wtorek, 21 lutego 2012

Tylko Ty 2 - rozdział 12

Słońca moje, przepraszam, że wrzucam rozdział późno, ale dopiero pół godzinki temu wróciłam do domu. Już daję notkę. :D

Dziękuję za komentarze. :**

Rozdział sprawdzała Ay. :**

***

Dochodziła dwudziesta trzecia, kiedy Ryu zaparkował przed domem. Następne dziesięć minut siedział na siedzeniu, próbując uspokoić nerwy. Poza zranieniem, jakie wciąż odczuwał, targała nim złość. Miał ochotę wykrzyczeć ją Keiowi prosto w twarz. Mimo tego nie chciał się z nim kłócić, tylko na spokojnie powiedzieć mu parę rzeczy. Dlatego wrócił tak późno. Miał nadzieję, że Tanaka już śpi. Do tej pory trzy dni spędził w tym samym motelu, co Katsu. Był tam spokój, czysta pościel i dobre jedzenie. A przede wszystkim nikt nie zawracał mu głowy. Mógł się wyciszyć. Rozumiał więc, czemu Katsumi tam trafił po odejściu od Haru.
Wyjął kluczyki ze stacyjki. Zerknął przez szybę w drzwiach. W domu wszystkie światła były pogaszone. To dobrze, przejdzie do pokoju gościnnego i zaszyje się w nim do rana. Nie przewidział tylko jednego...
- Sądziłem, że będziesz wcześniej.
Usłyszał głos Keia, kiedy tylko przekroczył próg domu. Musiał czekać na niego w holu. Nie miał zamiaru się do niego odzywać. Zdjął buty i płaszcz.
- Znów udajesz niemego? - kochanek podszedł do niego. - Odcięli ci język?
Ryu przeszedł obok niego, nie zaszczycając go wzrokiem. Nie zapomniał jego słów. Skoro go nienawidzi, to po jakie licho go zaczepia?
- Jak śmiesz sprzedawać galerie?!
O, tego było już za wiele. Kazama odwrócił się do niego napięcie.
- Gówno cię obchodzi, co zrobię ze swoją własnością! Po co się wpieprzasz w sprzedaż...
- Twojego marzenia?! Czegoś, co stworzyłeś? !
Ryu zaczął się śmiać.
- Ty masz coś z głową nie tak! Najpierw wypominasz mi, że nic nie robię, tylko przesiaduję w galeriach! Potem mówisz, że jestem nikim i mnie nienawidzisz... A teraz, kurwa, masz coś do tego, że chcę sprzedać to, co ty masz w dupie! Galerie są moje, nie twoje, więc odwal się od mojej decyzji! Poza tym nie jestem twoim niewolnikiem i mogę robić, co chcę!
- To, co powiedziałem... - Kei chciał do niego podejść, ale Ryu się cofnął.
- Nie zbliżaj się do mnie!
- Zamknijcie się wreszcie! - z piętra dobiegł ich głos Miyo. - Ludzie chcą spać! - chciała się w końcu wyspać. Nie dość, że nie poszła na imprezę przez ten cholerny okres, tak ją bolał brzuch, to jeszcze ci dwaj się wydzierają. - Kurwa, bzyknijcie się i przestańcie męczyć ludzi!
- Młoda, nie przeklinaj! Do łóżka! - krzyknął do niej Kei.
Miyo zawarczała, jak lwica i zniknęła za załomem korytarza.
- A ty... - brunet wskazał palcem na partnera.
- A ja idę spać! Do pokoju gościnnego. Jak masz ochotę się pieprzyć, to znajdź sobie kogoś! I odczep się od moich spraw! - Ryu wbiegł na schody.
- Wal się, Ryu! Wal się!
Kei kopnął stojącą obok szafę i syknął z bólu. Jeszcze by brakowało, żeby złamał sobie palec. Pomasował nagą stopę i sam wdrapał się na piętro. Sypialnia ponownie wydała mu się pusta bez tej jednej jedynej, drogiej mu osoby. Jeszcze na korytarzu był wściekły, ale tutaj, jakoś w tych czterech ścianach, złość ustąpiła miejsca czemuś innemu. Nie potrafił określić, czemu, na pewno była w tym rezygnacja i smutek. Dobrze, zranił Ryu, ale nie myślał tak. Facet mógłby spróbować go wysłuchać, a nie... Znał go, wiedział, że jego kochanek cierpi i może się wściekać jeszcze długo. Mógłby zacząć dzisiejszą rozmowę inaczej. Wziąć go w ramiona i przeprosić. W sumie to, co Ryu zrobi z galeriami nie powinno go obchodzić. Ale jak miał się nie martwić, kiedy wiedział, jak ciężko mężczyzna pracował, aby coś swojego stworzyć?
- Niech robi, co chce.
Wziął szybki prysznic i położył się do łóżka z zamiarem zaśnięcia, jak kamień.

Druga w nocy, a on nie spał. Nie mogąc zasnąć, denerwował się, że nie może i tak w kółko. Przesunął ręką po pościeli w miejscu, gdzie powinien być Ryu, ale napotkał tylko chłód. Westchnął i zacisnął zęby. Kolejna bezsenna noc to nic dobrego. Znał na to lekarstwo. Znajdowało się ono po drugiej stronie korytarza. Ciepłe ciało, do którego mógł się przytulić. Mężczyzna go zabije... ale przecież śpi. Tylko wsunie się do łóżka i zaśnie, wiedząc, że on jest obok.
Wstał i cicho, po ciemku, wyszedł z sypialni. Na korytarzu od zawsze paliła się mała lampka, więc bez trudu dotarł pod drzwi, za którymi przebywał jasnowłosy. Ostrożnie je otworzył i wszedł. Po zamknięciu wrót podszedł do łóżka. Całe szczęście, że na pokój światło rzucała lampa oświetlająca ogród, gdyż mógłby, zamiast obok, położyć się na śpiącym Ryu, a wtedy mogłoby go przywitać kilka ostrych słów, z których najłagodniejsze byłoby "zboczeniec". W takim stanie, jakim był Kazama, wolał się do niego nie dobierać. Tym razem to nie były kłótnie, które seks może załagodzić.
Powoli odsunął kołdrę i położył się na samym skraju łóżka. Zadanie, które sobie wyznaczył było skończone, teraz tylko musiał zasnąć. Zamknął oczy i wtedy już wiedział, że nie może tu być i udawać, że go nie ma. Przysunął się bliżej skulonej postaci i ostrożnie przerzucił rękę przez talię jasnowłosego. Wyczuł, że mężczyzna drgnął. Czyżby nie spał? Na pewno go nie odtrącił, więc Kei położył się tak blisko, że jego tors dotykał pleców Ryu. Miał dość tworzącej się między nimi przepaści.
- Ryu, kocham cię - szepnął i wtedy stało się coś, czego na pewno się nie spodziewał. Ciało mężczyzny zaczęło drżeć.
- Ryu? Co jest? Ryu.
- Nie gadaj, tylko mnie przytul, jeżeli naprawdę mnie kochasz - wyszeptał płaczliwy głos.
To dało Keiowi takiego kopa, że z miejsca mocniej przytulił go do swej klatki piersiowej.
- Kocham, bardzo cię kocham i przepraszam - jego głos stał się wilgotny. - Nie nienawidzę cię. Nie jesteś nikim. Kocham cię - szeptał w jego szyję.
Ryu, słysząc to, odwrócił się i wczepił się w niego, jak rzep. Rozryczał się. Słyszał, jak Kei wszedł do pokoju i czekał. W chwili, kiedy ten znalazł się blisko, łzy same wydostały się na zewnątrz.
Kei pozwolił mu się wypłakać, samemu też nie pozostawiając swych oczu suchych.
- W złości mówi się wiele rzeczy, kochanie - zaczął brunet.
- Wiele jest prawdą. Nie mogłem wytrzymać tego, jak mnie postrzegasz. To bolało. Tak cholernie bolało.
- Szzzz. Nie nienawidzę cię. Kocham, kocham, kocham i będę ci to udowadniał na każdym kroku, kotku. Mój kiciuś, mój kochany skarb - głaskał go po plecach.
- Przepraszam, że krzyczałem na ciebie. Przepraszam za wszystko. Kocham cię. Od dziś będę się interesował, jak było ci w pracy... - szeptał Ryu.
- Interesowałeś się. To ja zakazałem ci pytać o to, jak minął mi dzień. Zawsze się interesowałeś. To ja byłem głupi.
- Kei, ty płaczesz? - Ryu podniósł twarz, ale niewiele zobaczył. Wyciągnął dłoń i dotknął jego oczu, policzka, był mokry. - Kochanie...
- Ciii. Obu nam się to przyda. Łzy przynoszą ukojenie, kotuś.
- Ale ty przecież nie płaczesz. Zawsze powtarzasz, że faceci...
- Mam gdzieś, co mówiłem. Ważne, co teraz ci powiem - przycisnął go do siebie i szeptał w czubek jego głowy. - Kocham cię. Jesteś i byłeś najdroższą mi osobą. Pewnie wiele razy cię zranię, jak i ty mnie, ale pamiętaj, że czuję do ciebie wielką miłość. Od dziś przyrzekam, że nie będę zatajał przed tobą tak ważnych spraw, jak ta ostatnia, nie dopuszczę do tego. Kłamstwa niszczą związek, a chcę, by nasz trwał do końca naszych dni. Chcę być osiemdziesięcioletnim staruszkiem i tulić drugiego staruszka, czyli ciebie. Kocham.
- Też tego chcę i też bardzo cię kocham.
- To nie sprzedasz galerii? Pragnę, byś nadal się nimi zajmował.
- ...
- Ryu?
- Nie sprzedam - wtulił się bardziej w niego.
- Jutro jest pogrzeb Isamu. Chcę na niego iść - wyszeptał Tanaka po kilku minutach ciszy.
- Idź - pociągnął nosem. - To był twój przyjaciel.
- Dziękuję.
Po tym słowie odetchnęli z ulgą i został na nich zesłany spokojny sen. Sen bez kolejnego u Ryu koszmaru.

