sobota, 13 sierpnia 2011

Niemożliwa miłość - rozdział 9

Mój związek nie jest łatwy. Do niedawna był niemożliwy, był tylko marzeniem. Teraz ono się spełniło, ale bardzo chciałbym ogłosić to całemu światu. Przestać się ukrywać jak bym robił coś złego, a ja tylko kocham. Miłość nie jest złem. 
Teraz byłem na uczelni i rozmyślając o tym wszystkim co się ostatnio działo, siedziałem na parapecie gapiąc się na mojego ukochanego faceta, który rozmawiał parę metrów ode mnie z profesorem Zabłockim. Wiedział, że tu siedzę jednak ani na moment na mnie nie spojrzał. Cholerny przystojniak zawrócił mi kompletnie w głowie.
- Cześć - usłyszałem głos Moniki która usiadła obok mnie. Popatrzyłem na nią.
- Cześć.
- Słuchaj mam godzinne okienko, ty również może pójdziemy coś zjeść, bo później będę miała kołowrotek i nie wyrwę się, a nie zamierzam umierać z głodu.
- Nie jestem za bardzo głodny, ale chętnie się stąd na trochę wyrwę - mój wzrok skierował się w stronę Artura.  Profesora już nie było. Artur udawał, że zaciekawiła go jakaś książka. Nadal nie podszedł do mnie.
- Ach myślisz o nim. Zawołam go może pójdzie z nami. Artur! - spojrzał w naszą stronę i uśmiechnął się. Drań teraz podszedł. Ach jak on się bał być ze mną sam na sam w takich miejscach. W miejscach gdzie znajdowało się mało ludzi lub korytarz był pusty. Tu gdzie byliśmy, tylko od czasu do czasu ktoś przeszedł kierując się do biblioteki. Bał się, że w chwili kiedy korytarz będzie pusty nie wytrzymam i go pocałuję. Kiedy byli inni czuł się swobodniej. Nie wiedział, że  przy innych też bym to zrobił. Na przykład teraz, kiedy stał blisko mnie, miałem ochotę wpić mu się w te jego zmysłowe usteczka. Wiem, że by się wściekł, więc postanowiłem, że zrobię to jak będziemy sami w jego pokoju. Oczywiście przyjdę do niego po korepetycje z biologii. Jako dobry, dobrze uczący się kolega pomagał młodszemu i słabszemu. Z rozmyślań wyrwał mnie jego głos.
- Zazdroszczę, ja dziś nie mam wolnej chwili. Zaraz mam chemię, a potem dwie godziny treningu odpowiedział na pytanie Moni, którego nie słyszałem - ale wam życzę smacznego. No to ja pędzę - Popatrzył na mnie i poszedł sobie.
- No to wygląda, że zjemy sami. Gdzie chcesz iść?
- Gdzieś, gdzie nie ma tłumów.
- To może pójdziemy do tego parku obok. Kupimy coś na wynos i zjemy na łonie natury.
Zgodziłem się chętnie.
Dziesięć minut później Monika rozpakowała kupione kanapki, a ja jadłem zapiekankę. Uwielbiałem je. Uwielbiałem też malinowy kompot, truskawki, herbatę owocową, ciasto kokosowe, orzechy, filmy przygodowe, muzykę każdą, która ma melodię i to coś co chwyta za serce, zieleń, lato, słońce i Artura.
- No jak wam się układa?
- Przecież wiesz. Rozmawiamy o tym prawie codziennie.
- No tak, ale myślałam, że coś się od wczoraj zmieniło.
- Wszystko po staremu - westchnąłem.
- Spaliście już ze sobą?
Cała ona. Lubiła zadawać intymne pytania.
- Nie.
- Nieeeee? On nie chce czy ty?
- Obaj chcemy.
- To w czym jest problem?
Nawet z nią nie chciałem o tym rozmawiać, ale w końcu musiałem komuś o tym powiedzieć.
- Boję się tego co będzie, wstydzę, mam mnóstwo oporów i dlatego go nie dopuszczam do siebie.
- Ale z ciebie cnotka.
- No dziękuję bardzo.
- Nie rozumiem czego się boisz.
- Boję się, że kiedy... no wiesz, to będzie cholernie bolało, że się nie sprawdzę, nie spodobam mu się w łóżku, że po wszystkim mnie zostawi.
- Dlaczego mu tego nie powiesz?
- Myślisz, że to jest łatwe?
- Powiedz mu o tym. To on jest najodpowiedniejszą osobą której powinieneś się zwierzyć z obaw. Znajdź odpowiedni moment i powiedz mu o tym. Kocha cię to zrozumie.
Łatwo jej mówić. To nie przed nią ten pierwszy raz. Jejku nikt mnie jeszcze nawet nago nie widział. Czemu ja ciągle o tym myślę i czemu w spodnich mi wibruje? Ach tak, telefon.
- Halo... Kończę za cztery godziny... Ale ja mam inne plany... Dobrze będę - rozłączyłem się.
- Widzę po twojej minie, że wieczór z Arturem nie dojdzie do skutku.
- Dzwoniła moja mama. Z zagranicy przyjechała moja chrzestna i będzie dziś u nas na kolacji. Moim obowiązkiem jest tam być.
