wtorek, 17 kwietnia 2012

Tylko Ty 2 - rozdział 20

Dziękuję za komentarze. :*


Rozdział betowała Ay. :*

***

Pik. Pik. Pik.
Ten dźwięk towarzyszył mu, kiedy otwierał ciężkie powieki. Usilnie starał się podtrzymać je w górze, ale te ciągle opadały. Zasypiał, aby za jakiś czas znów spróbować się zbudzić. Tym razem poszło lepiej i otworzył oczy, lekko je mrużąc, kiedy uderzył w nie snop światła. Powoli przyzwyczaił się do tego i rozejrzał wokół. Biały sufit, zielone ściany, aparatura obok niego, jakieś kable podłączone do lewej ręki. Obok stały dwa inne, puste łóżka przypominające te szpitalne. Był w szpitalu? Starał się sobie przypomnieć, co się stało. Szkoła, na pewno tam był, kłócił się z kimś... Tetsu... nóż... Dotarło do niego, co się stało, a wtedy sygnał "pik" nieznacznie przyspieszył. Ok, skoro tu jest, to znaczy, że żyje i wyzdrowieje. Wtedy poczuł coś innego. Jego prawa ręka była uwięziona. Obrócił lekko głowę i ukazał mu się niecodzienny widok. Głowa o blond włosach, które tak dobrze znał, ułożona była obok jego nóg. Natomiast cała skulona postać musiała klęczeć na podłodze, bo nigdzie nie było widać stołka, krzesła czy czegoś takiego. A jego dłoń była uwięziona w dłoni Daisuke. Chłopak smacznie spał. Co on tu przy nim robił? I dlaczego w publicznym miejscu trzymał go za rękę?
- Obudził się pan.
Spojrzał w stronę głosu. Młoda pielęgniarka podeszła do jego łóżka i coś zapisała w karcie, którą trzymała.
- Pamięta pan, co się stało? - zapytała.
- Tak - suchość w gardle nie pozwoliła mu nic więcej powiedzieć. Chciało mu się pić.
- Nie mogę dać panu nic pić, ale zaraz przyniosę trochę lodu, żeby zwilżył pan sobie usta. Pański chłopak niedawno zasnął.
- Ch... chłopak?
- Tak, ten blondyn. Siedzi tu już od kilku godzin i trzyma pana za rękę - szeptała. - Nie widział pan, jak walczył z lekarzami, aby tu przy panu zostać. Wrzeszczał na nich i chciał ich pozwać do sądu za dyskryminację. - Sejen w tym czasie ponownie skierował wzrok na chłopaka. - Pańska matka powiedziała im, aby w drodze wyjątku pozwolili mu tu być. Dostał odzież ochronną i obiecał pana nie męczyć, więc ma tu wolny wstęp. A pan jest po operacji. I proszę się nie ruszać. Więcej powie panu lekarz. Niedługo tu przyjdzie.
- Jestem na sali pooperacyjnej, tak?
- Tak, ale nie takiej, do której nie ma wstępu nawet rodzina.
- A która godzina?
- Dwunasta następnego dnia. Dlatego pana chłopak może tu być. Mimo wszystko dopiero rano mógł tu wejść - poinformowała. - Przyniosę lodu.
Nie spuszczał wzroku z Tozawy. Pamiętał jego słowa, zanim stracił świadomość. Ale czy to nie był sen? Nie mógł być, bo by go tu nie było. Czy to znaczy, że Dai się ujawnił i powiedział tym wszystkim ludziom, że jest jego chłopakiem? W jego serce wstąpiła nowa nadzieja. Wysunął rękę z jego i zatopił palce w jego włosach, wzruszony. Przesunął nimi po miękkich pasmach z wielką czułością.
Daisuke zamruczał, czując dotyk. Przebudził się i uniósł głowę. Na widok oczu o wyjątkowo jasnym błękicie uśmiechnął się.
- Cześć.
- Cześć - odpowiedział Sej.
- Jak się czujesz? - ponownie wziął go za rękę, ale z lekką obawą, że chłopak go odtrąci. Nic takiego się jednak nie stało.
- Jestem trochę zamulony. Chce mi się spać. I zaskoczony, że tu jesteś - Sejen oblizał wargi.
- Pić ci się chce.
- Pielęgniarka zaraz przyniesie trochę lodu.
- Pamiętasz, co się stało? - zapytał Daisuke.
- Nawet, co mówiłeś. Tylko mam pewne obawy, że to był sen.
- To nie był sen. To, co powiedziałem, jest prawdą. Kocham cię. I żałuję, że musiało się stać coś złego, abym to sobie uświadomił. Przepraszam, że byłem dla ciebie taki niedobry. Za to, co mówiłem - oczy mu się zaszkliły od powstrzymywanych łez. Przełknął gulę w gardle. - Ja... bym nie chciał być z sobą samym po tym wszystkim. Chcę cię błagać, żebyś mi wybaczył - przytulił policzek do wnętrza jego dłoni, szukając tym samym ciepła. - Przepraszam. Ja bardzo chciałbym być z tobą. Ale nie mogę cię o to prosić. Po prostu wiedz, że cię kocham i bardzo mi przykro za wszytko... - już nie umiał powstrzymać łez, które, jedna za drugą, płynęły po policzkach.
Sejen pogłaskał go po policzku, wzruszony tym wyznaniem. Nie sądził, że kiedyś usłyszy to z jego ust.
- Szzz. Po prostu się bałeś. I kocham cię. Jak mógłbym teraz cię odepchnąć?
- To znaczy, że...
- Będę twoim chłopakiem, o ile o to mnie pytałeś - Sejen sam się wzruszył.
- O to.
- To jak oświadczyny.
- Tylko miejsce mało romantyczne.
- Miejsce nieważne. Ważne to, co w sercu, Dai.
Do pokoju wróciła pielęgniarka. Daisuke szybko otarł łzy. Na ten gest Sejen miał ochotę się roześmiać.
- Mam dla pana rozdrobniony lód - postawiła kubeczek na stoliczku. - Pana chłopak panu pomoże. Ja zaraz sprowadzę lekarza.
- Dziękuję - śledził wzrokiem pielęgniarkę, a gdy ta wyszła, poprosił Daisuke o lód.
Daisuke wstał z podłogi, wyjął łyżeczką lód i przysunął do ust swego chłopaka.
- Tylko powoli - poradził Tozawa.
- Powoli - aż zamruczał, czując, jak suchość w ustach jest łagodzona przez małe kryształki wody. - Nie byłeś w szkole - zauważył.
- Nie mogłem. I nie dlatego, że wszyscy o mnie wiedzą. Po prostu musiałem być tu z tobą.
- Podobno się awanturowałeś, aby przy mnie być.
Daisuke zaczerwienił się na wspomnienie tego i, że Amori się o tym dowiedział.
- Od kogo spiszę lekcje? - zapytał Sejen.
- Od Miyo lub Mikato. Bardzo martwili się o ciebie - nachylił się nad nim i odsunął mu kosmyk włosów z oka. - Twoja mama niedługo tu przyjdzie.
Do sali ponownie weszła pielęgniarka, przerywając ich rozmowę.
- Lekarz zaraz tu będzie i zbada pana. Przyjedzie też policja, aby pana przesłuchać. A pan - zwróciła się do Tozawy - powinien coś zjeść. Na dole jest barek.
- Nie jestem głodny - zaprotestował Dai.
- Jak chcesz tu ze mną być, to zadbaj o siebie - powiedział Amori. - Chyba nie chcesz, abym się martwił, że z głodu zemdlejesz?
- To szantaż.
- Tylko sugestia - Sejen puścił mu oczko.
- Pana chłopak, widzę, czuje się lepiej, gdy pan tu jest, ale naprawdę proszę coś zjeść, napić się - ponownie zabrała głos pielęgniarka.
- Wrócę jak najszybciej - pogłaskał go po dłoni.
- Wiem - odprowadził go wzrokiem. Czuł w sobie wielką ulgę, radość i chęć powrotu do zdrowia. Daisuke go kochał.
***