Rankiem Kei patrzył na swego partnera, kiedy ten się budził. Dobrze zrobił, przychodząc tutaj nocą. Pochylił się i pomiział go nosem po policzku.
- Obudź się, kotuś.
- Mnnn, która godzina? - Ryu podniósł rozczochraną głowę.
- Siódma. Pora wstawać do pracy. Co się tak maślanie uśmiechasz?
- Pogodziliśmy się.
- Tak. I nigdy więcej takich kłótni...
- Tajemnic...
- I kłamstw - dokończył Kei. - Kocham cię. A teraz wstawaj - uderzył go w pośladek.
- Niedobry, nie bij swojego kotka.
- Toż to pieszczota. Więcej dostaniesz wieczorem.
- Obiecanki cacanki, a głupiemu stoi - uśmiechnął się chytrze Ryu.
- Stoi?
- A chcesz się przekonać? - Ryu wziął jego rękę i wsunął ją pod kołdrę.
- Poranna erekcja zwykle przechodzi szybko - mimo to ścisnął go za krocze.
- Przejdzie, jak w tym pomożesz - jasnowłosy przeciągnął się uwodzicielsko.
- Kusiciel - Kei wsunął się pod kołdrę.
- Tak, kocham twoje usta - roześmiał się Ryu, a zaraz po tym jęknął i wygiął się w łuk, kiedy jego członek natychmiast znalazł się w wilgotnym miejscu. - Tęskniłem za tym. Odwdzięczę się.
- Mhm - zamruczał brunet spod kołdry. Jasnowłosy niewątpliwie będzie musiał mu dać to samo i wiedział, że zrobi to z ochotą.

***

Mruknął coś przez sen. Głupie, natrętne słońce, jak ono śmiało go budzić. Sachi z trudem otworzył jedno oko i rozejrzał się wokół. Dopiero teraz dotarło do niego, gdzie jest. Wczoraj nawet nie zwrócił uwagi na wygląd pokoju hotelowego. Podniósł powiekę drugiego oka i wyraźnie mógł zobaczyć, że pomieszczenie ma ściany koloru zielonego jabłka. Obok dużego łóżka stała mała komoda, pod ścianą trzydrzwiowa szafa, szary dywan... przerwał obserwację, w sumie, co go obchodzi pokój i ponownie zamknął oczy. Czuł się, jakby podeptało go stado słoni. Tylko, że to był jeden słoń... ups, mężczyzna. I to jaki facet. I go nie deptał, robił co innego. Wciąż go w sobie czuł. Westchnął z rozmarzeniem. Może jeszcze kiedyś Michio go zamówi. Po raz pierwszy miał klienta, który czerpał wielką satysfakcję z tego, że sprawiał przyjemność innemu. Jejku, jeszcze nigdy nie miał tylu orgazmów. Michio go wykończył, siebie też, a zasnęli około czwartej nad ranem. Miał ochotę spędzić cały dzień w łóżku, ale pewnie pokój był wynajęty do którejś godziny, a klienta już nie było. Podniósł się powoli i jego wzrok padł na kartkę leżącą na komodzie i pieniądze. Sporo pieniędzy. Wyciągnął rękę i wziął kartkę.

Sachi, pokój jest wynajęty do południa. Byłeś świetny. Do stałej sumy dałem ci jeszcze napiwek.
Michio.

Uśmiechnął się. Opadł ponownie na poduszki, ale zaraz ponownie poderwał. Która to mogła być godzina? Gdzie jest jakiś zegar? Komórka pewnie została w spodniach. Tylko, gdzie jego spodnie? Leżały na podłodze, ale teraz ich tam nie było. Przeszukał zaspanym wzrokiem pokój. Jego ubranie leżało starannie ułożone na tym samym krześle, na którym... Przed oczami zobaczył tą scenę. Dwa spocone ciała... Znów westchnął. Powtórzyłby to, a wydawać by się mogło, że po tej nocy nie będzie miał już na nic ochoty. Zwlekł się z łóżka i nagi podszedł do swoich spodni. Z kieszeni wyjął komórkę. Włączył ją i wtedy zobaczył godzinę.
- Cholera, dziś wtorek - jego ciało nagle zyskało nową energię. Szybko podbiegł do łazienki. Nie zdążyłby wziąć prysznicu w domu. Już był spóźniony na pierwsze zajęcia, ale nie odpuści sobie kolejnych. Musiał się uczyć, by coś osiągnąć. W domu tylko się przebierze i pędem na uczelnię.

***

- Mówię ci, rano Ryu i Kei byli tacy słodcy dla siebie, że miałam ochotę odwiedzić kibelek - paplała Miyo do Sejena, kiedy szli szkolnym korytarzem. - Były buziaczki i wieczne wyznania "kocham cię".
- To chyba dobrze, że już się nie kłócą.
- W sumie dobrze. A ty jak się czujesz?
- Mogłem wrócić do szkoły, to chyba jeszcze nie umieram - rozglądał się po korytarzu.
- Szukasz kogoś?
- Nie, tak tylko patrzę - przed nimi była trzecia lekcja, a do tej pory widział Daisuke tylko na dwóch poprzednich. Na przerwach gdzieś znikał. Czyżby uciekał przed nim? Bał się go? Przecież nie rzuci się na niego i nie wessie... Jeszcze wczoraj długo rozmawiali przez telefon. Dai wiedział, jak bardzo mu zależy, by go dziś zobaczyć.

