sobota, 13 sierpnia 2011

Niemożliwa miłość - rozdział 7

Od dwóch godzin jestem najszczęśliwszym chłopakiem na świecie. Od dwóch godzin całowaliśmy się jak szaleni, najpierw w łóżku, później na schodach, w kuchni robiąc kanapki i herbatę. Teraz  siedzieliśmy w kuchni przy stole i jedliśmy kolację.
- Wyjaśnij mi co się działo z tobą w sobotę.
Podrapałem się po głowie.
- Pamiętasz tą rudą z klubu. Tą od której nie mogłeś rąk oderwać?
- Tak. To była Jolka.
- Nie rozumiesz jeszcze co czułem widząc was? - Artur spojrzał na mnie - Kiedy wyszliście poczułem, że cały świat mi się zawalił. Myślałem, że idziecie się kochać. Poczułem się zdradzony, że ty i ta szmata...
- Nie mów tak o niej! Jolka nie jest szmatą. Po pierwsze to jest moja dobra znajoma. Po drugie, przyznam, że była moją pierwszą dziewczyną z którą... - poczułem lekkie ukłucie w sercu. On już z kimś się kochał co z tego, że to była dziewczyna - a teraz od czasu do czasu robi mi przysługę.
Zamarłem, jaką znów przysługę?
-Czy wy no, ten tego?
 Widząc moją minę uśmiechną się i nachylając się pocałował lekko w usta. Poczułem motyle w brzuchu.
- Nie już tego nie robimy od dawna - powiedział - odkąd, kiedy odkryłem kim jestem.  Teraz pokazuje się ze mną i odstawiamy scenki, których byłeś świadkiem w klubie. Robimy to po to, aby nikt się nie dowiedział o mojej orientacji.
- To znaczy, że nic was nie łączy?
- Kochanie jesteś zazdrosny - spojrzał mi w oczy o tak kocham je, kocham - Jolki i mnie nic nie łączy.
- Jak ona zareagowała, kiedy się dowiedziała o tym, że jesteś gejem?
- Poczuła ulgę.
- Jak to?
- Normalnie świetnie się nam rozmawiało, ale kiedy przychodziło do łóżka to nie było najlepiej. Nieźle się musiała namęczyć, żeby mnie rozbudzić. Więc myślała, że jest brzydka itd. że mnie nie podnieca, a tu chodziło oto, że jest dziewczyną. Wtedy sam nie wiedziałem o co chodzi, ale kiedy poznałem prawdę to nam obojgu spadł kamień z serca.
Miałem zadać kolejne pytanie, kiedy zadzwonił telefon. Wstałem z krzesła i poszedłem go odebrać.
- Halo... tak mamo wszystko jest dobrze. Czuję się wręcz wspaniale - rozmawiając z matką cały czas gapiłem się na mojego chłopaka, a on na mnie, puściłem mu oczko, uśmiechnął się i wrócił do picia herbaty - tak jadłem kolację... Dobrze. Pa.
Odłożyłem słuchawkę. Podszedłem do niego.
- Kochałeś się już z facetem?
Po jego reakcji widziałem, że nie spodziewał się takiego pytania po mnie. Kubek z herbatą, który odstawiał wypadł mu z rąk rozlewając gorącą ciecz na stół, a tym co miał w ustach zakrztusił się i zaczął kaszleć szybko zrywając się ze swojego miejsca.
- Artur w porządku? - pokiwał głową, że tak. Szybko pobiegłem po ścierkę i kiedy wróciłem ze zdenerwowaniem zacząłem wycierać rozlany napój. Po co ja wyskoczyłem z tym pytaniem. Co mnie podkusiło, cholera, czy ja czasem nie mogę zamknąć swoich ust? Jednak chcę wiedzieć. Ja z nikim nie byłem, wiem, że on z dziewczyną był, a czy z chłopakiem też? Kiedy skończyłem wycierać stół i odniosłem ścierkę, zapytałem zdumionego faceta po raz drugi.
- No to jak spałeś już z jakimś kolesiem? -nie patrzyłem na niego.
- Czemu o to tak nagle zapytałeś?
- Bo jak się ukrywasz to...
- Tak byłem już z mężczyzną i nie był jedyny. Ale tylko tego pierwszego pamiętam, bo to on uświadomił mi prawdę o moich skłonnościach, że tak powiem. Był starszy o pięć lat.
- Acha.
- Rozczarowany? - zbliżył się do mnie.
- Tak i nie. Szkoda, że nie będę twoim pierwszym, ale jak my będziemy się kochać to będziesz wiedział co robić, bo ja nie mam o tym pojęcia - policzki mi płonęły ze wstydu. Co ja wygaduję. Przymknij się Piotr, tak z ciebie na pewno jest nieśmiały chłopak - wiesz ja nigdy z nikim tego nie robiłem, no i ... i ...i 
- A oto chodzi - widząc, że cały się trzęsę z nerwów objął mnie. Wtuliłem głowę w jego ramię i ze wstydem zapytałem - Chcesz się ze mną kochać? - poczułem jak jego mięśnie tężeją.
