sobota, 13 sierpnia 2011

Niemożliwa miłość - rozdział 8

Poszedłem na zajęcia, chyba tylko po to, aby nie wracać do domu. Nie chciałem tłumaczyć się swojej rodzinie ze swojego stanu. Przecież rano byłem taki wesoły, a teraz opanował mnie smutek. Nie umiałem się skupić. To o czym mówiła dziekan Koszucka nie wchodziło mi do głowy. Myślałem tylko o Arturze. Nagle poderwałem się z miejsca i wybiegłem z sali. Biegłem korytarzem, który zakończony był pamiętnymi schodami. Pokonywałem je po dwa na raz i w chwilę później stałem w miejscu gdzie parkuje Artur, auta nie było. Tak bardzo chciałem go zobaczyć. To uczucie było silniejsze ode mnie. Wsiadłem do swojego samochodu i przejechałem dwie ulice do budynku akademickiego w którym mieszkał mój chłopak. Pchany z magnetyczną siłą nawet nie wiedziałem, kiedy znalazłem się przed drzwiami pokoju Artura. Chciałem zapukać, ale pod naporem dłoni drzwi się uchyliły. Wszedłem do środka. Był tam. Siedział na kanapie z twarzą ukrytą w dłoniach.
- Artur - podniósł głowę i spojrzał na mnie. Miał tak smutne oczy, że miałem ochotę podbiec do niego i go nieustannie tulić. Nie zrobiłem tego jednak, bałem się, że mnie odepchnie. Zamknąłem drzwi i oparłem się o nie. Serce mi szalenie biło. Wyciągnął rękę.
- Chodź do mnie - dopiero wtedy podszedłem do niego i usiadłem okrakiem na jego kolanach. Wtulił się we mnie.
- Przepraszam cię aniołku.
- Ja też przepraszam. Powinienem ciebie zrozumieć. Pomyśleć o tobie, nie tylko o sobie i o tym czego ja chcę.
Artur podniósł głowę i wpiłem mu się gwałtownie w usta. Pal licho moje postanowienie. Oddał mi pocałunek z wielkim żarem. Tak on mnie jeszcze nie całował. Jego ręce przesuwały się w górę i w dół moich pleców delikatnymi ruchami. Jęknąłem, kiedy przygryzł moją dolną wargę, a jego niecierpliwa dłoń powędrowała pod moją koszulę. Wsunąłem swoje pace w jego włosy przyciągając go do głębszego pocałunku. Moje zmysły szalały. Jego dotyk był łagodny, a zarazem stanowczy. Dłonie doskonale wiedziały co robią rozpinając mi koszulę, a język pieścił teraz moją szyję. Podniósł się i położył mnie na kanapie. Poczułem jego słodki ciężar na sobie. Moje ręce przylgnęły do jego pleców, masując je okrężnymi ruchami. Czułem od niego bijące gorąco. To co robił, jak mnie dotykał, pieścił sprawiało, że wszystko co było i będzie przestało się liczyć. Byłem teraz, tutaj z nim i czułem każdą cząstką swojego ciała rozpalające się iskry namiętności. Powoli zatracałem się w tym co robił.
- Działasz na mnie jak narkotyk. Z każdym pocałunkiem jest mi mało ciebie i chcę więcej - jego głos był chrapliwy, zmysłowy - chcę cię dotykać, czuć twój smak, zapach.
Przygryzł płatek mojego ucha, a ja ponownie jęknąłem. Przejechał językiem wzdłuż mojej szyi kierując się w dół. Całe moje ciało płonęło. Pożądanie wzrosło, kiedy  Artur sugestywnie zaczął ocierać się swoimi biodrami o moje. Czułem każdy, zwiększony z niezwykłą siłą, dotyk, pocałunek. Zaczął błądzić po moim torsie wilgotnymi ustami. Odnalazł prawy sutek i przygryzł go lekko po czym polizał krążąc wokół niego językiem.
- Ach... Arrr...och - jęczałem było tak dobrze.