- Milczysz - stwierdził Dai.
- Wolałbym mieć cię tu przy sobie. Nie znoszę tej słuchawki. Czemu jesteś tak daleko?
- To byłoby zbyt podejrzane, gdybyśmy widywali się poza wyznaczonymi terminami naszej grupki.
- Czemu dopiero jutro się spotykamy?
- Niektóre zadania robimy indywidualnie, Sejen.
- Pociesza mnie fakt, że zobaczymy się w szkole.
- Ale pamiętaj...
- Tak, mam trzymać się od ciebie z daleka, chociaż tego nie chcę - smutno mu się zrobiło.
- To cześć.
- Cześć, Dai.

Oderwał się od myśli w chwili, kiedy go zobaczył. Stał na końcu korytarza wraz z Mikato i tym dupkiem, Tetsu. Tak jak Daiowi rzuciłby się w ramiona albo raczej na niego, tak na tego ostatniego rzuciłby się i wybił zęby. Przestałby się uśmiechać.
- Sej, dlaczego tak na nich patrzysz? - zapytała dziewczyna. - Na Daia rozumiem, ale Nishidę?
- Mam ochotę pokazać dupkowi, że się go nie boję.
- Nie rób tego, chodź - złapała go za rękę.
- Zostaw - wyrwał się. - Mam dość tego, jak oni mnie traktują i nie tylko oni. Połowa szkoły ma ze mnie pośmiewisko!
- Jesteś wzburzony. Złość to nie jest dobry doradca. Chodź, miałeś mi coś powiedzieć.
Amori zacisnął zęby i już miał zawrócić, ale został przyciągnięty przez magnetyczne, zielone oczy. Jego nogi wrosły z podłoże, a serce uderzało w coraz szybszym rytmie. Nie było wątpliwości, że został zniewolony. Nie słuchał głosu przyjaciółki, właściwie nie słyszał niczego. Co go tam obchodził ruch na korytarzu? Teraz widział tylko te oczy. Pragnął znaleźć się blisko nich. Zatonąć w nich na zawsze. I to go przestraszyło. To oznaczało, że... zakochał się? Nie, nie lubił tego farbowańca. Nie cierpiał go. Tozawa nigdy by z nim nie był. To jeden z tych ukrywających się homo, którzy żenią się z kobietą, aby nie pokazać, czego tak naprawdę pragnął.
- Co się gapisz, pedale?!
Magnetyczna nić przyciągania została zerwana przez ten znienawidzony głos. Jego wzrok przesunął się na Tetsu i ludzi, którzy gapili się na niego. Nawet pierwszoroczniacy przystanęli, czekając na przedstawienie.
- Kurwa, Daisuke, on się na ciebie gapił - mówił Tetsu. - Mówiłem, że ta wasza współpraca nie wyjdzie na dobre. Ta ciota wpatruje się w ciebie!
- Nie patrzył na mnie. Inaczej już by miał kolorowe oczka - odezwał się Daisuke. - Poza pracą nad zadaniem nie mamy nic wspólnego, nawet patrzeć mi się na niego nie chce.
Sejen wiedział, że to, co mówi Dai, to tylko gra, miał taką nadzieję, ale i tak coś go ukłuło.
- Patrzeć na ciebie? - podjął grę i podszedł bliżej. - Trzymaj swojego pieska na smyczy, Tozawa. Może wylądować w psychiatryku, ponieważ widzi coś, czego nie ma. Na mózg mu siadło. Tetsu, gdzie twoi kuple sprzed tygodnia, co? - zwrócił się do chłopaka z kucykiem. - I tak dużo mówisz o pedałach. Nie wiesz, że najbardziej agresywni dla gejów są właśnie inni geje, którzy nie akceptują siebie?
Dalsze wydarzenia potoczyły się szybko. Ręka Testu wystrzeliła do przodu i gdyby nie szybki unik Sejena, trafiłaby szatyna prosto w nos. Wtedy Sejen, korzystając z przewagi, chwycił Nishidę za koszulkę i uderzył nim o ścianę.
- Już nigdy mnie nie uderzysz! - wrzasnął.
- Nie jestem pedałem, pedale! Ty chciałbyś, żeby wszyscy nimi byli, miałbyś więcej osób do przeruchania! Puść mnie!
- Sejen, puść go - Miyo szarpnęła chłopakiem.
- Doprawdy? Sądzisz, że rzucamy się na każdego? Jesteś popierdolony! Twój ojciec zrobił z ciebie dupka do kwadratu, świrze!
- Przestańcie - tym razem wtrącił się Daisuke. - Zaraz któryś z nauczycieli was zobaczy. Amori, puść go.
- Niech zobaczy. Pedał zostanie zawieszony! Mnie nic nie zrobią - wykrzywił twarz Tetsu.
- Taa, bo twój tatuś to i tamto - wysyczał szatyn. - Mam nadzieję, że kiedyś pożałujesz wszystkiego, co mi zrobiłeś.
- Co tu się dzieje?! - głos dyrektora był podniesiony. – Amori, puść go!
Sejen natychmiast puścił Nishidę i cofnął się o krok. Wiedział, że ma kłopoty.
- Obaj do mnie do gabinetu. Migiem!
Miyo skrzywiła się. Powinna była ostrzej zareagować.
- Panie dyrektorze, ale to nie wina Sejena - zaczęła bronić przyjaciela. - To Tetsu pierwszy chciał go uderzyć. Sejen tylko się bronił.
- Tanaka i reszta do klas. Już po dzwonku.
- Panie dyrektorze... - nie ustępowała dziewczyna.
- Tozawa, jak było? - zapytał dyrektor.
Daisuke się zmieszał. Co miał zrobić? Miał bronić Sejena czy Testu? Jedno i drugie nie było dobre, gdyż u obu miałby przechlapane, gdyby stanął po stronie tego drugiego.
- Kłócili się i tak wyszło - mruknął.
Amori popatrzył na niego. Nie liczył na jego obronę. Zakochał się w zwyczajnym tchórzu. Co zrobił? Nie, nie zakochał się. Rozmyślał nad tym całą drogę do gabinetu. Nawet, kiedy dyrektor dawał im obu reprymendę, to niewiele słyszał.
- Amori, słuchasz mnie?
- Tak, słucham, panie dyrektorze.
- Właśnie widzę. No cóż, zważywszy, że mam dziś dobry humor, nie zawieszę was w prawach ucznia. Obaj dostaniecie naganę i rodzice zostaną o tym powiadomieni przeze mnie telefonicznie.
- Naganę, ja? - Nishida wyglądał na zszokowanego.
- Tak, ty. To, że inni nauczyciele i zarząd skaczą wokół ciebie i twoich kolegów, nie oznacza, że będę tolerował przemoc w szkole. To wszystko, wynocha mi stąd - mężczyzna usiadł za biurkiem.
Sejen szybko opuścił gabinet, a potem sekretariat. Głupi był, teraz ojciec znów nie da mu żyć. Przed sekretariatem czekała na niego Miyo.
- No i?
- Nagana i powiadomienie rodziców. Następnym razem znajdź młotek i walnij mnie nim, wolę to niż słuchać przekleństw wkurwionego tatuśka - szedł szybko, nie zważając, że dziewczyna chwilami musiała podbiegać, aby się z nim zrównać.
- Wolniej, mam krótsze nogi od ciebie.
- Znów będzie, że jestem taki i owaki i nikt by mnie nie zaczepiał, jakbym był normalny. Zasłużyłem sobie na wszystko, co mnie spotyka i on nie będzie się wstydził syna pedała.
- Ej, uspokój się - złapała go za rękę i zatrzymali się. - Może nie będzie tak źle.
- Nie będzie? Tatuś wścieka się, jak przyniosę niższą ocenę. Miyo, znasz go. Wiesz, jaki potrafi być dla mnie. Homofob jeden. Jedyny plus, że mogę mieszkać w domu, a on często wyjeżdża na delegacje. Dziewczynki, młody oraz Sachi to jego ulubieńce. Och, gdyby wiedział, że Sachi jest homo...
- Sachi jest homo? - przerwała mu. Miała przy tym oczy okrągłe, jak spodki. - Co za ulga. Myślałam, że nie umiem uwieść faceta.
- O czym ty mówisz? - uspokoił się trochę.
- A bo... - wsunęła pasmo włosów za ucho - ... tak jakby podoba mi się i chciałam... ale to już nieważne. Naprawdę jest homoskiem? Cholera, ale mam szczęście. W moim życiu sami bracia, którzy są gejami. Urodziłam się w czepku.
- Urodzona w czepku, chodź lepiej do klasy, już połowa lekcji mija.
- Ok.
- Ale ty ugodowa dziś jesteś.
- Pewnie chciałbyś zostać dziś sam na sam z Daiem? - zapytała szeptem. Spotykali się dzisiaj w domu Tozawy, tym razem dołączał do nich Mikato.
- Nie wiem.
- Chciałbyś. Coś wykombinuję, żeby Mikato wyszedł ze mną.
Sejen roześmiał się i przytulił ją jednym ramieniem.
- Jak twój brzuch? - zapytał.
- Dziś lepiej. Najgorzej jest w pierwszy dzień okresu, ale...
- Nic nie mów. Nie chcę o tym słuchać. Jestem gejem, ale babskie... - zamachał rękoma - mnie nie interesują.
- Jesteś moim homo przyjacielem i musisz wysłuchać moich bolączek.
Na szczęście przed tym uratowało go dojście do klasy.

