wtorek, 10 kwietnia 2012

Tylko Ty 2 - rozdział 19

Bardzo dziękuję za komentarze i życzenia. :D
Opowiadanie zbliża się ku końcowi. Będzie miało 22 rozdziały. A potem zrobię przerwę, prawdopodobnie do wakacji. I wrócę z czymś nowym. :D

Rozdział sprawdzała Ayś. :*

***

Przetarł zaspaną twarz. Po nocy na kanapie czuł się, jakby zdeptało go stado słoni. Nie, żeby mebel nie był wygodny, on po prostu odzwyczaił się od spania na czymś, co nie jest łóżkiem. Do tego jeszcze głowa go pobolewała, ale tym się nie przejmował. Poskładał koc, którym był okryty i podszedł do okna. Najchętniej by je uchylił, ale nie miał ochoty na wpuszczenie chłodu, jaki zapewne panował na zewnątrz. Dźwięk bosych stóp o panele odwrócił jego uwagę od kontemplowania pochmurnej pogody. Haru w samych spodniach, których mu wczoraj nie zdejmował, przeszedł przez salon od razu do kuchni. Kei poszedł za nim. Zastał go pijącego wodę.
- Kac?
- Pić mi się chciało - odpowiedział mężczyzna, kiedy opróżnił półlitrową butelkę wody.
- Już ci wierzę.
- Mam twardą głowę, zapomniałeś? Ty wypiłeś mniej, a wyglądasz gorzej - starał się nie myśleć o Katsu, ale było ciężko. Blondyn wciąż tkwił w jego głowie. - Która godzina?
- Siódma. Będę musiał się zbierać. A ty chyba nie zrobisz nic głupiego?
- Nie bój się. Dziś już nie zamierzam umierać - miał inne plany. - Idę pod prysznic.
- To ja się zbieram. Wpadnę do domu, a potem do biura. Słuchaj - podrapał się po nosie. - Jakbyś potrzebował przyjaciela, to dzwoń.
Nakamura skinął głową i wyszedł z kuchni. Natomiast Kei, zanim opuścił mieszkanie przyjaciela, zadzwonił po taksówkę. Nie czuł się na siłach, by prowadzić, zwłaszcza, że nocą pił alkohol.
W domu był jakąś godzinę później, by w drzwiach minąć się z siostrą.
- Wyglądasz, jak kupa gówna - stwierdziła dziewczyna i zanim zdążył jej odpysknąć, ona wsiadła w samochód. Faktycznie działał na razie w zwolnionym tempie. Przyda mu się gorąca kąpiel, najlepiej z kochankiem.

***

W tym czasie Ryu, wypoczęty, delektował się pachnącą kąpielą. Nigdzie mu się nie spieszyło, do szpitala miał jechać za dwie godziny, więc skorzystał z wanny. Wokół niego wytworzyła się obfita ilość piany, tworząc kołdrę o pomarańczowym zapachu.
- Cytrusy, moje ulubione - Kei usiadł na brzegu wanny.
- Nie słyszałem, jak wszedłeś - uśmiechnął się do partnera.
- Byłeś taki zamyślony. Jak noc? - zdjął koszulkę i odrzucił na podłogę.
- Pierwsza noc bez koszmarów, kiedy nie było cię przy mnie. Właściwie śniły mi się tylko przyjemne sny - przesunął palcem po pianie.
Kei by wolał, jakby tego białego puchu nie było. Mógłby sobie na niego popatrzeć. Pozbył się swoich spodni i bielizny.
- Co robisz? - zapytał Ryu, chociaż doskonale to wiedział.
- To, o czym marzyłem, kiedy wszedłem do domu - wszedł powoli do wanny. Uklęknął nad kolanami kochanka i pocałował namiętnie w usta. Zjadł wcześniej prawie całą paczkę miętowych cukierków, aby nie mieć pijackiego oddechu.
- Mmmm - zamruczał Ryu. Pogłębił pocałunek. Dobrze mu było z tym facetem. Do tego ta gorąca woda obmywająca ich ciała dawała jeszcze większe uczucie ciepła.
- Tęskniłem - Kei oderwał się od jego ust.
- Ja też.
- To powiesz, co to były za sny? - sięgnął pod wodę i potarł dłonią jego krocze. Mężczyzna był lekko twardy.
- Chciałbyś wiedzieć - naparł mocniej na jego rękę.
- No powiedz.
- Gorąco było. Ty i ja. Razem.
- Co robiliśmy? - Kei nakręcał się coraz bardziej. Chwycił obiema dłońmi tyłek Kazamy.
- Pieprzyliśmy się. Brałeś mnie wszędzie, gdzie się dało. Na podłodze, na stole...
- Dawno tak tego nie robiliśmy. I co, byłeś twardy? - dmuchnął mu na ucho.
- We śnie? - przesunął dłońmi po jego plecach.
- Wiesz, o co pytam - jego penis sterczał twardy na baczność i żywo interesował się tym, co mężczyźni mówili. - Zrobiłeś sobie dobrze?
- Obudziłem się twardy, jak skała - ręce powędrowały na uda Tanaki. - Nie było ciebie, aby mi pomóc - oddychał coraz ciężej. Kei gładził powoli jego ciało. - Zsunąłem spodnie od piżamy. Tak, żeby tylko mieć wolną drogę. Zacząłem się pieścić. Dotykałem jąder tak, jak lubię, potem, niczym w imadło, chwyciłem trzon swego penisa. Ach – jęknął, kiedy Kei się przesunął, by zamknąć członki ich obu w swej dłoni. - I sunąłem palcami po całej długości. Dotarłem do główki, była cała mokra.
- Och, zlizałbym to z ciebie - przywarł do niego. Woda przeszkadzała w całowaniu tego cudnego ciała.
- Potarłem kciukiem główkę, a potem zacząłem sobie trzepać. Szybko. Chciałem wyzwolenia.
- Powiedz, jak się spuściłeś - chciał go.
- To było mocne. Sperma zaczęła wypływać. Wystrzeliwała daleko. Ubrudziła mą rękę, brzuch, pierś. A ja krzyczałem twoje imię, Kei. Weź mnie wreszcie - pogłaskał go po brzuchu.
- Nabijesz się na mnie?
- Z rozkoszą.
Zamienili się miejscami. Teraz to Ryu klęczał nad kochankiem i sięgnął po żel intymny. Zawsze mieli go w pogotowiu. Woda lubiła go wypłukiwać, dlatego, kiedy podał lubrykant Keiowi, uniósł się tak, że tylko łydkami i kolanami stykał się z wanną. Jego penis sterczał blisko twarzy mężczyzny.
Kei aż się oblizał, zanim wziął go do ust. Uwielbiał go ssać. Penis Ryu był apetyczny, mokry i pulsował przy każdym ruchu języka. Wsunął śliskie palce między jędrne połówki. Pomasował opuszkiem palca jego szpareczkę. Chłopak był rozluźniony, więc wsunął w niego od razu dwa palce.
- O tak - Ryu poruszył biodrami. - Tego mi trzeba.
- Trzeba ci czegoś większego i zaraz to dostaniesz - powiedział Tanaka, kiedy wypuścił członek z ust. Wiercił w nim chwilę palcami i rozkrzyżował je niczym nożyczki, chcąc go otworzyć. Cieszył się, że Ryu nie jest niedoświadczonym, niepewnym swego kochankiem, który spina się w strachu, nie wiedząc, co go czeka. Mógł go brać, kiedy i jak chciał.
- Kei...
- Tak, kotuś. Chodź do mnie - wysunął z niego palce. Przytrzymał swego penisa ręką. - On czeka na ciebie.
Ryu obniżył się. Oplótł rękoma szyję kochanka i tyłeczkiem odszukał to, czego tak pragnął. Kei pomógł mu i gdy trafił odbytem na główkę członka, powoli zaczął opuszczać się na niego. Jednocześnie pochylił się i pocałował partnera. Było mu tak gorąco, a serce biło w szybkim tempie.
- O cholera, jak dobrze - zaczął się poruszać, coraz bardziej przyspieszając. Chciał skończyć, a jednocześnie, aby to trwało wiecznie. Był połączony ze swoim mężczyzną najbliżej, jak tylko można było. Ich ciała ocierały się o siebie, rozchlapując wokół wodę. Ręce badały każdy skrawek skóry, usta nie umiały oderwać się od siebie, a oddechy mieszały się ze sobą. Zespoleni na zawsze ciałami i duszami w jedność. Penis w nim za każdym ruchem uderzał w prostatę, powodując, że Ryu cały dygotał, by zaraz zacisnąć się na nim. Swoją rozkosz oznajmił krzykiem, a z wciśniętego między ich ciałami członka zaczęła wypływać sperma, którą woda zaraz zabierała. Kei doszedł zaraz po nim, łapiąc go mocno za biodra i wsuwając się w niego bez opamiętania. Zmęczeni wtulili się w siebie. Nie musieli nic mówić. Wiedzieli, co czują i co ich łączy.

