wtorek, 27 marca 2012

Tylko Ty 2 - rozdział 17

Bardzo dziękuję Wam za komentarze. Dajecie mi paliwo do pisania. :* 
Ma do was prośbę: Po tym rozdziale, błagam, nie zabijajcie mnie. 
A może ktoś z Was wie, co zrobić, aby w komentarzach ukazywał się normalny czas. Tylko, że tak jest na każdym blogu na blogspocie  i nijak nie można tego zmienić. :/

Betowała Ay. :*

***

Jęk. Krzyk. Płacz. Głos rozpaczy przedzierający się wśród ciszy nocnej:
- Nie, zostaw! Nieeee.
Kei otworzył oczy, słysząc to, zaświecił lampkę i natychmiast odwrócił się twarzą do partnera. Ryu, cały spocony, rzucał się na łóżku i krzyczał męczony koszmarem. Zaniepokojony chwycił go za ramiona i potrząsnął.
- Ryu, kochanie, obudź się. Ryu!
Umęczony senną marą mężczyzna otworzył oczy, a w nim widoczne przerażenie krajało serce Tanaki.
- Ryu, nie bój się, to ja.
- Kei?
- To ja.
Jasnowłosy, cały roztrzęsiony, natychmiast przytulił się do swego mężczyzny. Nie rozumiał tego. Nigdy nie śnił, będąc z nim. Myślał, że tamten rozdział już zamknął. Odetchnął głęboko, wiedząc, że nie jest sam.
- Kochanie, co się dzieje? Co ci się śniło? Przestraszyłem się.
- To nic. Czasami tak mam - powiedział słabo Ryu.
- Jak to masz? - spojrzał na jego twarz i odsunął mu z czoła mokre kosmyki. Nie przeszkadzał mu pot partnera. Zresztą byłoby to dziwne, gdyby się nim brzydził. Kochał go. - Przecież dopiero pierwszy raz...
- Nie pierwszy. Koszmary nawiedzały mnie zawsze wtedy, kiedy spałem sam - odsunął się od niego. Poprawił poduszkę i oparł się o nią. - Nie rozumiem, dlaczego to się stało teraz.
- Co ci się śni?
Ryu zamilkł na chwilę. Uspokoił się.
- Tamten dzień, kiedy Kaoru mnie porwał - oblizał wargi. Pić mu się chciało. Kei jakby czytał w jego myślach. Wstał i podszedł do stolika. Nalał mu z butelki wody niegazowanej do szklanki, po czym wrócił do łóżka i podał ją kochankowi. - Dziękuję - napił się i kontynuował. - Śni mi się wszystko, ten pierwszy raz i ten, kiedy pomagał mu Isamu. Śni mi się, że obaj krzyczą, żebym zdechł. Gwałcą mnie, a później rozcinają moje ciało kawałek po kawałeczku. Wokół jest pełno krwi, a jak krzyczę, wołam o pomoc i nikt nie przychodzi - po policzku spłynęła jedna łza. - Jestem sam. Potem sceneria się zmienia. Na łóżku leżysz ty. To ty jesteś ofiarą. Isamu cię gwałci, krzyczy, że jesteś jego. Patrzysz na mnie, błagasz o pomoc, a ja nie mogę ci pomóc, bo Kaoru mnie przykuł łańcuchami i śmieje się... Nie jestem w stanie ci pomóc - obracał w dłoniach szklankę. Jeszcze ręce mu drżały.
Smutno mu się zrobiło, że jego partner, jego miłość, tak bardzo się męczył.
- Czy, jak ostatnio spaliśmy osobno...
- Tak, ale to nie twoja wina, Kei - wyciągnął rękę i pogłaskał go po twarzy, widząc wielki smutek. - To jest we mnie. I myślałem, że sobie z tym poradziłem, a tu ty jesteś i...
- To przez ten list - złapał jego dłoń i pocałował jej wnętrze. - Nie powinniśmy byli go czytać. I przepraszam, że ci nie wierzyłem. Isamu naprawdę... Jesteś już bezpieczny i wybacz, że nie rozumiałem twoich obaw.
- Ciii.
- Kto tu kogo ma uspokajać, ty mnie czy ja ciebie?
- Chyba musimy to robić wzajemnie - Ryu odstawił szklankę na nocną szafkę i przysunął się do partnera. Ujął w obie dłonie twarz Keia. - Dobrze, że ten list przeczytaliśmy. On mógł tylko wyzwolić coś większego we mnie, a to oznacza, że potrzebuję pomocy, jeżeli tak jest.
- Potrzebujesz miłości.
- Tego też - obie pary ust musnęły się. - Zadzwonię jutro do mego lekarza. Wznowimy sesje. Muszę pozbyć się strachu. A potem będziemy żyć sobie spokojnie.
- Pomogę ci. Dlaczego mi nie powiedziałeś o tych snach?
- Nie chciałem cię martwić - wtulił twarz w jego szyję.
- Ale ja jestem też po to, żebyś się ze mną dzielił swoim bólem. Nie jestem tylko od tych szczęśliwych chwil. Razem, ty i ja - ucałował go w ramię.
- Ty i ja. Wiem, kochanie. Zgaś światło, proszę.
- Ok - Kei wyciągnął się i nacisnął wyłącznik. W pokoju zapanowała całkowita ciemność. Obaj położyli się wtuleni w siebie.
- Kei.
- Hm?
- Kocham cię i coś czuję, że więcej koszmarów nie będzie - uśmiechnął się do jego obojczyka i wkrótce zasnął spokojnym, kojącym snem.

***

Pocałunek jeden, drugi, trzeci. Na policzku, skroni, ramieniu.
- Wstawaj, Sachi.
- Jeszcze trochę - zamruczał i przekręcił się na drugi bok.
- Nie ma jeszcze trochę - Mitsuo dał mu klapsa w nagi pośladek, który odsłoniła kołdra.
- Aj - spojrzał na niego i ujrzał zawadiacki uśmieszek.
- Niedługo zajęcia, a musisz jechać do domu się przebrać.
- A możemy sobie powagarować? - zapytał słodko Sachi i przeciągnął się, jak kot.
- Sachi, no co ty? I jaki znalazłbyś powód na usprawiedliwienie?
- Nie mogę siedzieć, bo mnie tyłek boli?
- To ty, a ja? - Mitsuo podniósł brwi. Zdaniem Sachiego wyglądał uroczo. Długie włosy tworzyły na poduszce aureolę.
- Jesteś zmęczony eksplorowaniem mojego tyłka?
- Ty mały zbereźniku - rzucił się na chłopaka i przyszpilił jego ręce nad głową. - Wstajemy.
- Coś na pewno wstaje, ale to nie jestem ja - otarł się o pobudzonego mężczyznę.
- Ciężko przy tobie zachować spokój - leżący na plecach Amori z rękoma nad głową jeszcze bardziej go podniecał.
- Dużo mamy czasu? - sam nie pozostawał obojętny.
- Jak weźmiesz prysznic u mnie i nie zjesz śniadania.
- Jestem głodny ciebie. Od wczoraj nadal jestem otwarty i wilgotny.
- To zaproszenie? - chłopak skinął głową. - Sachi, ty diable - otarł się o niego.
- Jak mnie chcesz?
- Połóż się na brzuchu - uniósł się trochę, aby chłopak mógł się odwrócić. Położył się na nim, na wszelki wypadek sięgając po poślizg.
Stęknął, kiedy członek Adachiego wsuwał się w niego. Leżąc płasko na brzuchu rozsunął bardziej nogi i lekko uniósł biodra, wyginając się tak, aby mężczyzna miał łatwiejszy dostęp do niego. Czuł, jak go rozciąga, a potem powoli, leniwie rusza się w nim. Ten seks różnił się od tego w nocy. Był taki spokojny, czuły. Wtulił twarz w poduszkę zadowolony z ciężaru na sobie. Mitsuo całował go po szyi, uchu, policzku, więc odwrócił głowę i wargi obu mężczyzn połączyły się ze sobą. Do tego Mitsuo, kiedy tak go pokrywał całym ciałem, tak wspaniale go ogrzewał. Twardy penis Sachiego rytmicznie ocierał się o pościel i mimo takiego spokoju, niewiele brakowało mu do końca. Jeszcze tylko kilka celnych pchnięć, pocałunków i szczytował, brudząc siebie i prześcieradło. Mitsuo widząc to, wysunął się z chłopaka i kilka ruchów ręką sprawiło, że spuścił się na jego plecy, głośno wzdychając. Na końcu jeszcze włożył swój członek w niego i poruszał chwilę. To było przyjemne, nawet po orgazmie. Tak mógłby rozpoczynać każdy ranek. Położył się jeszcze na nim i oparł czoło o jego ramię.
- Dobrze? - zapytał Sachi.
- Wspaniale.
- Mnie też - uniósł się trochę na rękach. - Pocałujesz?
Mitsuo się zaśmiał.
- Przynajmniej na zajęciach będziesz zaspokojony i nie będziesz się męczył - pocałował go mocno.
Obaj mogliby teraz nie wstawać, ale obowiązki wzywały. Mimo tego oddali się jeszcze wielu pocałunkom. Pocałunkom, których Sachi nikomu nie dawał, uważając, że są przeznaczone dla tej jedynej osoby.