***

Sachi wszedł do sali wykładowej i usiadł w tylnej jej części, tuż obok swoich znajomych. Studiował dziennikarstwo i planował w przyszłości konkretnie zająć się tym zawodem. Kochał radio, a praca w nim była jego marzeniem. Najpierw jednak musiał sporo się nauczyć. Między innymi komunikacji międzyludzkiej, psychologii społecznej i stosunków międzynarodowych. Tych uczył stary i nudny wykładowca. Często wtedy Sachi zasypiał, a potem spisywał notatki od znajomych.
- Spóźniłeś się - stwierdził kolega z roku.
- Wszystko nadrobię.
- Nie masz czego. Pierwsze zajęcia były bardziej przygotowawcze - odezwała się siedząca po jego prawej stronie dziewczyna. - Jutro mamy fajny dzień. Jest kilka okienek. Ale w czwartek może być ciężko, same ścisłe przedmioty.
- Jak zasnę na tych zajęciach, nie budźcie mnie. Profesor po raz dziesiąty będzie mówił to samo.
- A nie, mamy nowego wykładowcę - rzekł chłopak po lewej. - Nazywa się Mitsuo Adachi.
- Pewnie jakiś świrus.
W tym momencie drzwi do sali otworzyły się i energicznym krokiem wszedł wykładowca, na widok którego Sachiemu stanęło serce, a co innego miało zamiar stanąć.
- O kurwa.
Wykładowca podszedł do swego biurka i rzucił okiem na studentów. Kiedy jego wzrok spoczął na siedzącym z tyłu Sachim, dokumenty, jakie miał ze sobą, wylądowały na drewnianej, jasnej podłodze. Szybko się jednak pozbierał i schylił, by to samo zrobić z materiałami na zajęcia.
- Michio - szepnął Sachi. Gdyby nie zobaczył go na własne oczy, nie uwierzyłby. W nocy ten facet pieprzył go do upadłego, krzyczał, dochodząc w nim lub na niego. Wylizywał mu z brzucha spermę. Zapłacił mu za seks, a on sam ssał mu penisa. Teraz ten mężczyzna miał go uczyć stosunków międzynarodowych? I on miał się na tym skupić? No cóż, w końcu jakieś zajęcia nie będą nudne.
- Mówiłeś coś? - zapytała dziewczyna. - Jesteś blady, jak ściana. Pan Adachi też.
- Marudziłem pod nosem.
- Boski jest. Ciekawe, czy jest wolny - koleżanka rozmarzyła się.
- Gdybyś wiedziała, jaki potrafi być w łóżku - pomyślał. - I raczej tego się nie dowiesz.
Nie spuszczał wykładowcy z oczu. Mężczyzna był wyraźnie zdenerwowany. Wszystko mu leciało z rąk. Może się bał, że Sachi zaraz wyrwie się z czymś i powie, co robili w nocy?
- Mituso Adachi - po długiej chwili odezwał się wykładowca. - Zastąpiłem pana Kona, który odszedł na emeryturę. Na zajęciach postaram się...
Dalej już Sachi nie słuchał, ponieważ ten wibrujący, chociaż nie tak erotyczny, jak nocą, głos sprawił, że zrobił się twardy. Zsunął się bardziej pod stolik, aby nikt nie zauważył, w jakim jest stanie. Zajęcia może i będą ciekawe, ale jakie męczące.
- Skup się, inaczej u niego nie zaliczysz. Co z tego, że on cię zaliczył... kilka razy. Teraz mam się uczyć i robić notatki, a przy okazji poobserwuję, jak się porusza. O tak, będzie ciekawie.
Wyjął notes i zaczął zapisywać wszystko to, co do niego doleciało.

Gapił się na notes i prawie pustą kartkę. Znaczyło to, że słyszał co drugie słowo, a reszta została zagłuszana przez wspomnienia z nocy. Dobrze, że nie zaczął ich wypisywać. Wykład dobiegł końca i poczekał, aż wszyscy opuszczą salę. Michio, tfu, Mitsuo też się nie spieszył z wyjściem. Obaj wiedzieli, że czeka ich krótka rozmowa. Wrzucił notes do torby i wolnym, tanecznym krokiem podszedł do mężczyzny.
- Co za miła niespodzianka spotkać ciebie ponownie - zaczął Sachi.
- Nie wiedziałem, że jesteś studentem.
- A co sądziłeś, że dziwki się nie uczą?
- Nie o to chodzi.
- Nie martw się, nic nikomu nie powiem. Nikt nie ma pojęcia, że jestem gejem.
- Gdyby ktoś się dowiedział... - Mitsuo był wyraźnie zestresowany.
- Ja nic nie zdradzę - przesunął palcem wzdłuż jego ramienia. - Panie psorze, jeżeli będzie pan chciał.... Sachi jest do usług za darmo. Proszę tylko dać znać - chłopak, nie czekając na jego reakcję, wyszedł, kręcąc tyłeczkiem zachęcająco. Co z tego, kim jest ten facet? On go chce mieć ponownie w swoim łóżku.

***

Na pogrzeb Isamu przyszła tylko jego rodzina i Kei. Nikogo więcej mężczyzna nie miał. Ceremonia była krótka i teraz wszyscy stali na cmentarzu, słuchając przemówienia jednego z wujków zmarłego. Mama Isamu płakała, a ojciec stał z nieporuszoną miną. Kei pamiętał, że mężczyzna zawsze chował swoje uczucia głęboko w sobie.
On sam nie wiedział, co teraz czuł. Z jednej strony obwiniał się za to. Gdyby do niego nie chodził, to nie przywoływałby smutnych chwil i Isamu mógłby nadal żyć. Z drugiej strony, przez sześć lat nic się nie stało, więc ostatnia wizyta nie mogła być powodem takiego stanu rzeczy. Poczuł, że ktoś stanął obok niego i otarł się ramieniem o jego. Spojrzał w tamtą stronę i nie wierzył własnym oczom.
- Co tu robisz?
- Pomyślałem, że dotrzymam ci towarzystwa - odpowiedział Ryu. - I zrozumiałem, że naprawdę postępowałem w kilku przypadkach egoistycznie - szeptał. - Choroba nie usprawiedliwia wszystkiego, ale jestem w stanie mu wybaczyć.
- Ryu...
- Wiesz, robiąc to odczułem spokój, jakiego nie miałem od lat. Może w końcu zapomnę.
- Pójdziemy później na długi spacer?
- Z tobą? Bardzo chętnie - uniósł oczy ku błękitnemu, jesiennemu niebu.
- Dziękuję, że przyszedłeś.
Popatrzyli sobie w oczy z pełnym oddaniem i czułością.