***

Od czasu, kiedy tak wściekł się w szkole, Daisuke nie odzywał się do nikogo. Całą noc nie spał, wyżywając się na grach i zabijając zombie, bandytów, co tylko się dało. Dlatego teraz, kiedy siedział na lekcji, nie słuchając pani od matematyki, czuł się podle. Nie wiedział, że świadomość tego, że Sejen już się do niego nie zbliży, tak go dobije. Powinien się cieszyć, że nikt nie dowie się o nich. Był facetem, a nie ciotą. Pod koniec lekcji postanowił, że od tej pory będzie się trzymał od Amoriego z daleka. Nawet nie przejdzie obok niego. "Tchórz" - usłyszał w swojej głowie. Dobra, był tchórzem i co z tego? Przynajmniej będzie miał spokój od wyzwisk. Stanie się zimnym draniem dla wszystkich. Dla Testu również. Wściekły chłopak siedział dziś w innej ławce. I dobrze, bo nie zamierza mieć już z nim nic wspólnego. Z nikim. Bycie samemu wyjdzie mu na dobre.

***

Sejen siedzący po drugiej stronie sali od czasu do czasu rzucał wrogie spojrzenie, które jednakże było zabarwione nutą cierpienia, Tozawie. Przygotowywał się mentalnie na oddanie mu tej przeklętej książki. Gdyby nie to, miałby wszystko z głowy. Z czasem zapomniałby o tym, co między nimi było. Zapomniałby o wszystkim. Chyba. Przez chwilę brał pod uwagę, czy nie poprosić Miyo o przysługę, ale to byłoby to samo, co z Sachim. A Sejen tchórzem nie był. Na przerwie podejdzie do tego dupka i zwyczajnie odda mu jego własność.
- Gdybyś miał lasery w oczach, już by było po Tozawie - szepnęła Miyo.
- Gdybym miał. Niestety, nie mam.
- Znajdziesz sobie lepszego chłopaka, takiego, który...
- Panna Tanaka znów ma coś ważnego do powiedzenia - głos nauczycielki skutecznie uciszył dziewczynę.
- Nie, ja tylko tak...
- Może podejdziesz do tablicy i rozwiążesz zadanie - matematyczka wskazała iście diabelski wzór, pełen nawiasów, liczb oraz innych niewiadomego pochodzenia znaków.
- Proszę pani, dla mnie to czarna magia. Nie rozwiążę tego za sto lat. Tego czasem nie przerabiają na studiach?
- Dlatego, że się nie uczysz. I to jest zadanie z liceum. Siadaj - kobieta wpisała coś do dziennika.
- No, to następna rzecz do poprawki - mruknęła Miyo.
- Ocena?
- Co ty. Nauka mówienia ciszej.
Sejen zmrużył oczy, patrząc na nią i zastanawiając się, czy ona jest czasami poczytalna. Sam już nic nie powiedział. Nie chciał być pytany, kiedy był w nie najlepszym stanie psychicznym. Skupił się, w miarę możliwości, na lekcji.

***

Katsumi czekał na Ryu, który miał go odebrać ze szpitala. Co chwila patrzył na zegarek. Najchętniej by sam stąd wyszedł, ale lekarz go nie wypuści bez opieki, mimo że był zdrowy. Nie był pewny, czy Haru znów tu nie przyjdzie. Ponownie by musiał go wyrzucać, chociaż serce rwało się do niego niczym do magnesu. Zerknął na śpiącą na drugim łóżku postać. Mężczyzna trafił tu w nocy. Dobrze, że nie było w sali innych pacjentów wczoraj, bo kto wie, jakby teraz na niego patrzyli po tym całym przedstawieniu.
Drzwi do sali otworzyły się, ale zaskoczył go widok osoby, jaka weszła do pokoju.
- Connor? Co tu robisz?
- Ta wasza sekretarka, czy kim tam ona jest, powiedziała mi, co się stało. Czym prędzej przyjechałem tutaj - podszedł do niego i usiadł obok na łóżku.
- Nic mi nie jest. Zaraz będzie tu mój przyjaciel.
- Ja mogę cię zawieźć do domu - zaproponował Williams.
- Nie. Ryu to dobry przyjaciel.
- Tylko?
- Tak, tylko - wstał. Jakoś nie umiał się dostosować do takiego zachowania Williamsa wobec niego. Krępował się i w ogóle czuł się dziwnie. Nie wiedział, o co chodziło, przecież mężczyzna był miły. Zapewne nie był Haru. - W ogóle nie masz innych zajęć? - usiadł na taborecie.
- Właściwie to nie. Wiesz, jak to jest, rzeźbiarz dostosowuje swoje zajęcia do weny. A ja ostatnio gdzieś ją zgubiłem. Dlatego bardzo chciałbym, - zerknął za siebie. Pacjent obok spał. Pochylił się i zamknął dłoń Katsu w swojej - żebyś mi pozował do następnej.
- Słucham?
- Będziesz moją muzą?
- Pozować? Ja? - wysunął dłoń z tego uścisku.
- Tak, ty. Bardzo bym tego chciał - szepnął Connor.
- Zastanowię się.
- Będę czekał na twoją odpowiedź - uśmiechnął się.
Katsumi odgarnął włosy z czoła w zakłopotaniu. Miał być muzą i modelem dla tego mężczyzny? W sumie to nic złego, lecz zastanowi się nad tym później. Teraz sam uśmiechnął się do Ryu, który z radością wszedł do sali.
- Jesteś.
- Tak. Kei mi zabrał trochę czasu - Ryu popatrzył na towarzysza swego przyjaciela.
- Wybaczcie, już was przedstawiam - zreflektował się Yamada. - Ryu Kazama i Connor Williams.
- Kazama? To u pana wystawiam swoje prace.
- Rzeźby, tak?
- Zgadza się.
- To u mnie.
- Nic, ja będę leciał. Katsumi, proszę, zastanów się nad moją propozycją.
- Zastanowię się, Connorze.
- Miło było pana poznać, panie Kazama.
- Wzajemnie.
Williams pożegnał się z oboma mężczyznami i wyszedł.
- Co to za propozycja? - zapytał Ryu.
- Chce, abym pozował mu do następnej pracy.
- A co on właściwie rzeźbi? - wziął jego podręczną torbę.
- Popiersia, twarze, ogólnie ludzi w erotycznych sytuacjach, pozach. Coś takiego. Jedziemy? Nie jadłem tu śniadania i jestem głodny. Muszę jeszcze skoczyć odebrać wypis.
- A jak w ogóle się czujesz? - zapytał Ryu, gdy wyszli na korytarz.
- Pytasz o zdrowie, czy o Haru?
- Jedno i drugie.
- Co do zdrowia, to wyśmienicie, a do Haru... sam sobie odpowiedz - popatrzył na niego smutno.
- Cukiereczku...
- Nie mówmy o tym. Idę po wypis - musiał zapomnieć o Nakamurze. Musiał. Pytanie, czy chciał. Ale nawet po tym, co mężczyzna mu powiedział, to jak miałby mu zaufać? Poza tym on był z tym facetem, więc i tak wszystko nie miało sensu.

