wtorek, 3 kwietnia 2012

Tylko Ty 2 - rozdział 18

Dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem. Cieszę się, że mimo gróźb, to nie zrealizowaliście ich, bo nie byłoby kolejnego rozdziału. Zobaczę co napiszecie pod tym. I witam dotąd milczących, a także nowych czytelników. :D

Rozdział sprawdzała Ay. :*

***

Kei zjechał windą na dół. Jego przyjaciel zapewne już tu jest. Nadal nim był, nawet po tym, co zrobił. Drzwi windy się rozsunęły, kiedy ta zatrzymała się na parterze. Wyszedł z niej. Jego oczom ukazał się niecodzienny widok. Haru leżał na posadzce, a obok stali lub pochylali się ludzie.
- Proszę pana. Proszę się uspokoić - mówiła jakaś kobieta.
- Co tu się dzieje? - brunet podszedł do wyjącego z bólu mężczyzny. – Haru, co ci jest? - położył mu rękę na ramieniu i usiadł obok niego.
Nakamura drgnął, słysząc go. Podniósł głowę.
- Jak to, co mi jest? Katsumi nie żyje, a ciebie to nie rusza?
- Co ty pleciesz? Jeszcze dwie minuty temu Katsu miał się całkiem dobrze.
- O czym ty mówisz? - zacisnął palce na jego ubraniu. - Recepcjonista powiedział mi, że on nie żyje.
- Nie wiem, kto umarł, ale nie nasz Katsu. Poczekaj tu - z trudem odlepił od siebie dłonie mężczyzny i wstał. - Kto z państwa powiedział temu mężczyźnie, że Katsumi Yamada nie żyje? - uch, robił się zły.
- Ja, ale to prawda - naprzeciw wyszedł recepcjonista.
- Jaka prawda? Widziałem go chwilę temu!
- Nooo, sprawdziłem w komputerze.
- Może to ktoś inny. Sprawdź jeszcze raz! Choćby wiek!
Chłopak wrócił za kontuar i ponownie przeszukał listę pacjentów.
- O, jest. Katsumi Yamada, lat siedemdziesiąt.
- To nie jest nasz przyjaciel.
- Ale nie ma tu innego Yamady.
- Bo pewnie jeszcze nie ma go w ewidencji szpitala! Następnym razem niech pan nie przekazuje wiadomości o śmierci pacjenta. To prawo lekarza! - darł się Kei.
Tymczasem Haru otarł czerwone i napuchnięte oczy. Jego Katsumi żył? Naprawdę żył? Mógł wszystko naprawić? Ciemność, która zaczęła go ogarniać, rozstąpiła się. Żył. Podniósł się i na słabych nogach podszedł do Tanaki. Złapał go za przedramię.
- Chcę go zobaczyć. Co mu jest? - w głosie słychać było błaganie.
- Właściwie nic. Wszedł na ulicę na czerwonym świetle. W ostatniej chwili odskoczył przed nadjeżdżającym pojazdem. Kierowca, na szczęście, już też zwalniał.
- To co tu robi?
- Odskakując, przewrócił się na chodnik. Uderzył w niego głową, ale widać, ma ją bardzo twardą. Do jutra zostanie na obserwacji. Zrobili mu już tomografię. Gdybyś wysłuchał mnie do końca, kiedy do ciebie dzwoniłem, wiedziałbyś o wszystkim.
- A dlaczego do mnie dzwoniłeś? Przecież on i ja...
- Szczerze? To nie wiem. To był odruch. Wiem, że on nie jest ci obojętny. A przed chwilą się o tym przekonałem.
- Ja też i to tak boleśnie, że nawet wrogowi tego nie życzę.
Płaczący Haru był dla Tanaki abstrakcją.
- Pewnie mnie wyrzuci, ale chcę go zobaczyć. Powiedzieć, co czuję. Błagam, Kei, zaprowadź mnie do niego.

***

Sachi stanął przed gabinetem Mitsuo. Mężczyzna prosił go o przyjście w wolnej chwili. Zapukał.
- Proszę.
- Dzień dobry - powiedział oficjalnie Sachi, zanim zamknął drzwi.
- Dzień dobry. A teraz przywitasz się ze mną tak, jak trzeba?
- Już się witałem rano.
- To było jakby śniadanie -
Adachi uśmiechnął się drapieżnie. Siedział za biurkiem. - Teraz chcę deser - położył palec na ustach. - Tu pocałuj.
- Hahaha. Ktoś tu jest dziś bardziej spragniony niż ja, albo chce wolną godzinę
spędzić na czymś przyjemniejszym - obszedł biurko.
- Tylko całus. W drzwiach nie ma klucza, a nie chcę
rozgłaszać naszego romansu. Lepiej być ostrożnym.
- No tak, nienawiść ludzka i zazdrość nie mają granic. Moja koleżanka z grupy ma na ciebie ochotę - pochylił się i pocałował prosto w usta.
- Ma?
- Gdyby wiedziała, że jesteś już zajęty…
- A jestem? - mężczyzna podniósł brwi do góry.
- Od tej nocy, jesteś - kolejny całus. - A dziś idę do agencji i rezygnuję z pracy.
Adachiemu spadł kamień z serca. Nie chciał go do tego namawiać, ale nie chciał się też nim dzielić. Chciał go dla siebie. Strasznie szybko się to u nich działo, ale nie miał nic przeciw. Zwłaszcza, kiedy wiedział, że nie jest obojętny temu chłopakowi. Musi porozmawiać z rektorem o przeniesieniu do innego budynku, albo niech chociaż uczy inną grupę. Sachi nie może zostać posądzony o to, że zdał przyszłe egzaminy, o ile zda, bo z nim sypiał.
- Możesz tak po prostu zrezygnować?
- Agencja nie należy do jakiejś grupy przestępczej. Właściciel jest spoko. Nikogo tam siłą nie trzyma. A mnie dodatkowo kończy się dziś kontrakt.
- A ja muszę porozmawiać z rektorem.
- Po co? - przysiadł na biurku.
- To fajny człowiek, znam go od lat i chcę, by był po naszej stronie. To jedyna osoba z uczelni, której chcę powiedzieć.
- To on wie, że jesteś gejem?
- On tak, inni nie.
- Mitsuo, czy ty chcesz się zabezpieczyć, bo naprawdę... - jakoś nie umiał powiedzieć tego na głos.
Mężczyzna wstał i stanął pomiędzy jego nogami, które sobie rozsunął.
- Chcę być z tobą i zabezpieczyć, że tak powiem, tyły. Nikt w przyszłości nie może posądzić cię o nic. Dostaniesz innego wykładowcę, a na pewno egzaminów nie będziesz zdawał u mnie - pogłaskał go po policzku.
- Mam być czysty, jak łza.
- Tak, masz zdać, bo na to pracowałeś i nie w łóżku - pocałował go i odsunął się. - A teraz zmykaj. I przyjdź do mnie wieczorem.
- Dobrze, prrrofesorrrku.
- Awww. Idź już.
Sachi roześmiał się radośnie. Był taki szczęśliwy.

