sobota, 13 sierpnia 2011

Tylko Ty - rozdział 1

Obudził się w szoku, łapiąc intensywnie powietrze. Otarł dłońmi mokrą twarz i rozejrzał się wokół. Jego wzrok zatrzymał się na wysokiej, czarnowłosej chmurze gradowej, która trzymała w ręku litrowy garnek w którym zapewne znajdowała się woda zanim wylądowała na nim, biednym i śpiącym w objęciach Morfeusza chłopaku.
-Co ty kurde robisz?!
-Nie musiałbym tego robić gdybyś wstał o przyzwoitej porze.
-Co? Jaka przyzwoita pora? Ledwie dzień się zaczął. Dopiero zasnąłem. Jakoś wczoraj nie budziłeś mnie z samego rana. Chcę spać. - Kei położył głowę ponownie na poduszce i zaraz się podniósł – Moja pościel jest mokra!
-Wstawaj. Wakacje się skończyły. Dziś wracasz do szkoły. Masz pół godziny na prysznic i ubranie się.
-Powiedziałem, że chcę spać.
-Gdybyś nie wałęsał się po nocy to byś się wyspał. Znów się zabawiałeś? Kogo tym razem przeleciałeś?
-Nic ci do tego!
-Nie wiem po co ja się tobą przejmuję.
-Bo jesteś moim bratem?
-Bratem, nie matką  i wstawaj, albo rób co chcesz.- Eiji machnął zrezygnowany ręką i skierował się do wyjścia z pokoju młodszego brata. Zawsze odkąd pamiętał chłopak sprawiał mu problemy, a on się starał, żeby Kei mimo braku matki i wiecznie zajętego ojca, wyrósł na porządnego chłopaka i teraz patrząc na niego coraz bardziej upewniał się w tym, że mu się to prawdopodobnie nie udało.
-No dobra już wstaję. Zrobisz mi śniadanie? Jestem piekielnie głodny.
Eiji spojrzał na brata ze zwycięskim uśmiechem.
-Co się tak szczerzysz?
-Wygrałem, wstałeś.
Kei uśmiechnął się krzywo, podnosząc się z łóżka. Brat zlustrował go wzrokiem.
-Wyglądasz jak by cię pociąg przejechał. - Kei nie skomentował tego - Zbieraj się czas ucieka – pokazał mu palcem godzinę na stojącym na komodzie zegarze i wyszedł z pokoju.
-Mam go po dziurki w nosie. Wiecznie się mnie czepia – wszedł do łazienki i zdjął z siebie bokserki. Odkręcił wodę pod prysznicem, starając się puścić więcej zimnej wody. Potrzebował orzeźwienia. Wczoraj faktycznie przesadził. Po wyjściu od swojego byłego już kochanka wstąpił do  Haru, gdzie przesiedział do czwartej rano. Chłopaka w klubie nie było, ale on i tak świetnie się bawił tańcząc i pijąc. Wszedł pod orzeźwiający prysznic, poczuł dreszcze z zimna i stwierdził, że to nie był dobry pomysł i szybko odkręcił więcej ciepłej wody. Wyciągnął rękę po żel stojący na półeczce obok i nalał odrobinę na dłoń. Zapach cytryny rozniósł się po kabinie. Umył się szybko i już wybudzony wyszedł spod prysznica. Nie wycierając się podszedł do umywalki i z szafki obok wyjął pastę oraz szczoteczkę. Spojrzał w lustro i skrzywił się. Pod oczami miał sińce od niewyspania. Wyglądał okropnie.
-Naprawdę przesadziłem – po chwili jednak dodał – Warto było – uśmiechnął się szeroko. Umył swoje białe zęby. Twarz przetarł tonikiem i nałożył krem na dzień. Nie obchodziło go, że to bardziej babska czynność. Po kilku zabiegach dotyczących twarzy sińce były niewidoczne, a skóra delikatna niczym pupcia niemowlaka. Chciał dzisiaj wyglądać świetnie. Obejrzy sobie pierwszaków. Świeży towar zawsze najlepszy. W końcu po 40 minutach wyszedł z łazienki. Skierował się prosto do wielkiej szafy. Przejrzał swoje rzeczy i po chwili