***

Po czwartej lekcji wyjął z plecaka książkę i poszukał Tozawy. Chłopak stał razem z Mikato na korytarzu. Obaj milczeli. Horigoshi tylko od czasu do czasu rzucał blondynowi zmartwione spojrzenia. Sejen wziął głęboki oddech i podszedł do nich.
- Cześć, Sejen - Mikato uśmiechnął się.
- Hej - oddał uśmiech po czym zwrócił się do swego byłego kochanka.
- Co tu robisz? - warknął Daisuke. - Powiedziałeś, że nie będziesz się do mnie zbliżał, więc spadaj.
- Jesteś... Nieważne. To twoje - wyciągnął przed siebie rękę.
- Moja książka. Wszędzie jej szukałem, ale debilny Amori musiał ją przetrzymać - popatrzył na niego z furią w oczach. Czuł jego zapach i był jeszcze bardziej wściekły, że już nigdy nie wtuli nosa w jego szyję. - Powinieneś zapłacić karę za nieoddanie jej w terminie.
- Wiesz co? Jesteś żałosny, Tozawa. Po prostu żałosny.
- Tak? Ty jeszcze bardziej. Nie podchodź do mnie, bo mi się niedobrze robi.
- Chłopaki, co wy... - Mikato chciał coś powiedzieć, ale szybko umilkł. Cokolwiek się między nimi dzieje, to ich sprawa.
Sejen wyminął Daisuke i odszedł. Nie będzie się zniżał do jego poziomu. Nie mógł uwierzyć, że pozwolił się pieprzyć temu bydlakowi i jeszcze się w nim zakochał. Złośliwość losu. Jeszcze tego było mało, to na jego drodze stanął Tetsu. Zaczepiał jakiegoś drobnego chłopaka. Prawdopodobnie pierwszaka. Nikt na to nie reagował.
- Jak to nie masz forsy? - zapytał wściekły Tetsu. - Mówiłem, że na dziś masz mieć, inaczej skopię ten twój biedny tyłek.
- Ale ja naprawdę nie mam - chłopaczyna skulił się.
- Tacy jak ty, biedacy, powinni zniknąć z tej ziemi. Tylko zajmujecie miejsca, jak pedały, czarni, żydzi i inni niedorozwoje. Jak z tobą skończę, to rodzona matka cię nie pozna.
- Zostaw go - syknął przez zaciśnięte zęby Amori. Tego już było za wiele. Nishida rządził się w tej szkole, jak król. Wszyscy mu na to pozwalali, nie chcąc narazić się paniczykowi i jego wpływowemu ojcu.
- Coś powiedziała, dupodajko? - Tetsu odwrócił się do niego. Młodzik natychmiast uciekł.
- To, co usłyszałeś. Jesteś nienormalny! Może założysz jakąś sektę, która będzie walczyć ze wszystkimi ludźmi, jacy nie podchodzą pod twój zasrany kodeks?!
- Nienormalny? Ja? - wskazał na siebie. - To nie ja daję dupy facetowi. Nie ja nie mam na drugie śniadanie, jak ten gówniarz. To wy wszyscy jesteś nienormalni, a ty dodatkowo zboczony! Tata mówi, że pedalstwo to choroba psychiczna!
Wokół nich zaczęło się zbierać coraz więcej gapiów i, jak na złość, żadnego nauczyciela. Kątem oka Sejen zobaczył przyglądającego się im Daia.
- Jestem dumny z tego, że jestem ciotą! - mówił Sejen. - Jestem sobą! Nie udaję kogoś innego i nie jestem wariatem, jak ty, Nishida. Cała twoja rodzina jest popieprzona. To wy powinniście zniknąć, a nie inni!
- Ty dewiancie pierdolony! - wrzasnął Tetsu i skoczył do Sejena.

Daisuke widział, jak Tetsu sięga ręką do kieszeni, a potem wypadki potoczyły się błyskawicznie. Nishida skoczył do Amoriego, a w ręku mignął mu nóż. Nóż, który Tetsu zawsze zostawiał w aucie. Zanim sam zorientował się do końca, co się dzieje, było już za późno na reakcję. Tetsu zadał cios przy pisku jakiejś dziewczyny. Zaskoczony Sejen nie zdążył nic zrobić, teraz tylko złapał się za brzuch i popatrzył w dół. Daisuke podążył za jego wzrokiem. W brzuchu Amoriego tkwił niewielki, sprężynowy nóż. Serce mu stanęło na ten widok. Widział, jak inni chłopcy pochwycili rzucającego obelgi Nishidę i trzymali go mocno. Ale to go nie obchodziło. Teraz ważny był szatyn, który zachwiał się, cały drżąc. W tym momencie Tozawa zrozumiał wszystko, a czas zwolnił swój bieg. Niczym w zwolnionym tempie widział, jak Sejen zaczyna upadać na podłogę, więc podbiegł do niego i w ostatniej chwili ochronił jego głowę przed uderzeniem o posadzkę. Dopiero wtedy szum, jaki dotąd tkwił w jego głowie, opuścił go. Słyszał nawoływania ludzi o dzwonienie po karetkę, po nauczycieli, ochronę, w ogóle o pomoc. Poczuł w oczach wilgoć na widok krwi wypływającej spod palców, które trzymały nóż. Prawie położył się przy nim, trzymając jego głowę na swym przedramieniu.
- Nie wyciągajcie noża - obok nich uklęknął Mikato. - Zadzwoniłem po pogotowie. Już jadą.

Odrętwiały z bólu i strachu Sejen popatrzył na Tozawę. Widział w jego oczach przejmujące cierpienie.
- Będziesz miał ze mną spokój - powiedział cicho, a z kącika oka ku skroni popłynęła łza.
- Nie. Nie chcę mieć spokoju - popatrzył na jego twarz. - Przepraszam za moje zachowanie. Przepraszam za wszystko. Byłem głupim tchórzem. Sejen, kocham cię. Kocham cię i mam w dupie to, co inni o mnie pomyślą - pochylił się i złożył na ustach subtelny pocałunek. Zdawał sobie sprawę, że inni go widzą. Teraz liczył się tylko Sejen. – Kocham, słyszysz? Kocham cię - popatrzył mu w coraz bardziej puste spojrzenie. - Sejen?
Kochał go? Przesłyszał się, czy była to prawda? Ale nawet to nie potrafiło odgonić ogarniającego całe ciało chłodu. Miał wrażenie, że ktoś wysypał na niego tonę lodu i każe mu w tym tkwić, ale mimo tego czuł się lekko. Odpływał w nieświadomość. Wkrótce powitała go ciemność, która mimo strachu przyniosła ukojenie.
- Sejen? - Dai pociągnął nosem. - Kochanie. Kochanie - ale Sejen nie reagował. - Sej... Błagam, zostań ze mną. Dam ci wszystko, tylko żyj. Proszę - oparł czoło o jego czoło i zapłakał.
- On stracił przytomność - Mikato przyłożył palce do pulsu na szyi chłopaka, był ledwie wyczuwalny. Odwrócił głowę i popatrzył na Tetsu. Stał, wciąż trzymany przez dwóch rosłych chłopaków. Wykrzykiwał jakieś obelgi do Daisuke.
- Proszę nas przepuścić - na głos pielęgniarza tłum rozstąpił się.
- Dasiuke, chodź - Mikato chwycił przyjaciela pod ramiona. - Pozwól im zająć się nim.
Dai uniósł głowę i, widząc lekarzy, wycofał się trochę, ale nie zbyt daleko, musiał widzieć Sejena. Przyłożył dłoń do ust, tłumiąc szloch. Jaki był głupi. Powiedział tyle przykrych rzeczy... Być może traci go teraz i nic już nie naprawi. Nic nie zmieni. Za późno wszystko zrozumiał.
- Jak go stracę...
- Nie stracisz - Mikato objął go. - Nie stracisz. - mówił to, mimo że sam się bał.

