sobota, 13 sierpnia 2011

Niemożliwa miłość - rozdział 10

Ciocia miała przyjść za dwie godziny, więc miałem dużo czasu na długą, relaksującą kąpiel. Nalałem różanego olejku do wanny, rozebrałem się i powoli wszedłem do gorącej wody.
- Ach ja dobrze.
Nie chciałem myśleć o Arturze o tym, że jemu może chodzić tylko oto, aby zaciągnąć mnie do łóżka. Słodkie słówka mogą być tylko po to, aby mnie zdobyć. Nie, jak zwykle szukam dziury w całym. Zawsze znajdę sobie powód, aby cierpieć? Umyłem się i odprężony wyszedłem z wanny. Zawinąłem zielony ręcznik wokół bioder po czym podszedłem do umywalki. Starannie umyłem zęby, uczesałem się, spsikałem dezodorantem i skierowałem swoje stopy do wielkiej szafy w pokoju. Wyciągnąłem z niej moje nowe ubrania. Miały być na randkę z nim, ale ta się raczej nie szykowała, więc co mi tam. Wczoraj byłem na udanych zakupach i dzisiaj założyłem czarne obcisłe jeansy ze srebrnymi ozdobami na prawej nogawce, niebieską koszulkę, która dobrze przylegała do mojego ciała oraz czarny pasek ze srebrną klamrą. Słyszałem jak w domu dzwoni telefon. Może ciocia nie przyjdzie. Uniknę pytań o to czy mam dziewczynę. A co będzie jak wyrwie mi się i powiem, że mam chłopaka? W dodatku chłopaka, który mnie zasmuca. Dla którego jestem tylko kimś z kim się zabawi i... nie wyrzuć te myśli.
Po godzinie dzwonek do drzwi oznajmił przybycie gościa. Zszedłem na dół.
Moja chrzestna ściskała po kolei moich rodziców, moją siostrę, a później mnie.
- Zmężniałeś przez ten rok. Uuu widzę, że przybyło ci trochę ciałka.
Spojrzałem na swój brzuch.
- Nie patrz tu kochanieńki. Brzuszek masz plaski jak deska. Patrz tutaj – pomacała moje bicepsy.
- Ostatnio trochę ćwiczyłem – odpychając klejącego się Artura od siebie. Żartuję, czasem odwiedzałem siłownię na uczelni.
- Dziewczyny pewnie się koło ciebie kręcą. Jesteś śliczny chrześniaku. A ty Ewuś...
No to miałem na razie spokój. Moja ciocia jest osobą bezpośrednią, nie boi się mówić tego co akurat myśli. Wygląda jakby miała trzydzieści lat, a ma trzydzieści osiem, ubiera się jak dwudziestolatka. Ma czarne długie włosy, figurę jak modelka i wielkie zielone oczy. Mama jest o rok od niej starsza. Jak sobie policzycie to zaszła w ciążę mając siedemnaście lat. Pierwszy raz i chop siup dziecko. Na szczęście tata bardzo ją kochał i nie uciekł od odpowiedzialności, został przy niej. Pobrali się jak ja miałem trzy latka. Chcieli być pewni, że nie tylko dziecko ich łączy. Mama nie raz mnie uświadamiała, abym nie śpieszył się z seksem, bo to wielka odpowiedzialność, może pojawić się ciąża i takie tam rodzicielskie rady. Nie mogłem jej powiedzieć, że chłopak na pewno nie zajdzie ze mną w ciążę, a z seksem to faktycznie się nie śpieszyłem. Wracając do cioci, lubiłem ją i to bardzo. Może dlatego tak łatwo uległem mamie. Artur niech poczeka, co mi tam, rodzina też jest ważna. Dzwonek do drzwi wyrwał mnie z moich myśli.
-To pewnie Monika, otworzę – krzyknąłem, bo jak głupi sam stałem w holu podczas gdy inni już siedzieli w salonie.
Kiedy otworzyłem drzwi od razu wmurowało mnie w podłogę. Obok Moniki stał uśmiechnięty Artur.
- Możemy wejść? - zapytała Monika.