- Przyjechała twoja ciocia Ania? Ona jest super. Mogę się do was wprosić? - złożyła ręce jak do modlitwy i zamrugała słodko niebieskimi oczami.
Zadzwoniłem do domu i powiedziałem rodzicielce, że będziemy mieć jednego gościa więcej.
Po powrocie na uczelnię musiałem znaleźć Artura, żeby powiedzieć mu, że z naszego spotkania nici. Przypomniałem sobie, że ma dziś dodatkowy trening. Siedział na jednej z ławek i patrzył jak jego drużyna gra w siatkówkę. Zapomniałem wam powiedzieć, że mój ukochany jest siatkarzem i to świetnym. Jest kapitanem drużyny, która wygrywa wszystkie mecze odkąd on przejął tą funkcję i dzięki temu ma sporo przywilejów z tym związanych. Jednym z nich jest jednoosobowy pokój z dużym łożem.
Przysiadłem obok niego.
- Kamil co robisz. To było łatwe od odebrania! - krzyknął Artur.
- Zamknij się wreszcie! - wrzasnął do niego jego kolega z drużyny, ładny blondyn, który swoje długie włosy związał na karku.
- Dlaczego tu siedzisz, a nie grasz z nimi? - zapytałem.
- Mam karę, za bardzo pyskowałem na trenera. Myśli, że jest wszechwiedzący i że drużyna już jest gotowa na dodatkowe mecze. Kurwa Bartek co ty robisz, to miało być podanie?!
- Uważaj, żeby moja pięść nie wylądowała zaraz na twej ślicznej buźce! - Bartek był szatynem ostrzyżonym dość krótko, a włosy ułożył na jeża.
- Ostatnio wszystkich wkurzasz. Dość często to ci się zdarza.
- No muszę się jakoś wyładować - czyżby aluzja do seksu? Przeze mnie jest nieźle wyposzczony - A ty co nie masz zajęć?
- Mam, ale muszę ci coś powiedzieć - spojrzałem na niego.
- To mów. Kurde Adam co robisz?!
- Nie spotkamy się dziś - szepnąłem. Popatrzył na mnie piorunującym wzrokiem.
- Czemu?
- Niespodziewanie wypadło mi rodzinne spotkanie.
- Ale...
- Mama zaprosiła do nas na wieczór swoją siostrę, którą dawno nie widziała.
- A co ty masz z tym wspólnego?
- Mama zagroziła, że będzie smutna jak nie przyjdę i uległem. Nie lubię jak ktoś jest smutny. Wiem jak to jest.
Artur rozejrzał się wokół i zniżył maksymalnie głos - To ja też muszę zagrozić ci, że będę smutny i mi ulegniesz?
- Ha ty to co innego. Tobie tylko chodzi o...
Znów spojrzał na mnie.
- To znaczy, że dziś wieczorem będę sam?
- Zawsze jesteś sam. Ja z tobą spędzam tylko dwie godziny - mówiliśmy cicho, aby nikt nie powołany nas nie usłyszał.
- Dwie godziny na pogaduszkach - patrzył teraz na grę chłopaków. Czy jemu musi ciągle chodzić o jedno?
- Tak, a myślałeś o czymś innym? - Ach kocham ten jego przeszywający wzrok. Chętnie teraz rzucił bym się na niego, w sensie całowania, nie seksu. No to drugie też, ale nie tutaj. Aj kocham tego faceta.
- Przestań tak na mnie patrzeć.
- Jak?
- Jak byś chciał mnie pożreć.
- Przeszkadza ci to Arturku?
- W miejscu publicznym tak.
- Wiesz, że ja mam dość tej śpiewki?
- A ja twojego, nie.
Zrobiło mi się smutno.
- Tylko o jedno ci chodzi? Jeżeli tak to nie ma o czym mówić. Znajdź sobie dziwkę - wstałem.
- Dokąd idziesz?
- Na zajęcia - stałem do niego tyłem.
- To masz spóźnienie murowane. Siadaj.
Nie posłuchałem go. Wyszedłem z sali. Artur wybiegł za mną. Dziwne czyżby nie obchodziło go co inni na ten gest powiedzą?
- Zaczekaj - chwycił mnie za ramię. Siłą rzeczy zatrzymałem się, był silniejszy. Odwróciłem się do niego.
- Piotr ty płaczesz?
- Tobie na mnie nie zależy - szeptałem - Ty chcesz mnie tylko zaliczyć, jak pewnie wielu i wiele innych. Pamiętasz co ci powiedziałem, ja nie jestem na jedną noc. Zabawką, którą można się pobawić i jak się znudzi to wyrzucić.
Usłyszeliśmy głos trenera, który wyjrzał z sali.
- Drawski wracaj. Trening się nie skończył!
- Idź, drużyna czeka - odwróciłem się, otarłszy łzy, odszedłem. Usłyszałem jego oddalające się kroki.

3 komentarze:

  1. wiesz moze troche pszesadziłaś...... on nie musi płakac w każdym rozdziale .......taka beksa z niego?

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj tam, mi się podoba ten jego charakter.

    OdpowiedzUsuń
  3. Są problemy, tylko dlaczego Artur w ogóle nie próbuje ich rozwiązać. Piotr prawdę mówi, cały czas brzmi jakby go chciał tylko zaliczyć i tyle.

    OdpowiedzUsuń