***

Miyo, która była na boisku z koleżankami zaalarmowana sygnałem karetki z ciekawości, co też mogło się stać, wbiegła do szkoły. Nigdy, za jej czasów, nie wzywali pogotowia do tego liceum, a to znaczy, że sprawa musiała być poważna. Wbiegła na pierwsze piętro wraz z grupą ludzi, którzy tam ciągnęli. Uderzyły w nią złe przeczucia, kiedy przepychała się przez tłum. Dochodziły do niej pojedyncze słowa: żyje?", to ten Amori", nóż".
- Przepraszam, chcę przejść - poprosiła chłopaka stojącego przed nią i gdy ten się odsunął, jej oczom ukazała się bolesna scena. Od razu łzy stanęły jej w oczach. Jej ukochany przyjaciel leżał na noszach podłączony do kroplówki, z zakrwawionym brzuchem i nożem... Lekarz wraz z pielęgniarzami przygotowywali go do transportu, a obok stał załamany Daisuke wraz z Mikato, który coraz bardziej robił się dla niej ważny. Nie rozumiała, co się stało, jak. I kto go skrzywdził? Do chwili, jakby wszystko stało się jasne, gdy Tetsu trzymany już przez szkolną ochronę, krzyczał:
- Kumplowałem się z ciotą! Powinienem i tobie wparć ten nóż, Tozawa! Obaj powinniście zdechnąć!
Widziała, jak Dai zaciska dłonie w pięści i podchodzi do niego.
- Zamknij się, do cholery - podniósł pięść i uderzył chłopaka z całej siły. Ten się zachwiał i byłby upadł, gdyby nie był trzymany. - W pace znajdziesz sobie męża, ale kto by cię chciał? Chociaż na cwela jakiegoś mordercy się nadajesz - roześmiał się histerycznie.
Miyo zrobiła miejsce wynoszącym nosze z rannym przyjacielem i podeszła do Daia.
- Chodź, jedziemy do szpitala. Karetka jest z miejskiego. Mikato, pomóż mi - złapała pod rękę Tozawę. Widziała jego ból, więc zrozumiała, że nie może go nienawidzić. - Zadzwonię do brata - trzęsącą się ręką wyjęła z małej kieszonki w spodniach komórkę.
- I pasuje zawiadomić rodzinę - rzekł Mikato.
- Nie mam do wszystkich telefonu, mam tylko do jego brata. Dobrze się czujesz, Dai?
Daisuke spojrzał na nią czerwonymi oczami.
- Wsiadajmy wreszcie do tego cholernego auta i jedźmy do szpitala.

***

Mitsuo docisnął Sachiego do swego biurka na uczelni, pieszcząc ustami jego szyję. Chłopak zamruczał.
- Nie boisz się, że ktoś tu wejdzie? - zapytał Sachi.
- Podparliśmy klamkę krzesłem.
- Trzeba tu zamontować zamek.
- O tak - wykładowca wpił mu się w usta. Chciał go tu, teraz, natychmiast. W mgnieniu oka pozbył się jego spodni i bielizny.
- Szybki jesteś, ale podoba mi się to.
- Nie mamy czasu, skarbie. Odwróć się.
Sachi odwrócił się i oparł łokciami o biurko, prezentując tyłek kochankowi. Mitsuo ścisnął w dłoni jeden z pośladków i drugą wyjął z zamykanej na zamek szuflady lubrykant. Wycisnął niewielką ilość między pośladki chłopaka.
- Aj, zimne.
- Zaraz będzie ci gorąco - wsunął w niego dwa palce. - Bardzo gorąco. Tylko musisz być cicho – mówił, wiercąc w nim palcami. Rozpiął rozporek i wyjął swój członek na wierzch.
- Postaram się. Na szczęście to stary budynek z grubymi murami. Och. Już możesz, nie jestem ze szkła.
- Ale ma cienkie drzwi - szybko założył prezerwatywę, którą też nawilżył i naparł główką na jego wejście. Drugą ręką przytrzymał go mocno za biodro. Zaczął się wsuwać centymetr po centymetrze. - Lubisz go, co?
- Uwielbiam. Dalej, chcę więcej - obejrzał się na niego. Jego członek ocierał się o biurko. - O tak - prawie krzyknął, kiedy nasada penisa jeszcze bardziej go rozciągnęła, teraz był pełny. Tak, jak tego pragnął. Adachi nie dał mu odetchnąć i od razu zaczął się w nim poruszać. Obaj mieli w tym tygodniu mieć ostatnie zajęcia ze sobą. Potem Mitsuo przenosił się do innej grupy, a to znaczyło, że nie musieli się niczym martwić.
- Nie waż się dojść. Chcę cię posmakować. A poza tym nie wolno ci ubrudzić mojego biurka - pochylił się nad nim.
- Tak jest, profesorze - myśl, że dojdzie w jego ustach jeszcze bardziej go rozpaliła.
Mitsuo przyspieszył, nie musiał na niego czekać, więc zadbał o siebie i doszedł w prezerwatywę. Nie lubił tego, ale kondomy były wygodne. Na inne zabawy mogli pozwolić sobie w prywatnych czterech ścianach. Wysunąwszy się, pozbył się gumy. Odwrócił chłopaka przodem do siebie i uklęknął. Bez żadnych ceregieli wziął go w usta, prawie połykając członek Sachiego. Ssał i poruszał językiem tak, że Amoriemu dotarcie na skraj orgazmu nigdy nie zajęło tak mało czasu.
- Naprawdę się spieszymy, co? - wsunął mu palce we włosy i poruszył biodrami, pieprząc jego usta. Orgazm targnął jego ciałem, kiedy ich spojrzenia się spotkały. Był długi, dłuższy niż rano i bardziej osłabiający. - Kocham, jak mam cię na kolanach przede mną.
- A ja kocham smak twej spermy - powiedział Mitsuo i oblizał dokładnie penisa.
- Nie wolno niczego uronić?
- Nie wolno - wstał i pocałował go od razu, pozwalając, aby Sachi posmakował siebie. W pomieszczeniu zaczął dzwonić telefon.
- Uuu, to moja komórka - wyciągnął rękę do spodni leżących na krześle. Mitsuo cały czas go obcałowywał. Wyglądał, jakby nie mógł się nim nasycić. - Schowaj go, bo mnie kusi - trącił palcem członek Adachiego, który swobodnie, na wpół twardy, zwisał wyjęty ze spodni. Przyłożył telefon do ucha. - Halo?
Mitsuo zrobił, co kazał kochanek, nie mieli czasu na drugą rundę.
- Kiedy to się stało? - zapytał Sachi, a wykładowca widział, jak chłopak blednie. - Zaraz tam będę - rozłączył się.
- Co się stało?
- Mój brat oberwał nożem. Zawieźli go do szpitala. Ma być operowany - przeczesał w panice włosy.
- Ubierz się. Jedziemy tam.
- A twój wykład?
- Odwołam albo poproszę Hiraku, ma wolne okienko, zastąpi mnie. Nie zostawię cię samego. Ubieraj się - cmoknął go w policzek i sięgnął jeszcze po miętówkę. Wolał, aby nie było czuć z jego ust zapachu spermy.