W pokoju przesłuchań, na miejscowym posterunku policji, przebywał Tetsu. Siedział na krześle ze spuszczoną głową. Wyglądał, jak skazaniec idący na śmierć. Tylko katem nie był żaden z policjantów. To był jego ojciec, tak wściekły, że ledwie panował nad sobą.
- Ty gówniarzu! Jak cię wychowałem?! Na pewno nie na mordercę!
- Ale on żyje - pisnął Testu.
- Całe szczęście, bo inaczej, nie bacząc na wiek, dostałbyś dożywocie! Po jaką cholerę przyniosłeś nóż do szkoły?! I po co to zrobiłeś?! - mężczyzna położył dłonie na stole, nachylając się w stronę syna.
- To pedał, sam mówiłeś, że pedałów, biedaków i obcokrajowców trzeba się pozbyć.
- Ale nie zabić! - ojciec zamachnął się i uderzył syna w twarz tak mocno, że ten razem z krzesłem wylądował na wykafelkowanej podłodze.
- Dlaczego mnie uderzyłeś? - płaczliwym głosem zapytał Tetsu i przyłożył dłoń do palącego policzka.
- Tylko nie próbuj mi tu ryczeć! Dlaczego? Bo teraz moje nazwisko będzie kojarzone z moim synem, który prawie stał się mordercą! Jak sądzisz, w jaki sposób odbije się to na mojej agencji? I nie myśl, że będę cię bronił! Aż tak ważny nie jesteś. Trafisz do poprawczaka, a potem do paki! Nawet postaram się o solidną karę dla ciebie!
- Ale jesteś adwokatem - nie podnosił się. Wolał już nie oberwać.
- Hahaha - zaśmiał się mężczyzna. - Nie twoim. Nie słuchałeś tego, co mówiłem - nachylił się do niego i wyszeptał do ucha tak, by policjanci stojący za lustrem weneckim, tego nie słyszeli. - Od pokoleń gnębiliśmy słabych, zboczeńców i im podobnych, ale nigdy nie maczaliśmy palców we krwi. Zgnojenie kogoś, a zabicie, to dwie różne sprawy. Uczyłem cię nienawiści, ale nie zabijania - wyprostował się i poprawił marynarkę. - Przydzielą ci adwokata z urzędu.
- Ale jak będą patrzeć na to twoi klienci? Powiedzą, że masz syna gdzieś.
- Bo mam go "gdzieś". Nie bronię słabeuszy - tym samym spojrzał na niego ostro i wyszedł.
Tetsu został sam, pełen bólu z powodu ojca i wściekłości, że przyjaźnił się z pedałem. Nawet ściskał jego rękę. Skrzywił się na tą myśl.
- Wstawaj, idziesz do celi, dzieciaku - podszedł do niego policjant i podciągnął go za ubranie.
- A mogę się wykąpać?
Policjant się roześmiał.
- Nie na mojej zmianie, homofobiczna świnio - szepnął.
Testu wiedział, że od tej pory jego życie diametralnie się zmieni i to na gorsze. Ale nie żałował tego, co zrobił. Fajnie było widzieć we krwi Amoriego i ryczącego nad nim Tozawę. W duchu uśmiechnął się do siebie, zanim zamknęły się drzwi aresztu, a on został w celi z jakimś bezdomnym pijakiem.