***

Zabije swego brata. Gdzieś zniknął na całą noc, a zostawił komórkę, która dzwoniła od godziny, co chwilę. Od Miyo wrócił późno, z trudem zasnął, to jeszcze to głupie urządzenie go budziło, a miał dziś na dziewiątą. Zresztą nie wiedział, czy pójdzie do szkoły. Nie chciał widzieć Tozawy. Poderwał się z łóżka. Wziął do ręki telefon. Na wyświetlaczu było napisane "Szef". Może to z pracy Sachiego. Nie powinien odbierać, ale jak to coś ważnego? Nacisnął zieloną słuchawkę i przystawił telefon do ucha.
- Słucham?
= Amori, co ty robisz, dzwonię i dzwonię - Sejen zrozumiał, że człowiek po drugiej stronie pomylił jego głos z głosem Sachiego. Rankiem mieli bardzo podobny, chciał o tym powiedzieć, ale mężczyzna nie pozwolił mu dojść do słowa. - Rozmawialiśmy ostatnio i miałeś podjąć decyzję. Masz wolną rękę. Nikogo siłą nie trzymam. Dziś chcę znać odpowiedź, bo nie wiem, czy mam umawiać ci klientów. Zastanów się nad tym dobrze. Nigdzie nie zarobisz tyle, co u mnie. Przyjdź dziś w wolnym czasie do mnie - mężczyzna rozłączył się, pozostawiając Sejena z kotłowaniną myśli. Klienci? Jacy klienci? To kojarzyło mu się z tym, co brat robił, jako nastolatek. Nie zajął się chyba znów tym samym? Narkotyki? Nowe, modne ubrania, dobre kosmetyki... Nie, to nie mogło być to.
- Cześć - wesoły Sachi wszedł do pokoju. Od razu poszedł do szafy po nowe rzeczy. - Miałem wspaniałą noc. Adachi jest taki gorący... Co tak na mnie patrzysz? - zamarł ze spodniami w ręku.
- Zostawiłeś telefon.
- Szukałem go wszędzie. Gapa ze mnie - zaczął się rozbierać, nie krępując się obecnością brata. - Spieszę się na uczelnię - założył czyste, ciemne i wąskie jeansy.
- Sachi, gdzie ty pracujesz? - usiadł na biurku.
- Znów to samo? Pracuję, chyba nieważne, gdzie - wyjął z szafy gładką, czerwoną bluzkę z długimi rękawami.
- Handlujesz narkotykami?
- Co?
- Dzwonił twój szef.
- Jak to dzwonił mój szef? - Sachi nasunął bluzkę na brzuch i biodra. - Odebrałeś mój telefon?
- Dzwonił bez przerwy. Ten facet powiedział, że dziś chce znać odpowiedź na to, o czym gadaliście, bo on nie wie, czy ma ci umawiać klientów - podszedł do niego. - Co to, kurwa, za klienci? Nie chcę, abyś wylądował w więzieniu.
- Nie martw się, nie roznoszę narkotyków.
- To co robisz? - chwycił go za nadgarstek, tym razem brat się nie wywinie z odpowiedzi. Dość tajemnic.
- Nie mam teraz czasu gadać - warknął. Nie mógł mu, kurwa, powiedzieć. B się reakcji.
- Mów - powiedział twardo. - Mama się tym nie interesuje, tata ma to gdzieś, ważne, że przynosisz do domu kasę. Mów, do cholery!
- Co robię? Jestem dziwką. Nie rób takich oczu. Tak, daję dupę za pieniądze - wyrwał rękę z uścisku. - Jestem luksusową prostytutką. Moimi klientami są mężczyźni.
Sejen nie wiedział, jak ma to przyjąć. Tego nie brał pod uwagę.
- Jak długo...
- Rok. Dziś mija mój kontrakt. Dlatego dzwonił mój alfons - nie chciał, aby po tym, jak jego stosunki z Sejenem się polepszyły, nagle ten się go brzydził. - Chciałem mieć pieniądze, podróżować. I zanim poznałem Adachiego, to były moje największe pragnienia. Teraz wszystko się zmieniło. Już nie zależy mi na forsie, podróżach. Mam inne priorytety. Powiedz coś.
- To szok, ale przynajmniej nie boję się, że pójdziesz siedzieć. Kurczę, niełatwo coś takiego przełknąć.
- Przestaniesz się do mnie odzywać, wyrzekniesz się mnie?
- Ale jak ty mogłeś tak z każdym facetem? - Sejen oparł się tyłkiem o biurko.
- Nie zawsze było łatwo. Zależało od klienta. Czasem bywało, że odpływałem myślami daleko, a oni nie przejmowali się tym, czy mi jest dobrze. Byli też tacy mężczyźni, z którymi było mi dobrze. Z początku, jak zostawiali kasę, chciałem wymiotować, ale z czasem przyzwyczaiłem się. Też było mi łatwo, ponieważ mam ogromne seksualne potrzeby, a w ten sposób mogłem je po części zaspokoić.
- Po części? - Sejen uniósł brwi.
- Wspominałem, że niektórzy mieli mnie gdzieś.
- To wiem, ale po części? Nikt nie usatysfakcjonował cię do końca? - nie wierzył, że mówi o tym z bratem.
- Ciągle mi czegoś brakowało, dopóki nie zjawił się Mitsuo.
- Wykładowca. I on cię zaspokaja?
- No tak.
- Powiedz mi, czy tak długo to robi, tak często, że... no wiesz.
- Dobry jest. Może długo i często, ale to nie o to chodzi. W nim jest coś... Kiedy jestem z nim, widzę, słyszę go, to samo to mnie spełnia - przeszedł po pokoju rozmarzony - Mógłbym go wiecznie wielbić. Stać się jego niewolnikiem i być z nim - popatrzył na brata. - Po prostu być z nim.
- Ty się zakochałeś - w oczach Sejena pojawiły się iskierki radości.
- Wczoraj, kiedy skończyliśmy się kochać, powiedziałem, że nie chcę go tylko do łóżka. To samo wyszło ze mnie. I to prawda. Miałem wrażenie, że się ucieszył. Jego oczy się uśmiechnęły, a rano był taki zadowolony.
- Cieszę się, ale proszę, zrezygnuj z tej... pracy - objął go mocno.
- Ja już postanowiłem wcześniej, co zrobię - uścisnął go tak mocno, że prawie go uniósł w górę. - Cieszę się, że mam takiego super brata - ha, Sej go nie odrzucił.
- Brata, który musi się zbierać do szkoły. Puść mnie, głupku.
Sachi, uszczęśliwiony, złożył soczysty pocałunek na jego policzku i odsunął się. Zerknął na zegarek. Już był spóźniony na uczelnię. Na szczęście na wykład Mitsuo zdąży.
- Cholera, czuję się, jakbym mógł teraz przenosić góry - powiedział Sachi.
- Ja przeciwnie.
- Co się stało?
- Podwieziesz mnie do szkoły? To ci opowiem.
- Ok, ale będziesz wcześniej.
- Spoko. Odrobię za to zadania. Napisze tylko esa do Miyo, aby po mnie nie podjeżdżała. Powiesz mi, jaka jest twoja decyzja, co do pracy?
- Zrezygnuję.
- Co będziesz robił?
- Nie wiem. Znajdę jakąś pracę. No, ściągaj tą piżamę i zbieraj się. Ja tylko skoczę do kuchni po jakąś kanapkę.
- Mnie też przynieś. Ostatnio jadłem w szkole - może uda mu się coś przełknąć.

***

Haru wciąż zastanawiał się, kim był ten mężczyzna, z którym widział Katsu. Był zły, że jego myśli zaprząta blondynek, podczas gdy w łazience kąpie się ten, który powinien być na pierwszym miejscu.
- Pewnie przez to, że czuję się winny - szepnął do siebie i założył brązową koszulę.
- Naprawdę nie rozumiem, dlaczego wciąż spotykamy się w hotelu - Naohiro w samym ręczniku wszedł do pokoju. - Masz swoje mieszkanie. Nie moglibyśmy się tam spotykać? - przesunął ręką po jego torsie. Haru stał w niezapiętej koszuli.
- Mówiłem ci, tam jest remont - remontu nie było, ale coś powstrzymywało go przed zabraniem mężczyzny do miejsca i łóżka, które dzielił z Katsumim. Przecież to nie powinno stanowić problemu, ale było odwrotnie. Problem był, tylko jeszcze nie do końca dotarło do niego, o co chodziło.
- Dlaczego to nosisz? - Naohiro wziął w dłoń wisiorek Yamady. Nadal ta mała rzecz wisiała na piersi Nakamury.
- Zostaw.
- Ale to jest jego - jak nie wyprze z głowy pamięci o tym dzieciaku, to Haru nie pokocha go tak bardzo, jak mu się wydaje i nie da mu wszystkiego, czego zażąda. Ma dwa tygodnie na zdobycie kasy.
- I? W czym ci to przeszkadza? - odsunął się. Ostatnio ciągle się kłócili.
- Nie przeszkadza, tylko boję się, że nie będzie w twoim sercu miejsca dla mnie. Nie chcę, by było, jak przed laty. Wybierzesz coś lub kogoś innego, a nie mnie - udał smutnego. Mała gra powinna podziałać.
- Przed laty byłem gówniarzem, a tego nie zdejmę - powiedział stanowczo.
Naohiro był zły. Haru nadal kochał tego faceta. Nie zdawał sobie z tego sprawy, zaślepiony przeszłością, tym, czym go cały czas karmił, ale serce nadal wołało tamtego. Musiał działać, zanim będzie za późno.
- Haru, pamiętasz, jak się poznaliśmy? Uwielbiałem, jak patrzyłeś na moje ciało - zdjął z siebie ręcznik, stając przed nim nagi. - Teraz, kiedy jesteśmy razem, możesz mieć to ciało zawsze do dyspozycji.
Haru wziął ręcznik i owinął nim mężczyznę.
- Masz wspaniałe ciało.„Nie tak wspaniałe, jak Katsu!” - krzyczał jakiś głos w nim. - Ale mam dużo pracy, nie mogę zostać.
- Odrzucasz mnie?
- Nie, ale mam pracę. Muszę iść - zapiął mankiety i koszulę. - Jakoś nie bawi mnie ciągły seks. Życie i związek nie polega tylko na tym - pocałował go w usta. - Do zobaczenia wieczorem.
- Nie wiem, czy tu będę - nie wierzył, ten facet odrzucił jego ciało.
- To daj znać, kiedy, bo mam mało czasu i nie chcę wciąż na ciebie czekać. Ostatnio zaniedbałem kluby, a muszę teraz oba prowadzić - szybko go pocałował i wyszedł. Źle się z nim czuł. Czyżby pomylił się w swoich uczuciach?

***

Stał w oknie, patrzył na miasto. Ludzie ciągle się gdzieś spieszyli, a jemu czas się zatrzymał tamtego dnia, kiedy widział ostatni raz Haru. W nocy prawie nie spał, wspominając. Dobijał tym siebie, ale nic na to nie mógł poradzić. Doszedł do wniosku, że unikanie myśli o tym, kogo wciąż kocha, nie pomoże mu w niczym. Udawanie, że jest dobrze, według niego było głupie. Nie płakał już. Stał się silniejszy, może mądrzejszy. Szkoda tylko, że nie potrafił cofnąć czasu i chociaż na parę sekund znaleźć się w jego ramionach.
- Katsumi - do gabinetu Ryu, który dziś nie zamierzał pojawić się w pracy, weszła Yumiko.
- Tak?
- Przyszedł pan Williams.
- Powiedz mu... - miał uciekać przed kimś, komu się podoba? Przecież nie może być sam. - Wpuść go.
- Katsumi - Connor sprężystym krokiem wparował go pomieszczenia. - Miło znów cię widzieć.
- Nie umawialiśmy się na dzisiaj.
- Jestem tu prywatnie. Pomyślałem, że zabiorę cię na obiad.
- Jest za wcześnie...
- To drugie śniadanie. To co, pójdziesz ze mną? - stanął niebezpiecznie blisko.
- Tam, gdzie ostatnio? - Katsu odsunął się. Czuł się przytłoczony taką bezpośredniością z kimś obcym.
- Nie. Wynająłem prywatną salę - uśmiechnął się szeroko.
- Przecież nie byłeś pewny, że się zgodzę.
- Powiedzmy, że to przeczuwałem. Porywam cię - splótł z nim palce i pociągnął za sobą.
- Czekaj - Katsumi zatrzymał się. - Nie traktuj mnie, jak szmacianej lalki. Zjem z tobą śniadanie, ale nie trzymaj mnie za rękę.
- Dlaczego, skoro mi się podobasz? - przysunął się. Zdaniem Yamady znów za blisko.
- Nie wypada.
- Pozostaje mi wyobraźnia, jak idziemy razem w objęciach.
Katsu wyminął go z myślą, żeby sobie ten mężczyzna za dużo nie wyobrażał. A jeszcze wczoraj myślał, że mógłby z nim coś... Cóż, trudno mu było przestawić się na kogoś innego. Z Haru był tak długo.
- Yumiko, wychodzimy na drugie śniadanie. Będę pod komórką.
- W porządku.
Odprowadziła ich wzrokiem.
- Dlaczego ci najwspanialsi zawsze muszą być gejami? - westchnęła.