***

Daisuke siedział na plastikowym krześle i obejmował się ramionami, patrząc przed siebie. Od przyjazdu do szpitala nie odzywał się do nikogo. Czekał. Na co? Przede wszystkim na dobre wiadomości, kiedy zakończy się operacja Sejena. Ale tak bardzo się bał, że lekarz wyjdzie i powie to, czego on nigdy nie chciał usłyszeć. Wiedział, że obok niego siedzi Miyo, która starała się trzymać twardo, ale i tak od czasu do czasu uroniła łzę. Mikato trzymał ją za rękę, dodając otuchy. Natomiast jego nie miał kto pocieszyć i chciał pozbyć się tego, co tak bardzo ściskało mu piersi. Pragnął wrzeszczeć i rozerwać te pęta, zaczerpnąć oddechu, ale gdyby to zrobił, rozbeczałby się przy wszystkich i przeklinałby siebie za to, co zrobił Sejenowi. Teraz nawet nie mógł mu pomóc. Czuł się taki bezużyteczny. Dlaczego dopiero w takiej chwili dopuścił do siebie, że on po prostu go kocha i ma gdzieś to, co inni o tym pomyślą. Zdawał sobie sprawę, że cała szkoła już o nim i jego uczuciach wie i dobrze mu z tym. Gdyby jeszcze Sejen wyzdrowiał i mu wybaczył, czułby się lekki jak piórko.
Odwrócił głowę, słysząc odgłosy szybko idących osób. Dwaj mężczyźni rozglądali się wokół, dopóki nie spojrzeli w ich stronę.
- Miyo - zdenerwowany Sachi podbiegł do dziewczyny. - Co z nim?
- Operują go. Czekamy.
- Ale mówili coś? Jak długo potrwa operacja?
- Dwie, trzy godziny. Zależy od obrażeń. Na całe szczęście nóż miał krótkie ostrze, ale nie wiem, co ono mogło naruszyć - odpowiedziała.
- A co z tym Tetsu? - warknął.
- Nie wiem, ale jak wychodziliśmy ze szkoły, to na miejscu była już policja. Teraz i tak najważniejsze, aby Sej przeżył.
Sachi zacisnął dłonie w pieści. Jego kochany brat umierał, a on w tym czasie pieprzył się ze swoim facetem. Tylko skąd mógł wiedzieć, co się dzieje? Jego wzrok padł na cicho siedzącego blondyna. Z opisów Sejena doszedł do wniosku, że to w tym chłopaku się kochał, a blondyn wzgardził tym uczuciem.
- A ty co tu robisz? Odepchnąłeś go. Nie masz prawa tu być! - zaatakował.
Daisuke popatrzył na niego i powiedział:
- Nie mam prawa, ale jak on umrze, będę miał prawo odejść razem z nim.
- Ha ha ha, nawet do tego nie masz prawa. I nie umrze. Rozumiesz?
- Sachi, zostaw go - Miyo wstała i odciągnęła chłopaka od Tozawy. - On go kocha. Przy całej szkole to powiedział. Zrozumiał i też ma prawo tu być. Sejen by tego chciał - w oczach stanęły jej łzy.
Mitsuo, który cały czas trzymał się na uboczu, zbliżył się do swego kochanka i objął go od tyłu. Ten jakby z ulgą oparł się o jego plecy i przymknął powieki.
- Sachi jest zdenerwowany – wyjaśnił Adachi, chociaż to nie było potrzebne.
Daisuke patrzył na dwóch tulących się mężczyzn. Ten młodszy był zapewne bratem Sejena, a ten starszy wyglądał na jego... kochanka? Aż mu serce mocniej zabiło. Nie wiedział, że brat Sejena jest gejem, a do tego, widząc dwóch mężczyzn w tak bliskich kontaktach, zawsze czuł się niezręcznie. Jak wtedy, kiedy uciekł z domu Miyo. Od tamtej pory tam nie był. Trochę zazdrościł takiej swobody w kontaktach męsko męskich, ale teraz, jak tylko Sej zechce być z nim, w co wątpił, sam postara się o to, by być otwartym gejem. Koniec z ukrywaniem się. To nie prowadziło do niczego dobrego. Ranił tylko bliską osobę, chcąc chronić siebie. A przecież nie było tak źle. Rodzice go akceptowali, Mikato też, a to już coś. Poczuł dotyk ciepłej dłoni na ramieniu. Spojrzał na nią, a potem na osobę, do której należała ręka. Miyo uśmiechnęła się do niego ciepło.
- Wierzę, że będzie dobrze.
Skinął głową i ponownie objął się rękoma. Wyglądał, jakby chciał chronić siebie przed ciosem, jaki może nastąpić.
Godzinę później do osób czekających przed salą operacyjną podszedł Eiji. Kiedy Miyo zawiadomiła go o tym, co się stało, sam był w szoku. Niestety, ze względu na swoich pacjentów, którymi się zajmował, dopiero teraz mógł tu przyjść. Miyo, widząc brata, od razu do niego podeszła.
- Mógłbyś dowiedzieć się, co tam się dzieje? Nic nie wiemy.
- Mogę spróbować się czegoś dowiedzieć. Z tym, że najlepiej poinformuje was lekarz, który prowadzi zabieg.
- To poczekajmy trochę, a potem dadzą ci tą odzież ochronną i tam wejdziesz, co, braciszku? To mój przyjaciel.
- Wejdę - przytulił ją i rozejrzał się po twarzach obecnych. - Nie ma mamy Sejena?
- Zawiadomię ją, jak będziemy coś wiedzieć. Nie chcę, aby się denerwowała - powiedział Sachi. Siedział z Mitsuo naprzeciw Mikato.
Kolejne minuty ciągnęły się w nieskończoność i kiedy Eiji miał zamiar dowiedzieć się czegoś, czerwone światło palące się nad drzwiami zgasło. Wszyscy wstrzymali oddech, czekając. Mieli nadzieję na dobre wiadomości.
Daisuke chodził po korytarzu, mimo nóg ciężkich jak z ołowiu, tam i z powrotem, denerwując się coraz bardziej. Uświadomił sobie prawdę bardzo boleśnie i teraz jedyne, czego pragnął, to być przy tym, którego pokochał już dawno temu. Może nawet w dzieciństwie. Zatrzymał się, kiedy drzwi do sali operacyjnej otworzyły się i wyszedł lekarz.
- Kto z państwa jest z rodziny?
Sachi podszedł do niego. Popatrzył chwilę na Tozawę, po czym zwrócił się do doktora.
- Wszyscy jesteśmy rodziną. Co z moim bratem?
- Żyje. Wszystko będzie dobrze. Niedługo przekażę resztę wiadomości - lekarz zawrócił na salę.
Ulga, jaką poczuł Daisuke, zwaliła go z nóg. Osunął się powoli na podłogę i ukrył twarz w dłoniach. Rozpłakał się, ale na szczęście z radości. Z Sejenem będzie wszystko dobrze.

Sachi też poczuł, jak kamień spada mu z serca. Opiekuńcze ramiona Mitsuo objęły go mocno.
- Mówiłem, że twojemu bratu się uda. Jeżeli jest taki silny, jak ty, to szybko powróci do zdrowia - szepnął mu na ucho i ucałował. Wyczuł, jak kochanek zamiera mu w ramionach, popatrzył na niego. Wystraszone oczy Sachiego patrzyły przed siebie na kogoś, kogo nie spodziewał się spotkać. Odwrócił się, mimo wszystko nadal go obejmując.
Ta dziewczyna zawsze siadała na wykładach obok niego, mówiła jakim seksownym facetem jest ich wykładowca, a teraz stała naprzeciw niego bardzo zdziwiona.
- E cześć.
- Cześć. Przychodzę w odwiedziny do siostry, a tu taka niespodzianka. Sachi, nie wiedziałam, że ty, wy
- Nie chciałem mówić...
- W sumie mogłam się domyślić. Nie spotykałeś się z dziewczynami, na profesorka patrzyłeś łakomie... W sumie dobrze, że zadziałałeś wcześniej, zanim sama ci go zabrałam - puściła mu oczko i uśmiechnęła się. - Taki kąsek przeleciał mi przed nosem.
- Musiałabyś zmienić płeć - Sachi sam się uśmiechnął.
- Widzę, ale i tak bym nie miała szans, chłopcy. Jesteście parą?
Mężczyźni popatrzyli na siebie i jednocześnie powiedzieli:
- Tak.
- Fajowsko - uniosła kciuk do góry i poszła w swoją stronę.
- No to mamy za sobą nasz pierwszy coming out razem - powiedział Mitsuo.
- I nie jedyny. Ona rozpowie to wszystkim.
- Boisz się?
- Nie. Po dzisiejszym dniu niczego się nie boję, Mitsu - pocałował Adachiego czule, coraz bardziej pewny swoich uczuć do niego. Popatrzył na Dasiuke i Miyo, która go obejmowała. Złość na tego chłopaka mu minęła. Widział, jak boi się o Sejena. Liczył, że teraz, kiedy Tozawa się ujawnił, z nimi też będzie wszystko dobrze.