***

 Lekarze kazali mu leżeć, a on nie chciał. Nic mu nie było.
- Chciałbym wstać - mruknął.
- Kręci ci się w głowie, leż - powiedział Ryu.
- Kręci mi się z leżenia. Nie rozumiem, jak mogłem tak się zagapić. A gdyby ten facet jechał szybciej, nie zatrąbił...
- Jak pomyślę, co się mogło stać… Oblał mnie zimny pot, kiedy przez okno zobaczyłem, co się dzieje - oparł się o ścianę i założył ręce na piersi. - Za dużo myślisz. Widzę to.
- Za dużo. O Haru, Connorze, o sobie. Ech, szkoda gadać. Chciałbym... - urwał, kiedy drzwi do sali, w której niepotrzebnie go położyli, otworzyły się. Weszły dwie osoby. Jedna była tu mile widziana, a na widok drugiej coś się w nim wzburzyło. – Haru, co tu robisz? - i wtedy dostrzegł zaczerwienione oczy. - Masz zapalenie spojówek?
- Nie - bał się podejść. Nie chciał, aby go Katsu wyrzucił.
Kei złapał za rękę Ryu i wyciągnął kochanka na zewnątrz, mimo oporu mężczyzny. Zostawili obu mężczyzn samych.
- Nie? To dlaczego? - zapytał Yamada.
- Przepraszam - podszedł do łóżka i uklęknął. Chwycił blondyna za dłoń. - Bardzo cię zraniłem. Byłem taki głupi. Tak zaślepiony, że przestałem słuchać głosu swego serca. Wyrzuciłem cię z mego życia. Zniszczyłem naszą wspólną przyszłość. To, co razem stworzyliśmy. Katsumi, od kilku dni dociera do mnie prawda, a dziś, kiedy... Ktoś z recepcji powiedział mi, że nie żyjesz.
- Słucham?!
- Pomylili się, ale kiedy to usłyszałem, moja dusza rozerwała się na strzępy. Myśl, że nigdy nie mógłbym cię zobaczyć, dotknąć, usłyszeć twego głosu... Katsu, sprawiłem ci wielki ból. Wybacz mi, proszę - przytulił policzek do jego dłoni. Była taka ciepła. - Kocham cię, zawsze kochałem i będę kochał.  Tak bardzo cię przepraszam - Katsumi patrzył na niego, próbując zdusić cisnący się płacz, ale i rodzącą się złość. - Przepraszam, przepraszam, mój słodki. Potrzebuję twojej miłości i wybaczenia. Kocham cię. Wróć do mnie, a dam ci wszystko.
- Wrócić? Oszalałeś? Po tym, co mi zrobiłeś, mam od tak po paru twoich przeprosinach wrócić? - wyrwał rękę z jego dłoni. Czara się przelała. Czara tego, co czuł przez ostatnie tygodnie. Jeszcze jakiś czas temu, słysząc te słowa, rzuciłby się mu w ramiona, ale teraz? Zaczynał sobie układać życie, a ten teraz chciał znów być z nim? Wstał. Nie mógł tak leżeć, kiedy krew się w nim burzyła. - I co, za osiem lat ponownie spotkasz swą pierwszą miłość i mnie zostawisz?! Dobrze mi bez ciebie! Potrzebujesz mojego wybaczenia?! Proszę bardzo! Wybaczam! Wystarczy?! - rozrzucił ręce na boki.
- Katsu - również wstał.
- Wyrzuciłeś mnie ze swego życia, jak niepotrzebnego śmiecia. Jak kogoś, kto nic nigdy nie znaczył - już nie umiał zapanować na łzami. - To moja dusza wraz z sercem została rozdarta na strzępy i zdeptana z dnia na dzień. Wiesz, co myślę? Byłem tylko zastępstwem na te kilka lat. Zatkałem dziurę samotności, w jakiej się pogrążyłeś!
- Nie. Kochałem i kocham - chciał do niego podejść. - Ja tylko...
- Nie zbliżaj się do mnie! Nie waż się mnie dotykać. Nie masz prawa!
- Katsu, proszę, chcę cię objąć.
- Nie, Haru. Nie. Straciłeś prawo do dotykania mnie z dniem, kiedy mnie zdradziłeś! Straciłeś wszystkie prawa! Mam cię dość! Spadaj do swego kochasia i nie zawracaj mi więcej głowy!
- Katsu - nigdy nie czuł takiego cierpienia. - Kocham cię.
- Ale ja ciebie nie - otarł łzy dłońmi. - Kocham kogoś innego. Wyjdź stąd! I nie wracaj! Wynoś się!
Haru cofnął się. Katsumi już go nie chciał. Miał kogoś. Może dobrze, bo on już nie był wart tego uroczego blondyna. Nie był nic wart. Popatrzył jeszcze na niego. Katsu stał butnie na środku pokoju i czekał na jego wyjście.
- Masz rację, Katsumi. Przepraszam - powiedział tak cicho, że sam ledwie się słyszał. Powolnym krokiem opuścił salę chorych.
Katsumi, którego serce po raz kolejny umierało z bólu, opadł na kolana. Poczuł wokół siebie otaczające go ramiona.
- Ciii - kojący głos Ryu rozbrzmiał przy jego uchu.
- Odrzuciłem go. On chciał wrócić. Ja go odrzuciłem. A tak bardzo chcę go mieć obok siebie. Nie mogłem go przyjąć. Boję się, że znów mnie zrani, ale tak bardzo go kocham.
- Ciii, kochanie, płacz. Płacz jest dobry. Ciii - kołysał go w ramionach, jak małe dziecko. - Już dobrze. Wszystko będzie dobrze.
- Nic już nie będzie dobrze.
***

Nie zważając na wołania Keia, biegł przed siebie. Gdy dotarł do schodów, nie zwolnił. Chciał uciec z tego szpitala, od życia.
- Haru, stój, do cholery!
Ludzie się za nimi oglądali. Niektóre pielęgniarki wołały o ciszę. On i Ryu wszystko słyszeli, stojąc przed pokojem. I teraz bał się o przyjaciela. Kto wie, co może zrobić. Chociaż to facet, powinien się nim zająć. Nakamura zatrzymał się dopiero na parkingu, szukając kluczyków do auta.
- O nie. W takim stanie nie będziesz prowadził.
- Będę i gówno mi zrobisz!
- Odwiozę cię do domu - podszedł do niego spokojnie.
- On mnie nie chce. To koniec. Wszystko spieprzyłem!
- Zgadza się, ale teraz musisz się wziąć w garść i to naprawić.
- Tu nic się nie da naprawić. Za mocno go zraniłem, aby ponownie mógł mi zaufać. Kurwa  -  uderzył pięścią w swój samochód. - Jestem głupi. Na jego miejscu bym nie chciał się widzieć. Tamten cymbał tak mnie oślepił! A ja go słuchałem i szedłem na pewną śmierć, jak marynarze zwabieni głosami syren. Zasługuję tylko na potępienie - oparł czoło o dach auta. - Na nic więcej.
- Przyznaję, byłem na ciebie wściekły, chwilami nawet bardziej niż Ryu. Wiesz, on wierzył, że ty kochasz Katsumiego i że kiedyś otworzysz oczy. Jeszcze nie jest za późno...
- Co ty pieprzysz?! - zgromił go wzrokiem. - Jest za późno. Było już wtedy, kiedy odezwałem się do Naohiro. Muszę się napić. Chcę się schlać w trupa. Chcę zdechnąć!
- To nie wyjście, ale może się uspokoisz - bał się, żeby Haru nie zrobił sobie jakiegoś głupstwa. Teraz był w opłakanym stanie i różne rzeczy mogły mu przyjść do głowy. - Daj kluczyki - wyciągnął rękę.
Nakamura z ociąganiem podał mu kluczyki, których jeszcze wcześniej nie mógł znaleźć.
- Dam znać Ryu, że jestem z tobą. Wsiadaj.
Wsiadł, był jak marionetka. Kastumi go nie chciał, ale przynajmniej jego śmierć nie okazała się prawdą. Chłopak żył, ale nie było już nadziei na poskładanie ich związku.