- Nie - odsunąłem się od niego gwałtownie  z przerażeniem wypisanym w oczach i smutkiem w głosie.
- Dlaczego nie chcesz, czy jestem aż taki brzydki? Co ze mną jest nie tak?
- Tak to znaczy nie. No kurcze Piotr przez twoje pytanie wszystko mi się poplątało. Jesteś śliczny, z tobą wszytko w porządku i bardzo - ujął moją twarz w dłonie i popatrzył głęboko w oczy - chcę się z tobą kochać. Nie tak jednak, nie teraz, nie w taki sposób. To będzie Twój pierwszy raz i nie może on odbyć się ot tak - pstryknął palcami - będziemy się kochać jak przyjdzie odpowiedni moment. Jak ty tego naprawdę zechcesz. A ja postaram się aby to były najpiękniejsze chwile w twoim życiu.
Pocałował mnie najdelikatniej jak potrafił. Nie wpychał mi języka do ust, nie wpijał zachłannie tylko najzwyczajniej w świecie je pieścił swoimi.  Kiedy przestał zapytał takim głosem, że przez moje plecy przebiegły ciarki - A ty chcesz sie ze mną kochać?
- Nie wiem, pewnie tak. Ja wiem, że w tym wieku powinienem wiedzieć pewne rzeczy, ale ja nie znam tego uczucia, które... - dlaczego ja ciągle muszę urywać zdania?
- Sam widzisz, że to jeszcze nie czas. Będziesz wiedział, kiedy tego zapragniesz, a ja będę przy tobie. Tylko nie czekaj zbyt długo.
- Czemu?
- Gdyby to ode mnie zależało już bym cię rozbierał na tym stole aniołku - musnął moje usta. Chciał się odsunąć, ale ja wczesałem swoje palce w jego włosy i pogłębiłem pocałunek. Chwycił mnie w pasie i przyciągnął do siebie.  Przerwaliśmy pocałunek dość niechętnie, zaczerpując powietrza, którego zaczęło mi brakować. Mówią, że można oddychać przez nos, ale nie przy nim. Nie przy tym zmysłowym facecie, który jest tak blisko. Przy nim traci się całkowicie oddech, zmysły i rozum.
- Muszę już iść aniołku. Zobaczymy się jutro.
- Czemu. Chcę byś jeszcze został.
- Nie chcę wychodzić, chciałbym tu być z tobą, ale mam dużo nauki. Ty pewnie też.
- Niestety. Poczekaj przyniosę ci kurtkę.
- Niech zostanie. Mam drugą, a poza tym już nie pada i jest ciepło.
Z niechęcią odprowadziłem go do drzwi. Po czym za nim je otworzyłem on pocałował mnie tak namiętnie, że cały świat się przestał liczyć i rozpłynąłem się całkowicie. Wyszedł, a ja zamknąłem drzwi i oparłem się o nie. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Właśnie zakochałem się po raz drugi w tym samym facecie. Dla pewności jednak uszczypnąłem się w rękę, o tak to nie sen.
No nareszcie skończyła się noc. Wstałem rześki jak nigdy. Przepełniała mnie radość, która udzielała się mojej rodzinie.
- Cześć - przywitałem mamę całując ją w policzek, tatę poklepałem po ramieniu i nawet dałem całusa siostrze - nie będę jadł. Jestem zbyt szczęśliwy, aby coś przełknąć. Pędzę do warsztatu po auto i jadę na zajęcia.
- Masz pieniądze, aby zapłacić za naprawę?
- Tak tato.
- Piotr czegoś ty się naćpał? - głupie pytanie Ewy.
- Przecież wiesz, że gardzę wszelkim takim świństwem. Po prostu mamy piękny dzień- nie mogłem powiedzieć, że owszem naćpałem się, ale  miłością do pewnego bruneta - Trzymajcie się ja pędzę. Pa rodzinko. Kocham was.
Byli w szoku, nigdy tak się nie zachowywałem. W ich oczach i minach widziałem ciekawość, ale nic im nie będę wyjaśniał. Tak, byłem szczęśliwy.
W przedpokoju ubrałem buty i wybiegłem z domu w stronę warsztatu, który był o ulicę dalej. Po godzinie wjechałem na uczelniany parking. Nie mogłem się doczekać, kiedy go zobaczę. Wypadłem z auta jak torpeda, omal nie zapomniałem go zamknąć,  i pobiegłem na miejsce gdzie parkuje Artur. Nie było jego auta, znaczy, że będę musiał zaczekać na swojego księcia. Spojrzałem na zegarek, no tak byłem za wcześnie o trzy godziny, a na dodatek był wtorek i Artur zaczynał zajęcia za dwie godziny. Cholercia jak ja to wytrzymam? Tak bardzo chciałem go objąć. Postanowiłem pójść na swój parapet i się pouczyć. Wczoraj nie mogłem się na niczym skupić. Wciąż myślałem o nim o jego pocałunkach. Ach kochałem tego faceta.
