    "On ma jakiś radar w głowie czy jak?" - ahahaha, taaa Ryu jest jak smok - wszędzie wywęszy ciekawy kąsek xD
    "Edukuję się, kochany." - te nasze rozmowy o edukowaniu... XD
    "Zwyczajnie chcę, aby stała się moją córką." - Eiji! Dziobku ty mój, świetna decyzja! Boję się, co prawda, że to nie wyjdzie, ale pokazujesz wreszcie, że ci zależy, noo, chłopie, brawo!
    Kei i ukrywanie listu.. dobrze, że jednak postanowił przeczytać go z Ryu. Heh, mądry Japończyk po szkodzie xP
    Katsumi, kochanie, nie będziesz sam, bo ma cię a oku pewien przystojny facet xD I nieee, nie jest to ten-którego-imienia-nie-wymienię.
    "- Założyłeś koszulę." - oł sziit *____* A ja się tak intensywnie zastawiałam dzisiaj, jak Sachi wyglądałby w koszuli (ma taki fajny typ urody, więc wyobrażenie sobie tego było czystą formalnością xD)
    "O odczuwaniu bólu... O tym, że nikt nie może cię zaspokoić..." - aaaa, profesorkowi miłość paruje nie tylko przez skórę, ale i uszkami xDD
    "- A co miałem robić, rzucić cię na biurko przy wszystkich i pieprzyć do upadłego?" - pisz tak dalej, a dostanę krwotoku z nosa. I tak niewiele mi brakuje... po takiej dawce rozpisanego stosunku czuję serce w gardle. Oj, kobieto, gorąco mi *zawstydzona*
    "- Ale będziesz tu rano, jak się obudzę?" - łaaa, jakie to fajne ;3 Obydwoje przyciągają się jak opiłki do magnesu ;3 Są idealnie kompatybilną parą! Wróżki, meteorolodzy, goście od patrzenia w gwiazdy i wszelkiej maści instytucje zajmujące się badaniem galaktyk wiedzą, że w gwiazdach jest zapisana pomyślna przyszłość tej dwójki ;3

    OdpowiedzUsuń
  14. Witam,
    trafiłam na Twój blog dopiero dzisiaj i wiem już, że zostanę na bardzo długo, jeszcze nie wiele przeczytałam bo dopiero z opowiadania „Tylko Ty 2” rozdział 14, 15 i 16 rozdział tak, tak :) dziwnie ale ja zawsze zaczynam czytać od końca :) posiadasz wspaniały styl pisarski, to co do tej pory przeczytałam jest po prostu boskie, lekko i przyjemnie się czyta, każdy z rozdziałów jest na wysokim poziomie.
    Jak wszystko przeczytam to na pewno coś jeszcze naskrobię Tobie, w sobotę po winnam mieć więcej czasu na czytanie :), ale chyba zacznę czytać od Twoich opowiadań, które już są zakończone...
    Więc tak masz nową stałą czytelniczkę ;]
    Życzę Tobie weny!!!
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Basiu. :D
      Tylko Ty 2 jest druga częścią Tylko Ty, tam można lepiej poznać niektórych bohaterów z tego opowiadania. I życzę miłego spędzenia czasu przy czytaniu. :D

      Usuń
  15. Referat całe szczęście został zatwierdzony i oceniony na 5 XD Podobno zasypiałam, czytając go... nie wiem xD Kochanaaa... wiem, mam sklerozę, ale ile Ty masz lat XDD Bo nie wiem, czy mogę zaliczyć Cię do młodzieży, czy już raczej dorosłych (potrzebna mi ankieta do licencjatu, ale jak coś, to i tak Cię, że tak powiem "wkręcę". Mój temat - literatura młodzieżowa po roku 2000. Perspektywy i (coś tam... nie pamiętam). Muszę zrobić ankietę o tym, co młodzież czyta xD))

    "Myśli penisem, ale przyjdzie czas gdy boleśnie sobie uświadomi uczucia." - boleśnie, to on będzie odczuwał ucisk przy najdrobniejszym ruchu Sejena, a jak! .... xDD Niech mu droższe w spodniach kipią. xDDD Ojj, Sej mógłby go tak prowokować... mmm, wrażliwy blondas chyba wyłby do księżyca xDD
    O tak, para Sachi-Adachi (mm rymuje się xD)także mnie kręci! Hehe, ostatnio zauważyłam, że w ciągu całego tygodnia (no, od wrotku) zajrzałam tu kilkanaście razy, aby poczytać końcówkę. Dobra, przyznaję, że to nieco zboczone, ale:
    a) nigdy nie zaprzeczałam, że jestem zboczona,
    b) od takich przeżyć nie można się uwolnić,
    c) na wyleczenie się z tego jest za późno...
    A poza tym kto by chciał? Nie ma rąk w górze. No właśnie xD I wszystko jasne xD

    OdpowiedzUsuń