sobota, 13 sierpnia 2011

Tylko Ty - rozdział 11

Kaoru uśmiechnął się wrednie. Zsiadł z motoru i podszedł do nich.
-Widzę, że wam jest tutaj przyjemnie. Chętnie się dołączę do takich słodkich chłopaczków.
-Dotkniesz mnie, ale po moim trupie! Jesteś pieprznięty! - Krzyknął Ryu.
-Panienka ma nadal niezły głosik i cięty języczek.
-Nie jestem twoją panienką! - Ryu odepchnął na bok Kei'a i podszedł do Kaoru – Jesteś chory, powinieneś się leczyć! Za to co mi zrobiłeś powinieneś ponieść karę!
-Taka z ciebie odważna dziwka?! Co powiesz na to – Kaoru wyprowadził cios z pięści i uderzył Ryu prosto w twarz. Jasnowłosy zachwiał się i upadł na trawę.
-I TO BYŁ TWÓJ BŁĄD ZBOCZEŃCU! - wrzasnął Kei i rzucił się na Kaoru. Jego cios w brzuch i natychmiastowy w twarz, ogłuszył zaskoczonego Ito – Nie pozwolę, abyś ponownie skrzywdził Ryu – kolejne jego uderzenie zostało skutecznie zablokowane przez Kaoru, który drugą ręką trafił Kei'a w żołądek.
Ryu wstał i chciał pomóc brunetowi. Jednak Kei go powstrzymał.
-Nie wtrącaj się Kazama - i ponownie natarł na Kaoru tym razem przewracając go na ziemię i bijąc raz za razem po twarzy i brzuchu.
-Jeszcze raz się zbliżysz do niego to cię zabiję!
Kaoru  próbował się bronić odprowadzając serię ciosów, lecz Kei chodź chudszy, był od niego silniejszy i szybszy. Doskonale blokował uderzenia przeciwnika. Adrenalina podniosła się do tego stopnia, że gotów był z łatwością rozszarpać starszego chłopaka. W końcu rozwścieczony i obolały z całej siły uderzył Ito w szczękę i poderwał się na nogi. Kaoru próbował się podnieść, ale upadł z powrotem na trawę, skrzywił się z bólu.
-No wstawaj jak chcesz jeszcze oberwać! Wstawaj ty porąbańcu! - krzyczał Kei.
Kaoru usiadł i próbował zagłuszyć szum w głowie. Popatrzył na chłopaków bezwzględnym, lodowatym wzrokiem. Otarł krew, która płynęła mu z nosa.
-Pożałujesz tego co mi zrobiłeś Tanaka! Strzeż się, bo będę cię miał na oku i pewnego dnia możesz coś stracić! I z tobą dziwko też się policzę!
-Kei spojrzał na Ryu. Z wargi chłopaka sączyła się krew.
-W porządku? – czubkiem wskazującego palca dotknął miejsca koło rozciętej wargi w jego głosie słychać było czułość.