***

Ryu odebrał telefon.
= Jak się czuje Katsu? - zapytał jego mężczyzna.
- Pielęgniarka dała mu coś na uspokojenie. Zasnął. Nie zbudzi się prędko. Zostanę z nim.
= Ja zostanę z Haru. Raczej nie wrócę na noc. Kocham cię, kotuś.
- Też cię kocham - nigdy nie chciał, aby taka sytuacja, jak między tą dwójką, przydarzyła się im.

***

Ostatni raz tu będzie. Nie było mu tu źle, ale teraz, kiedy jego wartości życiowe całkiem się przeistoczyły, nie zamierzał wracać do agencji. Pokonał długi korytarz w budynku, gdzie wynajmowano biuro i zapukał. Drzwi otworzyła mu niska dziewczyna o karminowych włosach.
- Hej, Sachi. Szef od rana cię szuka.
- Cześć, Yoko. Jestem teraz. Dzwoniłem do niego, więc na mnie czeka.
- A czeka, czeka - dziewczyna, która pełniła rolę podobną do asystentki, weszła w głąb niewielkiego biura i zapukała do gabinetu. - Sang Hyeon, Sachi przyszedł.
- Niech wejdzie.
- Napijesz się czegoś? - zaproponowała kobieta.
- Nie - odmówił zaskoczony gościną. Tutaj jeszcze nikt nie zaproponował mu "czegoś do picia".
- Sachi, dobrze cię widzieć - ukłonił się jego alfons. Był Koreańczykiem. Wzrostem sporo przewyższał Amoriego. Krótkie, ulizane do tyłu, czarne włosy, wyraźnie wąska górna warga, mały garb na nosie i nieodłączna czerń, w jaką ubierał się mężczyzna, robiło z niego trochę niebezpiecznego typka. Ale to był tylko wygląd. Facet był surowy, ale nie taki zły, jak go niektórzy określali.
- Nie wiem, czy dobrze, szefie. Wiesz, po co tu jestem.
- Na pewno nie zmienisz zdania? Niektórzy twoi klienci się zapłaczą.
- Akurat tych mi nie żal. Znajdą pocieszenie w innych ramionach.
- Usiądziesz?
-  Sang Hyeon, nie przedłużajmy.
- Chciałbym cię zatrzymać. No, ale jak nie chcesz - podał mu dokumenty. - Twój stary kontrakt. Wszystko podpisane, przeczytaj i możemy się pożegnać. Naprawdę nie zostaniesz? Miałbyś większy procent z...
- Naprawdę - zajrzał do dokumentów. - Ten rozdział mego życia chcę zamknąć na zawsze.
- Zakochałeś się?
- Dlaczego o to pytasz?
- Zazwyczaj odchodzicie ode mnie z miłości.
- Możliwe. Czyli to wszystko? 
- Tak, zawsze możesz wrócić.
- Nie, dziękuję - teraz "zawsze" to on chciał być z Mitsuo Adachim. Zadzwoni jeszcze do Eijiego i powie mu, że zrezygnował z tej pracy. Powinien się ucieszyć. Dziwne, że nie zakochał się w Eijim, ale to chyba nie był "ten" mężczyzna. Druga połówka? Nie, nie wierzył w takie rzeczy. Teraz przed nim rozpościerała się nowa życiowa droga.