***

Miyo z zafascynowaniem patrzyła na graficzny model DNA, jaki stworzyli chłopcy. Obraz kręcił się w kółko, ukazując każdy szczegół.
- Wykonaliście kawał dobrej roboty.
- To jeszcze nie koniec, ale część pracy wykonana - powiedział Daisuke.
- Aż mi głupio, że przyłączam się do was teraz - wtrącił Mikato.
- Widziałam to, co sam zrobiłeś i masz szansę wkupić się w naszą grupę, płacąc małą daninę.
- To znaczy?
- Zabierzesz mnie na kawę i ciacho - nic lepszego nie wymyśliła, aby zostawić chłopaków samych.
- Jjja?
- A kto, Święty Mikołaj?
- Jesteś dziś niemożliwa - Sejen odłożył długopis.
- No co? Lepiej się powygłupiać, pożartować niż się wściekać. A we mnie buzuje, więc...
- Nie strasz biednego Mikato - zaśmiał się Dai.
Sejen zagapił się na niego. Śmiejący się blondas wyglądał tak inaczej. Jego oczy iskrzyły się wtedy czymś niezwykłym.
- Widzę, że przez te parę tygodni zaczęliście się dobrze dogadywać - zauważył Mikato.
- Z początku tak nie było. Sej i Dai ciągle wrzeszczeli na siebie. W końcu zrozumieli, że w taki sposób nic nie osiągną. A tak, to zobacz, - wskazała na materiały leżące na długim stole - ile mamy notatek i wszystkiego.
Tozawa poczuł, jak mu gorąco na myśl, że Mikato może powiedzieć Tetsu o ich cieplejszych relacjach. Zatem powiedział:
- Ten rozejm jest tylko chwilowy. Za jakiś czas nie będę miał ochoty przebywać tak blisko Amoriego. Nawet go oglądać.
Sejen poderwał znad książki głowę.
- A temu co odbiło? Znów zaczyna?
- Nie będę psuł swojej reputacji - kontynuował Dai. - Chcę tylko mieć dobrą ocenę. Inaczej nie zadawałbym się z tą dwójką - wskazał palcem Seja i Miyo.
- Jesteś bydlakiem! - Amori wstał z zajmowanego krzesła. - Dupkiem do kwadratu. O co ci znów chodzi? Za jakiś czas nie będziesz miał ochoty patrzeć na mnie? To może spraw, bym zniknął - on miał ochotę go widywać cały czas. - Pewnie byś się ucieszył, gdybym pewnego dnia nie pojawił się w szkole, a potem dotarłaby wiadomość, że umarłem.
- Sejen! - wykrzyknęła Miyo. Wizja jego śmierci przeraziła ją. Rzuciła okiem na Tozawę. Wpatrywał się w szoku na szatyna.
- Miałbyś spokój od oglądania gościa, którego nienawidzisz - kontynuował Sej.
- A pewnie, że miałbym spokój! - wybuchnął Tozawa.
Miyo złapała Mikato za rękę.
- Chodź, niech się kłócą - musiała go stąd zabrać, bo coś czuła, że zaraz w tej kłótni przejdą na tematy zbyt osobiste.
- Ale oni... - wskazał na nich ręką.
- Zostaw, przejdzie im, jak nie będą mieć widowni. Chodź na tą kawę.
- No, dobra - przystał na to z ochotą. Lubił tą dziewczynę, ale był zbyt nieśmiały, żeby się z nią umówić. Czym prędzej opuścił z nią dom Tozawy.
- Proszę bardzo, spokój już możesz mieć, farbowańcu jeden, pójdę sobie i róbcie ten cholerny projekt beze mnie!
- Nie jestem farbowany. Sam to przyznałeś!
- Hi, włosy wszędzie można pofarbować!
- No, chyba ci odbiło, Amori. Tam bym się nie farbował, ignorancie jeden!
- Jesteś głupi, jak but, pacanie! - krzyknął Sejen i stanął przed Tozawą.
- A ty taki sam, kretynie! Czemu tak się drzesz!
- Ty też się drzesz!
- Po co w ogóle zacząłeś?! - Daisuke oddychał szybko.
- Bo nikt nie będzie mówił, że nie chce na mnie patrzeć po tym, jak mnie przeleciał! I że miałby spokój, gdym umarł!
- To była tylko gra słów dla Mikato, głupolu!
- Gra słów! Ha, dobre sobie. Grałeś już w szkole. Wtedy to wiedziałem, a teraz nie. Wiesz, jak się poczułem?! Bardzo źle! Jak szmata, która dała się przelecieć pierwszemu lepszemu! I po co? Po to, żeby obrywać nawet wtedy, gdy jesteśmy w małym gronie miłych osób!? Podobał ci się nasz seks? To dobrze, bo nie licz na więcej! Chcesz cię całować, na to też nie licz - rozpędzał się. - Chcesz to robić pewnie dlatego, że masz mnie na wyciągniecie ręki, bo jestem jedynym dostępnym gejem, jakiego znasz! Ale mówię nie. Nie będziesz mnie ranił!
- Co ty pierdzielisz?! Ranił? A co my, zakochana para?! To był tylko seks i przyznaję, ciągnie mnie do ciebie! Cholernie ciągnie - Dai chwycił go za ramiona. - I niech mnie piorun strzeli, jeżeli ciebie do mnie nie.
- Taki pewny jesteś? Nie cierpię cię!
- I ja ciebie też - na dowód tego wargami objął usta szatyna i całował długo, namiętnie, z zadowoleniem stwierdzając, że chłopak od razu oddawał z pełnym zapałem pocałunek. - O co my się znów żremy? – zapytał, na chwilę odsuwając od siebie ich usta.
- Już nie pamiętam. Pocałuj - Sej zarzucił mu ręce na szyję.
- Z przyjemnością. A wiesz, że te kłótnie tylko pobudzają mój apetyt? - na dowód tego otarł się o niego. - I coś czuję, że twój też.
- Niech mnie piorun trzaśnie, - powtórzył wcześniejsze słowa Tozawy - jeżeli skłamię, że nie stoi mi już od dobrych kilku minut.
- To coś na to poradzimy, ale zabroniłeś mi seksu z tobą - po każdym słowie obcałowywał jego twarz.
- Całować też zabroniłem i posłuchałeś?
- Kurwa, nie - wziął go na ręce, do tej pory siedzieli w salonie, i zaniósł do swojej sypialni.


Uprzedzam, żebyście nie robiły sobie smaczka na seks w następnym rozdziale. Teraz zostawimy ich samych, a po podglądamy kiedy indziej. :D

30 komentarzy:

  1. Konflikt rozwiązany,fajnie.
    "- Szzzz. Nie nienawidzę cię. Kocham, kocham, kocham i będę ci to udowadniał na każdym kroku, kotku. Mój kiciuś, mój kochany skarb - głaskał go po plecach." Tutaj się totalnie rozpłynęłam :)
    Jej.Ale oni mają fajne poranki...
    I płaczący kei ._.

    Lubię Sachiego,bardzo.To taki inteligentny koleś,a musi wykonywać tak niegodny zawód.I dobrze myśli.
    Klient okazał się wykładowcą :D Coś takiego!Lol.Klasyczna sytuacja.