***

Daisuke jadł pożywną zupę i rozmyślał nad tym wszystkim. Cieszył się, że Sejen go nadal chce po tym, jak zachowywał się wobec niego. Teraz nawet zrozumiał, jaki powinien być w seksie. Tak wiele brał i nic nie dawał. Bał się przywiązania do chłopaka, uczuć, jakie nim, mimo odrzucania, targały. A mimo strachu, że zwiąże się z nim, i tak go całował. Sejen strasznie na niego działał. Ale teraz nie pozwoli, by pożądanie brało górę nad rozumem i sercem. Westchnął.
- Wyglądasz na zakochanego - przy nim stanął Eiji.
- Dzień dobry, doktorze.
- Z tego, co się orientuję, jesteś kolegą Miyo, a ja nie taki stary, żebyś mnie tytułował. Jestem Eiji. Mogę się przysiąść?
- Tak, proszę.
- Jak twój chłopak? - postawił filiżankę z kawą i ciasto na stoliku.
- Dobrze, jest bardzo wyczerpany, ale jak rozmawialiśmy, to z minuty na minutę czuje się lepiej - Daisuke aż się rozmarzył na wspomnienie, jak trzymali się za ręce i rozmawiali.
- Widać, miłość czyni cuda. Podobno potrafi uzdrawiać, jak ktoś chory ma dla kogo żyć.
- Mam nadzieję.
Eiji sięgnął do kieszeni fartucha po dzwoniącą komórkę.
- Tak, kochanie? - wyraz jego twarzy po odebraniu zmienił się na iście rozkochany.
Daisuke nie mógł słyszeć, z kim rozmawia lekarz, ale zastanawiał się, czy on też tak będzie wyglądał, jak Sej do niego zadzwoni.
- Kolejny adwokat odmówił? Proszę cię, Shin, nie martw się, znajdziemy kogoś, kto nam pomoże.
Daisuke zastygł z łyżeczką zupy w drodze do ust. Nie przesłyszał się? W sumie docierały do niego wieści, że obaj bracia Miyo są gejami, ale czyżby teraz miał na to dowód?
- Kochanie, wracaj do pracy, jutro mam wolne, to pochodzimy po agencjach. No, dobrze. Całuję cię - Eiji rozłączył się. - Wybacz, ale mój chłopak miał chwilę zwątpienia.
- Czy ja dobrze usłyszałem? Szukacie adwokata?
- Tak - Eiji osłodził kawę. - Shinya ma córkę i chciałbym ją adoptować, ale jak się okazuje, nikt nie chce nam pomóc. Każdy adwokat zachowuje się, jakby sam diabeł brał na wychowanie dziecko. Jak oni tacy są, to co tu liczyć na dobrego i tolerancyjnego sędziego. I Shin traci nadzieję na to, że staniemy się rodziną.
- Może ja mógłbym wam pomóc - odsunął pusty talerz od siebie. - Mój tata jest adwokatem. Nie raz prowadził podobne sprawy. Co prawda, osób heteroseksualnych, ale jest dobry w swoim fachu, a i tolerancyjny. W każdym razie dla mnie.
- Dasz mi numer do niego? Ma agencję? Gdzie pracuje? - dopytywał Tanaka.
- Otworzył jakiś czas temu biuro. Zapisz adres - liczył, że się nie wygłupił, proponując ojca. W sumie mógł najpierw skontaktować się z nim. - Wiesz, nie wiem, czy się zgodzi, ale spróbować można.
- Zawsze można. Nie wolono tracić nadziei - teraz to wiedział, ale prawie trzy lata wstecz stracił ją.
- To ja pójdę do Sejena. Wygonił mnie coś zjeść, a najchętniej bym go nie opuszczał - kilka godzin, jeden cios nożem, ból, wszystko w nim zmieniło. Szedł na górę lekko, zakochany, szczęśliwy. Od tej pory da swojemu chłopakowi wszystko, czego ten zapragnie. Uszczęśliwi go. Wszedł do sali i przy łóżku Seja zastał jego matkę. Zatrzymał się w drzwiach, nie wiedząc, czy może wejść.
- Wejdź. Czeka na ciebie - powiedziała kobieta, a kiedy ucałowała syna, podeszła do niego.
- Nie ma pani nic przeciw?
- Skądże. Mój mąż ma, ale jak coś, to nim się nie przejmuj. Reszta rodziny jest po waszej stronie. Ja już wiedziałam, co was łączy, jak pierwszy raz przyszedłeś do naszego domu. Widziałam w twoich oczach coś, z czego żaden z was nie zdawał sobie jeszcze sprawy.
- Mamo, miałaś iść do domu. Co się tam namawiacie? - senny głos Sejena przerwał paplanie matki.
- No już, już. Przyjdę po południu.
Daisuke po pożegnaniu z kobietą podszedł do łóżka swego chłopaka.
- Był lekarz?
- Był. Jutro przeniosą mnie na normalną salę, bez tych aparatur. Powiedział, że nie oberwałem tak mocno. Nic nie jest uszkodzone, więc powinienem szybko wrócić do zdrowia.
- Bardzo się cieszę - Dai wziął jego rękę i pocałował wierzch dłoni.
- Ej, ja nie baba.
- Oj tam, nie kłóć się. Chcę ci pokazać, że mi na tobie zależy. Kocham cię.
- Ja ciebie też - odpowiedział Sejen i ziewnął.
- Śpij - przysunął sobie krzesło i usiadł na nim. - Zostanę z tobą.
- Nie musisz - Amori już nie umiał utrzymać powiek w górze.
- Chcę.
- Pod warunkiem, że jutro idziesz do szkoły. Miyo tu ma być, powiem, żeby... - urwał, gdy zmorzył go sen.
- Poradzę sobie. Nie mogą zrobić mi nic gorszego, niż zrobili tobie - bał się jutrzejszego dnia, szeptów, ale da radę. Sejen dawał, to i on sobie poradzi. Ułożył głowę obok nóg chłopka i, trzymając go za rękę, też zasnął. Całą noc nie spał, mimo że został odesłany do domu z dobrymi wieściami, a rano wcześnie się tu zjawił i zostanie tak długo, aż sam Sejen go nie wygoni.

***

Haru chodził w kółko po gabinecie w Shidare. Usiłował po raz kolejny nie pojechać do Katsumiego i nie błagać go, aby do niego wrócił. Nie miał do tego prawa. Yamada miał już własne życie z dala od niego. Tylko pogodzenie się z tym zajmie mu wieki. Cały wczorajszy dzień wypełnił pracą, którą ostatnio zaniedbał, żeby tylko nie myśleć. Miał też gości, bardzo ważnych i oni mu także uświadomili kilka spraw.
- Tu jesteś, kochanie - do biura wszedł Naohiro.
- Co tu robisz? Miałeś przyjechać pojutrze.
- Zmiana planów - podszedł do Nakamury i dał mu buziaka w policzek. Haru chce słodkiego chłopca, to będzie go miał. Musi jakoś ponownie go omotać. - A ty pracujesz?
- Ktoś musi.
- Jesteś oszczędny w słowach. Może wykorzystamy to biurko do niecnych celów? - Naohiro przesunął ręką po ramieniu mężczyzny.
Haru ledwie powstrzymał się przed ucieczką, kiedy poczuł nieprzyjemne dreszcze. Naohiro, którego do tej pory traktował niemal jak boga, stał się mu obrzydliwy.
- Biurko jest do pracy, a nie do pieprzenia - powiedział.
- Nie mów, że tego Yamady tu nie rżnąłeś.
- Ja się z nim, kurwa, kochałem, a nie pieprzyłem - warknął. - To z tobą można się pieprzyć.
- Taki święty? Zapewne niezbyt często ci dawał, skoro wolałeś mnie.
Haru zaczął się śmiać ze swojej głupoty. Jak mógł wybrać to coś? To nawet nie był tamten młodzieniec sprzed lat.
- Żałuję, że to zrobiłem - wyznał, kiedy opanował śmiech.
- Słucham? – niedobrze, coś jest nie tak.
- To, co usłyszałeś. Nadal kocham Katsumiego - był tego pewny, jak nigdy. - I sądzę, że między tobą, a mną to koniec.
- Co?! Jak to koniec? Co ty sobie wyobrażasz? - Naohiro zrobił się wściekły, ale zaraz zmienił swój ton na miły. - Kochanie, błagam, nie rób mi tego. Łączy nas tak wiele. Nie zniosę rozstania - w wyobraźni widział, jak pieniądze mu uciekają, a faceci z kasyna dobiorą mu się do tyłka i to pewnie nie w tym przyjemnym znaczeniu. - Kocham cię.
- Powiedz jeszcze, że jak cię zostawię, to się zabijesz - Haru stanął w rozkroku i założył ręce na piersi.
- Tak zrobię. Przysięgam.
- Pomóc ci w tym?
- Co?
- Dość twoich gierek! Nie mogę sobie wybaczyć swojej naiwności. Nabrałem się na twoje słówka, wspomnienia, fałszywe uczucia...
- Jakie fałszywe uczucia?! - wydarł się Naohiro.
- Za wspaniałe aktorstwo mógłbym ci dać nagrodę. Tylko, że ty nie jesteś aktorem, nie grałeś na scenie. Dawałeś przedstawienie życia i prawie ci się ono udało. Ale ja zrozumiałem, że cię nie kocham i nie chcę z tobą być oraz, co mnie cholernie obrzydza, wiem, dlaczego ze mną byłeś.
- Co wiesz? Ktoś ci czegoś nagadał? Haru, błagam, kocham cię - złapał go za koszulę.
- Nie dotykaj mnie - odtrącił go i zrobił krok do tyłu. - Miałem wczoraj bardzo interesującą rozmowę. Był u mnie właściciel jednego z kasyn. Okazało się, że w mojej niechlubnej przeszłości był moim najlepszym klientem - widział, jak Naohiro robi się blady, jak ściana. - Przypadkiem dowiedział się, że jego dłużnik jest moim facetem, więc przyszedł mnie przed tobą ostrzec. Już z niejednym tak pogrywałeś i wyciągałeś pieniądze. Ze mną też chciałeś to zrobić. Ale, jak widzisz, starzy znajomi, nieważne, kim byli, czasami się odwdzięczą.
- Nie chciałem od ciebie pieniędzy - cholerny Nagisan, że też musiał tu przyleźć.
- Nie. Nie wierzę ci. Już nie. Zresztą i tak bym ci ich nie dał. Część należy do kogoś, kogo kocham. Zarobił na to uczciwie. I nie przeklinaj w myślach Nagisana, bo nawet, gdyby nie on, to i tak nie chciałbym cię dłużej widzieć.
- Dobrze, nie musimy być razem, ale pożycz mi pieniądze. Oddam.
Haru ponownie zaczął się śmiać i podszedł do drzwi.
- Zarób - otworzył je. - A teraz znikaj z mego życia na zawsze!
- Jak mam zarobić? Proszę cię, pomóż mi - Naohiro zaczął się płaszczyć. - Zrobię dla ciebie wszystko.
- Rozłożysz nogi? Tylko to umiesz. Możesz to robić zawodowo. Nagisan chętnie zrobi z ciebie prywatną dziwkę. A w łóżku, o ile pamiętam, jest bardzo niewyżyty i lubi ostre zabawy. Za kilka lat długi spłacisz. Spierdalaj!
- Ale to ja, Naohiro, ten chłopak, którego kochałeś.
- Kochałem dawno temu kogoś bardzo fajnego, miłego, dobrego. Tej osoby, która stoi przede mną, nie znam, więc znikaj i radzę zgłosić się do Nagisana, bo traci cierpliwość. Won! - patrzył, jak już nie taki pewny siebie, były kochanek, wychodzi. Zatrzasnął za nim drzwi, a te omal nie wyleciały z framugi. Zostawił Katsumiego dla tego drania. Tak bardzo chciałby znów, aby Yamada wrócił, zaufał mu. Tylko po tym, co zrobił blondynowi, nie dziwił się, że go mężczyzna odtrącił. Chciałby, żeby Katsu wiedział, że zawsze może liczyć na jego pomoc. Nawet teraz, gdy nie byli już parą. Usiadł ciężko w fotelu. Przed nim były długie dni męki, ale zasłużył na to. Zasłużył na ten ból, jaki czuje, nie mogąc wziąć w ramiona ukochanego, na samotność, która ponownie wkradała się do jego życia.