***

Brakowało mu go. Tęsknił i wyobrażał sobie wszystko to, co robił z Daisuke. Z jednej strony żałował, że go zostawił, ale z drugiej wiedział, że podjął dobrą decyzję. Musi iść do przodu, rozwijać się, znaleźć sobie chłopaka, który go pokocha. Wszedł do domu i rozebrał się. Miał przygarbioną postawę, kiedy wlókł się do kuchni.
- O, Sejen. Mama właśnie podaje obiad - Saori uśmiechnęła się radośnie.
- Wyglądasz, jak słoneczko - poczochrał ją po głowie.
- Umyj ręce. Naleję ci zupy - powiedziała mama.
- Widzę, że tata jest w domu. Jego auto stoi na podjeździe.
- Jest.
- Nie mam ochoty się z nim kłócić.
Do kuchni wszedł Shigeru. Sejen popatrzył na niego. Wciąż odkładali z Sachim poważną rozmowę z chłopakiem. W sumie dziś miał wolny wieczór, mogliby z nim porozmawiać. Sachi do niego dzwonił, że niedługo będzie w domu.
- Shigi, jak przyjedzie Sachi, to będziemy chcieli z tobą porozmawiać.
- O czym?
- O tolerancji - przed nim ręce matki postawiły zupę. – Dziękuję, mamo.
- Proszę.
- Chcesz z moim synem rozmawiać o tolerancji? - głos ojca rozbrzmiał w kuchni. - A może ty i twój brat pragniecie zrobić z niego pedała?
- To by była tragedia dla ciebie, co nie? Trzech synów i każdy pedał.
- Proszę was, nie kłóćcie się, przy stole są dzieci - uspokajała ich pani Amori. – Kochanie, powiedziałam ci, że jeszcze raz skrzywdzisz któreś z twoich dzieci, to będziesz pakował walizki.
- Ciekawe, jakbyś sobie dała radę bez moich pieniędzy. Niewiele zarabiasz na tych swoich zdjęciach - syknął.
- Nie jestem od ciebie uzależniona. Już nie. Postanowiłam z moją przyjaciółką otworzyć zakład fotograficzny. Moją pasję połączę z pracą. Wychowam dzieci bez ciebie. Jeszcze jedno słówko... - zagroziła.
Sejen patrzył na matkę, jak na obcą kobietę. Nie poznawał jej, ale bardzo ta zmiana mu się podobała. Jedyny dobry plus w ostatnich ciężkich dniach.
Sachi przyszedł w czasie obiadu, zjadł szybko i obaj zabrali Shigeru do ich pokoju na małą pogawędkę.
- Czego chcecie? - chłopiec, cały naburmuszony, kopnął nogę biurka.
- Mały, nie twoje, nie psuj - Sachi postanowił wcielić się w złego glinę. - Słuchaj, to, co robisz i mówisz sprawia ludziom ból. I chcemy cię nauczyć, że bycie innym nie oznacza czegoś złego.
- Innym?
- Pedałem, braciszku. Tak ciągle mówisz - Sejen przysunął mu krzesło. - Siadaj.
- U nas wszyscy tak mówią. Ojciec też.
- Ale ty nie powinieneś tego po nich powtarzać! A jak to będziesz robił, to ci nogi z dupy powyrywam.
- Sachi.
- Cicho, Sej. Wiesz nawet, co to znaczy "pedał"? - zapytał najstarszy z braci najmłodszego.
- Kiedy chłopak całuje się z chłopakiem.
- A wiesz, że to nas rani? Mówienie czegoś takiego jest złe. Jak ty byś się czuł, - Sachi ukucnął przed nim - kiedy twoi koledzy i my nazywalibyśmy cię gównem? Co, gówno? No jak się czujesz? Gówno, odrobiłeś lekcje? Gówno, chodź jeść. Co byś wtedy czuł?
Sejen nie był przekonany, co do takiej lekcji, ale widział, że Shigeru zaczął myśleć.
- Bolałoby mnie to.
- To tak, jak nas i innych boli takie traktowanie, jak robisz to ty, tata, twoi koledzy. Jesteśmy ludźmi, mamy uczucia. Nie jesteśmy inni. Po prostu kochamy inaczej, ale to nie znaczy, że to jest coś gorszego - tłumaczył Sejen.
- Zrozum, Shigeru - Sachi podniósł się i usiadł na swoim łóżku. - Kochamy cię, jesteś naszym małym braciszkiem i nie chcemy, abyś nas nie akceptował.
- Chcecie mi powiedzieć, że słowo "pedał" to tak, jakby ktoś do mnie mówił, że jestem gównem i że tak nie powinno się mówić?
- Tak. Nie od nas zależy, jacy jesteśmy - mówił Sachi. - Tacy się urodziliśmy. I to nic złego, gorszego.
- Ale tata mówi...
- Tata złości się nawet na mamę za przesoloną zupę. Jego nikt nie nauczył tego, co my wiemy i czego chcielibyśmy nauczyć ciebie - tym razem głos zabrał Sejen. - Patrz na ludzkie serca, nie na to, z kim ludzie się całują, jak chodzą ubrani, uczesani, czy są grubi, chudzi. Oceniaj ludzi, a najlepiej postaraj się ich poznać po tym, jacy są. Słuchaj swego serca, Shigeru. Co ono ci mówi?
- Mówi... - chłopiec zastanowił się chwilę. - Że muszę iść.
Sachi położył się na łóżku na plecach zrezygnowany. Miał nadzieję, że braciszek coś zrozumiał. Po chwili dołączył do niego Sejen, kładąc się obok i patrząc w sufit.
- To dzieciak, czego się spodziewaliśmy?
- Nie wiem, ale mam nadzieję, że coś do niego dotarło.
- Ta, to „gówno” najbardziej, aleś wymyślił.
- Nic innego nie przyszło mi do głowy - popatrzył na młodszego brata. - A ty jak się trzymasz?
- Kiepsko. Jak pomyślę, że jutro znów go będę widział, to... Nieważne. A co u ciebie?
- U mnie wspaniale - podparł się na łokciu. - Zrezygnowałem z agencji, jestem z Mitsuo. Lepiej być nie może. Dziś też nie wrócę na noc.
- To masz fajnie. A ja mam teraz pod górkę. Liczę, że coś się zmieni, ale nie czekam na zmianę w Daiu.
- Zawsze jest nadzieja.
- U mnie jej nie ma - wstał. Musiał wziąć się za lekcje. - I nie patrz tak, jakby ci było mnie żal. Dam sobie radę. Płakać nie będę. Wczoraj u Miyo naryczałem się za wszystkie czasy. Teraz będę patrzył do przodu - sięgnął do swego plecaka, wyjął z niego książki i jedna sprawiła, że puls przyspieszył. Wgapiał się w okładkę książki, którą pożyczył od Tozawy. – Cholera, muszę mu to oddać.
- Co?
- To - wskazał palcem na przedmiot. - Nawet jej nie skończyłem.
- Daj mi jego adres, to ją odwiozę.
- Nie! Pomyślałby, że tchórzę. Oddam mu ją jutro w szkole. To będzie nasze ostatnie bliskie spotkanie.
Odłożył książkę na bok i zasiadł do lekcji. Zajmie się tym i przestanie myśleć o tym dupku.


***

- Jestem skurwysynem - wysyczał Haru. Siedział na podłodze swojego mieszkania z butelką koniaku w ręce.
- Jesteś. Nalej - Kei podsunął mu szklankę.
- Debilem.
- Skończonym bałwanem. Świnią. Zdrajcą. Nalej - siedział obok niego z wyciągniętymi przed siebie nogami.
- Będę miał mało. Chcę się schlać - odsunął butelkę.
- Skąpiec. Masz jeszcze połowę. Nalewaj.
- Po co tu ze mną siedzisz? - dopiero zaczynał czuć efekty wypitego alkoholu. Nie jego wina, że miał za mocny łeb.
- Żeby miał cię kto powstrzymać przed zapiciem się na śmierć. Wiesz, że alkohol na rozwiązywanie problemów jest do bani. Człowiek trzeźwieje, a problemy wracają - upił łyk ze swojej szklanki o grubym szkle.
- Moralizator się znalazł. Powiedziałby kto, że ty jesteś święty - popatrzył na niego zmrużonymi oczyma.
- Nie jestem. W przeszłości skrzywdziłem wiele osób. Co noc rżnąłem jakiegoś faceta, a wielu z nich chciało czegoś więcej ze mną, ale ja ich po prostu niszczyłem.
- Taa. Pamiętam. Wcześniej to tylko ze mną miałeś najdłuższy seks - pociągnął ze szklanki solidnego łyka.  - Rozkładałeś przedenmną nóżki, jak napalona dziwka.
- Byłem młody, głupi i chętny - mruknął Kei. - To ty wprowadziłeś mnie w świat seksu.
- Ryu wie, że byłem twoim pierwszym?
- Wie. Nie przeszkadza mu to. Obaj mieliśmy za sobą przeszłość, zanim się spotkaliśmy.
- Tak, Kei, ale ja wiem, jak ty pachniesz, jak wyglądasz w łóżku i jakiego masz - sugestywnie spojrzał mu na krocze.
- Pf - prychnął. - I wzajemnie. Katsumi też wie, a nie ma nic przeciw - zaczynało mu się kręcić w głowie.
- Jestem debilem.
- Już to ustaliliśmy.
- Jak mogłem mu to zrobić? Przecież Naohiro już nie jest tym fajnym, młodym chłopaczkiem. To dorosły facet i nie w moim typie. Powiedz, co ja w nim zobaczyłem?
- Nie wiem, nie znam go. I nie chcę poznać - ponownie podsunął szklankę.
- Oślepłem. Coś zasłoniło mojego Katsu, a tylko widziało Naohiro. Wiesz, ostatnio ciągle się kłócimy. Przeszkadza mu, że noszę to - rozpiął dwa guziki koszuli i sięgnął po łańcuszek. W tym czasie Kei sam sobie nalał alkoholu. - Zobacz. Ten wisiorek był niczym pierścionek zaręczynowy.
- Należał do Katsu? - upewnił się Tanaka.
- Tak. A ja wszystko zmieszałem z błotem. Nasze osiem lat. Powinienem był zdechnąć! - czuł w środku ogromny, wręcz niszczycielski ból. Chwycił za stojącą obok Keia butelkę i rzucił ją o przeciwległą ścianę z taką wściekłością, że szkło rozbiło się na drobny mak. - Gdy powiedzieli, że on nie żyje... - zacisnął palce obu rąk na swoich włosach. - Mój świat się zawalił. Tak jak jego, kiedy go odtrąciłem. Cholera, Kei, co ja zrobiłem? - zaczął kołysać się jak dziecko.
- Haru? Haru? Co ci jest? - zaniepokoiło to młodszego mężczyznę. – Haru, uspokój się. Chodź, idziesz spać. Koniec chlania - podniósł się na chwiejnych nogach, z trudem ciągnąc Nakamurę za sobą. - Rano wszystko będzie inaczej.
Haru dał się pociągnąć ponownie, jak szmaciana lalka. Nie widział przed sobą przyszłości, tylko nicość tak wielką, że przytłaczała go swoim ogromem.