    Dziwna ta rozmowa telefoniczna Daia z Sejenem.Rozmawiali sobie niczym para :D

    To Mikato jest heteto? Ej...Nie tak to sobie wymyśliłam!A co będzie z Tetsu?Bo on to musi być gejem,nie ma innej opcji.Sejen powiedział: "Nie wiesz, że najbardziej agresywni dla gejów są właśnie inni geje, którzy nie akceptują siebie?" Dokładnie tak jest.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czemu ... ?! - wpada w czarną rozpacz
    Czemu ? - ociera łzy
    Spoko ... - jakoś przeżyję bez seksu

    A swoją drogą mam nadzieję że Sachi skusi swego senseya na drugą rundkę . A Miyo znajdzie fajnego chłopaka - Tu patrz Mikado .
    Chce się dowiedzieć bardzo czy Tetsu jest gejem - myślę że takkk !!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Po prostu cię nie lubię :( Jak można ja się pytam jak ????????????
    Oki cieszę się niezmiernie że chłopaki się pogodzili. I że Ryu zamknął w końcu ten rozdział w swoim życiu.
    Sachi i profesorek ....wow czekam na kolejne gorące akcje z tą parką :)
    Renata

    OdpowiedzUsuń
  5. Hurra, poszli Kei i Ryu po rozum do głowy... No to jeszcze ten tępak Haru i prawie będzie ok. I... I nakopać Tetsu do d...y i posadzić bratki, tak! xD
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Skomentowałabym wcześniej, ale gdy dokańczałam rozdział, brat mnie z kompa (a raczej krzesła) zrzucił. Niedobra istota! Całe szczęście teraz dał mi chwilkę ;P
    Tak późno wróciłaś? Biedna *tuli* Hehe, czasami łapię się na tym, że chcę Ci coś napisać, w sensie sms xD Wiem (jakaś psychologiczna się zrobiłam ostatnio), że Ci często marudzę o szkole, że ciężko jest i zasypuję Cię czasami bzdurnymi słowami, bo wiem, jak to być ta stroną wysłuchującą. ;) Po prostu nie lubię zmian, a przy nowym planie jestem całkowicie rozbita i tu się jakoś składam, dlatego tak piszę... więc raz jeszcze przepraszam.

    Poza tym po dzisiejszym rozdziale wybuchłam tak głośnym śmiechem, że całe szczęście, że nikogo (prócz babci) nie było w domu. xD Upewniam się tylko w tym, że naprawdę jesteśmy bardzo do siebie podobne xD

    "Nie przewidział tylko jednego..." - Kei stał się nocnym Markiem xD A tak serio, to też nie mogłabym spać, nie będąc z kimś pogodzoną.
    "Kurwa, bzyknijcie się i przestańcie męczyć ludzi!" - Miyo to boska istota. Bratu może tak powiedzieć, a jak, poza tym cisza nocna obowiązuje... jęki i westchnięcia dozwolone! xD
    "- Nie gadaj, tylko mnie przytul, jeżeli naprawdę mnie kochasz" - czasami ryzyko popłaca, a nawet odpłaca się po wielokroć. Dobrze, że Kei się przemógł. Koteczka trzeba pielęgnować, tulić, pokazywać, że się go kocha i mówić o tym, bo on wtedy strasznie się przywiązuje i czuje lepiej w obecności tej osoby. (wiem po moim kocie O_O Bestia załasi się kiedyś o moją nogawkę xD)
    "Mój kiciuś, mój kochany skarb" - tutaj, pamiętam, włączył mi się poborca chusteczkowy. No, dobra... rękaw wystarczył, ale wzruszenie było.
    No, i nie tzreva było wyzywać, krzyczeć tylko powiedzieć, że Kei chce iść na pogrzeb. Przecież Ryu by mu tego nie zabronił, ale na pewno chciałby wiedzieć.
    "- Obiecanki cacanki, a głupiemu stoi" - Zamieść informację - przed przeczytaniem rozdziału proszę sprawdzić stabilność siedziska" xD Obydwoje to wariaty, więc obydwóm stało, proste xD
    "Tylko, że to był jeden słoń... ups, mężczyzna." - uwielbiam Cię za takie zdania, wiesz? Od razu człowiek się relaksuje i ma taki wyszczerz na buźce... nawet kilka godzin po przeczytaniu (a nawet dni, kiedy wspomina rozdział w czasie jazdy do szkoły).
    "Nie wiesz, że najbardziej agresywni dla gejów są właśnie inni geje, którzy nie akceptują siebie?" - remis - Tetsu vs Sejen, runda trzecia? xD Ale mu dowaliiił! ** A dyrektor jeszcze przypieczętował, więc wygrana leży bardziej po stronie Sejena... gdyby nie jego ojciec. Kurde... gościu zostawił rodzinę, to niech się odseparuje, a nie włazi z buciorami wtedy, gdy jest źle. Nie sztuka dobijać, jak się pogorszy. Sztuka pochwalić, gdy jest dobrze i podtrzymać na duchu, kiedy marzy się o zniknięciu.
    "Jestem gejem, ale babskie... - zamachał rękoma - mnie nie interesują." - aaa to akurat... no... się wydarzyło xD No, kumpel nie deklaruje się, nie wiem, czy jest homoseksualny (wykręca się, mówi, że ma koleżankę, ale który chłopak mówi, że ma koleżankę?). Niemniej trzyma z dziewczyną z naszej grupy (Adaś i Ola ;P), która teraz cieszy się, że ma mnie i moją koleżankę, bo wreszcie nie musi użerać się z Adamem w sprawach okresu xDD

    OdpowiedzUsuń
  7. "- Jutro mamy fajny dzień. Jest kilka okienek." - O____O Nie wiesz, co piszesz... te dwa zdania są przeciwstawne i gryzą się, szarpią! Okienka nie równają się fajnemu dniu! xD
    "Nazywa się Mitsuo Adachi." - o, i tutaj autentycznie najpierw otworzyłam usta, potem oczy miałam jak 5 złoty, a na koniec zaczęłam się śmiać xD Kilka minut przed dodaniem rozdziału czytałam mangi na animea.com... natrafiłam na taką o żołnierzu o pięknym nazwisku xD I stwierdziłam, że koniecznie muszę go użyć w opowiadaniu. A nazwisko brzmiało... Adachi xD http://manga.animea.net/wasuretai-itoshijin-chapter-1-page-11.html Ja chciałam z tego zrobić imię xD No czy my nie jesteśmy podobne?
    "Teraz ten mężczyzna miał go uczyć stosunków międzynarodowych?" - oł żesz... Adachi (xD) troszkę się zdenerwował. Nie podejrzewałabym, że aż tak się przestraszy - nie po nocy, jaką zaserwowałaś - ale z drugiej strony nie chciałby wylecieć ze szkoły... profesorowie dobrze zarabiają, a jego kariera ległaby w gruzach... Ogłosić może się wtedy, gdy będzie pewny siebie, bo wtedy jakoś wszystko przychodzi lepiej. A co do tych stosunków, to Adachi może nauczyć Sachiego także tych międzyludzkich... w sypialni jest dobry klimat xD
    "Sachi jest do usług za darmo." - Sachi nie leci na kasę... ale go wzięło *_*
    "Pomyślałem, że dotrzymam ci towarzystwa" - no i jak nie kochać Ryu, no ja się pytam? A mam jeszcze nadzieję, że nie załamie się wycofaniem ofert ze sprzedaży galerii... może nie uwierzy asystentce, że tym razem nie wylała kawy? xDDDD
    Arrr, walka Sejena i Tozawy - pierwsza klasa! Buzuje w nich jak w wulkanie, a obydwaj najchętniej rzuciliby się na siebie i marcowali i marcowali, jak napalone koty XDD (a pod oknem mi coś miauczy xD) Coś mi się wydaje, że Miyo raczej nie będzie miała zbyt szybkiego wstępu do przyjaciela.... trochę im zajmie naprawa stosunków... międzyludzkich xDD
    Łoł... wszystkie dane straciła Twoja mama? A miała coś na płytkach? Kuurcze, jak wszystko poszło z dymem, to bardzo jej współczuję. Może poszukaj po innych komisach, czy sklepach z cyfrą +... może mają tam takie specjalne dekodery do odzyskiwania danych? Ja na przykład, po burzy, poszłam do komputerowego i nie umieli nic zrobić, a w tym sklepie z cyfrą bez problemu zrobili.
    Koniec końców na koniec rozdziału doszłam do wniosku, że przez te czułe gesty, przypomnienie sobie nosy Sachiego i Adachiego oraz ta scenkę na koniec, to się... no wiesz... Aa, wstydzę się napisać xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mogę się już doczekać kolejnego spotkania pana profesora z Sachim ;) Jak nie sex Sejena i Daia to może ich. :D Rozdział świetny jak zawszee ;*