***

Miał nadzieję, że uczuciowo ułoży się Sejenowi. Nie znał tego Daisuke, ale w pewnym sensie rozumiał strach tego chłopaka przed coming outem. Sam wciąż się ukrywał. Nie pomagało mu to w byciu sobą, ale przynajmniej miał spokój.
- Cześć, Sachi, znów nie byłeś na pierwszym wykładzie - obok niego, gdy już usiadł na sali, pojawiła się koleżanka z roku.
- Zaspałem. Straciłem coś?
- Nie bardzo. Już nie mogę się doczekać, kiedy Adachi przyjdzie. On jest boski.
- Podoba ci się?
- Tak. Ale wydaje się taki niedostępny.
- Gdybyś miała okazję z nim być, to taki związek miałby szanse na uczelni? - spróbował o tym porozmawiać. Nie wierzył, że on rozważa jakikolwiek związek.
- Nie bardzo się orientuję, ale czemu nie. Przecież wszyscy jesteśmy dorosłymi ludźmi. Wykładowca nie może tylko wykorzystywać swego stanowiska i faworyzować studenta. A najlepiej, jakby w ogóle nie uczył grupy, w której jest dana osoba. Tak słyszałam, ale nie wiem, jak jest naprawdę. A czemu pytasz?
- Teoretycznie. Natknąłem się w necie na jakiś artykuł i tak mi się przypomniało.
- Aha. O, i jest cudo - dziewczyna spojrzała w stronę wejścia.
Adachi wszedł pewnym krokiem do sali. Nawet nie spojrzał na Sachiego. Chłopakowi to nie przeszkadzało, wiedział, że nie jest mu obojętny.
- Panie i panowie, chciałbym dzisiaj przedstawić bardzo ważny temat...
Tym razem Amori słuchał uważnie. Nikt nie będzie mu w przyszłości mógł zarzucić, że ma dobre oceny, bo sypiał z nauczycielem. Tak na wszelki wypadek, gdyby coś wyszło na jaw. Chociaż wpierw na jaw musiałaby wyjść orientacja ich obu, a na to się nie zanosiło. I był zadowolony z faktu, że pewna część jego ciała spała sobie spokojnie.

***

Daisuke źle się czuł. Coś go w środku bolało i najgorzej, że wiedział, skąd ten ból pochodził. Chodziło o Sejena. Myśl, że nie będzie mógł być z nim blisko, porozmawiać... Tęsknił za nim. Chłopak nie zwracał na niego uwagi. Nawet, kiedy Testu nie było obok, nie popatrzył na niego. Nic. Nie znał go. I wiedział, że to wszystko była tylko i wyłącznie jego wina. Sejen go kochał. Kochał i cierpiał, a on nie potrafił nic w sobie zmienić. Nie będzie potrafił i dlatego tak będzie lepiej. Chłopak nie będzie przez niego cierpiał. To, co czuje teraz, minie z czasem. Znajdzie sobie dobrego i otwartego chłopaka, a nie jego, który faktycznie bał się go dotykać, bo... Właśnie, dlaczego? Bał się, że to wzbudzi w nim większe pragnienia, uczucia? Coś, od czego nie będzie już odwrotu?
Oparł dłonie o umywalkę w szkolnej toalecie i spuścił głowę na dół. Gdyby nie ta głupia kłótnia o dominację, mógłby dziś z nim być. Po prostu być.
- Nie kocham go. Nie kocham. Nie mogę kochać chłopaka - myślał. - Nie będę pośmiewiskiem. - zacisnął zęby w złości - We mnie, poza pożądaniem, nie ma żadnych uczuć do Amoriego. Nie lubię go, nienawidzę - knykcie mu zbielały od nerwowego zaciskania palców na brzegu umywalki. - Nienawidzę.
- Hej, stary, coś taki zamyślony? - Tetsu pojawił się w toalecie i uderzył go w ramię. - Właśnie zgnoiłem jakiegoś pierwszaka. Aż się lepiej czuję. Nie pedał, ale biedak. Nie rozumiem, co biedacy robią w takim liceum. Na przykład ta ciota Amori. A ten pierwszak, chodzi ubrany w jakieś ciuchy po starych. Wkurwiają mnie tacy ludzie - mył ręce, dalej paplając. - Ojciec zawsze powtarzał, że biedaków, pedałów, milczków trzeba skasować.
- Twój ojciec jest umysłowo chory, tak jak ty - warknął Dai.
- Hej, coś ty powiedział?
- Ty i twój tatuś jesteście popieprzeni. Każdy ma prawo żyć.
- Co, pedzie też? Ten Amori cię przestawił czy jak?
- Nikt mnie nie przestawił, kurwa! - złapał Nishidę za fraki i pchnął na ścianę tak, że Tetsu skrzywił się z bólu. - Nie chcę mieć z tobą do czynienia! Nie chcę mieć z nikim do czynienia! A z tobą najbardziej!
- Spokojnie, Daisuke, ja tylko tak gadałem. Wiem, że nie jesteś dewiantem. Puść mnie.
- Nie zbliżaj się do mnie - puścił go.
- Dopóki się nie uspokoisz, nie będę.
- Zamknij się! - wypadł z toalety i od razu zobaczył stojących obok klasy matematycznej Sejena i Miyo. Spojrzeli na niego.
- I co się gapicie? Mam was serdecznie dość. Zwłaszcza ciebie, pedale! Trzymaj się ode mnie z daleka! – wiedział, co powiedział, nie powinien był, ale gotowało się w nim z nadmiaru wszelkich uczuć, dobrych i złych. Pobiegł przed siebie. Nie umiał sobie z tym poradzić. Z nikim nie mógł porozmawiać. Był sam i zawsze pozostanie sam. Zrani wiele osób, ale jego tajemnica pozostanie ukryta. Przynajmniej do końca liceum. Zabrał swoje rzeczy i zniknął ze szkoły. Jeden dzień wolnego mu nie zaszkodzi inaczej mógłby w nerwach zrobić coś, co przekreśliłoby jego życie. A z Amorim raz na zawsze skończył.

***

- Widziałeś, jaki był wściekły? - zapytała Miyo. - Co mu się stało?
- Nie obchodzi mnie to - takie słowa wymówiły usta Sejena, podczas gdy serce wyrywało się ku Daiowi. - Teraz mamy test i zamierzam go zdać. Nie wspominaj o Tozawie.
- Ale ty go kochasz - szepnęła.
- To minie. Kiedyś.
Była wściekła na blondyna. Jej przyjaciel cierpiał. Postanowiła, że teraz go nie zostawi i pomoże mu się z tym uporać.
- Jestem z tobą i chodź, powalczymy na teście razem.
Próbował się uśmiechnąć, ale wyszło to sztucznie. Do zasklepienia otwartych ran była jeszcze bardzo długa droga.

***

- Katsumi, nie przyszliśmy tutaj, żeby mówić o pracy - Connor odłożył menu. Wiedział, co zamówi. - Chciałbym się czegoś o tobie dowiedzieć.
- Gwarantuję, że nie jestem zbyt ciekawą postacią do konwersacji - miał ochotę na sałatkę owocową, nic więcej nie przełknie.
- Nie wierzę - założył nogę na nogę.
- To uwierz. Zamawiamy?
Williams pstryknął na stojącego przy drzwiach kelnera, który przyjął od nich zamówienie i wyszedł.
- Katsumi, intrygujesz mnie - pochylił się nieznacznie do przodu. - Daj mi się bliżej poznać. Z tego, co się orientuję, to jesteś wolny. Nikt jeszcze nie zdobył twego serca?
- Zdobył, ale je zmiażdżył i porzucił.
- Tym lepiej dla mnie. Mam wolną drogę.
Yamada nic nie odpowiedział. Po części nie chciał, po części wrócił kelner z zamówionymi potrawami. Przed nim wylądowała miseczka sałatki, za którą się zabrał.
- Widzę, że moja bezpośredniość ci przeszkadza. Ale uważam, że nie można tracić czasu. Życie jest takie krótkie. Zauważyłem, że mało jesz.
- Nie jestem głodny. A jak smakuje ci ryba? - czuł się niezręcznie. O czym miał z nim rozmawiać?
- Dobra, chociaż za mocno przyprawiona. Daj spokój, Katsumi, jedzenie to ostatnie, o czym chcę mówić. Jesteś bardzo tajemniczy, to mnie pociąga - powiedział Connor.
- Raczej jestem skryty. Rzadko kiedy spotykam się z kimś, kto nie jest moim przyjacielem.
- I zna cię od podszewki?
- Chyba tak.
- Widzę, że dzisiaj niewiele cię poznam. Trudno, ale nie zrezygnuję - wyciągnął rękę i położył ją na lewej dłoni Katsu.
Co miał robić, co robić? Nie mógł wiecznie czekać na Haru. I chociaż Connor nie bardzo go interesował, mógł spróbować zbliżyć się do niego. Mężczyzna był miły. Nie zabrał ręki, tylko pozwolił się trzymać.
- Co cię we mnie tak interesuje? - zaryzykował pytanie Yamada.
- Twój urok osobisty, charakter, wygląd, czyli całokształt. Najpierw zobaczyłem wygląd, teraz poznaję wnętrze. Jesteś słodki.
- Dokończ posiłek, proszę. Ja muszę wracać do pracy - całokształt? A co on takiego ciekawego sobą reprezentował?
- Już się najadłem - mężczyzna odłożył serwetkę. I wstał.
Katsumi zrobił to samo, zostawiając po sobie puste naczynie. Nawet nie zauważył, kiedy wszystko zjadł.
- Odwiozę cię, ale najpierw chcę coś dostać - Williams podszedł do niego.
- Co?
- To - objął go jedną ręką w pasie i przyciągnął do siebie. - Jeden mały pocałunek. Mogę?
Ten człowiek prosi o pozwolenie? Przecież mógłby sobie wziąć jego usta, ale pyta. Pochlebiło to Yamadzie.
- Ale tylko ma... - urwał, ponieważ właśnie Connor pochylił się i go pocałował. Muskał jego usta swoimi i Katsu zrobił to samo, ale nic nie czuł. Pocałunek był całkiem zwyczajny. Jakby całował brata. Bez uczuć, prądu przebiegającego w dół kręgosłupa. Był pusty. Czy już nigdy nie będzie mógł czuć przyjemności wynikającej z dotyku innego mężczyzny? Nie, nie może sobie na to pozwolić. Zarzucił ręce na szyję Connora i sam pogłębił pocałunek. Niestety, nic nie poczuł. Gdy Haru go całował, przyjemność wkradała się w każdą część jego ciała i duszy, a żołądek i serce wyczyniały cuda z radości. W końcu oderwał się od jego ust, nie dając po sobie poznać, jakie miał odczucia.
- To chodźmy.
Zadowolony Connor opuścił salę restauracyjną razem z nim.
W samochodzie niewiele mówili. Katsumi był pogrążony w myślach, a Williams o nic go nie pytał. Pod galerią Yamada podziękował za towarzystwo i posiłek, po czym pożegnał się z nim, jak ze zwykłym znajomym. Zaczęła go boleć głowa. Wszystko przez ten stres. Wszedł do budynku i natrafił na Yumiko.
- Coś nowego?
- Nie. Tylko Ryu przyszedł. Jak tam wycieczka?
- To nie wycieczka. Nie wyobrażaj sobie za wiele. Idę do Ryu.