***

Ryu wykąpał się w pachnącej  pianie i wyszedł z łazienki. Czekała go samotna noc, ale obiecał sobie, że nie pozwoli, aby nękały go koszmary. Lekarz dał mu parę wskazówek na zrelaksowanie się. Pozytywne myśli też działały dobrze. Chociaż ostatni koszmar mógł być wynikiem listu, to i tak wolał dmuchać na zimne. Wsunął się pod kołdrę. Gdy miał gasić światło, jego komórka rozdzwoniła się. Tylko jedna osoba mogła dzwonić o tej porze. Spojrzał na wyświetlacz. Nie mylił się. Odebrał telefon.
- Wiesz, która godzina?
= Wiem, kotuś - głos Keia był przytłumiony alkoholem. - Chcę ci tylko powiedzieć, że wszystko w porządku. Położyłem Haru spać. Sądzę, że rano się lepiej poczuje.
- Nie żal mi go, ale nie chciałbym, żeby coś sobie zrobił.
= A ty jak tam?
- Kładę się spać z pozytywnymi myślami. To będzie test na to, czy terapia pomaga.
= Po prostu pomyśl o tym, jak bardzo cię kocham i co ci zrobię przyjemnego kolejnej nocy.
- Chcesz, żebym obudził się z erekcją? Kto się nią zajmie?
= Masz sprawną rączkę.
- Haha. Kocham cię - po drugiej stronie słuchawki coś zatłukło. - Co ty tam robisz?
= Próbuję się ułożyć na kanapie. Właśnie przyłożyłem łokciem w stolik - przysunął go do siebie, aby mieć wodę pod ręką.
- Mój biedak musi się tak męczyć. Gdybym był przy tobie, to bym podmuchał i pocałował bolące miejsce, ale alkohol i tak cię znieczulił co?
= No, trochę się wypiło. Śpij dobrze, Ryu. Kolorowych snów.
- Po twoim telefonie sądzę, że takie będą. Pa.
= Dobranoc.
Nacisnął czerwony przycisk i odłożył telefon. Zgasił światło w pokoju i przyłożył głowę do poduszki. Zmęczony po całym dniu od razu zasnął. A śniły mu się tylko te dobre sny.
***


Tak miało być od początku i przykro mi było, że dla kogoś jestem do bani, tylko dlatego, że zrobiłam w poprzednim rozdziale to co zrobiłam. Ja raczej nie oceniam autorów, po tym, że kogoś uśmiercą.









40 komentarzy:

  1. Ehh Dziekuję za takie zakończenie wątku ;* Od razu mam lepszy humor chociaż przeczytałam narazie tylko początek ;D Życzę weny ;)
    Tak wgl to całe opowiadanie świetne z zabawnymi sytuacjami a scenki erotyczne boskie! Masz do tego talent :) (komentuję pierwszy raz więc musiałam to napisać :D)

    OdpowiedzUsuń
  2. HURRA!!! Na razie tylko tyle przychodzi mi do głowy xD
    1. No, Haru dostał bolesną nauczkę... A co tam, należało mu się. Zachował się jak dupek, świnia... Nie będę pisać dalej xD.
    2. Super, że Sachi skończył swoją pracę w agencji... Mam nadzieję, że będzie mu dobrze z Mitsuo (i pewnie będzie, nawet bardzo dobrze xD).
    3. Brawo dla mamy Sejena - niech sobie pan Amori nie myśli za dużo, że wszyscy są od niego zależni.
    4. Hi-hi, Kei jest dobry... (- Jestem skurwysynem - wysyczał Haru (...) - Jesteś. Nalej - Kei podsunął mu szklankę.)
    5. Niech Dai ruszy dupę, bo mu normalnie coś urwę...
    6. Nadal liczę na to, że Naohiro i Tetsu dostaną za swoje... I to porządnie...
    7. I że wszystko się poukłada! xD
    Pozdrawiam serdecznie i WESOŁYCH ŚWIĄT!

    OdpowiedzUsuń
  3. Haa ! Jesteś booska !! Miałam ochotę skakać ze szczęścia, kiedy się okazało, że Katsu żyje. ^^ A Haru zasłużył na ten ból. Choć chciałabym żeby Katsu znowu był z Haru, to nie wiem czy szybko to nadejdzie. Znienawidzić to nic trudnego, ale wybaczyć.. to jest już trudniejsze. Mitsu i Sachi *słyszy śpiew skowronków*, oby im się działo jak najlepiej, jak najdłużej. :D Dai.. ty kretynie ocknij się. Idź do Seja, prezproś go i uprawiajcie GORĄCY seks xD Hmm.. no to chyba tyle. Powtórzę się jeszcze, że jesteś wielkaa. Czekam z niecierpliwością na kolejny odcineek ;* A no i smacznego jajka, mokrego dyngusa i świąt spędzonych w radosnej, rodzinnej atmosferze. :** :)

    vampirka_15

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na gorący seks Daia i Sejen przyjdzie jeszcze troszkę poczekać. Wesołych, zdrowych Świąt.:D

      Usuń
  4. Jak dobrze.
    Oni obydwoje są jacyś dziwni.Ten chce to tamten nie chce,tamten chce,ten nie chce.Istna karuzela.