-Tak, bardziej martwię się o ciebie. Nieźle oberwałeś.
-Będzie parę siniaków i nic więcej, chodź zbieramy się stąd, nie mam ochoty patrzeć dłużej na tego śmiecia.
Dziesięć minut później weszli do domu Tanaki.
-Eiji! - zawołał brata. Miał nadzieję, że już jest w domu.
-Może powinieneś mnie odwieźć do domu? - zapytał Ryu.
-Chcę, żeby Eiji zobaczył twoją wargę, jest opuchnięta.
-Wystarczy tylko lód przyłożyć.
Kei stał do Ryu tyłem mocując się ze sznurówką od buta.
-Wywalę te buciory na śmietnik.
Shin z Eijim wyszli z biblioteki. Blondyn od razu zobaczył brata i jego wargę.
-Ryu? Co ci się stało? Kei co mu zrobiłeś?! - naskoczył na bruneta, który stanął blisko Ryu – A tobie co się stało?
Ryu patrzył na brata i uśmiechnął się w sobie, bo zmierzwione włosy blondyna i rozpięta koszula Eijiego mówiły same za siebie o tym co działo się w bibliotece.
-No to powie któryś dlaczego tak wyglądacie? - spytał Eiji, kiedy nie doczekał się odpowiedzi na pytania zadane przez swego kochanka.
-Brachu może zamiast nas się wypytywać opatrzył byś wargę Ryu.
-Z moją wargą jest wszystko w porządku. To ciebie powinien obejrzeć.
-Nic mi nie jest.
-Mnie też nic.
-Dobra przestańcie gadać i chodźcie do łazienki – powiedział stanowczo Eiji.
We czwórkę poszli do łazienki na parterze i Ryu oraz Kei zostali posadzeni na brzegu wanny. Eiji wyjął apteczkę, nasączył wacik wodą utlenioną i podszedł do Ryu.
-Mogę?
-Tak.
Starszy Tanaka przyłożył lekko wacik do wargi jasnowłosego na co ten zasyczał czując ból.
-No i po wszystkim.
 Eiji wyrzucił wacik do kosza i przyjrzał się bratu.
-Jak ty to robisz, że nigdy nie obrywasz w twarz? Ściągaj koszulkę.
Kei coś pomruczał pod nosem, że nic mu nie jest i zdjął z siebie koszulkę. Miał na sobie tylko kilka siniaków i lekkie zadrapanie na ramieniu, które również zostało okrutnie potraktowane przez wodę utlenioną.
-Dobra, nic ci nie będzie ubieraj się.
-Mówiłem przecież.
Eiji przewrócił tylko oczami i wyszedł z łazienki. Pozostała trójka poszła za nim.
-Idźcie do biblioteki, przyniosę Ryu lodu i zaraz będziecie się spowiadać z tego od kogo oberwaliście – głosu Eijiego nie można było nazwać miłym.