Znów powrócił do moich ust, a ja oddawałem mu pocałunek z wielką rozkoszą. Od tego wszystkiego wirowało mi w głowie. Przestałem myśleć, poddawałem mu się całkowicie. Nagle poczułem jak jego ręka wędruje po brzuchu na pasek moich spodni zaczynając go dopinać. W jednej chwili oprzytomniałem.
- Nie -spojrzał na mnie zaskoczony.
- Nie?
- Wiesz jak bardzo chciałbym, ale nie chcę być przygodą na jedną noc - mimo, że był dzień - czy lekiem na chwilę smutku lub słabości. Przepraszam.
Oddychał ciężko. Oparł głowę na moim torsie. Jego oddech palił moją skórę. Wiedziałem, że był cholernie podniecony, ja zresztą też. Miałem wielką ochotę mu się oddać. Ostatkiem sił powstrzymałem się jednak. Rozsądek przeważył nad namiętnością i pożądaniem.
- Kocham cię - powiedział - i dlatego cię stąd wypuszczę. W innym przypadku nie pozwolił bym ci tak łatwo odejść nie zaspokajając naszych ciał.
- Właśnie ja nie chcę zaspokoić tylko nasze ciała. Chcę też zaspokoić duszę, a na to muszę mieć jednak czas kochanie.
Podniósł się powoli i wstał z kanapy. Próbował się uspokoić. Również podniosłem się i wstałem. Zapiąłem koszulę. Stałem do niego tyłem. Wstydziłem się spojrzeć mu w oczy i tego jak chwile temu jęczałem pod jego dotykiem. Czułem, że na mnie patrzy.
- Jesteś na mnie zły?
Zbliżył się do mnie. Jego ręce znalazły się na moich biodrach i przyciągnął mnie do siebie, wtulając się w moje plecy.
- Nie, nie jestem zły. Sam powiedziałem, że tak ważny krok będzie zależał od ciebie, chociaż liczyłem na trochę spontaniczności i tego, że pożądanie zwycięży.
- Kiedyś na pewno tak będzie - odwróciłem się do niego. Nasze twarze znalazły się bardzo blisko siebie. Oddech Artura omiatał moje usta, kiedy nachylił się ku nim. Patrzył na  moje nabrzmiałe od pocałunków usta. Przejechał po nich delikatnie językiem. Otworzyłem usta czekając na jego język.
- Kocham cię - jedno muśnięcie, a chciałem więcej, drugie muśnięcie.
- Kurcze Artur pocałuj mnie w końcu.
Spełnił moją prośbę. Uwielbiałem dotyk jego ust na moich spragnionych wargach. Jego wijący się język przejechał po moim podniebieniu i wysunął się. Usta oderwały od siebie.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też kocham, ale tak bardzo chciałbym być z kimś dla kogo liczę się ja nie inni i to co oni myślą - po co ja to mówię. Nie chcę, powtórzyć sytuacji z uczelni.
Pogłaskał mnie palcami po policzku i uśmiechnął się.
- Chciałbym nie być tchórzem. I pamiętaj, że jesteś dla mnie bardzo ważny od bardzo dawna.
- Nie wystarczy ci, że ja cię kocham i gotowy jestem stawić czoła wszystkim, którzy nas nie akceptują?
Objął mnie mocniej.
- Trudno mi tak nagle odsłonić się. Daj mi czas. Czy zgodzisz się na sekretny romans? - jego oczy spotkały moje.
- Romans?
- No wiesz na coś więcej...
- To może być ekscytujące - pocałowałem go namiętnie w szyję. Uśmiechnąłem się i wyszedłem. Wiem, że tym gestem podnieciłem go jeszcze bardziej. Na razie musi poradzić sobie sam. Och wiem, że okrutny jestem, dla siebie również, ale nie będę taki łatwy.