***

Ryu wyczerpany po sesji przetarł oczy. Miał tu dziś nie zaglądać, ale do Keia zajrzy później. Podniósł głowę, kiedy do gabinetu wszedł Katsumi. Uśmiechnął się do niego.
- Słyszałem, że umówiłeś się z tym panem Williamsem.
- Zaraz umówiłeś. Zjedliśmy śniadanie.
- I jak było?
- Średnio i to nie jego wina, tylko moja. W każdym razie pocałował mnie - usiadł na biurku.
- Naprawdę? I?
- I nic nie czułem. Boję się, że już nigdy nie zaznam przyjemności z pocałunku.
- Cukiereczku, - przysiadł się do niego - ty cielesność łączysz z uczuciem, a nadal kochasz Haru, ale z czasem na pewno wszystko się zmieni. A może ten facet cię po prostu nie pociąga?
- Może. Masz coś od bólu głowy?
- Nie. Zapytam Yumiko...
- Zostaw. Po drugiej stronie jest apteka, kupię coś. A jeżeli chodzi o Connora, to faktycznie aż tak bardzo mnie nie pociąga, może dlatego nic nie czułem - podniósł się. - To idę do tej apteki.
- A ja zaniosę Yumiko dokumenty. Mam nadzieję, że wyśle je dzisiaj.

Katsu sprawdził jeszcze, czy ma przy sobie portfel i udał się do apteki.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry. Słucham pana? - przywitała go młoda farmaceutka.
- Coś od bólu głowy. Szybkiego i skutecznego.
- Zaraz coś znajdziemy - wkrótce wzięła z półki jeden z leków. - Działa natychmiast i długo.
- Poproszę.
Po zapłaceniu wyszedł z apteki. Musi wziąć lek i pomóc Yumiko wysłać tamte dokumenty. Dziewczyna ponownie coś może pomylić. Ryu trzymał ją z sympatii i chciał jej pomóc, bo dziewczyna miała trudną sytuacje rodzinną, inaczej już dawno by ją zwolnił.
Wszedł na ulicę i do jego uszu dobiegł głośny klakson samochodu, a potem pisk opon hamującego auta.

***

Ostatnio dużo ćwiczył. Tracił kondycję, siedząc za biurkiem. Haru jechał na rowerku treningowym, który ustawił na bardzo ciężki program. Miał już dość, ale do zakończenia programu pozostała jedna minuta. Musi wytrzymać. To katowanie siebie przynajmniej uspokajało jego skołatane serce. Nie myślał o bólu, jaki sprawił Katsumiemu. Komputer wysłał w przestrzeń kilka cichych sygnałów i Haru zakończył trening. Cały spocony zszedł z rowerku i po kilku ćwiczeniach rozciągających udał się pod prysznic. Tam wziął do ręki szampon, jakiego używał Yamada. Chłopak całkiem o nim zapomniał. Wycisnął na dłoń trochę płynu i wtarł we włosy. Wokół rozszedł się brzoskwiniowy zapach. Zaczął rozmyślać o tym, co było między nimi przez te wszystkie lata. I jakim darem był ten słodziak. Potrząsnął głową i szybko się umył. Miał teraz Naohiro i powinien o nim myśleć, a tu z dnia na dzień zaczynał wiele rzeczy rozumieć. I żałował rozstania z Yamadą. Musiał spotkać się z Katsu. Musiał. Wykąpał się szybko i ubrał. Kiedy wychodził, w kieszeni płaszcza zadzwoniła jego komórka.
- Kei, nie mam teraz czasu rozmawiać. Jadę do galerii. Musze spotkać się z Katsu - zbiegł po schodach na dół.
= Jego nie ma w galerii.
- To pojadę do was.
= Haru, Katsu miał wypadek, jest w szpitalu...
Oblał go zimny pot.
- Jaki wypadek? W jakim jest w szpitalu?
= W tym, co pracuje Eiji.
- Zaraz tam będę.
= Nie...
Już nie słuchał tego, co mężczyzna mówił. Teraz liczyło się dotarcie do szpitala i to jak najszybciej. Jeden z pracowników w Shidare chciał go zatrzymać, ale tylko go zbył i pobiegł do swego auta. Dygoczącą z nerwów dłonią włożył kluczyk do stacyjki i zapalił silnik. Ruszył w drogę z piskiem opon. Chciał już tam być. Nie wierzył w żadnego boga, bóstwa i tym podobne rzeczy, ale teraz zaczął się modlić ze wszystkich sił, żeby z Katsumim było wszystko dobrze. Mógł o to zapytać Keia, ale na własne oczy musiał się o tym przekonać. Drogę pokonał w zawrotnym tempie i zaparkował przed szpitalem. Nawet nie zamknął auta i pobiegł do obiektu. W holu podszedł do recepcji.
- Przepraszam. Mój... przyjaciel... Chciałbym się dowiedzieć, jak się czuje mój przyjaciel i gdzie go mogę znaleźć? - nie przyszło mu do głowy, aby skontaktować się z Keiem.
- Nazwisko? - zapytał recepcjonista.
- Katsumi Yamada.
Recepcjonista sprawdził coś w komputerze. Chwilę patrzył na ekran, aby unieść zmartwiony wzrok na Nakamurę.
- Przykro mi, ale pan Yamada nie żyje.
- Słucham? - wokół zaczęło otaczać go zimno. - Jak to nie żyje?
- Naprawdę współczuję.
- Nie, nie, nie - cofnął się po ścianę. - Niemożliwe. Nie on - poczuł w sobie tak wielką rozpacz, że jego nogi nie potrafiły go utrzymać, a oddech gdzieś umykał. Dusił się. Osunął się na podłogę i gorzko zapłakał. Jego płacz odbił się od białych, pustych ścian. Już nie powie mu, co czuje, nie weźmie w ramiona, nie złoży pocałunku na dobranoc na jego czole. Katsu, jego ukochany Katsumi, którego potraktował podle, nie żył. Nic nie naprawi, nie powie, że przeprasza i kocha. Bo go kochał, a był tak głupi i ślepy. To on powinien umrzeć, nie ten chłopak, któremu życie rzucało kłody pod nogi. Ten chłopak powinien teraz się śmiać, a nie...
- Mój Katsu - położył się na podłodze w pozycji embrionalnej i ukrył głowę w ramionach, jakby się bronił przed największym ciosem, jaki zadało życie. Chciał umrzeć. Odejść razem z nim.

90 komentarzy:

  1. Rzuciłam okiem na końcówkę i nie będę tego czytać nawet, ale Twoje opowiadanie, pisz sobie na co masz ochotę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie! To chyba jakiś żart?
    Nie możesz tego zrobić! Nie zgadzam się!
    NIE! NIE! NIE!
    pseudopisarka

    OdpowiedzUsuń
  3. Co to ma być?Po co ci to kurde było?Lubisz sprawiać ludziom przykrość?
    Znajdę cię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubię sprawiać przykrości, ale tak musi być.

      Usuń
    2. Nie. Tak nie może być. Kobieto, złamałaś mi serce... zraniłaś wręcz na wskroś.

      Usuń
    3. Nie,tak wcale nie musi być.I co,Katsu nie ma to teraz i Haru umrze,na bank...Samobójstwo z wielkiej miłości.A nie mogłaś tego załatwić inaczej?Założyłam w trakcie czytania tego fragmentu,że ten wypadek jest po to,coby się Haru opamiętał i wrócił do Katsu...I tak myślałam do samego końca,a ty go zabiłaś.Czy to naprawdę było potrzebne?

      Usuń
    4. Było to bardzo potrzebne. Nic więcej nie mogę powiedzieć.

      Usuń
    5. Chcesz, żeby Haru cierpiał. Bla bla... popełni samobójstwo, nie zazna miłości... albo przeciwnie: będzie szczęśliwy i to udowodni nam, że w życiu nie ma sprawiedliwości, a system jest do kitu. Zrozumieliśmy.

      Usuń
    6. To, że w życiu nie ma sprawiedliwości wie każdy, nie trzeba udowadniać.

      Usuń
  4. A może te zakończenie to żart na 1 kwietnia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No miło by było, gdyby się okazało, że to nieporozumienie, że w szpitalny komputer wkradł się błąd.

      Usuń
    2. No właśnie też mam taką nadzieję.^^ Ważne jest, by zawsze myśleć optymistycznie :D
      W następnym rozdziale pierw sprawdzę czy Katsu żyje... jak nie to nie przeczytam do końca, mam za słabe serce na to ♥

      Usuń
    3. Ja chyba nawet nie mam już nadziei na to i nie, że foch, bo nie jest tak jak chciałam, po prostu uważam, że życie zawiera dość tragizmu, aby jeszcze o tym czytać w opowiadaniach czy oglądać w filmach.

      Usuń
    4. Ja też miałam całkiem inny pomysł na Katsu i Haru :D ale to zakończenie.... kiedy tylko przeczytałam notkę [ten wstęp przed rozdziałem] wiedziałam, że stanie się coś złego.
      Nie rozumiem tylko, dlaczego akurat Katsu?!!?!?
      Przecież jak ktoś miał zginąć to lepiej zabić np. Daia... czy Tetsu [nie lubię ich]. No może Daia to nie, ale wiesz o co mi chodzi.
      Złapałam doła... a dzień tak pięknie mi mijał do tej pory.

      Usuń
    5. Ja też od razu poczułam, że stanie się coś złego, a dokładniej, że ktoś umrze, bo w Ibarze, też przy rozdziale, w którym Luana jedną z postaci uśmierciła, coś podobnego we wstępie pisała. Mi też to zupełnie dzisiejszy nastrój popsuło.

      Usuń
    6. Proszę, nie wspominaj nawet o Ibarze. Wtedy popłakałam się... i od razu mi smutno. Szkoda mi było tego modela... akurat go polubiłam najbardziej. Nie wiem dlaczego zakochuję się zawsze 'w tych nie głównych parach' [pobocznych?].
      Ja chcę żyć w przekonaniu, że to żarcik. A jak nie to ew. sobie domyślę jakiegoś sexy shinigami, który opiekuje się Katsu.

      Usuń
    7. Mnie również niemalże zawsze najbardziej przekonują do siebie bohaterowie poboczni. Mi po prostu żal, że po raz kolejny jedno z moich ulubionych opowiadań zawarło w sobie taką "niespodziankę". Smutno mi.