**********************
Haru spojrzał jeszcze raz na adres, który dostał od Katsumiego. Nie mógł uwierzyć, że chłopak mieszkał tutaj przez dwadzieścia lat. Ulica na której teraz się znajdował, była mało ciekawym miejscem. Wszędzie było brudno, kosze na śmieci były chyba tylko dla ozdoby, bo ich zawartość leżała swobodnie na chodnikach, tynk na blokach odpadał ukazując dość makabryczny widok. Po ulicach kręcili się pijaczkowie i gorsze typki. Miał nadzieję, że nikt nie zwinie mu auta.
Wszedł do bloku o numerze 4 i od razu poczuł duszne powietrze, przesiąknięte moczem i alkoholem. Skrzywił się i starał się jak najmniej oddychać. Na schodach potrącił butelkę po piwie, która poczęła spadać w dół wydając głośny łomot. Poszedł na ostatnie piętro obskurnego bloku i szybko odnalazł mieszkanie numer 36.
Zapukał. Po chwili drzwi się uchyliły i wyjrzała przez nie głowa siostry Yamady.
-Dzień dobry. Przyszedłem po rzeczy Katsumiego.
Kobieta otworzyła drzwi szerzej i mógł przez jej ramię zobaczyć bałagan panujący w domu.
-Kto to kochanie? - z wnętrza doleciał go głos jakiegoś pijanego mężczyzny.
-To kochanek naszej niedorajdy. Przyszedł po jego rzeczy.
-Kolejny pedał. Daj mu je, bo tylko miejsce zajmują i tak miałem wyrzucić je jutro do śmieci i niech spada!
Kobieta wzięła jakieś klucze i wyszła z mieszkania.
-Jego rzeczy wyniosłam na strych - Obrzuciła mężczyznę wzrokiem – Co taki przystojny, postawny i dobrze ubrany mężczyzna robi z tą ofiarą losu? - próbowała mu kadzić. Weszli po schodach na strych.
-Widocznie ta ofiara, jak pani powiedziała, jest więcej warta niż pani myśli.
-Więcej warta – zaśmiała się skrzekliwie – ta ciamajda nic nie umie zrobić, do niczego się nie nadaje. Tylko zawadzał nam – otworzyła drzwi do składziku.
-Pani jest jego siostrą, nie rozumiem jak można tak kogoś traktować – nigdy nikogo nie uderzył, ale teraz chętnie by to zrobił.
-Spieprzył mi życie tym, że się pojawił – wzięła jakiś zapełniony worek i podała go Haru.
-To wszystko? - wziął go od niej.
-Tak, a co pan myśli, że miałam mu kupować rzeczy? Po moim trupie.
Haru nie wytrzymał.
-Jest pani zgorzkniałą, obłudną wiedźmą, która oskarża niewinną osobę za spieprzone życie! Co pani zrobiła, aby je polepszyć?! Za brata miała pani skarb i to cud, że on tyle tu wytrzymał. Ja bym dawno stąd spierdzielił na jego miejscu, a on mieszkał w tym chlewie i z panią dwadzieścia lat! Niech pani będzie pewna, że teraz jego życie będzie o wiele lepsze! Pani natomiast zgnije tutaj w samotności jako stara, zacofana jędza! Żegnam!
Nakamura szybko pokonał schody i wyszedł na ulicę. Z radością stwierdził, że jego samochód stoi na swoim miejscu, wsiadł do niego i ruszył w drogę do swego domu.