Przedstawiłam Wam dwie podobne sytuacje, ze strachem o utratę ukochanej osoby, które udowodniły chłopakom, jak bardzo kochają. I, że dopiero w takich chwilach rozumie się siłę uczucia.

32 komentarze:

  1. Prawda, prawda. W takich chwilach pokazuje się swoje prawdziwe oblicze, a nawet sobie często wiele uświadamiamy.
    Och, ale jak by było wspaniale, gdyby wszystko się dobrze kończyło D: Wtedy by było cudownie, ale niestety nie można mieć wszystkiego o.o
    Przynajmniej im się udało.
    I niech Katsu się nie zadaje z tym Williams'em, nie podoba mi się on :C

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam dodać: JAK TO TYLKO JESZCZE 3 ROZDZIAŁY?! ;____;

      Usuń
    2. Tak jeszcze trzy. Wszystko się kiedyś kończy. :D

      Usuń
  2. Jeej jaki dramatyzm, aż mi oczy załzawiły. Cieszę się, że Dai wreszcie przejrzał na oczy. I niech Sej szybko do zdrowia wraca. Owszem, czasami coś musi nami wstrząsnąć, abyśmy wreszcie zrozumieli coś ważnego. Ależ mnie ten Connor irytuje. Niech spada frajer. I nie mówię tego ze względu na swe bezwzględne uwielbienie wobec Haru, którego brałabym zawsze i wszędzie, zresztą Eijiego też i Mitsuo. XD Ale nie o tym miałam pisać teraz, chyba aż wątek straciłam. Aa już wiem, Connor po prostu nie wzbudza mojego zaufania. Gorący seks Keia i Ryu w wannie był cudowny. A seks Mitsuo z Sachim w tym gabinecie jeszcze gorętszy był. Mru. I to byłoby chyba na tyle mojego gadania. A zresztą jeszcze miałam zapytać czy masz już pomysł na to nowe opowiadanie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysł mam. Zresztą ja mam masę pomysłów, gorzej z ich realizacją z powodu braku czasu i chęci na pisanie. Tego ostatniego ostatnio mam bardzo mało.

      Usuń
    2. Oj to obyś jakoś podczas tej przerwy od tworzenia zregenerowała swe siły, dostała nagłego przypływu natchnienia. A obecne już masz dokończone skoro dokładnie już określiłaś liczbę rozdziałów, prawda?

      Usuń
    3. Prawie skończone. Jestem w trakcie pisania ostatniego rozdziału. :D

      Usuń
    4. Milutko. To niech Cię tam dobrze natchnie żeby się wszystko szczęśliwe skończyło. XD

      Usuń
  3. Ehh wszystko co dobre szybko się kończy. Zdecydowanie za szybko ! Co do rozdziału to takich ludzi jak Tetsu powinno się zamykać i torturować ! Grr.. I chętnie bym pomogła. Cieszę się bardzo, że wszystko idzie w dobrym kierunku. :) Jeszcze tylko Haru musi odzyskać Katsumiego i mogę spać spokojnie :D Dozoba za tydzień ;*

    vampirka_15

    OdpowiedzUsuń
  4. Wracam sobie ze spaceruSuper, że Dai wreszcie zrozumiał, że kocha Sejena... I mam nadzieję, że Tetsu pójdzie w cholerę (znaczy się siedzieć xD). Popieram Riri - pan Williams mi się nie podoba xD Ech, coś za dużo tych xD, ale jestem po prostu zachwycona. Oczywiście nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału... I tego czegoś nowego. Będę bardzo cierpliwie czekać.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Sej wróci do zdrowia i wybaczy ukochanemu. Dai nie będzie już się krył i obaj będą szczęśliwi xD
    Mnie również wkurza Connor, niech spada!
    Seks był mrrr! Zarówno jednej pary jak i drugiej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest w końcu! Dziewczyno ty chcesz, żebym zawału dostała?! Beczałam z niepokoju o Sejena a potem z radości. Kurde ja bym wsadziła Tetsu na dożywocie, niech go jakiś facet w pierdlu dorwie i niech sprawi mu piekło!!!! I niech kasa rodziców w niczym nie pomoże!!! ...yhm... no to tyle ^^ życzę weny i czekam na kolejny rozdział! ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Aż miałam łzy w oczach! Ale cieszę sie ,że dla Sejen przeżyje. Myślę, że będzie z Daiem. On wkońcu sie przełamał. To dużo świadczy. Sachi i pan wykładowca też będą żyli szczęśliwie, każdy bedzie o nich wiedział ale to dobrze.
    Jeszcze zrób porządek w życiu Katsu i Haru :) oni też muszą być szcześliwi.
    Szkoda, że jeszcze tylko 3 odcinki, a następne opko dopiero w wakacje... co ja będę czytać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś tam do czytania sobie znajdziesz. :D A porządek z Haru i Katsu też zrobię. :D

      Usuń
    2. Właśnie to lubie w Twoich opowiadaniach :)Że wszystko kończy się dobrze cokolwiek nie działo by się wcześniej.I mogę dalej życ spokojnie :D
      W ciągu ostatnich 2 dni przeczytałam Ibare (święta były ale nie mogłam się oprzeć xD)i cieszę się z rożnorodności tych opowiadań chociaż podobne to zupełnie inaczej sie czyta :)

      Kama

      Usuń
  8. Nawet nie pisz takich rzeczy! Ostatni rozdział będzie 1 maja... prawie jak 1 czerwca, czyli dzień dziecka, a nam nie możesz zrobić takiej przykrości! No jak ja wytrzymam bez Twoich opowiadań? Zdajesz sobie sprawę, że to będzie niemal 2 miesiące? Dobra, pewnie zacznę znowu czytać wszystkie Twoje opowiadania, ale to nie to samo, co przeżywanie nowych. Luaaniuuuu *mruga powiekami* Luaniuu, noooo. ;3

    Podczas tego rozdziału na przemian płakałam i się trzęsłam. Z ręka na sercu, poza tym jest po spowiedzi, więc nie kłamię. Mam ręce zimne jak lody... nos też, a to oznaka strachu i zdenerwowania. Ogromnie przeżyłam ten rozdział!