Odsunąłem się i wpuściłem ich do środka.
- Artur co ty tu robisz?
- Uznałam, że dobrze będzie jak go tutaj zaproszę. Twoja mam się zgodziła.
Ach ten telefon był od niej. Mama uwielbia gości i nawet jakby miało w ostatniej chwili przyjść dziesięć osób zgodziła by się. Monia weszła do salonu, a Artur szepnął do mnie.
- Musimy pogadać.
- Nie teraz – odrzekłem i również udałem się do pokoju. Artur podreptał za mną. Kiedy weszliśmy do salonu. Ciocia popatrzyła na nas, a w jej oczach zauważyłem dziwny błysk.
- Pięknie razem wyglądacie.
Wzrok rodzinki skupił się na nas.
- Ciociu my nie jesteśmy parą.
- No wiem, żartowałam. Mimo wszytko gdybyście nie byli hetero pasowalibyście do siebie.
Mama wstała z fotela.
- No to jesteśmy w komplecie, więc zapraszam do stołu. Aniu przygotowałam twoje ulubione jedzenie. Ewa chodź pomożesz mi.
Usiadłem obok Moniki, a Artur i ciocia po przeciwnej stronie prostokątnego ośmioosobowego stołu. Tata zajął miejsce na jego szczycie.. Mama z Ewą podały pyszną zupę, a potem kaczkę pieczoną z jabłkami, ziemniaki i surówkę. Mama przeszła samą siebie. Nam nigdy tak nie gotowała. Zazwyczaj nie miała czasu, bo ciągle pracowała. Ciocia popatrzyła na mnie i zapytała.
- Piotr widzę po tobie, że jesteś zakochany. Bardzo bym chciała poznać twoją wybrankę, a może wybranka.
Puściłem widelec, który trzymałem w dłoni.
- Ja... - jąkałem się – dla... dlaczego ty sądzisz, że jestem zakochany?
- Obserwuję cię i twoje oczy błyszczą przepełnione radością, ale z nutą melancholii. Jesteś rozmarzony i milczący. No mów kto to jest i jakie masz z nią problemy.
- Nie mam dziewczyny.
- Aaaa to masz chłopaka.
- Ciociu ja nie mam chłopaka – moje oczy na chwilę skierowałem na Artura, który uniósł jedną brew do góry.
- Anka czy ty sugerujesz, że mój syn jest pedałem? - głos ojca nie spodobał mi się.
 - Nic nie sugeruję, ale sam mówi, że nie ma dziewczyny i nigdy z żadną go nie widziałam. Więc pytam czy ma chłopaka, chociaż w męskim gronie przebywał tylko z Arturem. Nie twierdzę, że jest gejem, ale... ktoś skradł mu serce. A ty szwagrze nie powinieneś...
Ciocia kontynuowała swoje kazanie do ojca, ale jej nie słuchałem. Moją głowę zaprzątały pewne myśli. Czy coś wiedziała o mnie, ale nie możliwe bo skąd? Była za bardzo spostrzegawcza. Typ taki jak Monika. Poza tym zabolała mnie reakcja ojca, że mógłbym mieć chłopaka. Nie spodziewałem się, że będzie zły. No, spodziewałem, bo to normalne, że rodzice nie chcą, aby ich dziecko pociągała ta sama płeć, ale rzeczywistość, a nadzieja to u mnie czasami dwie różne rzeczy i zawsze łudziłem się, że ojciec będzie skakał z radości. Jednak nie i to mi się nie spodobało, samo słowo pedał w jego ustach było dwukrotnie obrzydliwe. Szybko wróciłem do rzeczywistości po tym jak ktoś kopnął mnie w kostkę.
- Ałł, co jest?
- Gdzie ty błądzisz myślami? - zapytała Monika – mówię, że muszę wracać do domu.
- Sorry mam na głowie jutrzejszy egzamin – skłamałem.
- Piotr ja też mam jutro ważny test, a ty masz moją książkę. Oddasz mi ją? - zapytał Artur.
- Jaką książkę? - popatrzył na mnie znacząco – aaa tą książkę. Chodź ze mną pomożesz mi jej szukać. Monia trzymaj się. Zobaczymy się jutro.