Od dwóch tygodni trwa nasz sekretny romans i od dwóch tygodni moje słońce nie umie utrzymać swoich rąk przy sobie. Oczywiście tylko wtedy jak jesteśmy sami. Opieram się jak mogę, ale coraz trudniej mi z tym. Nie starczają mi już pocałunki i dotyk jego dłoni, chce więcej. Jego dotyk sprawia, że od razu się podniecam, co więcej myśli o nim sprawiają, że w moich spodniach rośnie problem. Moja ręka i zimny prysznic już mi nie starczają. Chce go poczuć bardzo blisko siebie. Artur też tego chce, wiem o tym, bo na każdym kroku mi to okazuje. Mówi mi jak bardzo żałuje, że powiedział mi, że pierwszy raz będzie zależał ode mnie, bo bardzo chce się ze mną kochać. Za każdym razem jak jesteśmy razem próbuje różnych sztuczek mając nadzieję, że mu ulegnę.
Powiecie pewnie dlaczego się na to nie godzę, jeżeli tak bardzo tego chcę. Nie to, że nie jestem pewny uczuć Artura tylko bardzo się boję tego co będzie po zbliżeniu. Tego, że jednak nie da rady pokonać bariery którą stworzył i odejdzie, a ja zostanę sam z uczuciem, że zostałem wykorzystany. Bardzo też wstydziłem się swoich reakcji, nagości i bólu. Do tej pory pozwoliłem mu tylko na małe macanki. Wiele razy próbował dotknąć mojego krocza, ale mój wzrok sprawiał, że zmieniał zdanie. Jednak mimo zakazu i tak czasem niby przypadkiem je musnął dłonią. Jestem świrem. Chce się z nim kochać, a zachowuję sie jak dziewica. No, a jak mam się zachowywać jestem prawiczkiem kurde. Mam wiele obaw, związanych z tym pierwszym razem, a nie mam z kim o tym porozmawiać. Jednak moim głównym problemem, jest strach Artura przed ujawnieniem się. Na każdym kroku boi się, że ktoś nas zobaczy. Stworzył wokół siebie wspomnianą barierę. Kiedy jesteśmy sami mur znika, ale publicznie pojawia się na nowo i odgradza mnie od niego. Jesteśmy tylko kolegami których łączy uczelnia. Na imprezach siedzi z dala ode mnie. Nie na wprost, abym się na niego nie gapił. Bardzo mi wtedy ciężko, ale muszę to przetrwać. Mam nadzieje, że kiedyś to się skończy. Obiecałem dać mu czas to tak zrobię. Jedyną osobą, która wie o nas jest Monika, która jest dla mnie oparciem. Jak się o nas dowiedziała była bardzo szczęśliwa - Wiedziałam, że tak będzie - krzyczała z radości.

5 komentarzy:

  1. "co więcej myśli o nim sprawiają, że w moich spodniach rośnie problem". Ten fragment mnie dobił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahah ^ ^ nie tylko ciebie ale w pozytywynym sensie, prawda? Rozdział oczywiście wspaniały : )
      -Miramiey

      Usuń
  2. Bosze ale sie całujo asz goronco jakje stosunki tzn brag ale za to jag namjętnje ile ustuf ale miut DAWAC SEKSA TO NIE ZART PRZETNE GARDLO JEDNA Z KART ! . ! Czemu Ten temu tego ten no probuje ale ten nie robi temu no i nie ma tego ? Logiczne *-* DO BOJU ARTUR NADZIEJ GO . A POTEM ZROBIMY TORT JEJU JEJ ALE BEDZIE WESELE ! . ! Lofki Lofki Mesje

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha ten komentarz wyżej przebił wszystko xd podpisuję się pod nim w stu procentach xdd

    OdpowiedzUsuń
  4. Piotr... Za szybko mu ulegasz, musisz się trochę postawić. A ty Artur weź kup sobie mózg. Tylko o tym cały czas myślałam czytając ten rozdział, ale i ta podoba mi się opowiadanie i wciąga mnie.

    OdpowiedzUsuń