    Najpierw pokażę dwa błędy w tekście: "ale tym się nie nie przejmował" - dwa razy "nie" oraz "ominąć się" - minąć się.
    Teraz cytaty ;3
    "Dziś już nie zamierzam umierać" - mam nadzieję, że Haru już nigdy nie będzie chciał umierać... jak zobaczy (o ile Katsu się zgodzi) rzeźbę blondynka, to na początek może ją sobie zakupi... bo Cukiereczka naszego za pieniądze nie przekupi, ale takimi drobnymi gestami... zazdrością, że ktoś nabędzie jego rzeźbę... ;P
    "Powiedz, jak się spuściłeś" - na początku czytania miałam uszy czerwone po koniuszki. xD Ty perwersie jeden! xD
    "- Gdybyś miał lasery w oczach, już by było po Tozawie" - terminator z Sejena jest kiepski xD Niemniej mogliby przysiąść przy wspólnej grze i sobie pozałatwiać sprawy mordu xD
    "Sejen zmrużył oczy, patrząc na nią i zastanawiając się, czy ona jest czasami poczytalna." - a ja kocham tę dziewczynę xD Może akurat nauczycielka wstawiała jej plusa za piękną deklamację? O! xD
    "Powinieneś zapłacić karę za nieoddanie jej w terminie." - cóż za konserwatywny bibliotekarz! Kurcze... zawiesiłam się, bo zaczęłam sobie wyobrażać scenę, kiedy Sachi zobaczył Tozawę... Dobra, wracamy na odpowiednie tory. A, bibliotekarz. Nooo, to blondas ma już podstawy do zawodu xD
    "- Tacy jak ty, biedacy, powinni zniknąć z tej ziemi." - w tym momencie bardzo, ale to bardzo Tetsu skojarzył mi się z Voldemortem xD Jak słowo daję, Tetsu to pogromca mugoli! xD Faajne! xD
    "Zaskoczony Sejen nie zdążył nic zrobić, teraz tylko złapał się za brzuch i popatrzył w dół." - od tego momentu nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Teraz, po fakcie aż mnie serce zaczęło boleć. Tak się strasznie przejęłam... jakbyś opisywała prawdziwą historię! Bardzo to wzięłam do siebie... Boziu, i jeszcze wizja tego noża wystającego z brzucha...
    "- Będziesz miał ze mną spokój - powiedział cicho, a z kącika oka ku skroni popłynęła łza." - hehe... siąkam nosem. Mam takie szczęście, że co płaczę, to ktoś z rodziny wchodzi mi do pokoju i patrzy, czego ja znowu płaczę. Cóż... jakby przeczytali, to by się dołączyli.

    OdpowiedzUsuń
  9. "Kocham, słyszysz?" - tak myślę... że z powodu tych słów Sejen postanowił walczyć i nie poddał się. Nóż może i był mały, ale cios zadany w brzuch to jedna z najgorszych ran. Brak szybkiej reakcji... skończyłoby się jak z Tadashim w "Ibarze"
    "Powinienem i tobie wparć ten nóż, Tozawa!" ooojj mam nadzieję, że w więzieniu jego lokatorzy z celi zrobią mu z tyłka jesień średniowiecza. A tan chuderlaczki nie trafiają! Albo niee... życzę mu, żeby znalazł tam swoją miłość. Jakiegoś faceta. Żeby się męczył z ulokowania uczuć w mężczyźnie!
    I jeszcze jedno... zastanawiałam się nad słowem "wparć" i tak pomyślałam, że to regionalizm. xD Brzmi znajomo, więc sprawdziłam w słowniku i faktycznie - wparć, jako weprzeć. xD Tak samo jak ja zapiszę "jestem na podwórzu", a osoby z Krakowa, albo z zachodniopomorskiego (okolice Grelki) "jestem na podwórzu" xD
    "Mitsuo docisnął Sachiego do swego biurka na uczelni, pieszcząc ustami jego szyję" - cięzko mi było przestawić się na inną scenę, kiedy nie otrząsnęłam się po poprzednim wątku. Niemniej wzięłam się w garść, chociaż pod koniec, kiedy Sachi odebrał telefon, znowu zaczęłam panikować.
    "Ale ma cienkie drzwi" - taa, u mnie tez są cienkie ;/ Czasami nie słychać, co wykładowca mówi ;/
    "- Nie mam prawa, ale jak on umrze, będę miał prawo odejść razem z nim." - tym zdaniem Dei raczej zapoczątkował w Sachim taką drobną iskierkę przyjaźni. Wiem, że raczej go nie lubił... nie sądził, że pozna w takich okolicznościach... że jeszcze pozna (pewnie gdyby to się stało kiedy indziej, nie miałby oporów przed jakimś ciosem).
    "Osunął się powoli na podłogę i ukrył twarz w dłoniach. Rozpłakał się, ale na szczęście z radości." - też płakałam. Jak dobrze, że Sejen przeżył. Raaaaju... kamień z serca. Miałam okazję porównać Katsumiego i Sejena... ale o dziwo o obydwu martwiłam się równie mocno, a przecież Amoriego znam od niedawna. Chociaż... w przypadku Katsu to było wzburzenie lekkie... tak na początku. Nie mogłam się z tym pogodzić. Z kolei w przypadku Sejena obawiałam się, czy przeżyje... Ty napisałaś, że Katsumi nie żyje, a tutaj Sej walczył, więc to było chyba ciut inne... ale równie silne uczucie.
    Nie mogę się doczekać pierwszej rozmowy Seja z Daisuke i decyzji o wzięciu udziału w modelingu... Katsumi... moje kochane słońce ;3
    Nie wiem czemu, ale całe imię Tozawy zapisuję "Daisuke", a skrót "Dei" xD

    OdpowiedzUsuń
  10. zapraszam kochana na ostatni rozdział :) http://urodzinowy-prezent-yaoi.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  11. Connor jest głupi. Katsu powinien być z Haru!
    co do Tetsu.. matko kochana, jaki kretyn z niego! (użyłabym ostrzejszych słów, ale nie chcę, aby w moim komentarzu było aż tyle przekleństw XD). biedny Sej.. ale będzie dobrze, na pewno :3. on i Dai będą razem szczęśliwi :)

    Ay

    OdpowiedzUsuń
  12. Gdzie jest napisane, że musi być przerwa? Luaaaniuuuu *oczy kota* A mruuu. ;3 Nie wypalasz się, tylko idzie wiosna... no, jest i wszystkiego się odechciewa. Pierwszy rozdział Translate... powstał w sumie stosunkowo wcześnie, bo już w sobotę o 21 był gotowy, a zaczynałam o 16 z przerwami. ;P Boję się tego, co dalej wymyślę, ale w Twoim wypadku wiem, że nigdy nie zawiedziesz! Zawsze możesz rozpocząć inny projekt. Ibara w Twoim wykonaniu i w takim ciepłym klimacie wyszła Ci super! Nadal pamiętam osamotnioną szopę *rozmarzona* ;3 Może historia z wyspami... gorąco... ratownicy... osoba stojąca za kontuarem pensjonatu? xD

    Uwielbiam momenty, kiedy masz choćby jedno zdanie, które chcesz użyć gdzieś tam, za kilka notek. To wtedy taka satysfakcja, że doszło się wreszcie do tej chwili!
    Dobrze, że blondas się przełamał. Później mógłby mieć ogromne wyrzuty sumienia. A zapomniałam wcześniej wspomnieć, że cieszę się, iż koleżanka Sachiego ze studiów nie miała nic przeciwko niemu i Adachiemu ;3
    Taaaaak, Ty jesteś niewinna. Aniołek xDD Ryu i Kei to diabełki... a poświęcić ich wodą święconą! XD
    Ja się za każdym razem czerwienię, kiedy czytam TAKIE sceny. Zwłaszcza w Twoim wykonaniu, bo jakbym kiedykolwiek miała opisywać coś... bardziej perwersyjnego, o pewnie używałabym takich słów, jak Ty w opowiadaniach, ale się wstydzę... a jednocześnie czuję nić zrozumienia, kiedy odczytuję własne myśli... i wychodzi, kto jest zboczony xD
    Ooo, będzie rozmowa naszego Voldka z ojcem... oh, aż jestem ciekawa, czy tatusiek będzie wyrozumiały i podpisze się pod słowami ojca, czy go wyklnie za to, że mu honor rodziny zepsuł. ;P
    Hhah, taak, co trzy głowy to nie jedna. xD Staram się być wyczulona, ale wiesz, jak to jest, kiedy czyta się Twoje rozdziały. Człowiek ma ochotę połknąć słowa w całości i pędzi na złamanie karku. xD
    Nie wiem, czy już kiedyś o to pytałam... albo wspominałam - jeżeli oglądasz Prince of Tennis, a teraz New Prince of tennis, to może wiesz, że długo nie było tłumaczenia do 3 odcinka, więc się wkurzyłam i sama zrobiłam (nie czuję, że rymuję xD)

    OdpowiedzUsuń
  13. Connor jest fajny.Pozowliłabym mu nawet zaopiekować się Katsu,gdyby nie Haru,a tak to sru.Sorry,Will.