Weszliśmy do mojego pokoju.
- Nie masz chłopaka, tak? Podszedł do mnie i położył swoje dłonie na moich biodrach i przyciągnął do siebie. Ja swoje umieściłem na jego torsie – a ja niby kim jestem?
- Oficjalnie to my nie jesteśmy parą, a poza tym – odepchnąłem go lekko od siebie i oparłem się o biurko – nie wiem czy w ogóle nią jesteśmy, bo jak mam być z tobą tylko dla seksu...
- I o tym chciałem z porozmawiać. Tak, bardzo bym chciał się z tobą kochać. Czekałem na ciebie dwa długie lata. Myślałem, że skończy się to tylko na marzeniach. Teraz, kiedy mogę cię mieć, całego, trudno mi się opanować. I zapamiętaj to sobie raz na zawsze ja nie traktuję cię jak zabawki. Nie chcę cię tylko na jedną noc. Ja chcę cię na wszystkie noce w moim życiu – podszedł do mnie. Palcem wskazującym podniósł moją brodę, zmuszając mnie abym popatrzył mu w oczy – i dnie również. W każdej minucie i sekundzie mojego życia. Kocham cię – pocałował mnie namiętnie, a przez moje ciało przeszła fala gorąca. Oddałem pocałunek z taką samą pasją jaką ją dostałem.
Usłyszałem, że drzwi do pokoju otworzyły się.
- Chłopcy...
Oderwaliśmy się od siebie gwałtownie. Mój wystraszony wzrok powędrował ku drzwiom. Stała w nich ciocia Ania z szeroko otwartymi oczami.
- Nie przeszkadzajcie sobie – odwróciła się na pięcie i wyszła.
- Widziała co robiliśmy. Ciociu zaczekaj! - wybiegłem za nią na korytarz – Ciociu błagam nie mów rodzicom co widziałaś. Oni nic nie wiedzą, nie zrozumieją kim jestem i z kim. Błagam ciociu – w moich oczach pojawiły się łzy. Artur stanął koło mnie.
- Za kogo mnie uważasz? Jestem tolerancyjna. Sama mam kolegów gejów. Domyśliłam się, że coś was łączy jak tylko weszliście do salonu. Naprawdę tworzycie piękną parę. Przepraszam za moje głupie pytania. Moja ciekawość bierze górę nad rozsądkiem. Od razu domyśliłam się, że ukrywacie swój związek, a po tym co wygadywał twój ojciec nie dziwię się wam. Czemu tak na mnie patrzysz?
- Nie spodziewałem się, że znajdziemy sprzymierzeńca. Powiedz mi jeszcze skąd wiedziałaś, że Artur i ja, no wiesz i że ja wolę chłopców.
 -Mówiłam, po twoich oczach. Kiedy przyszedł Artur wyczytałam w nich szczęście i miłość. A że do niego, a nie do Moniki domyśliłam się po tym jak na siebie patrzycie. Ty Arturze gapiłeś się na niego całe popołudnie. Śledziłeś go wzrokiem gdziekolwiek się ruszył. Dla dobrego obserwatora to oczywiste co was łączy. I to co zobaczyłam w pokoju utwierdziło mnie przy tym. Od dawna domyślałam się, że jesteś homoseksualistą. Twoje zauroczenie aktorami, piosenkarzami, wzdychanie na ich widok na pewno nie oznaczało fascynacji ich twórczością.
- Pani jest spoko. Chciałbym, aby inni byli tacy.
- Może kiedyś... Ty też jesteś spoko, mam tylko jedną prośbę. Piotr jest cholernie delikatny i wrażliwy nie skrzywdź go.
- Ciociu...
- Nie mam takiego zamiaru. Kocham go.
- To dobrze, myślę, że co nieco wyjaśniliśmy sobie, a teraz chodźcie, bo chciałam was zawołać na deser.

Wszyscy poza Moniką, która musiała iść do domu, siedzieliśmy w salonie. Ciocia tak wykombinowała, że Artur siedział obok mnie na kanapie dość blisko, czułem bijące od niego ciepło. Wieczór upływał dobrze, aż do momentu, kiedy ja zamiast milczeć zadałem głupie pytanie.