***

Popołudniem Eiji i Shin weszli do budynku, którego właściciel wynajmował biura dla różnych agencji. Nie chcieli czekać do następnego dnia, kiedy mieli namiary na kogoś dobrego. Nie robili sobie żadnej nadziei, że pan Tozawa im pomoże. Chociaż, gdy Eiji zadzwonił do niego, wyglądało na to, że mężczyzna jest zainteresowany sprawą.
- Jeżeli nie on, to ja już nie wiem, gdzie szukać - powiedział Shin.
- To dopiero kilka dni. Na pewno ktoś nam pomoże - zapukał do gabinetu.
- Proszę - dało się słyszeć zza drzwi.
Mężczyźni weszli do jasnego, przestronnego pomieszczenia. Na pierwszy rzut oka wyglądało, jak sekretariat. Za biurkiem stał przystojny mężczyzna w średnim wieku i spojrzał na nich.
- Dzień dobry. Jesteśmy umówieni z panem Tozawą - powiedział Eiji.
- To ja. Moja asystentka ma urlop i sam się zajmuję papierkami. Panowie Kazama i Tanaka?
- Tak, to my - uśmiechnął się Shin.
- Zapraszam do gabinetu. Opowiedzą mi panowie o swojej sytuacji i oczywiście o dziecku. Proszę niczego nie ukrywać. To nam może pomóc.
- Czy to znaczy, że... - Shin przystanął.
- To znaczy, że jestem bardzo zainteresowany pomocą panom - od dawna chciał się zająć sprawami gejów i lesbijek. Nigdy nie wiadomo, kiedy taka pomoc może się przydać jego synowi. Zważywszy na to, jak bardzo zależy mu na pewnym chłopaku. Słyszał, co się stało temu szatynowi oraz płacz syna w nocy. Był pewny, że Daisuke pokochał tamtego chłopaka całym sercem. - Myślę, że się dogadamy.
- A czy mam szansę adoptować córkę swego partnera?
- Zawsze jest szansa, a ja postaram się ją wykorzystać. Proszę, panowie, usiądźcie i porozmawiamy sobie. Wody, kawy? - zaproponował Tozawa.

***

Miyo najchętniej pooglądałaby swego przyjaciela całego, aby sprawdzić, czy na pewno ma się dobrze. Strasznie przeżyła jego operację i to czekanie. Na szczęście nie była sama. Mikato dzielnie jej pomagał. Jej serce szybciej zabiło na myśl o nim.
- Przyznaj się, o kim myślisz? - zapytał Sejen.
- O takim jednym.
- Mikato, co?
- Jak ty mnie dobrze znasz. Gdzie Daisuke?
- Poszedł kupić mi jakieś czasopisma. Słuchaj, on ma iść jutro do szkoły. Boję się, jak go tam przyjmą. Jak coś, to mu pomóż.
- Spoko. Już zapomniałam, jak cię potraktował. Wczoraj udowodnił, że mu na tobie zależy. Jutro biolog ma nam powiedzieć, jak wypadły projekty.
- Na pewno dobrze.
- Przyniosłem trochę gazet. Będziesz miał, co czytać. Cześć, Miyo - przywitał się Daisuke.
- Cześć. Spałeś chociaż trochę?
- Nie spał, poza krótkimi drzemkami - odpowiedział za niego Sejen. - Wyganiam go do domu i mnie nie słucha.
- Słucham. Po prostu chcę tu być z tobą - usiadł na łóżku i wziął go za rękę.
- Chorych trzeba słuchać. Masz odpocząć. Nie chcę, żebyś ty zachorował - mówił Amori. - Ja i tak ciągle zasypiam. Przyjdą tu jeszcze Sachi i mama. Nie będę sam.
- Wyganiasz mnie.
- Na razie nie, ale pod sam wieczór jedź do domu i jutro idź do szkoły. Jak nie pójdziesz, to będzie ci coraz ciężej wrócić.
- Wiem. Pójdę, bądź o to spokojny.
- A wiecie, co z Tetsu? - zapytał Sejen.
- Z tego, co słyszałam, to będzie siedział. Ojciec wypiął się na niego.
- Ten homofob? Powinien mu jeszcze pomnik postawić - prychnął szatyn.
- Widocznie nie akceptuje takich morderczych czynów. Kto go tam wie. Najważniejsze, że Tetsu czeka poprawczak, a jak skończy dwadzieścia lat, to więzienie - rzekła Miyo.
- To dobrze. Bardzo dobrze - uspokojony Sejen ponownie zasnął.
- On tak ciągle zasypia? - zapytała dziewczyna.
- Jest na lekach, a jego ciało musi się zregenerować. Jutro już będzie lepiej. Jego lekarz powiedział, że za dwa tygodnie może nawet wróci do szkoły.
- Naprawdę? Po takim... czymś? - nie umiała znaleźć lepszego słowa.
- Wszystko tak źle wyglądało i całe szczęście, że nóż miał króciutkie ostrze - wzdrygnął się na samo wspomnienie tego. - W rzeczywistości nie było najgorzej, poza utratą krwi.
Miyo patrzyła na blondyna i na to, z jaką czułością głaskał Sejena po dłoni. Już wiedziała, że między nimi się ułoży.