    "- Tacy jak ty, biedacy, powinni zniknąć z tej ziemi. Tylko zajmujecie miejsca, jak pedały, czarni, żydzi i inni niedorozwoje." Ja pierdole.O ile homofobię jeszcze w jakiś sposób toleruję to rasizm jest dla mnie chorym zjawiskiem.Takich to tylko zamykać.

    Jej,znowu tragedia.To przykre,że tylko tak smutne wydarzenia potrafią uzmysłowić ludziom pewne rzeczy.

    Jeszcze tylko trzy rozdziały?Smutno mi będzie przez te miesiące :(
    Zacieram już ręce na nowe opowiadanie :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Przenosiny na blogspota były tylko kwestią czasu, onet mnie już wykańczał, ale ja nie o tym chciałam.
    Cieszę się, że Katsumi jest cały i zdrowy, że Haru zrozumiał swój błąd i że Dai zrozumiał swój błąd. Ta cała akcja w szkole z nożem i Tetsu nieźle mnie przestraszyła, cieszę się, że Sejenowi nic nie jest. Trochę mnie zdołowałaś tym, że zostały jeszcze tylko trzy odcinki, no i że trzeba będzie czekać aż do wakacji na kolejne opowiadanie, ale mam nadzieję, że trochę wcześniej coś wrzucisz. Może jakieś one-shoty?
    Pozdrawiam!
    obsesja

    OdpowiedzUsuń
  15. Uwielbiam takie akcje, mimo że mam potem ochotę potrzonąć autorką. Wyciskacz emocji normalnie! Ze zniecierpliwieniem czekam na następny rozdział!
    Peszek

    OdpowiedzUsuń
  16. rany ale się wystraszyłam...już myślałam, że go uśmiercisz xdd
    ciekawi mnie jak to będzie dalej z Katsu i Haru...
    i wgl ze zniecierpliwieniem czekam na kolejny rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń
  17. Wiosennie dziś nie było... bynajmniej po południu. Z lekka zmokłam, haha, taki spóźniony śmigus dyngus xD
    Widzisz, ja też musiałam odpocząć od Japonii - stąd Polska. Za granicą nie byłam... nie licząc chowania się przed strażą graniczną wraz z klasą, nauczycielami i dyrektorem, kiedy nielegalnie przechodziliśmy do Czech xD Francja? ;> Aż jestem ciekawa. Historia z tego miejsca nie może być zwyczajna xD

    Hahaha, ja wolę opisy delikatniejsze - w swoim wykonaniu, bo jak zaczynam tworzyć coś bardziej... spontanicznego, wydaje mi się, że to takie... dziwne, płytkie. U Ciebie zawsze jest tak ogniście, no. Inaczej nie da się tego opisać. Po prostu ma się taaakie oczy, ślinotok kilka minut po przeczytaniu i parujące z gorąca policzki!

    Ba, żeby to był jeden odcinek nieprzetłumaczony - zrobiłam napisy do trzeciego, a jest ich trzynaście xD Póki co zrobiłam czwarty do połowy i wdrażam się w emocje osoby tworzącej suby, aby Translate it to me... było bardziej wiarygodne xD

    OdpowiedzUsuń
  18. News u mnie,zapraszam. W ogóle to dzięki za umieszczenie mnie w linkach,może coś z tego wyniknie ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Maciek jest super ;3 Taki śmieszek - chociaż wkurza, że się boi, ale to jest jednocześnie taka terapia... bo widzisz, mój tata nigdy nie powiedziałby słów "Mógłby się przyznać, a nie kłamać. Co mu to da! A tak przynajmniej nie ukrywałby się przed tyloma ludźmi" Hy hy xD
    Onet ciut jeszcze szwankuje, ale do jutra... eeee.. do dziś.. za godzinę (?) doda mi rozdział. xD

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja chce, żeby było jeszcze z 10 rozdziałów!!!! plisssss 3:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że chcesz, bo to znaczy, że się podoba, ale będą jeszcze trzy i koniec. właśnie napisałam ostatni. :D

      Usuń
  21. Taak, trzymaj kciuki. ;3 Przyda się ;3

    Obowiązki, obowiązkami, ale jakoś... nie potrafię ogarnąć tego, że nie ma Lucka i Michaela xD Brakuje mi ich, a raczej nie napiszę o super zdolnościach Radka. xD Jeszcze by go księża z Jasnej Góry zgarnęli na obserwację. xD

    Adaś.. o Adasiu będzieee... za tydzień. Opowiem jak on się pojawił w grupie i jak do niej trafił Darek. ;P No, planuję, a co wyjdzie, to się okaże.
    Haha, moment z włosami wiszącymi po drugiej stronie drzwi zaczerpnęłam ze sceny, kiedy koleżanka wsiadała do autobusu i kierowca przychwycił jej szalik. xD
    Tak jest, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. xD Z kolei pytanie Radka "A to w Polsce sa tacy przystojni mężczyźni" wzięłam z jednego z komentarzy, bo ktoś pytał, czy to nie dziwne, że na tylu bohaterów każdy jest fajny. xD
    Rozdział mi się nie podoba. ;P

    Haha, my to zawsze kończymy opowiadania mniej więcej w tym samym czasie. xD Łeee, będzie koniec... Z drugiej strony co to za ulga i radość, gdy uda się dokończyć projekt! ;3 No ale... szkooda! Może będzie "Tylko Ty 3"? ;>

    No.. Onet dziś znowu szaleje. Cierpliwość... jak się wnerwię, to zbluzgam ekipę i tyle ><"

    OdpowiedzUsuń
  22. W końcu mam chwilkę i mogę napisać komentarz :)
    A wiec od początku ;) Oby Haru się pozbierał i aby miedzy nim i Katsu doszło do pojednania.
    Kei i Ryu <3 <3 <3 nic więcej nie mam do dodania :D
    Dlaczego zawsze wymyślasz tak drastyczne sytuację . Kuźwa mam nadzieję że Tetsu będzie się smażył w piekle za to co zrobił Sejenowi . Wyszło z tego może i coś dobrego bo w końcu Daisuke otworzył się na tą miłość, ale ile łez trzeba było wylać i ile się nacierpieć .
    "W pace znajdziesz sobie męża, ale kto by cię chciał? Chociaż na cwela jakiegoś mordercy się nadajesz" O tak tego chcę :D
    Mitsuo i Sachi <3 <3 < 3i nic więcej nie powiem :) A spotkanie koleżanki ze studiów w szpitalu troszkę poprawiło mi nastrój :)
    Renata

    OdpowiedzUsuń
  23. O te 'dwie sytuacje'.. chodzi o Sejena (oby to było to imię! XD) i o Daisuke, a ta druga..
    Ta druga sytuacja to Ryu i Kei?
    Boże, od razu to z nimi skojarzyłam. Byli, są i będą moją ulubioną parą z tego opowiadania. A Ryu ulubioną postacią. Tylko czemu to musi być 8 lat później? 19 rozdział 2. części, a wciąż nad tym ubolewam. Nie umiem ich sobie wyobrażać tak, jak wcześniej. Nie są dla mnie tacy jak wcześniej. Jedynie wygląd Ryu zachowałam- powinien być wiecznie młody.
    Mam cichą nadzieję, że w następnych rozdziałach Ryu się porówna do Sejena (? XD) i będzie miał koszmar albo coś... c: A potem znów przeczytam ostatnie dwa rozdziały 1. części. ;)

    OdpowiedzUsuń