namysłu wybrał czarne obcisłe spodnie i białą  seksowną koszulkę. Nikt go nie zmusi do założenia mundurku, jego ciało zostało stworzone do noszenia lepszych rzeczy. Na smukłe, długie palce lewej ręki założył swój ukochany sygnet i dwa inne pierścienie. Prawą ozdobił czarnymi metalowymi bransoletami. Znów zachowywał się jak kobieta, ale kochał biżuterię i wszystko co chociaż trochę ją przypominało. Zanim wyszedł z pokoju obejrzał się jeszcze w lustrze, był zadowolony. Szybko wyszedł na korytarz.
Uszedł kilka kroków i potknął się o coś leżącego na dywanie. Spojrzał w dół, jego oczom ukazała się deskorolka.
-Miyo! - wrzasnął na całe gardło. Z pokoju obok wyjrzała dziesięcioletnia dziewczynka o brązowych włosach.
-Słucham cię braciszku.
-Czy ty chociaż raz zostawisz swoje rzeczy tam gdzie powinny być?! - wskazał palcem na deskorolkę u swoich stóp. Dziewczynka wolnym krokiem podeszła do brata. Wzięła wspomniany sprzęt i bez słowa skierowała się do swojego pokoju. Niedobrze, nie odezwała się do niego, a to znaczyło, że obraziła się na niego za to, że na nią krzyknął. Nie chciał tego, ale nie ma czasu jej teraz przepraszać. Później coś ładnego jej kupi i będzie po sprawie. Miyo nie umiała się długo na niego gniewać. Była córką jego ojca i jego drugiej żony Nanako. Osamu Tanaka ożenił się z nią w rok po śmierci jego matki. Kei miał wtedy siedem lat i był zdezorientowany nową mamą w domu. Wbrew bajkom o złej macosze Nanako nie okazała się taka zła. W jakiś sposób zastąpiła mamę jemu i jego bratu, który wtedy miał trzynaście lat. Dopiero jak urodziła się Miyo cała uwaga macochy przeszła na nią, a nim zajął się nastoletni brat. Sam wysyłał go do szkoły, ubierał, karmił był dla niego matką i ojcem. Tak ojcem, bo ten poświęcił się pracy i w domu bywał nader rzadko. Powtarzał, że jak jego dzieci chcą żyć w luksusach to on musi ciężko na to pracować.
Kei pokiwał głową odganiając myśli o rodzinie i udał się długim korytarzem w stronę schodów. Zszedł na dół i stanął w miejscu widząc jak Eiji stuka palcem w swój zegarek.
-No co?
-Spóźnisz się.
-I co z tego? - ruszył w stronę kuchni. Jego brat zatrzymał go chwytając za ramię.
-Nie zdążysz zjeść śniadania. Przy drzwiach jest twoja torba i reszta rzeczy.
-Jestem głodny – popatrzył ze złością na brata.
-Śniadanie masz w torbie. A teraz znikaj do szkoły.
Kei otworzył usta chcąc coś powiedzieć, ale Eiji go uprzedził.
-Tak, sadysta ze mnie, ponieważ męczę biednego, słodkiego braciszka, chcąc, aby w pierwszy dzień szkoły nie spóźnił się i jakoś wypadł w roli ucznia ostatniej klasy. Podwieźć cię? - uśmiechnął się słodko.
-Nie, dziękuję, pojadę motorem. - podszedł do szafki w której miały być kluczyki od Harleya i zdębiał. Nie było ich tam to w takim razie gdzie były? Powoli przypomniał sobie noc i to jak wrócił do domu. Siedział w klubie Shidare-zakura, który należał do jego znajomego, prawie do zamknięcia. Pomógł barmanowi w sprzątaniu, pił. I nagle go olśniło, swój ukochany pojazd zostawił przed klubem, kiedy barman zamówił mu taksówkę. Odwrócił się do brata. Eiji trzymał w ręku kluczyki do swojego samochodu i machał nimi przed jego oczami.
-Jednak cię podwiozę - oznajmił triumfująco i ruszył do wyjścia.