      Usuń
  5. O buuu, jak mogłaś to zrobić biednemu Katsu????? Ja rozumiem Tetsu (swoja drogą Dai powinien mu przywalić porządnie, a nie tylko tak) albo Naohiro (ten drań mam nadzieję dostanie jeszcze za swoje, najlepiej nie wiem, może jakieś blizny na twarzy?), ale nie Katsu! Buuu... No cóż, skoro się jako tako wyżaliłam, jedziemy dalej z komentowaniem.
    1. Miałam przy poprzedniej notce dodać coś o Isamu, ale się powstrzymałam. W końcu nie żyje... Niech mu ziemia lekka będzie, jak to się mówi.
    2. No i Haru będzie teraz żałował... Ale trochę za późno, co?
    Ech, to byłoby na tyle... Za bardzo żal mi Katsu, żebym mogła napisać więcej. No może poza jednym - niech Daisuke ruszy wreszcie tyłek i coś zrobi!!!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Spróbowałam mimo wszystko przeczytać i tak jak myślałam, już mnie nawet reszta opowiadania nie interesuje. Szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  7. dlaczego Katsu?
    nie interesuje mnie dalej to opowiadanie mimo, że jestem straszą fanką twojej twórczości...
    za tydzień tylko wejdę sprawdzić czy może to było tylko nieporozumienie i okaże się że Katsu żyje...
    złamałaś serce wszystkim czytelnikom, każdy ale nie Katsumi do cholery!
    mam już zjebany nastrój... kochana opamiętaj się

    OdpowiedzUsuń
  8. ooooo jak mogłaś?! wcześniej strasznie przeżyłam śmierć bohaterów Never Be The Same (może znasz)i ryczałam cały dzień....a teraz to. Czego wszyscy muszą kogoś uśmiercać!!!! to takie smuuutne;((((( a on był taki kochany i w końcu Haru pożałował że go zostawił a tu coś takiego... Ale i tak jak reszta mam nadzieje że jednak wystąpił jakiś błąd w tym komputerze i jednak żyje... Byłabym najszczęśliwszą osobą na świecie. Mimo że strasznie nas zasmuciłaś i tak kocham to opowiadanie. ale mam nadzieją że już tak nie zrobisz....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam Never Be The Same i też ryczałam cały dzień, po tym co dziewczyny zrobiły. Tak w życiu tez bywa. Moi znajomi znają podobną historię tylko, że hetero. A życie nie bywa sprawiedliwe.

      Usuń
    2. No i właśnie dlatego, że życie nie bywa sprawiedliwe, człowiek często ucieka w świat opowiadań, ten lepszy świat, bo chce choć na chwilę poczuć, że wcale nie jest tak brutalnie. Chyba, że tylko ja to tak odbieram.

      Usuń
  9. Mam nadzieję zobaczyć 3 kwietnia coś w stylu:
    - Czemu ty tu siedzisz? Lepiej idź do Katsu!
    Woohoo, wszyscy szczęśliwi.
    Mylę się, prawda? :< Możesz pozabijać wszystkich, ale Sachiego i profesora zostaw w spokoju :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Ej przestańcie !!!!to jest JEJ blok i jej opowiadanie wiec może go pisać tak jak ona to uważa za słuszne !! Fajnie że nie jest tak jak wszyscy się tego spodziewamy że są elementy zaskoczenia nie krytykujcie nie znając opowiadania do końca ! to wcale nie motywuje ja i tak kocham ten blok i opowiadanie są jedne z lepszych które czytam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Byłam przygotowana nawet na przekleństwa wobec mnie. Bałam się wstawiać ten rozdział, ale ta scena już na samym początku zanim zaczęłam to pisać miała mieć miejsce i nic zmienić nie mogłam.

      Usuń
    2. Luano, przecież pisałam, że to z mojej strony nie jest akurat foch, bo nie poszło po mojej myśli, więc nie patrz na to teraz w ten sposób, bo ja tylko pisze co myślę, chyba, że wolisz jak Ci ktoś tylko i wyłącznie słodzi?
      Ponadto ja bym się cieszyła, że ludzie wyrażają swoje emocje, bo to świadczy o tym, że naprawdę ich silnie to opowiadanie wciągnęło, bo inaczej pewnie stwierdziliby coś w stylu "porażka jak zwykle" i nawet komentarza nie zostawili.
      I nie przesadzaj z tymi przekleństwami, bo nikt jeszcze chyba nie zwyzywał i nie poćwiartował kogoś, bo mu się fragment opowiadania nie spodobał, więc nie sądzę, aby ktoś to z Tobą uczynił. Ponadto dobrze wiesz, że życzę Ci jak najlepiej i wyraziłam tylko swoje niezadowolenie wobec uśmiercania pozytywnych bohaterów w opowiadaniu, a nie niechęć wobec Twojej osoby.
      A co do "jej bloku" to mam tego świadomość.

      Usuń
    3. Ale spokojnie Koi. Bardzo się cieszę, że wyrażacie swoje zdanie i nie chcę, aby mi tylko słodzono. Ciesze się też, że to wywołało takie emocje, po prostu zdaję sobie sprawę, co się czuje, jako czytelnik, w takich chwilach i jak bardzo chce się poćwiartować kogoś kto zrobił to co ja. Dlatego jestem przygotowana na wszystko, jakby co. :D I mam nadzieję, że będziecie pisać to co czujecie po tym rozdziale. :D

      Usuń
    4. No jestem spokojna, nie biegnę przecież do Ciebie z toporem, tylko mówię co mnie do opowiadania zniechęciło. Tylko jak zobaczyłam "Dziękuję. Byłam przygotowana nawet na przekleństwa wobec mnie. Bałam się wstawiać ten rozdział" to poczułam, że widzisz nas jak stado biegnące w Twoim kierunku z łopatami w dłoniach, a przecież my tylko swoje opinie wyraziliśmy.
      Cieszy mnie to, że nie pragniesz tylko i wyłącznie słodzenia.
      Ja wcale nie poczułam, że chciałabym Cię poćwiartować. Tylko jak zwykle w takim momencie zniechęciłam się niemalże totalnie do jakiegokolwiek opowiadania, bo może za chwilę znów mi ktoś jednego z ulubionych bohaterów uśmierci, co innego przecież, jak ktoś Ci uśmierci pozytywnego bohatera w one shocie, a co innego jak ktoś zrobi to po kilkunastu, a właściwie w tym przypadku kilkudziesięciu rozdziałach, gdy czytelnik się z tym bohaterem zżyje, zresztą na pewno doskonale o tym wiesz.

      Usuń
    5. Tak wiem. Boli jak ktoś z kim się zwiążesz, zostaje uśmiercony. I ja kocham swoje postacie. Czuję ich emocje i boli mnie jak ich krzywdzę. Pisząc tą ostatnią scenę płakałam. A co będzie przeczytacie za tydzień.

      Usuń
    6. No to chyba masochistka z Ciebie. Pewnie przeczytamy, tylko ja już nie poczuję zniecierpliwienia i zaciekawienia, jakie czułam wcześniej i właśnie tego mi między innymi najbardziej żal. Ale stało się jak się stało.

      Usuń
    7. Za tydzień upewnicie się, czy Katsu żyje, czy nie.

      Usuń
    8. Twoja wypowiedź mnie zmotywowała ;D
      ~x

      Usuń
    9. Pewnie nie żyje, bo inaczej nie opłakiwałabyś go pisząc to, nie płakałabyś, wiedząc, że on jednak będzie dalej żył, nie dawaj zatem złudnych nadziei. Ale oby jednak stał się cud.

      Usuń
  11. Postanowiam skomentowa tylko ze względu na śmierć Katsu... dziewczyno... powiedz, że to pomyłka, że to jakiś inny Katsu, że jednak go odratowali! Boże, Boże,Boże!!!! Wiem, ze istniejesz! Wieże w Ciebie! Więc z łaski swojej potrząśnij tą dziewczyną! Co ona narobiła!!!*cała rozemocjonowana chodzi po domu* KATSU!!!!!*no i w płacz*
    *dźwięk wydmuchiwania z nosa*
    No ale muszę przyznać, że Twoje opowiadania są wspaniałe. Masz kobieto do tego dryg. A z okazji, że w ogóle, po jakimś pół roku czytania, że tak ujmę, Twoich wypocin i dopiero teraz skomentowaniu, zapraszam do siebie.
    miasto-glupcow.blog.onet.pl Niedawno zaczęłam. Za szczerą krytykę będę wdzięczna( i za przymykania oczu na błędy :P)
    Peszek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Peszek. Miło mi, że się odezwałaś. a na bloga oczywiście zajrzę. :D

      Usuń
  12. !!!!!!!!!
    Co ty zrobiłaś!!
    Katsu nie żyje?!! Mam nadzieję, że to gupi żart.
    Ale w sumie to Haru ma nauczkę :) ... nie.. nie, nie.. przez ciebie nie będę spała, tylko myślała o tym :// Sądzę, że Haru powinien zostawić tego faceta, przecież go nie kocha...
    Sachi jest zajebisty :) Żuci 'pracę' i będzie sobie żył z panem profesorkiem :)
    Niech Kai bardziej się zaopiekuję Ryu... On potrzebyje tego. A Sejen (mój pupil)... eh.. wierzę, że Miyu pogada z Dai'em . :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Całkiem jak u Hitchcocka - na początku trzęsienie ziemi, a potem napięcie rośnie... Szkoda Katsu, no ale cóż, skoro taki zamysł był? dlaczego na dalszy ciąg trzeba czekać AŻ do 3 kwietnia?

    OdpowiedzUsuń
  14. Świat schodzi na psy...
    Myślałam, że chociaż to opowiadanie trzyma poziom [tak wiem, że taki był zamysł, ale mój mózg nigdy tego nie zrozumie].
    Nie rozumiem jak można uśmiercić głównego bohatera... i płakać po nim -,-" dla mnie to chore... i fałszywe. Wybacz, ale tak uważam. 'Uśmiercę go, bo muszę' - autor nie musi, autor ma zamysł i miliony wyjść.
    PS: Żeby nie było: nie lecę z siekierą [mam bardziej finezyjne i sadystyczne metody mordu... taki ot czarny humor na pogorszenie nastroju^^]
    ~x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autor musi coś napisać, bo tak sobie zaplanował. Nawet jak to oznacza śmierć postaci. A płakać można i nawet nie wiesz, jak bardzo. Choćby biorąc za przykład tego bloga i jego autorki http://firedragontattostudio.wordpress.com/ Bardzo przeżyły to co musiały zrobić, bo taki stworzyły plan. A jak jest plan to nie można go zmieniać, tylko trzeba przeć do przodu nawet uśmiercając kogoś.

      Usuń
    2. Plan zawsze można zmienić. Nie rozumiem: po co pisać przykre rzeczy i samemu cierpieć.
      To nie ma racji bytu. No dobrze - był plan, ale mogę o coś zapytać. Nie oczekuję odpowiedzi, choć gdzieś po części na nią liczę. Ten 'plan' miałaś obmyślony już w pierwszej serii?
      Skoro tak: to po dlaczego dałaś nam się przyzwyczaić do Katsu?
      Ciekawi mnie jedynie, co stanie się z Haru. Z sytuacji wnioskuję, że on się zabije, zacznie robić coś głupiego lub będzie szczęśliwy [nie wierze w powtórne zakochanie, bo to naciągane i nieprawdziwe, dlatego stawiam na opcję pierwszą]... ewentualnie może wyjechać do Indii, zmienić wiarę, modlić się i kochać cały świat... dramatyzuję ;/
      ~x

      Usuń
    3. W pierwszej serii nie miałam nic obmyślone, bo nawet nie miało być drugiej części.
      A czasem trzeba zrobić coś, żeby coś innego, dobrego lub złego z tego wyszło. A co wyjdzie dowiesz się za tydzień o ile tu zostaniesz.