***

Jedyne, co czuł, to gorąco ogarniające jego ciało. Wyobraźnia podsuwała Katsumiemu coraz to nowsze obrazy i nie dawała spokojnie zasnąć, mimo później pory. Zdecydowanie brakowało mu mężczyzny. Mężczyzny, który by nim zawładnął. Tylko, że jego rozpalone ciało rwało się do konkretnego człowieka. Do silnych, oplatających go ramion. Tego znajomego ciężaru na sobie i dużego penisa, który, gdy się w niego wsuwał, wprost niemożliwie, acz przyjemnie, rozciągał go, a on go wchłaniał w siebie jak najwspanialszy, oczekiwany prezent.
- Haru - przymknął oczy i zamruczał, kiedy jego prawa ręka, po nagim ciele, przesunęła się tam, gdzie najbardziej potrzebował dotyku. Ktoś, patrząc na niego za dnia, mógłby powiedzieć, że ten młody mężczyzna jest chłodny, nie ma potrzeb cielesnych i bardzo by się pomylił. Ostatnio ciągle marzył tylko o jednym. O kimś, kto by go posiadł i zrobił mu dobrze. Zacisnął palce na trzonie swego penisa i westchnął drżąco. Sunąc nimi wzdłuż całej długości wyobrażał sobie, że pieszczą go ręce i usta ukochanego. Rozsunął szeroko nogi i drugą ręką zaczął pieścić swe twarde jądra, aby zjechać placami w stronę odbytu. - O tak - wygiął się tak, że plecy uniosły się z pościeli, tworząc łuk. Zebrał z członka preejakulat, który cienką, przeźroczystą nicią, spływał mu na brzuch i z powrotem wrócił do swej dziurki. Rzadko to robił w ten sposób, ale dziś bardzo tego potrzebował. Wsunął w siebie duży palec, jęcząc przy tym. Przewrócił się na brzuch, aby mieć lepszy dostęp do siebie. Nie przestając ocierać się o prześcieradło, do pierwszego palca dołączył drugi i poruszał nimi najpierw powoli, z czasem przyspieszając. Zaciskał zęby na poduszce, żeby stłumić swoje krzyki. Było mu tak dobrze, tak cudownie, a myśli o tym, że jest w nim Haru, potęgowały doznania tak wielkie, że miał wrażenie, jakby jego ciało się rozpadało. Drugą rękę wsunął pod siebie, unosząc biodra wyżej i zaczął się szybko masturbować. Obustronna przyjemność po niedługim czasie doprowadziła go na szczyt, z którego skoczył, zalewając swą rękę i pościel dużą ilością spermy, nie przestając wsuwać w siebie palców i pocierać nimi prostaty. Pragnął, by orgazm nigdy się nie skończył. Chciał, by trwał wieczność. Lecz wszystko, co dobre, szybko się kończy, ale targany jeszcze poorgazmowymi dreszczami, nie przestawał się pieścić. Wciąż był twardy. Wiedział, że po raz kolejny za chwilę dojdzie. Czasami miał wrażenie, że jest dziwny, bo faceci nie dochodzą po raz drugi tak od razu. Potrzebują czasu, ale nie on. Nie, kiedy był tak spragniony seksu. Drugi orgazm, o wiele słabszy i krótszy, ale nie mniej przyjemny, powitał go w swych ramionach, wyczerpując wszystkie siły, jakie do tej pory miał Katsu. Opadł zdyszany, a tyłeczek odczuł pustkę po palcach. Wstydził się tego, co zrobił, jak bardzo chciał mieć penisa w sobie, ale zaraz odrzucił to, bo przyjemne zmęczenie i rozluźnienie sprowadziło na niego słodki sen. Sen przeplatany wizjami jego i Haru splecionych w miłosnym uścisku. Dla niego liczył się tylko ten mężczyzna, nie ten Connor, z którym nie wyobrażał sobie takiej bliskości. Z tym, że Haru nie był i nie będzie jego. Jak miał mu zaufać? Natomiast Williams go chciał.
Gdy obudził się rano, spojrzał na siebie i plamy na prześcieradle. Westchnął zawstydzony. Nie do końca pewny tego, co robi, sięgnął po swój telefon i w książce odnalazł numer Connora. Nacisnął przycisk połączenia.
= Katsumi, jak to miło zacząć dzień, słysząc twój głos - usłyszał w głośniku.
- Connor, nadal masz ochotę, bym ci pozował? - może, jak spędzą razem czas, to jakoś nakieruje swoje myśli na niego.
= Słodki, oferta wciąż aktualna.
- To kiedy możemy się spotkać?
= Wieczorem, koło dziewiętnastej.
- Nie za późno?
= Najczęściej tworzę nocami. Przyślę ci adres smsem.
- Dobrze. To do wieczora - rozłączył się i wstał. Jego nagie ciało też nosiło ślady nocnej masturbacji. Posłał łóżko, mając cichą nadzieję, że pani Watanabe nie będzie robiła dziś prania, spaliłby się ze wstydu. Wziął chłodny prysznic, ubrał się i zszedł na dół na śniadanie.