Ryu stał na korytarzu i patrzył na plan szkoły ze zmarszczonymi brwiami. Za cholerę nie mógł znaleźć swojej klasy i był coraz mniej pewny tego, że chce tu być.  Budynek liceum Shitori był olbrzymi w porównaniu do tego do którego chodził wcześniej. Również ilość przelewających się przez korytarz osób była dwukrotnie większa. Odetchnął głęboko i jeszcze raz, tym razem uważniej przyjrzał się planowi i w końcu znalazł swoją klasę. Mieściła się ona na drugim piętrze w końcu korytarza. Nagle ktoś z impetem wpadł na niego, omal go nie przewracając.
-Przepraszam, bardzo przepraszam – usłyszał dziewczęcy głos dochodzący do jego uszu z posadzki -niezdara ze mnie – spojrzał w dół, drobna brunetka zbierała rozrzucone książki. Ukucnął obok pomagając jej.
-Nic się nie stało. To ja nie powinienem tak tu stać – odezwał się do niej miękkim, męskim głosem. Zebrał ostatnią książkę i podał ją dziewczynie. Brunetka odbierając swoją własność dotknęła przypadkiem jego dłoni. Chłopak drgnął i szybko zabrał dłoń. Dziewczyna udała, że tego nie zauważyła i uśmiechnęła się szeroko. Oboje podnieśli się.
-Nazywam się Etsu Saito, jestem uczennicą ostatniej klasy. A ty jesteś tu nowy? Nigdy cię nie widziałam.
-Ryu Kazama, to mój pierwszy dzień w tym liceum.
-Miło cię poznać. Potrzebujesz pomocy?
-Dziękuję, ale już znalazłem swoją klasę – wskazał na plan wiszący na ścianie.
-To gratuluję. Ja jak tu trafiłam za nic nie mogłam rozszyfrować tych zawiłych prostokątów wyznaczających korytarze... a która to twoja klasa?
-3A.
-Naprawdę – dziewczyna się ucieszyła – ja też do niej chodzę. Chodź pójdziemy razem. Możesz usiąść obok mnie, o ile ci to nie przeszkadza – dodała szybko.
-W porządku – Etsu uśmiechnęła się radośnie na jego słowa.
-Chodź, bo pan Yoshida nie toleruje spóźnień.
Poczuł do niej sympatię i była pierwszą osobą poznaną w Shitori. Może nie będzie tak źle jak sądził z początku.

Wysoki brunet przystanął, kiedy jego przyjaciel objął go ramionami za szyję i ucałował w policzek. Znał Isamu od podstawówki i wiedział, że chłopak się w nim podkochuje, on jednak wolał go jako przyjaciela, a nie kochanka. Nie chciał burzyć seksem tego co ich łączy, a poza tym wiedział, że Isamu nie zadowolił by się tylko kontaktem cielesnym, chciałby związku, miłości, wierności. On tego nie mógł dać.
-Kei co z tobą?
-O co ci chodzi? – skierował się do swojej klasy, kiedy delikatnie acz stanowczo odsunął przyjaciela od siebie.
-Wyglądasz jakbyś nie spał całą noc.
-Tak było. Świetnie się bawiłem.
Nie zauważył, że Isamu posmutniał. Obaj weszli do klasy. Kei stanął kilka kroków od wejścia i przeczesał wzrokiem zebrane osoby. Jego wzrok zatrzymał się na chłopaku z prawie białymi włosami z pod których przebijały się czarne pasemka. Miał na sobie przepisowy czarny mundurek, ale rozpięta koszula pod szyją i do tego wyciągnięta ze spodni dodawała mu drapieżności. Jasnowłosy patrzył w okno, był zamyślony.
-Kto to? - zapytał stojącego obok przyjaciela.
-To chyba ten nowy o którym wspominała mama – rodzicielka Isamu uczyła w Shitori angielskiego od pięciu lat – podobno został przeniesiony z innego liceum, ale jest z naszego miasta.
Do klasy otworzyły się drzwi i wszedł ich wychowawca. Pan Yoshida miał około czterdziestu lat, przystojną twarz i chude ciało.
 -Dzień dobry – powiedział nauczyciel – Tanaka i Matsumoto wrośliście w podłogę? Siadajcie.