*****************

Rozsiedli się w dużej bibliotece załadowanej po brzegi półkami z książkami. W rogu pomieszczenia stały skórzane ciemnobrązowe kanapy i mały stolik między nimi.
Ryu i Kei siedzieli bardzo blisko siebie na jednej z kanap. Ryu oparł się o Kei'a, a brunet objął go w pasie jedną ręką. Shin siedział na sąsiedniej kanapie i wpatrywał się to w brata to w jego chłopaka. Zaniemówił słysząc ich słowa, że są razem.
-No, ale jeszcze rano z tego co wiem to nie gadaliście ze sobą. Nawet na tym nieszczęsnym ukartowanym spotkaniu nic nie wskazywało na to, że się pogodzicie.
-Sytuacja nagle zmieniła się i cieszę się, że jest jak jest – uśmiechnął się Kei.
Do biblioteki wszedł Eiji z tacą na której niósł szklanki z pomarańczowym sokiem i kostki lodu. Położył wszystko na stoliku, i podał lód Ryu. Dopiero wtedy zobaczył, że jego brat obejmuje jasnowłosego.
-Poszedłeś po rozum go głowy Kei?
-W końcu go przeprosiłem.
-Zrobił to na kolanach i podziałało.
-Nie musiałeś im tego mówić. Eiji będzie miał teraz ze mnie niezły ubaw.
-No co niech wiedzą, że na zwykłe przeprosiny bym tak nie poleciał, bruneciku.
-I widziała to cała szkoła - Kei pochylił się i cmoknął Ryu w policzek.
-W razie czego świadkowie są.
Eiji, który usiadł przy swoim partnerze, zagapił się chwilę na brata.
-Co się tak patrzysz?
-Właśnie odkryłem, że potrafisz być łagodny i czuły. A co z twoim postanowieniem nigdy się nie wiązać na dłużej niż tydzień?
-Zostało jeszcze sześć dni i... – spojrzał na zegarek, ale nie dane mu było powiedzieć ilości godzin, bo poczuł jak w żołądek wbija mu się łokieć Ryu.
Eiji się zaśmiał.
-Tak trzymać Ryu. Nie pozwól mu podskakiwać. A teraz panowie koniec żartów – pochylił się do przodu opierając łokcie na kolanach – co to była za bójka?
Młodszy Kazama odetchnął i odsunął lód od wargi.
-Spotkaliśmy Kaoru Ito.
-To ten skurwysyn nie jest w więzieniu? - zapytał blady jak ściana Shin.
Eiji popatrzył na niego dość zdziwiony brzydkim słownictwem kochanka, nawet w łóżku blondyn był powściągliwy i nie mówił świństewek, ale Eiji domyślał się, że to tylko kwestia czasu, aby chłopak się rozkręcił, bo robił się coraz aktywniejszy. Potrząsnął głową, bo zaczął sobie wyobrażać co by zrobił z Shinem jak byli by sami. Sam się dziwił sobie, że nie mógł odkleić łap od niego. Szybko powrócił do rzeczywistości.
-Nie – mówił Ryu – to nie było pierwsze spotkanie. Jakiś czas temu natknąłem się na niego w tym nowym domu handlowym. Kei wtedy pomógł mi się go pozbyć.
-Zaraz i nic mi nie powiedziałeś? A jakby ci się w tym czasie coś stało?
-Shin ja nie chciałem straszyć ciebie i rodziców.
-Chrzanisz! O takich rzeczach się mówi. Przecież ten facet prawie cię zabił, co on robi na wolności?
-Ma dobre plecy w postaci swego ojca, który załatwił co trzeba i Kaoru jest nietykalny – powiedział Kei.
-Skąd to wiesz? – zapytał go brat.
-Sam nam to powiedział. Dzisiaj ode mnie oberwał...
-Co go pewnie rozwścieczyło – wtrącił się Ryu – nie spodziewał się, że mu przyłożysz.
-To się pomylił, bo słabeuszem nie jestem.
-Ale i tak oberwałeś – Ryu obrócił się twarzą do niego – chciałem ci pomóc.
-Broniłem cię jak rycerz swej księżniczki.
-Nie pierdol, nie jestem babą – obruszył się Ryu i odsunął od chłopaka.
-Nie zwrócił bym na ciebie uwagi gdybyś był kobietą. No wracaj tu do mnie koteczku i nie pokazuj pazurków.
-To nie gadaj głupot, bo możesz nie raz te pazury zobaczyć.
-I za to mi się podobasz – przyciągnął go do siebie. Ryu się nie opierał i uśmiechnął się do niego zadziornie.
-Ty bestyjko udawałeś tylko.
-Mój rycerzu posądzasz mnie o taki czyn?
Eiji oparł się o oparcie kanapy i wsłuchał się w ich rozmowę, a Shin od razu położył głowę na jego ramieniu. Do tej pory nie wierzył, że związał się z facetem i było mu z tym dobrze. Cieszył się również, że odzyskał dawnego brata. Niepokoiła go myśl, że Kaoru jest na wolności i miał nadzieję, że nie przysporzy to Ryu kłopotów.