    vampirka_15

    OdpowiedzUsuń
  9. Nawet nie wiesz jak czekałam na ten odcinek !! Jestem pod wrazeniem, piszesz bosko, nie zdziwiłabym się jakbys książkę wydała :D
    + wiem, ze to spam, ale jeśli miałabyś czas odwiedziś mojego bloga, bardzo zależy mi na twojej ocenie :http://automatic89alien.blog.onet.pl/ jest to twincest, więc zalicza się do yaoi, ale dopiero zaczynam pisać to opowiadanie, a na tym już troszkę mam odcinków: http://www.automatic-darksideofthesun.blogspot.com/ ale to moje pierwsze ever, więc nie jestem z niego zadowolona, pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twincesty bardzo lubię. Na bloga zajrzę i w wolnej chwili również przeczytam. Tylko teraz wolnych chwil jak na lekarstwo. :(

      Usuń
    2. troszkę zmieniłam i z druch zrobiłam jeden blog: http://automatic-darksideofthesun.blogspot.com/ zapraszam do obserwowania jeśli chcesz + czy mogłabyś dodać mój blog o 'Waszej Wyobraźni' ? :)

      Usuń
  10. Tylko oczka po przeczytaniu tak miło mi się świecą xDD
    Ja chcę więcej ! I wcale nie seksu, tylko porządnego rozdziału jak ten tutaj ! :33

    OdpowiedzUsuń
  11. Michio wykładowcą? O nie, nie, jak mogłaś zrobić to osobie, która bezczelnie rozbiera i wręcz gwałci wzrokiem pewnego seksownego wykładowcę, że on aż to zauważa? Po tej informacji nie mogłam się skupić na przyswajaniu reszty rozdziału. Aż musiałam się w twarz uderzyć. Dobrze, że Kei i Ryu się pogodzili. Michio wykładowcą... Teraz mnie jeszcze bardziej jego osoba podnieca.

    OdpowiedzUsuń
  12. A już wiem, miałam dodać, że Daisuke mnie denerwuje.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ponadto "Sidła miłości odcinek 12"? Chyba Ci się coś pomyliło. XD

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten dopisek małymi literkami pod notką nie podoba mi się. Zupełnie mi się nie podoba.
    Przez Kei i Ryu mało się nie rozpłynęłam. Wreszcie się pogodzili. Mam nadzieję, że Katsumi i Haru też się dogadają.
    A Sachi i Michio mrr, może być ciekawie ^^
    Tozawa zmądrzeje w końcu, prawda? Chociaż lubię jak się tak kłócą, a potem lądują w łóżku xD
    Jeszcze raz powtórzę, nie podoba mi się ta notatka pod notką! Jak to nie będzie seksu?! Nie żebym była erotomanką, czy coś, ale czemu?! Czemu?

    OdpowiedzUsuń
  15. "Nazywa się Mitsuo Adachi." - moja reakcja: Aeosochozi? :D
    "Teraz ten mężczyzna miał go uczyć stosunków międzynarodowych?" - przez twoje opowiadania mam zrytą psychikę i pomyślałam o innych stosunkach... ^^
    Załamałaś mnie. Czytam ostatnie zdanie i już sobie myślę, że w następnym rozdziale będzie się działo, a tu taki dopisek. :<

    OdpowiedzUsuń
  16. Ale ja się tak teraz głupio czuję, że się wyżalam *chowa się za Arielem*

    No to właśnie tak, jakby go (ojca Sejena) nie było. Dobry ojciec nie zostawia kochanych córeczek! Ahhh... no tak, dobry ojciec namawia małego synka, aby był przeciwko gejom. Nooo, to świetny przykład --' Pokaże swoje oblicze? Zaczynam poważnie obawiać się o Sejena... ale może Sachi wreszcie mu pomoże.
    Chłopcy albo uciekają, jak słyszą o okresie, albo zachowują się jak mój kolega z gimnazjum - na wycieczce jedliśmy obiad złożony m.in z buraków czerwonych i on śmiał się, że to wygląda jak krew miesiączkujących dziewczyn... od tamtej pory jakoś mam obrzydzenie do buraków xD
    Dla tej dziewczyny okienka to dobry czas? Albo ma pracę, albo jest bardzo zwariowana XDD Ja mam w co drugi poniedziałek 4 godziny...
    To jest naprawdę niesamowite, jak trafiamy na tych samych bohaterów, czy imiona. No dosłownie kilka minut przed czytaniem 12 rozdziału obejrzałam tę mangę, którą Ci podesłałam xD Heh... typowa, bo typowa, ale zachowanie siostry było kapitalne xD (wyhaczam z tej strony te mangi, które mają po 1 chapterze xD)
    W takim razie, kiedy pierwszy strach Adachiego minął, teraz może czuć się jak pączek w maśle XD Sachi go nie wyda, a jednocześnie zapewni wielu wrażeń... mmm, przyjemne odstresowanie po męczącym dniu wykładania zajęć xD Ojj, coś mi się wydaje, że ten wykład będzie jednym z najbardziej interesujących dla Sachiego xD A ja dzisiaj zostałam wygłaskana przez nowego profesora O_O Dziadziuś taki, ale mnie po rękach głaskał xD
    Tak, tak, już nie mogę się doczekać braci - przyjaciół ;3

    To ja nadal zachowuję się (jak to w swych opowiadaniach zawiera Zoe) - zarumieniona pensjonarka XD A już w ogóle czytanie stosunków, czy lemonów u Ciebie wywołuje u mnie wzrost ciśnienia do takiej skali, że szkiełko od ciśnieniomierza mogłoby pęknąć xD Zawsze (a ostatnio mocniej, bo się wprawiasz straszliwie **) mam rumieńce godne wspomnianych buraków xD

    O, to chociaż tyle, że na dysku nie było nić ważnego.
    ---
    Pierwsze doświadczenia braci, powiadasz ;3 Nie wiem, dlaczego, ale zawsze jakoś lubiłam takie delikatnie zarysowane postaci dwóch braci... fetysz jakiś? XDD

    OdpowiedzUsuń
  17. Mmm, gdyby to zrobił taki Adachi, to podejrzewam, że zamiast jednego referatu wzięłabym wszystkie, byleby przy nim postać XD

    O tak ;3 Sachiemu i Adachiemu idealnie pasuje bardziej perwersyjny stosunek. Oni są jak... uwolnione i znalezione przez siebie pary (nie rozpłodowe xD) dzikich, walecznych kotów. Czasami lubię się pobawić, ale ze względu na pokłady siły - mogą to robić bardzo długo, nie męcząc się xD Z kolei Katsumi i ... ten, którego imienia nie wymienię, pasują raczej o bardziej delikatniejszych aktów. A Kei i Ryu oraz Dai i Sejen to raczej pierwsze typy XD
    American High... coś o tym słyszałam xD