Ryu odwrócił głowę od okna w momencie, kiedy do jego ławki zaczęło zbliżać się dwóch chłopaków. Niższy szybko go minął, siadając pewnie gdzieś z tyłu, a wyższy zwolnił kroku. Obaj chłopcy zmierzyli się wzrokiem w którym była nuta zainteresowania.

Kei uśmiechnął się w duchu.
>Mam cię< - pomyślał. Usiadł w ławce za jasnowłosym. Obserwował grę mięśni pod nieskazitelnie białą koszulą chłopaka.

Wciągnął do płuc powietrze, był zadowolony. Właśnie kupił najnowszą płytę zespołu Kat-Tun i kilka innych mniej wyczekiwanych. Zajęty oglądaniem okładek, zapomniał o schodku przy drzwiach do sklepu i upadł. Syknął, czując ból w prawej kostce. Znał go aż za dobrze. Ze sklepu wybiegł sprzedawca.
-Wszystko w porządku? Pomóc panu?
-Proszę mi pomóc się podnieść – blondyn, nawet przy pomocy chłopaka, z trudem się podniósł. Oparł się o ścianę, starając się nie stanąć na skręconej nodze – dziękuję. Zaraz zadzwonię po pomoc.
Wyjął telefon z kieszeni i wystukał numer. Po chwili usłyszał kobiecy głos.
-Mamo przyjedź po mnie. Musisz zawieźć mnie do lekarza.

Godzinę później siedział ze zdjęciami rentgenowskimi w ręku, w sterylnie czystym pokoju i czekał na lekarza. Swoim telefonem wystraszył mamę, ale co miał zrobić w tamtej chwili tylko ją mógł poprosić o pomoc.
Drzwi do pokoju się otworzyły i wszedł młody lekarz, czytając jakieś papiery.
-Pan Shin Kazama?
-Tak doktorze– odpowiedział blondyn.
-Nazywam się Eiji Tanaka, zajmę się pańską kostką. Proszę pokazać mi zdjęcia – Eiji odłożył papiery na stolik obok chłopaka i spojrzał na niego. Chłopak był ładny, nawet bardzo ładny o przenikających na wskroś pięknych szarych oczach. Wziął od niego kopertę ze zdjęciami i odwrócił się do okna, aby je obejrzeć.
Shin przyglądał się lekarzowi z zaciekawieniem. Był bardzo młody, nie miał więcej niż 25 lat. Był wysoki, smukły i poruszał się z pełną gracją.
-Nie ma złamania. To zwykłe skręcenie, ale niestety będziemy musieli założyć panu szynę.
Shin westchnął cierpiętnico.
-Z tego co czytałem to pańskie drugie skręcenie tej samej kostki w ciągu dwóch miesięcy.
-Niestety. Jestem mało uważny i potem cierpię. Pan nie jest za młody na lekarza?
-Jestem stażystą drugiego roku - po chwili widząc strach na twarzy chłopaka, dodał – Spokojnie, znam się na tym. Twoja stopa za dwa tygodnie będzie jak nowa. Musze ją obejrzeć.
Eiji przysunął sobie taboret i usiadł na przeciwko chłopaka. Podniósł jego nogę i uważnie obejrzał kostkę.
Blondyn stwierdził, że lekarz jest na tyle delikatny, że nie sprawia mu bólu, oglądając chorą stopę. Długie palce przejechały po rozległym krwiaku.
-Na to dostanie pan zastrzyki...
-Tylko nie to, nie zastrzyki!
Lekarz uśmiechnął się widząc reakcję pacjenta. Ostrożnie opuścił jego nogę i spojrzał na niego.
-Dobrze. Dam panu tabletki, ale będą dłużej usuwały krwiaka.
-Wolę tabletki – zgodził się szybko Shin.