    Założyłam bloga.Być może kiedyś będę tego żałować,tymczasem zapraszam-
    http://livinginthiscrazy.blogspot.com/
    Przepraszam za zbrodnie na literaturze XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem jasnowidzem! Fuck yeah, team Katsu! Dobrze zrobił! :D Mam dziwne przeczucie, że pod wpływem alkoholu coś się wydarzy między Keiem, a Haru. Haha, "prrrofesorrrku". Mrr... :3
    Poza tym, to Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zawsze świetnie. Cały czas wierzę że Haru i Katsu w końcu się zejdą. Rozumiem Katsu bardzo dobrze. Został bardzo boleśnie zraniony a tego nie da się od tak łatwo wybaczyć. Na to potrzeba czasu i cierpliwości. Mam nadzieję że Haru da mu ten czas i w końcu się zejdą.
    Cieszy mnie również postawa profesorka. Widać że zależy mu na Schim. Mam nadzieję, ze nie będą mieli żadnych nieprzyjemności związanych z ich związkiem. Sachi nareszcie zrezygnował z tej pracy. To mu się chwali :)
    Podobała mi się rozmowa Sejena i Sachiego z ich młodszym braciszkiem. Pomimo jej zakończenia jestem dobrej myśli. Wydaje mi się że jednak dotarło do chłopaka to co mówili mu braciszkowie, i ze teraz zmieni się jego stosunek do nich i sposób jego odzywania :)
    No jestem ciekawa jak się zachowa Tozawa jak mu Sejen będzie oddawał książkę.....
    Dużo wenyyyyyyyyyyyyyyyy :)
    Renata

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie jesteś do bani!!! Jesteś super tak jak Twoje opowiadania. A każdy kto sądzi inaczej niech uważa na moje widły (ostanio często o nich piszę w komentarzach, nie żeby była to groźba haha). Notka wspaniała, pozdrawiam
    maxiii

    OdpowiedzUsuń
  8. aaaaaaaaa.......... CUDO!!!!! :):) rozdział jest świetny i bardzo się ciesze że Katsumi żyję.
    ta jego niby śmierć dała Haru do myślenia. Mam cichą nadzieje że mimo wszystko jeszcze będą razem szczęśliwi.

    OdpowiedzUsuń
  9. lej na to jak komuś się nie podoba, to Twój blog, Twoje opowiadanie i Twoja fantazja. Ja osobiście strasznie się smuciłam jak przeczytałam o Katsu, ale miałam też nadzieję że to nie to.
    dzięki za świetny rozdział i pisz więcej bo Cie kocham ;*****
    Ki-chan

    OdpowiedzUsuń
  10. A JEDNAK CUDA SIĘ ZDARZĄ! NIE WIERZĘ, NIE WIERZĘ AŻ. Katsu nadal żyje, to cudowne. Tylko powiedz mi proszę dlaczego w takim razie płakałaś piszcząc tamten rozdział skoro z góry wiedziałaś, że to będzie tylko pomyłka, która będzie miała na celu uświadomienie Haru, że Katsu jest dla niego wszystkim? Miałam nić nadziei, że to właśnie pomyłka w komputerze, ale po tym, że płakałaś, stwierdziłam, że on musiał naprawdę umrzeć. Dlaczego płakałaś skoro Katsu nadal żyje? Nie daje mi to spokoju teraz.
    Ja nie mówiłam, że jesteś do bani i nie rzucałam się na Ciebie z groźbami, tylko mówiłam co mi się nie podoba, więc nie czuję się winna, ale jestem skłonna Cię w tym momencie przeprosić za to, że zwątpiłam w to opowiadanie. Cieszę się, że Katsu żyje, cieszę. Chciałabym, żeby w końcu zaufał ponownie Haru, bo Haru teraz wie, jak ważną osobę dla siebie mógł stracić... Mitsuo i Sachi zeszli przez to wszystko dla mnie na trochę dalszy plan, ale cieszę się, że Sachi rzucił swą pracę i Mitsuo będzie miał go teraz na wyłączność i że się im układa. I reszta jest w porządku. Tylko Dai nadal zachowuje się jak frajer, szkoda. Jak zwykle dużo pisze, chyba naprawdę zbyt osobiście to opowiadanie odbieram.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Płakałam, ponieważ się wczułam w postać. Zawsze tak mam, ich emocje działają na mnie, moje na nich. Pisząc jakąś postać w danej chwili wcielam się w nią. I nawet, jak wiedziałam, że Katsu żyje to i tak musiałam sobie z Harusiem popłakać.
      Nie Ty pisałaś, że jestem do bani, tylko jakiś Anonim.

      Usuń
    2. Aha, płakałaś wraz z Haru, w tym sensie, to teraz wszystko rozumiem.
      No ale i tak przepraszam, że zwątpiłam w moc tego opowiadania.
      I cieszę, że chce Ci się odpowiadać na komentarze, którymi Ci zasypuję.

      Usuń
  11. O rzesz Ty!!! Przeczytałam 10 pierwszych linijek i jeeeeeeeeeeeee.................. Właśnie o tym myślałam. Dzięki za nie uśmiercenie Ketsu. Kończę i "lecę" czytać dalej.
    Pozdrawiam
    ELL

    OdpowiedzUsuń
  12. *pisząc miało być a nie piszcząc XD

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziękuję, oczywiście za to że Katsu jest ok. Niech teraz pozwodzi trochę Haru, a ten niech o niego zabiega i no ... niech skończy się gorącym sexem, a po drodze niech ten cały ex Haru ulotni się jak kamfora!
    Dai i Sejen - książka może być pretekstem do rozwinięcia ich "przyjaźni"
    Pozdrawiam i Wesołych Świąt
    pseudopisarka

    OdpowiedzUsuń
  14. Katsu żyje, można iść na piwo XD. nie no, a tak na serio, to Katsu i tak byś nie zabiła, on jest na to za fajny, a fajnych postaci się nie uśmierca. i o. XD
    kuuurde, podoba mi się wizja chlanego poniedziałku po Wielkanocy.. szczególnie, że wtorek wolny, więc można będzie bez problemu leczyć kaca w łóżku XD. tak mi się skojarzyło z tym, że Haru i Kei razem pili ^^.
    terapia pomaga Ryu. noo, i dobrze ;D.
    no, ale.. Kaaaatsu, ja wiem, że Haru Cię zranił, no ale no.. musicie być razem! bo jak nie, to znajdę i zamknę razem w klatce!

    Ay

    OdpowiedzUsuń
  15. Naprawdę, aż odetchnęłam jak przeczytałam, że Katsumi żyje. Ciężar spadł mi z serca, uff… Wdech i wydech
    Bardzo się cieszę, że Sachi zrezygnował z pracy, tylko szkoda, że w tym odcinku nie doszliśmy do wieczora…
    Przez przypadek (dobra, nie przypadek, chciałam zobaczyć opnie innych) spojrzałam w komentarze i ktoś napisał, że ma wrażenie, że coś się wydarzy między Haru i Keiem – wypluj te słowa, nie może się tak popierdolić (przepraszam za wyrażenie, ale sytuacja wymaga), prawda?
    Ogólnie to przez cały odcinek drżałam z emocji. Zwłaszcza podczas obrazowego opisu uczuć Katsumiego i Haru. Mam nadzieję, że w miarę szybko się między nimi ułoży
    Czekam z niecierpliwością na kolejną część
    Nana

    Ps. chciałam ci podziękować za to, że zgromadziłaś linki do innych cudownych blogów. Umilają mi czas podczas czekania na m.in. twoje opowiadania))).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah, komentarz pisałam w Wordzie, przekopiowałam i zamiast buziek powstawiały mi się jakieś głupie znaczki:(

      Nana

      Usuń
    2. Znaczkami się nie przejmuj. :D A do linków muszę jeszcze inne wrzucić, ale ciągle brak mi czasu lub o tym zapominam.