- Tato, co masz do gejów?
W pokoju zrobiła się absolutna cisza.
- To chorzy ludzie i powinni się trzymać od normalnych z daleka.
I we mnie zawrzała krew.
- Z daleka, chorzy?! Myślałem, że jesteś osobą tolerancyjną. Co byś zrobił gdybym ja był gejem?! - Czułem intensywny wzrok Artura na sobie. Zawsze wiedziałem, kiedy na mnie patrzył.
- Nie jesteś taki.
- A gdybym był taki?!
- Nie był byś już moim synem.
- Aha... - głos utkwił mi w gardle. Przełknąłem głośno ślinę. Zacząłem szybko mrugać powiekami, aby powstrzymać napływające łzy. Miałem ojca homofoba. Ojca, który wyrzekł by się mnie – ale to, że wolałbym facetów, nie oznacza, że był bym kimś innym niż byłem wczoraj. Nadal bym był taki sam. Taki jak teraz...
- Syn pedał byłby dla mnie hańbą! Wszyscy w pracy by mnie wytykali palcami, a sąsiedzi... Skończ już ten temat, obrońco maluczkich, bo na szczęście nie jesteś ciotą.
Już miałem coś powiedzieć gdy wtrąciła się ciocia.
- Chłopcy mówiliście, że macie jakąś imprezę. Idźcie już, bo się spóźnicie.
Spojrzałem na nią pytająco. Nagle poczułem jak Artur wstaje, chwyta mnie za ramię i ciągnie za sobą.
- Chodź laski czekają. Dziękuję za gościnę.
Za nim zdążyłem się zorientować Artur posadził mnie na siedzeniu swojego samochodu.
- Zapnij pas.
Po chwili usiadł za kierownicą i ruszył.
- Coś ty zrobił? Ja mu chciałem powiedzieć co o nim myślę i kim jestem.
- Tak to był najlepszy moment na wyznania. Na pewno twoja nieświadoma niczego rodzina nie powinna się w taki sposób dowiedzieć o twoich preferencjach.
- Jak on śmie tak traktować ludzi? Osądza ich nic o nich nie wiedząc! Hańbą, bym był dla niego hańbą?!!! Już nie synem tylko śmieciem. Nie wiedziałem, że taki jest. Nigdy o tym nie mówił!!! – byłem tak wściekły, że darłem się przez całą drogę. Nawet nie zauważyłem, że jesteśmy pod akademikiem Artura – Co my tu robimy?
- Zostaniesz dzisiaj u mnie. Musisz się uspokoić. W takim stanie nie możesz rozmawiać z ojcem. I bądź cicho, nie chcę, aby cały akademik zwrócił na nas uwagę.
- Chcę wrócić do domu i wykrzyczeć mu całą prawdę.
- Wysiadaj.
Wysiadł i okrążył samochód ja oparłem się wygodniej i założyłem ręce na piersi. Będę twardy nie posłucham go. Otworzył drzwi z mojej strony.
- Wysiadaj.
- Nie. Chcę wrócić do domu. Nie ruszę się stąd dopóki mnie nie odwieziesz.
- Wysiadaj!
- No już, już nie złość się – wysiadłem. On zamknął auto i poszliśmy do budynku.
- Nie zatrzymasz mnie, zaraz wracam do domu i mu wszystko wygarnę.
- I wszystko zniszczysz. Jesteś wzburzony i nie myślisz o konsekwencjach.
- To on będzie miał konsekwencje. Wracam do domu.
Artur wepchnął mnie do pokoju.
- Nigdzie nie wrócisz. Zostaniesz tutaj i się uspokoisz!!!

3 komentarze:

  1. Ojciec homofob to niestety dość częste zjawisko i bardzo smutne. Przecież rodzice powinni nas kochać bez względu na wszystko. A już na pewno nie powinni nienawidzić nas tylko dlatego, że kochamy osobę tej samej płci...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nienawisc za milosc, przykre :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Nienawisc za milosc, przykre :(

    OdpowiedzUsuń