Ryu stał oparty o drzewo z rękoma w kieszeniach. Pierwsza lekcja minęła ciekawie. Pan  Yoshida przedstawił go klasie i zajął się prowadzeniem lekcji matematyki. Zdrętwiał, kiedy poczuł czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Szybko się opamiętał i chwycił czyjąś rękę za nadgarstek lekko ją wykręcając.
-Nie dotykaj mnie – wysyczał prosto w twarz zdziwionego Kei'ego Tanaki.

6 komentarzy:

  1. KAT-TUN?! Haha, co za płyta?! :D Datą by mi pasowało na RUN FOR YOU, ale no... XD Swoją drogą, ostatnio słyszałam że w Japonii nie ma zmiłuj od mundurków, więc ciekawa jestem czy jednak jest taka możliwość, by móc chodzić w swoich ciuchach mhm...
    Fajne opko, temu o Piotrku jednak nie podołałam, może temu dam radę XD
    No i teraz w Keiu widzę Shujiego z dramy "Nobuta...", a w Isamu - Akirę O_o No cóż, Kame facjata mi nie straszna, ale jakby pod tym kątem patrzeć... To Ryu ze swoimi pasemkami pod Harumę Miurę mi podchodzi, nie no dobra, idę oblukać jeszcze raz postaci, bo sobie za dużo zaczynam wyobrażać.
    Same ciacha... tylko dlaczego Ryu się dotyku boi, a może nie do końca boi, że potrafi skręcać rękę. Hm... gdyby nie wątek poboczny pt. Shin, to by było wszystko super XD Przewiń, Eiji to brat Keia, a Shin to brat Ryu o_o Ale jatka się zapowiada! Zmieniam z fajne na super haha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, jak jest w Japonii z mundurkami, ale może gdzieś chodzą w swoich ciuchach.
      O Piotrku nie musisz czytać, ale może kiedyś go skończysz. Czytałam poprzednie komenty chyba do 11 rozdziału.
      A to pierwsze moje opka, które czytasz czy już z innymi się zapoznałaś?

      Usuń
    2. Ups... widzę, że mi wtedy podpisywałaś, a ja już nie śledziłam co się tu dzieje O_o Oż, orzeszku :D A ja też nie wiem czy tam chodzą w swoich ciuchach w jakichś szkołach, ale może są takie co nie, chociaż mundurki mnie jarają po obejrzeniu kilku filmów, anime i dram równie mocno co indywidualny styl, bo wystarczy dodać to tu to tam coś swojego i też jest cudnie, nie? :D
      Wywróżyłaś mi przeczytanie do końca opowiadania z Piotrkiem :D
      Na ostatnie pytanie to chyba nie muszę odpowiadać, no... czuję się zwolniona, ale powiem ci, że zaczęłam wszystkie ha ha od przejrzenia postaci i jak nie dostałam odwrotu to... no, poległam swego czasu, chyba potrzebowałam do twojego stylu dojrzeć, a już najbardziej do tej mnogości bohaterów, zbyt przyzwyczajona do przeważającego w opowiadaniach twincest dosyć silnego ograniczenia do dwóch lub kilku znajomych postaci... nie potrafiłam przekroczyć tej niewidzialnej granicy, mhm >< Co do tych bohaterów, to dobra... nadal mnie ich ilość dobija... ale po "Gdy..." obawiam się, że odczuwałabym brak... hm... tych postaci i wątków :)
      Tak więc zaczynam ponownie swoją przygodę z kolejnym twoim opowiadaniem hi hi jest lepiej jak widać :D

      Usuń
    3. Zazwyczaj w japoni nie można chodzić w swoich ciuchach. Wymagane są mundurki.. Ale nie wiem dokładnie czy to coś złego chodzić bez mundurka...
      W polsce by sie przydały takie mundurki było by super, każdy by był równy a nie wytykany o to co ma na sobie itp...

      Usuń
    4. Ooo ktoś to przeczytał w 2014 roku xdxdxd

      Usuń
  2. huhuhuhuhu, dobrze się zapowiada <3
    Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaach, jak ja już długo z tobą jestem...

    ~Wolvin

    OdpowiedzUsuń