      Usuń
  16. Uf, Katsu żyje, masz szczęście. Na jego miejscu też wyrzuciłabym Haru. I niech chłopak się nie poddaje, niech walczy! Na pewno odzyska ukochanego, niech tylko weźmie się w garść.
    Notka wspaniała jak zawsze (: Weny!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. Wiedziałam, ze "śmierć" Katsu to na Prima Aprilis.
    A jak snułam swoje teorie to nikt mi nie wierzył xD
    Nie no oczywiście żartuję. [w tamtym poście w poprzednim tygodniu, odnośnie tego Prima Aprilis to też byłam ja :D mam nadzieje, ze nie masz mi tego za złe^^Lubię żartować, kiedy jest smutno, bo to poprawia nastrój ;*]
    No i bardzo się cieszę, że Katsumi żyje... takie miałam przeczucie, choć szczerze mówiąc to moja teoria była taka: Katsumi przeżyje, ale będzie na wózku, no i z Haru się zejdą i on się nim zaopiekuje i będzie na każde jego wezwanie a potem nasz blondynek stanie na nogi i wszystko będzie dobrze... :D Nie no widać, że tylko ja mogłabym mieć taką wizję chyba :D
    No i moja droga pani Luano mam nadzieję, że nie zamęczam komentarzem? [i nie przynudzam!]. Bardzo mi się podał dzisiejszy rozdział, a tak powiem ci w sekrecie [świetnie opisujesz sceny erotyczne, ale cii! o tym nikomu nie mówmy - każdy wie... i czym więcej tym lepiej ;P]
    A więc kończę i życzę weny,byś jak najszybciej dodała następny rozdział pełen [sami wiemy czego ;D]
    No i Wesołych Świąt [ zawsze te słowa kojarzą mi się z Mikołajem.]
    no to papa ;* i mokrego Dyngusa. Podobno tyle razy ile cię obleją będziesz miała romansów w następnym roku :D Więc życzę, by każdy ze znajomych przyszedł do ciebie z pełnym wiaderkiem :D
    No to papa ;*
    ~x

    OdpowiedzUsuń
  18. Aha, oh yeah aha aha.. świat jest piękny!
    Ten tydzień jest jakiś suuuuuper!
    Katsu żyje, Sachi zrezygnował z agencji...!
    Eh wybacz, ale teraz tylko dostrzegam te najlepsze rzeczy..
    Bo wiesz.. dzisiaj chłopak poprosił mnie o chodzenie..
    Czekam na następną notkę! ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się zgodziłaś z nim chodzić, to gratuluję. :D

      Usuń
  19. Ufufuf, i tak wierzę, że wszystko jakoś ułożysz tak, żeby było wręcz idealnie i szczęśliwie!
    Się przejmujesz, w sumie nawet jakby Katsu umarł to trochę by się po przeżywało i wszystko wróciłoby do normy :3 I nie zadręczaj się jakimiś chłystkami, bo autorką jesteś wręcz wyśnioną :33

    OdpowiedzUsuń
  20. Luanka, kochaana moja, radości najmilsza! Dzięki Tobie wizja jutrzejszego dnia... y... dzisiejszego dnia wydaje się wręcz błogą sielanką. xD Niech się dzieje, co chce, bo Katsu żyje! ;3
    "- O, jest. Katsumi Yamada, lat siedemdziesiąt. " - no ładnie, Haru. Z młodego chłopaka przerzuciłeś się na idiotę, a teraz na dziadka? Aż mnie naszły wizje wspólnego seksu O_O I wypadanie sztucznej szczęki xD
    "A teraz przywitasz się ze mną tak, jak trzeba?" - kocham ich xD Adachi jest równie napalony, co Sachi uzależniony. Są jak dwie połówki koła... jak litera "T", noo! xD
    "naszego romansu rozgłaszać" - rozgłaszać naszego romansu. Przed tym zdaniem też miałaś bezokolicznik na końcu, a to jest błąd stylistyczny. ;P
    "Dostaniesz innego wykładowcę, a na pewno egzaminów nie będziesz zdawał u mnie" - kurcze... trochę szkoda, bo egzaminy w większości są ustne, a więc Sachi mógłby mu pokazać, jak dobry jest w egzaminach tego typu... ;> Alez ja jestem zboczona... a byłam u spowiedzi... heheh ;P
    "i wtedy dostrzegł zaczerwienione oczy. - Masz zapalenie spojówek?" - aż się poplułam ze śmiechu. xDD Uwielbiam Cię za takie teksty xD
    "Ale ja ciebie nie - otarł łzy dłońmi. - Kocham kogoś innego." - wiesz, co? Na początku pomyślałam "Katsu dobrze mówi, a jak, niech utrze nosa Haru!", ale potem... jestem rozdarta. Wiem, że Iskierka nie powinna wracać do niego jak milutki piesek do właściciela... jednak z drugiej strony kłamstwo? W jego ustach? No ale tylko tak mógł go wykopać za drzwi... Kurcze... po raz pierwszy w tej części trzymam stronę ich obydwu.
    "Niektórzy twoi klienci się zapłaczą." - pochlebstwo, a jakże, ale dla mnie zdecydowanie smutniejszym widokiem byłby zapłakany Adachi. ;P
    "Kochanie, powiedziałam ci, że jeszcze raz skrzywdzisz któreś z twoich dzieci, to będziesz pakował walizki." - proszę pani, potwierdzam uwielbienie, jakim panią darzę. xD Zawsze tworzysz rodziców jako takie super ciepłe, dobre osoby! Aż chciałoby się ich poznać! Tak samo jak rodzice Akiego w "Muzyce" xD Pani Amori jest bohaterem dzisiejszego rozdziału. Oj tak, nikt mi nie zaprzeczy! Co się będzie. Mąż miał gdzieś rodzinę, tylko dawał kasę, więc niech się nagle nie robi taki wychowawczy! I jeszcze podburza braci przeciw sobie. Okej, Shigeru to dziecko, ale chyba wie, kto się o niego troszczył. Gryzie rękę, która broniła go w szkole? Ojj, nieładnie.
    "To będzie nasze ostatnie bliskie spotkanie." - brakowało mi Sejena przez ten tydzień. xD Serio, serio. Zastanawiałam się, co u niego, jak sobie radzi... i - co z tą książką. Oddanie będzie... burzą w sercach obydwojga.
    "- Jesteś. Nalej - Kei podsunął mu szklankę." - pisałam, że Cię uwielbiam? Niee, ja Cię ubóstwiam i kocham xD Tekst Keia to mistrzostwo mistrzostwa! xD
    "A śniły mu się tylko te dobre sny." - o, i składam pokłon i podziękowanie, że to napisałaś ;3 Teraz i ja będę mogła spokojnie śnić ;3