      Usuń
    4. Ciekawość weźmie górę i zapewne zobaczę. Chcę się dowiedzieć, co z Haru. Poza tym ja nadal mam złudną nadzieję, że Katsu żyje [choć wiem, że to nieprawda]. Szkoda, że nie możesz nic zdradzić, co stanie się dalej. Rozumiem, że to ma być niespodzianka. A czy mogłabyś dać chociaż jakąś, że tak powiem zawile zawartą wskazówkę, co się wydarzy? :D [odbija mi no weź, pobaw się w Mistrza Yodę i daj nam tu coś :D].
      ~x

      Usuń
    5. Powiem tylko, że Haru na pewno się nie zabije. Nic więcej nie wyznam.

      Usuń
    6. Dziękuję za info, ale nie dałaś radochy z zabawy ;P
      niejasne teksty są o wiele fajniejsze w takich sytuacjach.^^
      A ogólnie opowiadanie masz już napisane? :3
      ~x

      Usuń
    7. A ja liczyłam na tekst w stylu:
      "Ten, który cierpiał za swe czyny. On może szczęśliwym być. Wybór mu należy się, pewność złudna i niejasna przyszłość"...
      Nie mogłam się powstrzymać przed napisaniem tego Nie masz mi tego za złe? ;P
      ~x

      Usuń
    8. Aż do takich zagadek talentu nie mam, a opowiadanie mam napisane 3 rozdziały w przód.

      Usuń
    9. Miło ;D
      A uchylisz rąbka tajemnicy, czy na końcu wszyscy będą szczęśliwi? ;D
      ~x

      Usuń
    10. Nie uchylę rąbka tajemnicy.:D

      Usuń
    11. Jesteś złą kobietą, wiesz ;P
      ~x

      Usuń
  15. OMG! Ty naprawdę bardzo lubisz komplikować opowiadania, ale tym lepiej bo jest oryginalne i nieprzewidywalne. ;)
    Kurde nie Katsu nie może umrzeć!!! To jakaś pomyłka!! Nie! Niech to będzie jakieś nieporozumienie! :(

    A co do Ryu, bardzo mam złe przeczucia co do jego stanu psychicznego, musi odpocząć i ochłonąć, a jeszcze te sny... :/

    Co do Dai.... sam sobie naważył piwa, ale jest mi go żal... A Sejen jest chyba najbardziej pokrzywdzony, bo był z nim, nadal go kocha i tak prędko nie przestanie, był pewnie bardzo smutny i nawet nie umiem sobie wyobrazić co czuł jak Dai tak go zjechał, że nigdy nie weźmie do ust i wgl, ale Sej miał racje, go obchodziła tylko jego "dupa" a dopiero potem zakumał że to coś więcej i wmawia na siłe co innego.

    NIECH KATSU ŻYJE! NIECH TO BĘDZIE POMYŁKA!

    OdpowiedzUsuń
  16. A i jeszcze, co do Saichiego ;) Jest słodki! I jestem pewna, że uda się mu i psorkowi. ;) Życzę weny i pisz dużo. ;P

    PS: Katsu nie może umrzeć!!!! nie!! ... :(

    OdpowiedzUsuń
  17. JUŻ. NIE. żYJESZ.
    Ożyw mojego Katsu albo nie ręczę za siebie!
    obsesja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha. Następny rozdział od dawna jest gotowy, więc co będzie, to będzie. :/

      Usuń
    2. proszę, niech to nie będzie prawda...
      Katsu to perełka tego opowiadania
      życie nie może być aż tak niesprawiedliwe

      Usuń
  18. Jak w Ibarze...
    Bosh, czemu ty tak lubisz uśmiercać? D:
    Smutno mi teraz jeszcze bardziej, okrutniku :C

    OdpowiedzUsuń
  19. o kurwa.. to pierwsze słowa po przeczytaniu tego.. powiedz, że on żyje! nie Katsu! tylko nie Katsu! no ja cię proszę!
    JAK GO UŚMIERCISZ TO TAK CIĘ W MYŚLACH BĘDĘ TORTUROWAĆ, ŻE, AŻ CIĘ ZABOLI! czekam na dalej ;d

    OdpowiedzUsuń
  20. "Czytam Cię" systematycznie, ale dotąd nie komentowałam i sama nie wiem dlaczego. Przecież podobają mi się wesołe zakończenia, szczęście, które dotyka bohaterów. A tu masz babo placek. Nie mogę uwierzyć, że zlikwidowałaś Katsu. Taka pozytywna postać. Aż chciało się aby spotkało go szczęście mimo wszystko. Mam nadzieję, że to tylko zamierzony zabieg autorski dla podniesienia napięcia... Mam nadzieję...
    Pozdrawiam cieplutko
    ELL

    OdpowiedzUsuń
  21. Hej, kochana ;P
    Wpadam, aby powiadomić, że przeczytam w najbliższym czasie. Prawdopodobnie w czwartek. Jestem straszliwie zawalona pracami, a kurcze miałam na blogu wstawić sondę... mam nadzieję, że uda mi się zebrać odpowiednią ilość głosów.
    Raz jeszcze przepraszam, że ostatnio tak Cię zaniedbuję.
    Co do czasu - chyba zmienia się na +1 Warszawa, albo - 1... ale raczej plus. Kiedy zakładałam blogspota z postaciami, wyskakiwała mi poprawna godzina, gdy zmieniłam na Warszawę ;P

    OdpowiedzUsuń
  22. Ehem... wiesz... zobaczyłam jeden komentarz, musiałam go sprawdzić i wiesz, co? masz ode mnie potężnego kopa. Tego to ja Ci nie wybaczę. Az normalnie wkurzyłam się! Na chwilę obecną mam do Ciebie żal.

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie chciałam juz komentować, ale muszę...
    Uśmiercenie Katsu to jest czyste samobójstwo. Nie interesuje mnie, że wynika, ze on nie żyje i ze masz wszystko napisane. Masz to zmienić.
    Chcialam także zauważyć, ze jak dobry nie był by rozdział to nigdy, ale nigdy nie widziałam by po pierwszym czytaniu komentarzy było by prawie dwa razy wiecej od znaczków przy słabe itd...
    Ode mnie za śmierć masz słabe, tak to nawet nie powiem ze super bo jest mi bardzo przykro...

    OdpowiedzUsuń
  24. OMG
    Jak tak czytam te powyższe komentarze, to aż nie wiem co powiedzieć. Lamenty zrozumiem, bo śmierć głównego bohatera nie jest czymś miłym, w szczególności jeżeli człowiek przywiąże się do tej postaci, ale, kurna, groźby? Przecież to jest, bądź co bądź, karalne! I bardzo dziecinne.
    Autor ma prawo zrobić z bohaterem co mu się żywnie podoba, a czytelnik ma możliwość wyrażenia swojego niezadowolenia, ale oczywiście w granicach rozsądku.
    W takim razie ja się wyłamię i napiszę, żebyś się nie przejmowała, Luano, i pisała tak, jak masz to zaplanowane i co najważniejsze - nie przejmowała się tak czytelnikami. Pisanie pod publiczkę jest najgorszym z możliwych wyjść. To niszczy opowiadania.

    OdpowiedzUsuń
  25. Przestańcie na Luanę jechać, bo ona chce napisać prawdziwą historię, a nie taką przesłodzoną babkę jaką mamy w niektórych bologach (wybaczcie, ale jak się czyta 25 rozdziałów i wszędzie szczęście i wgl to się nudne robi!). Dzięki temu jej opowiadanie jest jednym z najbardziej oryginalnych YAOI.Zostawcie ją w spokoju :p Zresztą mi też się nie uśmiecha, żeby Katsu umarł, ale takie żyjcie. Zresztą ja sama piszę, opowiadania, ale nie Yaoi bo ja kurde nie umiem tego obrać w słowa, ale jest trudno, kiedy musisz kogoś uśmiercić bo tak idzie historia! Mimio, że się do tego bohatera przyzwyczaja jest czas kiedy musimy go pożegnać i skończcie już te oskarżanie Luany! Jej opowiadanie i będę mu wierna!!!! Bo to jest COŚ! ^^ Czego w sieci jest bardzo mało, a na dodatek autorka pisze świetnie. ;)

    A co do Najlepszych opowiadań yaoi, oczywiście to ja wchodzę tylko na 6!! Które dziewczyny piszą i wgl :D W tej 6 jest blog Luany i tych opowiadań nigdy nie zapomnę. ;)

    http://zostawic-rzeczywistosc.blogspot.com
    http://all-menu-yaoi-huurre.blog.onet.pl/M-E-L-O-D-R-A-M-A-T,2,ID452579741,DA2012-02-09,n
    http://fantazje-skrzata.blog.onet.pl
    http://americanhigh.wordpress.com/category/gunsnboys/
    http://fantazje-anime-malowane.blog.onet.pl

    jest jeszcze kilka, ale nie będę ich tutaj dawała, bo ostatnio autorki się rozleniwiły. :P Moim zdaniem blog Luany, przepraszam blogi! ^^ Są jednymi z najlepszych. ;)

    Luano, nie przejmuj się komentarzami, może niektórzy kiedyś zrozumieją dlaczego musiałaś coś takiego zrobić. ;) Plisssss napisz dużo w następnym rozdziale! :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przejmuję się, bo ze swoimi postaciami mogę zrobić co zechcę. I na pewno pod żadnym naciskiem nic nigdy nie zmienię. To co będzie w następnym rozdziale już powstało jakiś czas temu i nie ważne, czy zawiera w sobie śmierć Katsu, czy też wiadomość, że on żyje, to zostanie taki jaki jest. Na pewno nic nigdy nie zostanie zmienione na takie jak tego chcą czytelnicy. Moja wizja jest taka jaka powstała, taka zostanie. Co by to było, jakby każdy autor nie realizował swych planów, tylko pisał to czego oczekują czytelnicy?

      Yaoistka - polecam też blog: http://firedragontattostudio.wordpress.com/

      Usuń
  26. jakie ożywienie XD. mi już przeszła ochota na zabicie Cię i doskonale wiesz, dlaczego :).
    no ale dobra, żeby nie było.. DLACZEGO GO ZABIŁAŚ?! JESTEŚ OKRUTNA! XD
    noo.. to jest xd. hm.. nie wiem, co mam więcej napisać. mam totalną pustkę w głowie. no więc.. weny, weny, weny. i wolnego czasu. dużo. :*

    Ay

    OdpowiedzUsuń
  27. I tak trzymaj :) Aż serce się kraja, jak napotyka człowiek dobrze zapowiadające się opowiadanie i nagle autor zaczyna słuchać czytelników, robi wszystko pod publiczkę, a opowiadanie sobie schodzi na psy. To autor ma być przede wszystkim zadowolony, nie czytelnik. Bo czytelnik w każdej chwili może opuścić bloga i szukać innego tekstu, a tekst z autorem pozostaje na trochę dłużej ;) No i jeżeli autor słucha się jedynie samego siebie, to o błędy nie może winić osób trzecich.
    Spokojnie, kochana, komciożerna nie jestem i nie wymagam ciągłego komentowania moich bazgrołów. Ważne, że wiem, że jeszcze o mnie pamiętasz :)

    OdpowiedzUsuń
  28. I jak zwykle przerwałaś w takim momencie... Teraz będzie mnie zżerała ciekawość. Nie będę Cię linczować, jak połowa ludu tutaj, bo nie o to w tym wszystkich chodzi. Mi osobiście wydaje się, że go nie uśmierciłaś, że to jedynie jakaś pomyłka recepcji, może mam takie małe marzenie. Jeśli nie, trudno, będzie kolejne opowiadanie, które zapada w pamięć. Szczerze nie lubię takich zakończeń, ale takie historie dłużej się pamięta. Mimo to, czekam ze zniecierpliwieniem i nastawieniem na to, że Katsu żyje.
    Daisuke mnie denerwuje, zachowuje się jak typowy drań bez uczuć, ale wiem , że to jedynie taka przykrywka, która nie ukazuje jego prawdziwych uczuć. I w końcu zaczyna się w nim coś burzyć, może niedługo miłość w nim wybuchnie, na razie skwierczy ;P.
    Długość rozdziału mnie zachwyciła!
    I uwielbiam Sachiego !