    Tak jest, w opowiadaniach wszystko dozwolone, a akurat na zajęciach mamy uczyć się pisać opowiadania... mmm, chyba będę mieć pomysły na nowe postacie. XD
    Czysto teoretycznie zapytam - kogo lubisz bardziej - Mickiewicza i Słowackiego... i czemu? XD Bo dziś ten dziadziuś, właśnie, zadał mojej grupie referaty (grupy po 6 osób, ja mam o Mickiewiczu i Słowackim) i stwierdził, że wychodzi, abym się z koleżanką z ławki pobiła, bo ona nie chciała pisać o Mickiewiczu, a ja o Słowackim... ale chcę znać Twoją opinię xD

    Tatę Dai'a, jak tylko mi napisałaś, jaki jest, od razu polubiłam xD (a u mnie będzie o stanie zdrowia Kio, rozmowie Oriego z Lu... i jeszcze coś, ale nie wiem jeszcze, co dokładnie. Do końca zostały chyba 3 rozdziały XD)

    OdpowiedzUsuń
  18. Hahah xD Ja osobiście, jak pisałam, wolę Mickiewicza (powinnam mieć go dosyć... trzy lata chodziłam do liceum im. Mickiewicza i stale o nim słyszałam), a jednak nie mogę Słowackiemu wybaczyć dwóch rzeczy - tego, że szydził z Mickiewicza na oczach wielu, odsuwając go w kąt, a siebie uważając za lepszego, a dwa za to, że kontynuował powieści Mickiewicza, tym samym samemu się podstawiając się do krytyki... sam nie umiał wymyślić czegoś własnego? Wygląda to tak, jakby sam uznawał Mickiewicza za wielka osobistość, skoro zabierał się akurat za jego dzieła... a jednocześnie chciał być w centrum. Balladyna - jak każdy romantyk... maliny, krzaczki i kosmate myśli. Erotyk aż się patrzy. Kordian... latanie na chmurach... Słowacki musiał ostro podpalać xD Z drugiej strony Pan Tadeusz jakoś nie bardzo mnie kręci... stara ciotka dobierające się do (o ile pamiętam) bliskiego krewniaka... no, wino na starość robi się lepsze xD

    Będzie nowe i trochę mnie to przeraża, bo nie wiem jak zacząć O_O

    OdpowiedzUsuń
  19. Dawno nie słuchałam "Song for a fool"... często puszczana po prostu straciła ten smaczek, ale znowu mam nawrót xD Poza tym przyjemnie kojarzy mi się z Muzyką ;3
    Kiedyś musi być koniec, wiem, ale ogłosiłaś to tak nagle, że ja nie umiem wyobrazić sobie... Może inaczej - cięzko mi przystosować się do faktu, że juz nie będę śledzić ich losów.

    Oby... Mam pytanie... hm. Znasz może jakieś polskie pozycje o elfach? Być może o tym będę pisać licencjat xD

    OdpowiedzUsuń
  20. Kei i Ryu nareszcie pogodzeni. Całe szczęście, bo ich przywiązanie od początku aż biło po oczach. Dai Sejen powoli robią postepy. Ich kłótnie od samego początku wprawiają mnie w dobry nastrój. Widać że swój trafił na swego. Miłe zaskoczenie miałam z Michio. Sachi chyba ostro się na niego napalił, ledaczek. Mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie.
    Pozdrawiam!
    obsesja

    OdpowiedzUsuń
  21. Było wiadome przecież, że wrócą do siebie <3 Zawsze jest tak, że mówi się za dużo, później żałuje ale trzeba jeszcze umieć przeprosić. Niektórzy tego nie potrafią.

    Co do Sachiego xD Wiesz, że miałam banana na mordzie prawda? :D I wiesz dlaczego XD O tak szczerzyłam się jak głupia do monitora, ciesząc się że coś mojego było inspiracją, przez Ciebie mam ochotę to kontynuować! XD

    OdpowiedzUsuń
  22. Btw specjalnie dla Ciebie: http://night-after-night-yaoi.blogspot.com/p/tarta-z-daktylami.html

    ^_^

    OdpowiedzUsuń
  23. *Wbiega zdyszana, jedzie na krześle kilka centymetrów, wraca, odpychając się nogami i ziaje* Uff. xD Póki co informuję tylko Ciebie, bo nie mam czasu xD Wróciłam z uczelni, ale za godzinę jadę z powrotem (phie, nie będę tam czekała 4 godzin ;/) A, o czym informuję - o nowym rozdziale xD

    OdpowiedzUsuń
  24. Życie lubi się zmieniać, prawda? Hehe, nie zapowiadało się, aby Kio i Baal byli razem (choć ich obrazki twardo ustawiłam jeden pod drugim, deklarując, że jednak będą parą xD). Rodzinka w komplecie - 2+1 im wystarczy. Jak na piekielne standardy to naprawdę dobrze, zwłaszcza, że to dwaj faceci xD Ależ by się księża cieszyli, gdyby w Polsce zaczął wzrastać wskaźnik nowych ministrantów... xD
    Kio wyjdzie ze zmęczenia. To standardowy przypadek, ale nawet wtedy nie zrezygnuje z wciskania córki w łapki Oriona (oczywiści do czasu, aż chłopak usidli Daniela) A! W Częstochowie widziałam książkę o tytule Sidła miłości xD
    Tak... jeżeli miałabym wskazać, o której parce pisało mi się najlepiej, to byłby to Kio i Baal - zwłaszcza moment, gdy Kio był chory, a Baal zanosił go to toalety xD

    Teraz naszło mnie wspomnienie z Okane ga nai, gdzie ten brunet marzy o tym, jak Ayase w liczbie... w nakładzie milionowym oblega jego ciało. xD Z Lu i Miśkiem byłoby tak samo, tylko... po kim ich dzieci dziedziczyłyby charakter i wygląd, skoro z Orionem są takie kłopoty? xD

    O nieeee, Daniel będzie uke XD Na początku ten pomysł był dla mnie przerażający, ale teraz... wywołuje dreszcze przyjemności. xD To nie tak, że Daniel zawsze będzie na dole, ale póki co pozwoli Oriemu na harce, bo też wie o tym, że Młody mógłby mieć dzieci... a wtedy skumulowany gniew dwóch Lucków było straszliwy xD
    Zboczuchy się łączą xD Poza tym nie pokażę stosunku chłopaków xD Będzie lemonik z głową Oriego przy rozporku Daniela (czy tam przy sznurkach od spodni xD)

    Kosmate myśli xD Trafnie określiłaś - ostry języczek Oriona przyda mu się do innych, bardziej przyjemnych celów xD

    Obwąchiwać? XDD Hmmm... Ori lubi wąchać - jakoś pisałam, że podobał mu się zapach Michaela xD
    Ile ja się z jej imieniem namordowałam O_O A w dniu pisania rozdziału wpadłam na pomysł o połączeniu dwóch słów z elfickiego (w końcu Baal i Kio to elfy) i po 5 minutach miałam już wszystko gotowe XD

    OdpowiedzUsuń
  25. Dzisiaj z nudów po raz n+1 przeczytałam wszystkie twoje opowiadania. Nie mam pojęcia który to już raz, w każdym razie na bank nie ostatni. Musiałam przeczytać coś innego, bo tę notkę czytałam już 15 razy i znam ją praktycznie na pamięć. To co wyjdzie z pod twojej ręki jest przecudne i dlatego ten tydzień jest zawsze dla mnie taką męczarnią. Na szczęście jutro 28. ^__^
    Czekam na następną notę, a teraz idę spać, bo padam na twarz.
    Hoschizora-chan

    OdpowiedzUsuń
  26. Dziewczyno jak Ty zajebiście piszesz!! Chcę, nie pragnę książkę Twojego autorstwa. Jesteś jedną z lepszych autorek/autorów opowiadań o takiej tematyce^^ weny i powodzenia życzę ^^

    OdpowiedzUsuń