******************************
Katsumi leżał w łóżku, czego miał już dość i próbował skupić się na oglądaniu telewizji. Nijak mu to nie wychodziło, ponieważ wiedział, że Nakamura pojechał po jego rzeczy. Miał nadzieję, że jego siostra nie obrazi Haru. Nie chciał, aby mężczyzna był na niego za to zły. Wyłączył telewizor, kiedy usłyszał, zgrzyt klucza w zamku. Po chwili do sypialni wszedł Haru. Popatrzył na mężczyznę z bijącym sercem.
-Mam twoje rzeczy – Haru położył worek na jednym z krzeseł.
-Czy moja siostra...
-Ona nie jest godna miana twojej siostry, ale jak chcesz to możesz ją tak nazywać.
Katsumi wstał i podszedł do worka z napięciem przeszukując go szybko. Odetchną z ulgą znalazłszy ramkę ze zdjęciem.
-Bałem się, że tego nie zapakowała. To moi rodzice, jedyna pamiątka po nich – pokazał zdjęcie Haru – nie pamiętam ich, nie wiem jacy byli, bo ona mi nigdy o nich nie opowiadała.
-Twoja mama była bardzo piękna. Jesteś do niej podobny.
-Ja nie jestem piękny.
-Jesteś piękny Katsumi – Podniósł palcem jego twarz i odgarnął chłopakowi włosy z czoła. – Nigdy nie wmawiaj sobie, że jesteś brzydki, do niczego, głupi. Jesteś wiele wart.
-Nie jestem – samoocena długowłosego była bardzo niska. Odsunął się od Haru i usiadł na skraju łóżka.
-Dałeś to sobie wmówić i uwierzyłeś w to. Jesteś dobrym, delikatnym chłopakiem.
-Nic nie potrafię. Nawet teraz czuję się jak pasożyt. Tylko się wyleguję. Nie jestem nic wart – rozpłakał się nadal ściskał w dłoni zdjęcie rodziców - Jest pan pewnie na mnie zły.
-Za co miałbym być zły?
-Za to, że ciągle ryczę i jestem taki głupi.
Haru usiadł obok chłopaka. Dziwnie się czuł jak ktoś przy nim płakał. Nie wiedział co wtedy zrobić. Zawsze liczył w danej sytuacji na instynkt, który i teraz pozwolił mu zadziałać. Przytulił Yamadę i poczuł jak chłopak wczepia się  w niego mocno i moczy łzami jego koszulę.
-Będę zły jak będziesz w kółko powtarzał, że jesteś głupi. I nie jesteś pasożytem. Nie twoja wina, że nie możesz pracować – poczuł coś ciepłego na sercu – Wypłacz się to pomaga, a potem mam nadzieję, że będziesz się tylko śmiał.
Katsumi czuł się bezpiecznie w szerokich ramionach mężczyzny, który szeptał do niego miłe słowa. Powoli się uspokajał.
-Może się położysz? - zapytał Haru.
-Ale nie pójdzie pan sobie? - odsunął się od niego i spojrzał mu w oczy.
-Zostanę z tobą – otarł kciukami jego łzy – i mów mi po imieniu.
Chłopak kiwnął głową, ale się nie odezwał. Wdrapał się na łóżko i położył pod kołdrę. Popatrzył na Haru. Mężczyzna postawił ramkę ze zdjęciem na półkę.
-Położysz się ze mną? - zapytał Katsu i podniósł kołdrę. Chciał poczuć trochę ciepła, którego nigdy nie zaznał.
Haru uśmiechnął się i zdjął kapcie. Położył się obok blondyna. Chłopak natychmiast przywarł do niego przytulając się. Haru ponownie zaznał poczucia ciepła, takiego jak przed laty z kimś innym. Leżał spokojnie i czuł, że Katsu zasypia w jego ramionach.
-Śpij Katsumi. Jesteś teraz bezpieczny.

2 komentarze:

  1. Interesujące...
    Kilka wątków szczególnie mnie ciekawi:
    a) Czy Haru ma AIDS?
    b) Czy Katsu się w nim zakocha?
    c) Czy Haru z Katsu będą razem?
    d) Czy Kaoru zabije Kei, Ryu, a może Shin?
    e) Przewiduję ewentualnie wspólną zbrodnię braci z obu rodzin...
    f) Nie ma f, ha ha xd
    Ale mogę napisać, że jak teraz pomyślę o chłopakach, i po Kizunie Kamenashiego i po wyobrażeniu sobie ich, razem tłukących przeciwnika, i to w obronie Ryu >< Ach... przypominam sobie Gokusen 2 i od razu tu, Jin w roli Keia, a Kame w roli Ryu jak żywi, ajć ;( No i dlaczego ryczę... A, bo i w Gokusen 2 była taka romantyczna jatka, co z tego że Haiato ratował Ryuu, swojego przyjaciela A potem... e... to już mi fanvideo się wkręciło, wracam do tejże zarąbistej historii^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ooooooooooooo tak, szczera iw ypisana osoba. To coś co lubię .


      ~Wolvin

      Usuń