    OdpowiedzUsuń
  29. Stało by się tak, że twój blog stał by się nieoryginalny i historia bohaterów banalna do przewidzenia, co to za opowiadanie gdzie na wstępie wszystko wiesz? Tak jak piszesz Luano, nic nie zmieniaj pisz po swojemu! ^^
    PS: Nie umiem się doczekać następnego rozdziału! aż podskakuję na fotelu!!!!! xD I za Chiny nie wiem co będzie! *.* chyba nic nie wymyśle, poddaje się :P
    PS: Wybacz, że w wcześniejszych opowiadaniach nie pisałam ci komentarzy, taka jest prawda, że jestem za leniwa, ale w zamian pododawałam ci Reakcję ;) na 6 ;)
    Życzę weny i niech będzie dużo się działo w następnym rozdziale. ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. Znaczy się na SUPER. :D

    OdpowiedzUsuń
  31. Jak to nie żyje?! Jak to kurw* nie żyje!? Luana! Ja mam Cię zabić!?

    OdpowiedzUsuń
  32. Luano,
    czy pisałam Ci już, że jesteś wielka? :)
    Zasadniczo prawie nigdy nie wpisuję komentarzy, ale Ty prowokujesz mnie do wypowiadania się. Rozdział pełen emocji i tak powinno być.
    Ode mnie masz super.
    Pozdrawiam,
    Kiyomi's Soul

    OdpowiedzUsuń
  33. No to naprawdę, śmierć za uśmiercenie Katsu to najlżejsza z kar. ;p Co prawda nie lubiłam go najbardziej, ale myślałam, że w końcu otrzyma trochę szczęścia. Chociaż i tak w głowie tkwi nadzieja, że to będzię błąd, jakaś pomyłka, zmarł kto inny o tym samym imieniu i nazwisku ^^ Nadzieja matką głupich :D Ale cieszę się bardzo szczęściem Sachiego ^^ I mam nadzieję, że Dai i Sejen wszystko sobie poukładają i będzie kolejny szczęśliwy związek. A ten Katsu.. no nie mogę tego przełknąć... Ehh.. Nie wiem jak przywyknę, ale nie może być samych szczęśliwych chwil w opowiadaniu. Czekam niecierpliwie na kolejny odcinek.

    vampirka_15

    P.S. BŁAGAM NIECH KATSU ZMARTWYCHWSTANIE !! ;( ;p

    OdpowiedzUsuń
  34. JAK MOGŁAŚ COŚ TAKIEGO ZROBIĆ???? NIE MASZ PRAWA UŚMIERCAĆ KOGOŚ TAKIEGO JAK KATSU!!! Tym ruchem spieprzyłaś to opowiadanie. Jesteś do bani.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam bardzo, ale mam prawo zrobić ze swoimi postaciami to co chcę. Mogę ich nawet w powietrze wysadzić. I to ty nie masz prawa pisać mi kogo mam uśmiercać, a kogo nie. Nawet nie wiesz, czy on nie żyje, a piszesz takie rzeczy. A, że jestem do bani... cóż, nie czuję się obrażona. To Twoje zdanie. Ale ocenianie kogoś, po tym co zrobił z postacią jest dziecinne i głupie.

      Usuń
  35. Uh, uh, ochłonęłam. Wiem... miałam napisać wcześniej. Zastanawiam się, ile razy jeszcze przyjdzie mi Cię za to przepraszać. Ale naprawdę szczerze to robię i nie dlatego, że się rozleniwiam, czy przez to, że po przeczytaniu końcówki we wtorek działałam na zwolnionych obrotach, mając strasznie smutny nastrój, ale to przez szkolę. Jeszcze nigdy nie miałam tak zawalonego tygodnia. Tyle prac... na komputerze, oczywiście, że oczy mi wysiadają, ale musiałam przeczytać ten rozdział. Kij, że jutro idę do szkoły, i ż teraz jest dwie po dwunastej xD Obiecałam, więc jestem. Poza tym dobrze wiesz, że kocham tutaj przychodzić.

    "Jęk. Krzyk. Płacz. Głos rozpaczy przedzierający się wśród ciszy nocnej:" - yhyhy, to przeze mnie. xD Czuję się taka winno-dumna xD
    "- Kto tu kogo ma uspokajać, ty mnie czy ja ciebie?" - i właśnie o to chodzi, że w związku niezależenie od sytuacji potrzebna jest obopólne pocieszenie, nawet, gdy ten drugi nie ma w tym momencie problemów. Poczucie bycia kochanym jest fajne. ;P Zawsze tak dobrze opisujesz relacje ;3
    "- A możemy sobie powagarować?" - wagary - niee, to się nazywa po postu ucieczka xD Powód Sachiego na usprawiedliwienie go był świetny xD "- Nie mogę siedzieć, bo mnie tyłek boli?" xD Wiesz, Luanko, kiedy moja wykładowczyni chciała iść na imprezkę urodzinową, mojej grupie powiedziała, że ma zebranie, a kolejnej, z którą miała zajęcia - że musi załatwić sprawę z praktykami... co z tego, że kilka minut później widzieliśmy ją z naręczem kwiatów i pudełkiem z obrazkiem tortu? xD
    "- Przynajmniej na zajęciach będziesz zaspokojony i nie będziesz się męczył" - jak ten Adachi zba o kondycję i zdrowie Sachiego! xDD
    "Powiedz coś." - bardzo wzburzyło mnie to zdanie - to znaczy... wstrząsnęło, o, lepsze określenie. Niemal jak wołanie... prośba.
    "Ma dwa tygodnie na zdobycie kasy." - to niech nerkę sprzeda =='
    Hehe, Haru nieźle mu dowalił... to znaczy Naohiro. Daj wcześniej znać, że cię nie będzie xD No... z jednej strony strofuję go, bo sam wiedział, co brał, a z drugiej... lepiej późno niż wcale.
    "A z Amorim raz na zawsze skończył." - oh, Dai, rzucasz się jak wściekły lew w klatce.
    "Ale uważam, że nie można tracić czasu. Życie jest takie krótkie." - Connor, ty wrono, gawronie... o tak, ty gawronie, który ostatnio mnie zaatakował! Wykrakałeś.
    "Przykro mi, ale pan Yamada nie żyje." - od wtorku mnie to truje. Nadal mam nadzieję, że po prostu ktoś się pomylił, że karty były pozamieniane, że Katsumi to niejako także imię żeńskie.. cuda nie widy zaczęłam sobie wyobrażać. Czuję się słaba, bo bardzo przywiązałam się do niego. Tak mi strasznie smutno. Heh, aż chciałabym, aby Kei przygarnął Haru do siebie. Jeszcze chłopak targnie się na swoje życie... Wiem, że to może źle zabrzmieć, ale może Naohiro będzie chciał skorzystać z nieszczęścia Haru i pokaże swoją prawdziwą twarz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie krzyczcie. -- Zasada dziennikarska - zachowaj kulturę, nawet jak cię nie widzą.
      Każdy autor ma prawdo do modelowania swojego świata. Opowiadanie jeszcze się nie skończyło, a więc wszystko jeszcze może się zdarzyć. Luana zdawała sobie sprawę z tego, co rozdział wywoła, ale chyba nie spodziewała się ataku na siebie. Dobrze, można być złym za to, co się stało, ale jak wspominała Yaoistka - sielankowość w życiu gejowskim? Tak, może nie każdego potrąca samochód, ale życie to pasmo różnych historii. Pozwólmy na to, aby Luana mogła ukazać wszystkie asy.
      (hehe, pamiętam lincz na mnie, kiedy bohaterów posyłałam do szpitali i kostnic xD Że też nie wspomnę o wykończeniu wszystkich w jednym rozdziale i wskrzeszeniu ich pod koniec tego samego xD)
      Tak - tak, cierpię po stracie Katsumiego.
      Nie - nie mam za złe Luanie, że to zrobiła, bo nie wiem, co będzie dalej. A nawet jeśli - nie mam wpływu, czytam dalej i pasjonuję się. Dobre jest to, że tyle osób tak bardzo pokochało postać tego chłopaka. ;)

      Luanko, niech moc będzie z Tobą. ;*
      ---
      Widzisz... plan na serial mam już od jakichś 20 rozdziałów. ;P Do końca jednak nie wiedziałam, na którą z dwóch wersji mam się zdecydować. Co do miłości, to powstaną one shoty... kiedyś. Poza tym zapomniałam o Domonique... o zgrozo... muszę jakos wtrącić, że on nie był zaplanowaną postacią. Serial, serialem, ale w filmie była nuta prawdy, o xD
      Hhaha, tak, to był taki troszkę serial porno xD Na końcu przecież Lucek wyrzucał prezerwatywę xDDD
      Oj, jak ja bym chciała zobaczyć takie serial xD
      Moja droga, to Ty piszesz regularnie - ja mam poślizgi (skojarzyło mi się z innym... poślizgiem O_O xDDD) Ale, tak, cudne jest uczucie zakończenia czegoś ;3 Choć z drugiej strony jest lekka panika, bo nie wie się, jak zacząć nowa historię. Muszę ją sobie gdzieś rozpisać na części.
      Napisałam Zoe komentarz. Ja też, choćbym miała siedzieć do nocy (a ostatni rozdział dodawałam przed 3), to zakończyłabym trwające opowiadanie. Poza tym ona nie ukończyła dwóch...