***

Ryu odłożył swoją kanapkę, widząc przyjaciela.
- Siadaj, dam ci herbaty. Dziś pani Watanabe ma wolne, to sami się musimy obsłużyć.
- Ja zrobiłam kanapki - pochwaliła się Miyo. - Powinny ci smakować. Zauważyłam, że ostatnio jadasz tylko warzywka i owoce, więc są bez mięsa. Życzę smacznego i spadam.
- Tak szybko? - zapytał Eiji. - Ja i Shin chcielibyśmy wam coś powiedzieć, jak już wszyscy jesteśmy razem.
- To szybko, braciszku, spieszę się do szkoły i mówiłam, dlaczego.
Ryu podał Katsu gorącą herbatę i usiał obok swego partnera.
- Słuchajcie, Shin i ja znaleźliśmy adwokata, który nam pomoże - oznajmił Eiji.
- Wspaniale - dziewczyna zerwała się ze swego krzesła i uściskała po kolei brata i Shina. - Kto to jest?
- Ojciec Daisuke - poinformował ją lekarz.
- Co? Naprawdę? Ale jak?
- Zwyczajnie. Usiadłem razem z Daisuke w barku szpitalnym i zadzwonił Shin - pogłaskał kochanka po udzie. - Potem powiedziałem mu, co chcemy zrobić i Daisuke dał nam namiary na swego ojca.
- Poszliśmy do niego - Shin zabrał głos - i opowiedzieliśmy mu o sobie, o tym, co się stało. Przyjął tę sprawę. Powiedział, że mamy szansę, bo Aiko jest moją rodzoną córką. Musimy tylko mieć dom lub mieszkanie i dać przykład sędziemu, że potrafimy stworzyć rodzinę pełną dobrych wartości i tak dalej.
- Dlatego od dziś szukamy domu - dokończył Eiji.
- Czyli to się dzieje, mój brat będzie mężem i ojcem - wtrącił Kei.
- Mężem nie, bo nie można, ale i tak będziemy w ten sposób o sobie myśleć, a nuż kiedyś... - Shin uścisnął rękę partnera. Był szczęśliwy i nawet wybaczył sobie to, co mu zrobił. Nie mógł pozwolić, aby przeszłość niszczyła to, co mieli teraz.
- Gratuluję - powiedział Katsumi, obserwując tych dwóch facetów. Nie był z nimi bardzo związany, ale ich lubił i cieszył się, że w końcu idą ku dobremu.
- Dzięki, Katsu - Eiji uśmiechnął się do niego.
- To ja spadam. Przekażę wieści Daisuke.
- Daisuke to ten blondyn, co tu był? - Ryu chciał się upewnić. Dziewczyna przytaknęła, porywając ze stołu plasterek pomidora. - Już go lubisz?
- Mówiłam wam, co się stało. I on kocha Sejena. Teraz pójdzie pierwszy dzień do szkoły po tym, jak cała szkoła usłyszała jego wyznanie miłości. Obiecałam Sejenowi, że jak coś, bo nigdy nie wiadomo, co zastanie, to się nim zajmę. Pa, ludki - posłała w powietrze pocałunek i już jej nie było.
- Mamy rąbniętą siostrę - stwierdził Kei.
- Ma cholernie dobre serce - Ryu popatrzył na Katsu. - Co tam, cukiereczku? Chyba nie idziesz dziś do pracy? Masz odpoczywać.
- Nic mi nie jest, nie chcę siedzieć bezczynnie - musiał się czymś zająć, aby wieczór szybko nadszedł.

26 komentarzy:

  1. "- Nie na mojej zmianie, homofobiczna świnio - szepnął." Haha XD Fajny gość.
    W sumie nie ma co winić Tetsu za to kim jest,skoro ma takiego pojebanego ojca.Nie każdy jest na tyle inteligentny,coby samemu mógł sobie ukształtować system wartości.

    I bardzo dobrze,że Haru raz na zawsze skończył z Naohiro. Wkrótce będzie z Katsu i wszystko się ułoży ~ Chyba,że nastąpi coś zupełnie nieoczekiwanego.

    Ach,Daisuke! Zawsze wiedziałam,że on jest cudny :3
    Pozostaje mi tylko życzyć im tak trwałego związku jak reszcie wszystkich parek.Swoje dramaty już przeżyli, więc pozostaje im żyć w szczęściu po wieki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ek-hem, to znowu ja... Tak mówiąc szczerze to mi się Tetsu trochę szkoda zrobiło... Głupia jestem wiem xD Palant z niego, no ale... No, żal mi go trochę. Tatusia ma do dupy, niech i jemu ktoś utrze nosa. Ech, 10 rano to nie jest dobra pora, jeszcze zaspana jestem xD...
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Aaaa, jeszcze jedno... Chyba wolę Tetsu niż tego Kaoru... No tamten to był dopiero kawał... Ech, bez komentarza xD

      Usuń
    3. Tetsu oddzielony od ojca, ale tak całkowicie, mógłby stać się normalny. Chociaż ciężko powiedzieć, bo całą nienawiść miał wpajaną od urodzenia, tak jak robiono to z jego tatuśkiem.

      Usuń
  2. Oj nie mogę się doczekać kiedy Haru i Katsu się pogodzą ^^ Taka wielka szkoda, że to jeszcze tylko 2 rozdziały i konieec :( Będziesz musiała szybko dodać kolejne opowiadanie, bo inaczej się nie pozbieram po stracie Tylko Ty 2 ;p

    vampirka_15

    OdpowiedzUsuń
  3. Hurra! xD Zaczynam komentowanie:
    1. Fajnie że chłopaki będą razem (choć się domyślałam po zapowiedzi gorącego seksu jakieś 2-3 rozdziały wstecz xD).
    2. Tetsu nadal jest świnią... Dobrze że jego tatuś powiedział mu co nieco (chociaż on też jest dupkiem). Mam nadzieję, że dostanie wpier... i coś mu się w łebku rozjaśni.
    3. Fajnie że Daisuke dał Eijiemu numer do ojca. Liczę na to, że uda się im z Shinem i Aiko stworzyć rodzinę.
    4. Yupi, Haru zmądrzał... "Jak mógł wybrać to coś?" no właśnie, jak mógł? Naohiro to palant. O, to też było dobre:
    "- Powiedz jeszcze, że jak cię zostawię, to się zabijesz - Haru stanął w rozkroku i założył ręce na piersi.
    - Tak zrobię. Przysięgam.
    - Pomóc ci w tym?"
    Punkt dla Haru. A drugi punkt za to, że posłał tego dupka do diabła.
    5. Mina Naohiro - mmm, wyobrażam ją sobie. xD Dobrze mu tak, dupkowi... Może trafi do jednej celi z Tetsu? Fajnie by było xD
    6. Fajnie byłoby, gdyby Katsu dał się przeprosić i wrócił do Haru... No może nie tak od razu, ale jednak. Ten cały Williams mnie wkurza. Moze sobie być miły, ale go nie lubię ;p
    7. Mikato dzielnie pomagał Miyo... Hehe, zapowiada się kolejna parka, mam rację? xD W końcu ktoś musi stworzyć nowe pokolenie.
    8. Panie Williams, trzymaj łapy z daleka od Katsu... Przyklej się do kogoś innego.
    No, to byłoby na tyle... Pewnie znowu coś pominęłam, ale mówi się trudno... Oczywiście czekam na ciąg dalszy xD
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tu masz rację ktoś musi tworzyć nowe pokolenie, a nuż w przyszłości urodzi im się synek i będzie gejem. :D

      Usuń
    2. Czyżby zapowiadała się 3 seria? ;D

      by MR

      Usuń
    3. Nie 3 serii nie będzie, ale od czego jest wyobraźnia do tego, co będzie w przyszłości. :D

      Usuń
    4. Masz rację, pomarzyć można :D dobrze, że też nie lubisz takiej "Mody na Sukces" [nie to, żebym miała coś przeciw].

      by MR

      Usuń
  4. niech Katsu da szansę Haru, oni naprawdę tworzą wspaniały związek
    podoba mi się Dai, chciałabym scenkę jak oddaje się Sejenowi
    a tak w ogóle, to szkoda, że to się już kończy....
    pseudopisarka