    Wesołych Świąt, smacznego jajeczka, mokrego dyngusu i... oby nie "Merry Christmas", bo jednak wolałabym słoneczne i wiosenne święta xD

    OdpowiedzUsuń
  21. Jak ja się cieszę z tego rozdziału! Ale jak wyobraziłam sobie ból Haru i Sejena to mi się płakać zachciało. :( A najważniejsze, to to, że podświadomie wiedziałam, że to pomyłka z "śmiercią" Katsu. ;) Życzę weny i mam nadzieję, że Ryu poradzi sobie z samotną nocą. ;)

    Wszystkiego Najlepszego! Smacznego jajuszka, mega mokrego dyngusa :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Twoje opowiadania są świetne. Wszystkie. Jak czytam to zawsze mam wrażenie jakbym tam była. Dlatego zawsze przy smutnych scenach płaczę. Pisz dalej napewno będę czytać. Wesołych Świąt i duuużo weny. Agu ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Nareszcie zaczęło mu się układać... Ten wypadek niejako metaforycznie odgrodził go od myśli o Haru. To dalece wyolbrzymiane, ale ja to tez odebrałam tak: Katsu, nie myśl o nim, bo to grozi niebezpieczeństwem... na chwilę obecną nalezy się wycofać. Poboli, jak to mocne uderzenie w głowę, ale może w końcu oraz wraz z sercem poskleja się na tyle, by wybaczyć.
    Katsu stał się silniejszy także dzięki Ryu. ;P Widział, ile blondyn przeszedł, a mimo to nie poddawał się. Ryu z kolei wie, że osiągnął to dzięki Keiowi, więc Katsumiemu stara się... no jakoś zastąpić Haru. ;P
    Akceptacja byłaby fajna... a dzisiaj w "Julce" Maciek się przyznał, hy hy xD
    Ooo, dyngus będzie mokry.. chyba... najstarszy brat powiedział, żebym się nie przebierała, bo szkoda, żeby tyle ubrać było mokrych xD Tylko czy spełni groźby? xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam ostatnio napisać... o tak, mnie też się Darek podoba. xP Kocur jeden. xD A to brat Mikołaja. ;P (nie rodzony, ale ciiii) xD

      Usuń
  24. Jak to powiedział jeden z moich profesorów - kiedy ból jest silny, to przecież musi krótko trwać, a jeżeli lekki, ale za to długi, to przecież można go wytrzymać. ;P Haru teraz jest jeszcze tym drugim, ale być może kiedyś zamieni się w takie tąpnięcie, po którym nastąpi ukojenie.

    Tak, tak, też słyszałam o "na wspólnej". Podobno ten chłopak odszedł od żony. xP Nie widziałam tego, ale w krótkich skeczach reklamowych miałam lekki ubaw, kiedy wręcz przesadnie dramatyzowali. xD Nasze seriale nabierają ciągotek na "Modę na sukces". xD Ah, chciałabym obejrzeć ostatni odcinek. xD
    Chyba nie spełni... brat, oczywiście. Gdyby nie zarażał grypą, z pewnością pokornie znosiłabym lany poniedziałek, a tak... co najwyżej zalejemy się katarem xD

    OdpowiedzUsuń
  25. Zacznę od poprzedniej notki, kiedy przeczytałam ten fragment, w którym "uśmierciłaś" Katsumiego, miałam wielką ochotę Cię znaleźć i zabić. I nie żartuje, miałam ochotę się rozryczeć! Później przeczytałam, że Katsu żyje ma się dobrze u jest w sali na górze... 1. spadł mi kamień z serca; 2. przy zdaniu "Katsumi Yamada lat 70" prawie zleciałam z krzesła! Ale bardzo dobrze, że Katsu tak zrobił, a niech se ten pieprzony gnojek nie myśli, że może od niego odchodzić i wracać kiedy mu się chce! Co to, to nie!
    Jak lubiłam Daisuka (tak to si odmienia?) to teraz go nie cierpię. Jest pieprzonym tchórzem! Nic nie robi, tylko krzywdzi ludzi. Czemu!? Bo się boi o własny tyłek -.-" Mam nadzieje, że w końcu się ogarnie i zrozumie swoje uczucia, bo jak nie to mu je uświadomię czymś ostrym. Najlepiej szpikulcem do lodu!
    A, tak w ogóle to pan prrrofesorrrek jest świetny.... *maślane oczyyyska* nic więcej nie napisze, bo to by baaaardzo niecenzuralne było :D

    To teraz kilka słów w mojej obronie:
    *pada na kolana i zaczyna błagać o wybaczenie*. Przeeeepraszam, ale ostatnimi czasy mój komputer odmawia posłuszeństwa, a mój sąsiad jest fajtłapą i cały czas zapomina wziąć od kumpla system coby mi zainstalować *ciągnie nosem*. A w dodatku *w tle słychać piosenkę Czerwonych gitar - Matura*.. właśnie matura... czyli zapierdziel, nadrabianie i pisanie tej przeklętej pracy pisemnej... i jeszcze perę problemów złożyło się na brak komentarzy z mojej strony. Jeszcze raz przepraszam i obiecuje poprawę :D

    Hoshizora-chan

    OdpowiedzUsuń
  26. Ten odcinek poprwiłm i dzień :) Martwię sie tylko Sejenem... Tak mi go szkoda. Mam nadzieję, że Dai pokona barierę strachu i będzie chciał być z Sejenkiem. :) I również mam nadzieję, że Katsu wybaczy dla Haru. Wiem, że ten do skrzywdził, ale kochają się, a poza tym, kto nie popełnia błędów?
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  27. Byś mnie widziała jak czytała m końcówke poprzedniego rozdziału. Myślałam, że serce mi zaraz wyskoczy ale nie straciłam wiary w Ciebie!! Nie mogłabyś nam i sobie tego zrobić. I te osoby ktore czytaly poprzednie opowiadania powinny znać Cię na tyle dobrze że wiedziały by ze nigdy byś nie usmiercila naszego Cukieraczka
    Buziaczki :***

    OdpowiedzUsuń
  28. Wiedziałam! On nie mógł umrzeć! :D Cukiereczek żyje! I myślę, ze im się jeszcze uda... NA PEWNO. No nie tylko im się uda... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  29. Nienawidzę Cię dziewczyo xD Tak mną wstrząsnęła nagła śmierć Katsu, a potem jego nagłe zmartwychwstanie xD Jesteś zajebista, kocham Twoje opowiadania <3

    OdpowiedzUsuń
  30. "- Jestem skurwysynem
    - Jesteś. Nalej
    - Debilem.
    - Skończonym bałwanem. Świnią. Zdrajcą. Nalej
    - Będę miał mało. Chcę się schlać
    - Skąpiec. Masz jeszcze połowę. Nalewaj" 😂😂😂

    OdpowiedzUsuń
  31. Oho pozdrawiam z 2k16 XD RR

    OdpowiedzUsuń