      Coś mi się z blogiem kopie.. nie dodaje mi krótkiej notki...
      http://www.websonda.pl/glosowanie/20525/link Zagłosuj xD

      Usuń
  36. Poprzednim razem nie miałam czasu czytać komentarzy, ale jak przeczytałam kilka dzisiaj to nie wiem czy mam się śmiać czy płakać z głupoty niektórych czytelników. :/ Ludzie to nie wasz blog i nie wy kierujecie losami bohaterów. Luana ma prawo pisać co chce - a widać, że bardzo przeżyła wypadek Katsu i jego śmierć - więc jeżeli tylko z powodu jego śmierci twierdzicie, że rozdział jest słaby to jesteście idiotami. Amen. :D A odbiegając od tematu chciałabym zareklamować blog pewnej początkującej osóbki - Hansel. Pisze naprawdę ciekawie, ale nie ma zbyt wielu czytelników więc serdecznie zapraszam w swoim i jej imieniu :)
    http://never-fear-shadows.blogspot.com/

    vampirka_15

    OdpowiedzUsuń
  37. szkoda, ze umarl ale no coz, wgl to fajne opo, dzisiaj pierwszy raz weszlam i przeczytalam wszystkiego rozdzialy xd (wiem nie normalna jestem) ja zaczynam pisac, ale watpie zeby mi to wyszlo, bo nie umiem za bardzo pisac xd ale za to moja wyobraznia szaleje xd jesli bys mogla to zawiadom mnie o nastepnym rodziale, moj blog to: http://my-imaginary-stories.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń
  38. Hahaha, tak, zmieniłam szablon xD Jak widzisz, nagłówek pozostał - zmienił się tytuł. Miało być po polsku, ale nie zabrzmiałby dwuznacznie, a więc "wytłumacz mi to"... ale w języku programistów "przetranslatuj" xD W sensie... tłumaczenie napisów z angielskiego na polski, o. xD

    Nie przejmuj się - sama chciałam zrobić rachunek sumienia i wyszło na to, że czytam tylko jedną polską książkę po roku 2000 i to tylko dlatego, że koleżanka mi ją wcisnęła xD

    Ahaaa.... ;> Mam nie być smutna w takim razie... dobrze, dobrze xD
    Kochana, to było do przewidzenia. Wiesz, z jednej strony to dobrze, że tyle osób tak kocha Twoje postaci, a z drugiej chcieliby, abyś nic im nie robiła, bo są zbyt fajne. Cóż, takie w życiu mają najgorzej, nie czarujmy się. Poza tym trzeba liczyć się ze wszystkim i co najważniejsze - zawsze kochać autora, a dopiero później postacie xD
    O tak, Harusiem (taak, też widzę, że zdrobniłam jego imię... jakie to dziwne xD) powinno wstrząsnąć.

    Lu... a raczej Tezuka nie chciał udawać. W pewnym sensie pragnął skorzystać z tego, że Michael... no, niech będzie, że Michael miał w kontakcie zakaz przygodnych romansów, a więc tym sposobem mógł się kochać tylko z Lu... i dojść do wniosku, że jest świetnym kochankiem. xP

    Otóż to. Widzisz, miałam ostatni rozdział, pisało mi się średnio, ale siedziałam do tej prawie 3 w nocy, aby go dodać, walczyć z Onetem i mieć czyste sumienie. Ty też byś tak zrobiła.

    OdpowiedzUsuń
  39. Po przeczytaniu, że Katsu nie żyje pomyślałam sobie: "jesteś okrutna!!!" i rozryczałam się jak bóbr. W sumie to trochę się powstrzymywałam, bo rodzinka w domu, a ja od razu się robię cała czerwona jak ryczę. I co bym im powiedziała? "Bo wiecie, umarł jeden z moich ulubionych gejów w opowiadaniu". Tak na poważnie, to akurat w tej części bardzo lubiłam Katsumiego. Tak jak mówił Ryu, jest/był słodki. Przedstawiłaś go tak, że czytelnik w jakiś sposób pałał do niego sympatią. Innych też lubię i w pierwszej części wydawało mi się, że najbardziej polubiłam parę Kei - Ryu, ale myślę, że było tak dlatego, że to oni mieli najwięcej problemów w swoim życiu. Chyba lubi się tych, którym jest źle, tym bardziej im bardziej oddalają się od siebie i wtedy kibicuje się, żeby znowu albo wreszcie byli razem.

    Tak jak wiele osób porównałam tą sytuację do tej w "Ibarze" i choć przyznam, że tam się bardziej rozkleiłam, bo nikogo nie było wtedy w domu i mogłam spokojnie przejść sobie przez okres użalania się nad losem bohaterów, to wydaje mi się, że tym razem sytuacja jest o tyle tragiczniejsza, że Katsumi i Haru nie byli pogodzeni ze sobą i wszyscy chcieliśmy tego doczekać. Szkoda... choć wszystko może się zmienić w następnym odcinku.

    W każdym razie ja nie mam zamiaru rezygnować z czytania twojego opowiadania i miejmy nadzieję następnych opowiadań, dlatego, że coś poszło nie po mojej myśli. Ja najchętniej uchroniłabym moich ukochanych bohaterów twoich opowiadań od wszystkich trosk i nieprzyjemności. Naprawdę! kibicuję im i chcę, żeby byli szczęśliwi, ale... no właśnie ale wtedy wszystkie opowiadania byłyby do siebie podobne i kończyłyby się po dwóch odcinkach, bo przecież nudno byłoby wciąż czytać o ich wzajemnym zapewnianiu się o miłości i wspaniałym seksie (tylko sobie nie pomyśl, że sceny erotyczne mi się nie podobają lub mam ich dość, bo wręcz przeciwnie - nigdy nie mam ich dość i je wręcz uwielbiam!. Naprawdę nie wiem jak to robisz, że choć w swoich opowiadaniach zamieszczasz tyle scen - przez ostatnie parę dni pochłonęłam wszystkie twoje opowiadania, więc mam w miarę świeżą pamięć - a opisane sceny się nie powtarzają! Skoro już jestem przy scenach erotycznych to chcę napisać, że ubóstwiam to jak opisujesz myśli bohaterów podczas tych scen, to co im się podoba, co czują w danym momencie, czego by chcieli, co właśnie sobie uświadamiają... Nie wiem czy wiesz o co mi chodzi, ale to o czym piszę sprawia, że te momenty są, według mnie, bardziej emocjonujące niż gdyby opisywały czysty seks widziany oczami narratora. W ogóle podoba mi się jak opisujesz emocje i myśli, no i dochodzimy do tego, że całość po prostu mi się podoba:)

    To trochę odbiegłam od tematu. Wracając do powyższego odcinka zauważ, że nagle pojawiło ci się przeszło 80 komentarzy, kiedy w poprzednich odcinkach, kiedy było w miarę ładnie i pięknie 20 to już było dużo. Nie liczę siebie, bo czytam twojego bloga od 4 dni i nie pod każdą częścią coś pisałam, bo nie musiałam cię motywować do dalszej pracy (choć może kiedyś przeczytam opowiadania jeszcze raz i się wypowiem) to jest chmara osób, które dopiero ta scena zmotywowała do napisania choćby kilku słów. Niestety z nas czytających takie wredne bestie, że nawet nie napiszemy jednego słowa, a czytać to byśmy chcieli:(

    Chciałam jeszcze napisać, że z pozostałych osób to chyba najbardziej lubię Sachiego, tak jakoś przypadł mi do gustu, choć z portretów postaci, które zamieściłaś to Sejen jest ładniejszy, co ja piszę - jest boski! Ale jego też lubię. A Sachi jest taki... niewyżyty i niegrzeczny, a jednocześnie sympatyczny i kochany:)

    Tu muszę zaznaczyć, że jestem zmuszona podzielić komentarz:((((

    Nana

    OdpowiedzUsuń
  40. No i Druga część:)

    Co do innych par, cieszę się, że nie wszyscy się rozstali, mam tu na myśli Keia i Ryu, bo wtedy miałabym skojarzenia z "Modą na sukces", gdzie każdy pieprzy się z każdym, albo z ostatnimi odcinkami "M jak miłość", gdzie nie ma teraz normalnej rodziny, wszyscy się zdradzają. Normalne też nie jest, że mamy w opowiadaniu już trzy rodziny, w których oboje z braci są gejami, ale to akurat bardzo mi się podoba, bo to przecież opowiadanie yaoi:P Trzeba przecież mieć kogoś o kim można by pisać. Na początku było mi szkoda, że Shin ma córkę, nie syna, bo może rósł by im kolejny...mały pedałek - bez złych skojarzeń!

    Z niecierpliwością czekam na kolejną część. Trochę tylko mi szkoda, że muszę czekać, bo uwielbiam trafiać na bloga, na któym jest już dużo opowiadań, a ja mogę bez czekania je przeczytać:P

    Pozdrawiam cię i czekam,

    Nana

    OdpowiedzUsuń
  41. Buahahaha!!! A wiesz, co teraz zrobię? Już zacieram sobie łapki:))) i idę czytać twojego drugiego bloga. Jednak życie nie jest tak okrutne:)

    Nana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za długi komentarz Nana. Aż się ciepło na sercu robi widząc nowego czytelnika. :D

      Co do braci gejów, to mam do nich słabość. Zdarzają się w życiu, ale rzadko.
      Co do scen erotycznych, to wiele mam zaplanowane, ale są i takie spontaniczne. Zależy od pary. Niektórzy to rąk od siebie oderwać nie mogą, jak Sachi i Mitsuo. Mam nadzieję, że nie ma przesytu takich scen, bo sama je lubię, ale jak opowiadanie zawiera w większości je, bez fabuły, to w końcu się one nudzą. :D I dobrze, że się nie powtarzają, bo ja czasem ma wrażenie, że wszystkie są takie same. Czasami się je pisze bardzo trudno, ale są i takie lub taka para, że łatwo mi idą. :D

      Można powiedzieć, że rozdział ujawnił niektórych milczących do tej pory czytelników, co jest dużym plusem, nie wliczając w to fabuły. :D

      Nie musisz pod każdym rozdziałem pisać komentarza, ważne, że się odezwałaś tutaj i liczę na komentowanie w przyszłości. :D

      Trafiłaś na bloga z Muzyką. Miłego czytania. :D

      Usuń
    2. odpowiadając na twoje wątpliwości, to naprawdę nie ma przesytu scen erotycznych, jak ci wcześniej napisałam: uwielbiam je!!!:) Ale jest tak jak napisałaś, jeśli jest ich zbyt wiele i nie są wkomponowane w opowiadanie, czytelnicy śledząc akcję nie kibicowaliby bohaterom i ich zbliżeniom, to takie sceny mogłyby stać się nudne. Na szczęście ty dostarczasz nam wystarczająco dużo emocji, żeby tak się nie stało:)

      Wspomniałaś Sachi i Mitsuo i znowu przypomniało mi się jak ja ich uwielbiam:P mam nadzieję, że w następnym odcinku (O Boże, z tego co czytałam czyżby miał pojawić się już dziś!!!) Sachi zrezygnuje z pracy i będą to gorąco świętować. Naprawdę Sachi mi się podoba, zwłaszcza w tej scenie, w której powiedział ojcu, że "jest typowo pasywnym kochankiem":)))

      Na koniec, też mam słabość do braci gejów. Na szczęście na potrzeby opowiadania mamy ich tu wielu:)

      Czekam i pewnie jeszcze tu dziś zajrzę,

      Nana

      Usuń
  42. Zapraszam kochana na nowy rozdział Urodzinowego prezentu :) Powiadamiam dziś, bo wczoraj już nie dałam rady

    OdpowiedzUsuń
  43. Zakończenie super, trzyma w napięciu

    OdpowiedzUsuń
  44. Ak mogłaś tak to zakończyć ? Teraz che mi sie płakać... Jest mi smutno i jakos tk serce mnie boli.. Kolejny chłopak ktorego lubie nie żyje -mam już ich z 300 ( właczajac postacie z anime i moja obrazki)
    Nie zgadzam sie z takim zakończeniem ... Żal mi teraz Haruuu ...ty żartujesz zapewne że Katsumi nie żyje..

    OdpowiedzUsuń
  45. NIE! To musi być pomyłka! Prawda? To jakiś inny Katsumi Yamada? Czytając ostatnie wersy zabrakło mi tchu, a teraz oddycham jakby... nawet nie wiem jak to porównać...

    OdpowiedzUsuń
  46. Ta, inny, recepcjonistka się pomyliła, to taki stary typek zmarł. Zbieżność nazwisk.

    OdpowiedzUsuń