    OdpowiedzUsuń
  5. No cudownie się to wszystko układa. Shin i Eiji są szczęśliwi. Zaczynam akceptować Daisuke. Dobrze, że Naohiro wreszcie dowiedział się gdzie jego miejsce. Connor jest blee, niech mu Naohiro pozuje, a nie cudowny Katsu. Cieszy mnie fakt, iż Katsu robił sobie dobrze myśląc o Haru. Mam nadzieję, że jednak da Haru drugą szansę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Głupi Tetsu. Szczerze powiedziawszy, to miałam nadzieję, że trochę zmięknie po tym wszystkim i zrozumie swój błąd, a tu kicha. Mam nadzieję, że Haru i Katsu wreszcie do siebie wrócą, bo to moja ulubiona para. Zasłużyli sobie na szczęście, a Haru niech pokutuje, ciota jedna, jak wszystko zepsuł. Mam też nadzieję, że adwokat pomoże Eijiemu i Shinowi z Aiko i że w ogóle wszystkim się wszystko ułoży.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. rozdział boskiiii! Dobrze ze Tetsu siedzi w poprawczaku! A potem więzienie! :D Jego ojciec też powinien iść do paki!!! Dobrze, że w końcu prawie wszystko się dobrze ułożyło. Teraz tylko czeka nas sprawa Ejiego i Shina, 1 dzień Daia jako geja i powrót Haru do Katsumiego. :d Życzę weny!^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham twoje opowiadania. Cieszę się że powoli wszystko się układa. Jestem anyhomofobem i najlepiej powystrzelałabym wszystkich homofobów. Ignoranci. Mam nadzieje że jak skończysz Tylko ty 2 to wna ci dopisze i stworzysz kolejne równie wspaniałe opowiadanko. Buziaczki i powodzenia. Agu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. antyhomofobem agu:)

      Usuń
    2. t jej się pewnie nie nacisnęło ;P

      Usuń
  9. Dai i Sejen... Sejen i Dai... Wszystko jest takie słodkie i cukieraskowe xD I chyba to właśnie mi się podoba, nadaje kontrast do mojego ulubionego, Katsu i Haru, którzy się tak męczą.
    No i jeszcze Sprawa Daia, bo wydaje mi się, że może przy Sejenie to łatwo tak wyznawać miłość, ale co w szkole? Kiedy wszyscy będą za nim podążać spojrzeniem xD Nie wiem czemu ale mam do tego człowieka jakąś awersję >.<
    No i płakam T.T Nie było Schiegooo... A ja go lubię xD Jest taki... Taki... No taki, że go bardzo luubię xD

    OdpowiedzUsuń
  10. No dobrze. Muszę dodać komentarz [mentalna potrzeba].
    Cieszę się, że wszystko znowu pięknie się układa... tylko martwi mnie ten cały Connor. Pewnie niepotrzebnie, ale ja tu zboczeńca widzę! -,-" albo zbrodniarza...
    W końcu Daisuke przejrzał na oczy... [nie mogę się doczekać jego 'kontaktu' z Sejenem teraz :D].
    Szkoda mi się zrobiło Tetsu... niby zawinił i w ogóle, ale jak się ma takiego ojca to ciężko jest...

    "- Nic mi nie jest, nie chcę siedzieć bezczynnie - musiał się czymś zająć, aby wieczór szybko nadszedł." - nie wiesz jak poruszyłaś droga autorko moja wyobraźnię xD Grzechem jest kończyć w takim momencie, ale muszę stwierdzić, że jest on jak najbardziej odpowiedni, by pobudzić naszą ciekawość.

    No nie będę się rozpisywać, bo nie chcę ci przynudzać.
    PS: Nie mogę się doczekać twojego kolejnego i rozdziału... i dzieła [bo przecież będzie następne opo]. ^^

    by MR

    OdpowiedzUsuń
  11. Długi rozdział *_* Dłuuuugii *_* Czyli to, co Skrzaty lubią najbardziej xD
    Patrz... taka scena, kiedy Haru rozmawiał z Naohiro... dokładnie moment, gdy ten pierwszy śmiał się ze swojej naiwności - i mi emocje puściły. Tak się uryczałam... wiem, jestem sentymentalna, ale bardzo mnie to chwyciło za serce.
    ---
    "Wrzeszczał na nich i chciał ich pozwać do sądu za dyskryminację." - ułohohoh XD Chciałabym to widzieć. xD To się nam Dai rozkręcił! Skoro wykrzykiwał to do personelu medycznego, wliczając w o gapiów, to w szkole nie powinien mieć problemów. Być może stanie się tak, że ci, których gnębił Tetsu, staną za Tozawą murem? On im raczej nie robił czegoś złego.
    "Chcę cię błagać, żebyś mi wybaczył" ;3 Daisuke, ty gołąbku. Aleś wpadł, chłopie. xD Z tego nie ma ucieczki... ale czy on by tego chciał? Nie mam wątpliwości, że nie.
    "Wyglądał, jak skazaniec idący na śmierć." - Tetsu nie tylko powinien tak wyglądać, ale i nim być. ;/ Za takie coś należy się odpowiednio przygnębiająca kara. I nie żaden areszt z pijaczkiem, ale rosłym facetem z wielkimi potrzebami.
    "- Tylko nie próbuj mi tu ryczeć!" - aż gościa na moment polubiłam. xD Policjant też był super ;3
    "I nie myśl, że będę cię bronił! Aż tak ważny nie jesteś." - no właśnie... tylko na moment go polubiłam, bo mimo wszystko ojciec chyba nie powinien taki być. Dobra, gdyby jeszcze chodziło o ukaranie za to, co zrobił, ale tekst, że nauczył Tetsu nienawiści, ale nie jest tak ważny, aby go bronić, to cokolwiek... straszne. Chłopak może się tym nie specjalnie przejmie, ale mnie się tak jakoś przykro zrobiło.

    Niezwykle cieszy mnie to, że Dai doszedł do tego, iż niewłaściwie zajmował się Amorim podczas seksu. Tylko brał - ale i to mu się wybacza. Raczej nie miał faceta, tak blisko, aby wyładować frustrację, aby po prostu okazać mu zainteresowanie, wyrazić siebie, dlatego korzystając z sytuacji musiał sobie wszystko odbić... z nawiązką. Ale teraz... *szaleńczy uśmiech* Teraz może spokojnie konsumować związek ;3
    "Każdy adwokat zachowuje się, jakby sam diabeł brał na wychowanie dziecko." - w końcu Shin w łóżku to w istocie diablisko. xD
    "Haru chce słodkiego chłopca, to będzie go miał." - *chwila ciszy* Buahaahhaha, nieee, aż mnie brzuch rozbolał. XDD Nao jako słodki chłopak? xD Żart roku! To tak, jakby Beatę Tyszkiewicz ubrać w top, leginsy i trapery, i powiedzieć, że wygląda jak lachon. No proszę Cię, Luanko xDD Rozbroiłaś mnie. xD No, Naohiro mnie rozbroił. Aż tak dobrym aktorem to on nie jest xD
    "- Ja się z nim, kurwa, kochałem, a nie pieprzyłem" - Mhahaha...ke...kehem... Opanowałam się xD Haaaru, jesteś bożkiem refleksu i szczerej do bólu prawdy. A mruu ;3 Jak on to tak (no Ty, ale wiesz... xD) fajnie powiedział! Mocny tekst, mocny i bardzo mi się podoba! Ha, a jak Nao widzi oczyma wyobraźni, jak mu się faceci z kasyna dobierają do tyłka, to niech leci do Tetsu... będzie miał kolegę do zabaw. xD Poza tym Tetsu jest nadziany, więc pasują do siebie wręcz idealnie! xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, o, a najbardziej podobało mi się to!:
      "Powiedz jeszcze, że jak cię zostawię, to się zabijesz - Haru stanął w rozkroku i założył ręce na piersi.
      - Tak zrobię. Przysięgam.
      - Pomóc ci w tym?"
      Gdybym mogła to jakoś zapisać, zobaczyłabyś jeden wielki pisk uciechy. xD To jest... NO! Boski tekst! Długo się po nim zbierałam z biurka, ale warto było go czytać po kilkakroć! Raz, że mnie Haru totalnie rozwalił, dwa, że on zawsze taki był, ale gdy spotykał się z Nao jakoś... spasował, oklapł i teraz znowu jest dawnym, dobrym, starym Haru! Jak Ty zawsze potrafisz tak pięknie pokazywać emocje bohaterów! Mega, no mega!
      O, i druga, podobna sytuacja:
      "Nigdy nie wiadomo, kiedy taka pomoc może się przydać jego synowi." - to jest tak odmienna scena, a przecież tyczy się tych samych ról - syn-ojciec. Tetsu ze swoim i Dai ze swoim... Przepaść między nimi. Kurczaki, noo, zawsze to mamy były u Ciebie kochane, ale tutaj pan Tozawa zawładnął moim sercem ;3
      "Katsumi, jak to miło zacząć dzień, słysząc twój głos" - nie potrafię przekonać się do tego Connora... Collina... Connora, chyba. No. Jest taki... hmm... jakbym miała określić jego charakter, użyłabym słów: zaborczy, nachalny, miły, lekkoduch, nieco wybrakowana, gorsza kopia Aidana Greena xD Do kogo mógłby pasować? Hmm... do sekretarki Ryu xD Oboje to postrzeleńcy. XD
      ---
      Radek... no nie ma umiejętności nadprzyrodzonych, ale jest bardzo ciepłą osobą, którą Mikołaj potraktuje jak najlepszego przyjaciela, podusię i przytulankę. ;P Ale jak się boroczek zdziwi, gdy odkryje, ale Radek ma lat... xD
      Nie będzie Tylko Ty 3? Ale byłoby fajnie... trylogia ;3

      Usuń
  12. Jejuś, z każdym rozdziałem mój uśmiech się powiększa jak czytam, a potem znika, bo zdaję sobie sprawę, że to praktycznie już sam koniec. Ale przynajmniej szczęśliwy koniec.
    Ja nie wiem, czy Katsu powinien się w jakikolwiek sposób spotykać z tym Connor'em, nie pasi mi ten facet coś. I dobrze, że Haru kopnął w tyłek Naohiro, niestety lepiej późno niż wcale.

    OdpowiedzUsuń
  13. Łaał, rodzina Tetsu to roboty - może nie do zabijania, ale na pewno bez uczuć. Nie ma to jak spłodzić potomka, wychować go na mściciela, krętacza i nienawistnego człowieka. Taaa, sens życia ;] Całe szczęście, że są jeszcze tacy ludzie jak mama Amorich i ojciec Tozawy ;3 Wiesz... w sumie to ojciec Sejena byłby świetnym kolegą taty Tetsu. Ciekawi mnie teraz, co z młodszym bratem Seja... czy wyrośnie na ludzi (to się nadaje na kolejne opowiadanie xD Kilka lat później... okazuje się, że dziecięca niechęć do mężczyzn obraca się w miłość... nie no, przesadzam... wszyscy bracia gejami... ja to jestem zboczona istota xD)

    Ooo tak, Haru znów jest taki... takim pewnym siebie mężczyzną, jakim był wcześniej, gdy prowadził klub, gdy go tam pokazywałaś ;3

    Ooo, Collin lubi rzeźbić nie w glinie, a w mężczyznach? XD Póki co nic do niego nie mam poza zbyt wielką zaborczością z jego strony... zobaczymy, jak go znielubię. xD W razie czego mam nadzieję, że Haru dobędzie intuicji i pomoże Katsu w razie problemu. ;P

    Inny kraj i bohaterowie... Ah, pisałaś. ;P Nooo, fakt, odjechałaś od wschodu. xD Może trójka Tylko Ty powstanie za jakiś czas... chciałoby się, oj tak ;3

    Glee... zaniechałam - czemu? Hmm... jakoś zapomniałam obejrzeć jeden odcinek, potem drugi... ale zbliża się majówka xD Wiesz, ja też miałam tak, że usypiałam na stojąco - jak się chodzi spać po 2... xD Ale w poniedziałek rodzice mieli rocznicę ślubu, więc... no... chyba pisałam... Tort+wino pomarańczowe+winogrona +mandarynki+napój... głowa pękała, brzuch bolał, a rano czułam się jak nowo narodzona xD I jest tak do dziś. xD

    OdpowiedzUsuń
  14. Witam,
    po dość długich bojach z komputerem jestem już z powrotem, i tak czytam, czytam i nie mam dość Twoich opowiadań, rewelacyjnie, czyta się tak lekko, że nie zauważam, kiedy doszłam do końca rozdziału... pisz, pisz dalej proszę Ciebie nie przestawaj pisać, bo ten blog stał się jednym z moich ulubionych ;] Ostatnio łamię swoją zasadę, żeby nie czytać opowiadania od środka, ale nie mogę opanować się przy Twoich opowiadaniach ;] więc nadrabiam zaległości w czytaniu i przy okazji czytam ostatnie rozdziały „Tylko Ty 2” i samo to opowiadanie mi się bardzo podoba. Para Sachi i Matsumo oraz Daisuke i Sejan, jak dobrze ze Dai zmądrzał po scenie w szkole i zrozumiał co tak naprawdę czuje do Sejana.
    Weny Tobie życzę i czekam na następne rozdziały...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  15. Hahahaha XD Im więcej gejów na świecie, tym lepiej - i taka powinna być kampania polityczna, a co! XD

    Będę schnąć do wtorku... całe szczęście, że mam środę wolną ** Będę czytam jak żółwik xD Wiesz... dajesz mi natchnienie do pisania rozdziału. xD Wchłaniam je, jak... hmmm... Ishida cząstki chakry xD

    A może jednak? *szczerzy się* Trójeczka ;3 To taka ładna cyfra! Można wyznaczyć jej symetrię ;P

    Chyba muszę zakazać kopiowania treści, bo co poniektórzy ładnie mi obrabiają rozdziały --' Dzisiaj trafiłam na jednego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  16. Wpisz sobie w Google "fantazje skrzata". Wyskoczy Ci coś o nagrobku... pogaduszki... coś tam. xD Dziewczyny skrytykowały Szkolną grę - okej, poziom nie był najlepszy, ale raz, że mogłyby podać, iż opowiadanie było pisane lata temu i teraz mam inny styl (z ich wypowiedzi wynika, że nadal tak piszę, a to zła reklama, zła xD), a dwa, że nie poinformowały o kopiowaniu cytatów. One mogą być używane, ale w obrębie bloga, nie poza nim.
    Ah, jeszcze trochę i rozdział *_*

    OdpowiedzUsuń