Kiedy minęła dziesiąta udałem się pod salę w której miał mieć dziś pierwsze zajęcia i czekałem na niego. Po pięciu minutach zobaczyłem go. Pobiegłem do niego, tak bardzo chciałem rzucić mu się na szyję. Co mi tam niech wszyscy patrzą i widzą nasze szczęście. Niech zazdroszczą, bo ten facet na którego prawie wszyscy mieli ochotę był mój. Widział, że zbliżam się do niego, przystanął patrząc na mnie. Wyciągnąłem ręce, aby go objąć, ale on nagle chwycił je mocno za nadgarstki, a jego wzrok sprowadził mnie na ziemię. Co się dzieje? Wczoraj tak na mnie nie patrzył, nigdy tak nie patrzył.  Opuściłem ręce, nie bez jego pomocy, i zastygłem w bezruchu.
- Co robisz? Puść mnie to boli, ja chciałem tylko...
- Nie tutaj - wyszeptał i puścił moje nadgarstki, które zaraz potarłem. Kurcze jego uścisk bolał, ale bardziej bolał mnie jego wzrok. Rozejrzał się wokół i upewniwszy się, że nikt niczego nie zauważył wypowiedział jedno słowo - chodź.
Poszedłem za nim do jedynego pustego w tym czasie pomieszczenia, sali chemicznej.
- Nikt nie może się o nas dowiedzieć - oznajmił, kiedy zamknął za nami drzwi - a ty chciałeś odstawić taki numer.
- Ale mnie to nie obchodzi. Chcę pokazać co do ciebie czuję.
- Jakoś do tej pory to ukrywałeś. Więc czemu naszła cię ochota, aby wyznać wszystkim kim jesteś?
- Ukrywałem to, abyś to ty się nie dowiedział. Wcześniej nikogo nie obchodziła moja orientacja to po co miałem mówić, nikt nie pytał, ale ukrywałem się tylko przed tobą, nie nimi. Oni nie są ważni teraz, kiedy ty wiesz.
- Są ważni i to co myślą. Nie chcę, aby wiedzieli, że ja... - przerwał.
- Jesteś gejem? To słowo nie może ci przejść przez usta. Sypiasz z facetami, ale nie akceptujesz siebie?
- To ci ludzie nie akceptują nas. W Polsce nie ma wielkiej tolerancji wobec gejów.  Nie rozumieją, że jesteśmy takimi samymi ludźmi i nie rzucamy się na pierwszego lepszego facia którego zobaczymy. Nie chcę być na marginesie, wyszydzany...
- Tak bardzo boisz się odrzucenia przez innych, że odrzucasz mnie? - w moich oczach pojawiły się łzy.
- Nie odrzucam cię, przecież wiesz.
- A co robisz sprawiasz, że nie mogę cię dotknąć.
- Możesz, ale nie tutaj.
- Tak, mam się ukrywać. Wstydzić tego co czuję, ciebie, siebie. Nie mam prawa do miłości i jej okazywania? - rozbeczałem się - Powiedziałeś, że ukrywanie się to błąd... Sądziłem, że dziś razem...
- Ja myślałem, że dam radę  uda mi się ujawnić przed ludźmi, ale nie mogę.
- Jesteś tchórzem! - krzyknąłem
- Mów ciszej.
- Jak mam być z kimś kto ukrywa przed światem miłość do mnie? Dla kogo reputacja jest ważniejsza ode mnie? No jak?
- Piotr - chciał podejść do mnie, ale się cofnąłem.
- Przecież nie chcesz publicznie mnie dotykać. Więc nie rób tego, taka twoja wola to proszę. Nie dotykaj mnie. Wyjdź chcę zostać sam.
- Ale...
- Wyjdź! - moim ciałem wstrząsał spazm płaczu - błagam cię wyjdź - nie patrzyłem na niego. Nie wiedziałem co czuł. Chciałem tylko, aby zostawił mnie samego. Kiedy usłyszałem oddalające się kroki i zamykanie drzwi poczułem jeszcze większy ból. Upadłem na kolana. Jak on mógł? Jak nie chcesz mnie dotykać publicznie, nie będziesz mnie w ogóle dotykał. Nie pozwolę ci się nawet objąć. Cholerny tchórz...
Uspokoiłem się po dobrych kilku minutach. Kiedy wyszedłem na korytarz, był pusty. Właśnie trwały wykłady. Szybko skierowałem się w stronę toalet. Spojrzałem na siebie w lustrze, opierając ręce na umywalce. Rano byłem taki szczęśliwy, myślałem, że już nigdy nie będę musiał oglądać tej opuchniętej twarzy i czerwonych od płaczu oczu, ale kochając Artura byłem chyba na to skazany.

6 komentarzy:

  1. Końcówką wymiotłaś, nie ma jak dramacik :D Dobra, jestem okrutna, ale co poradzę, że ta cała sielanka wydawała się od początku za szybka, niemożliwa i w ogóle, bleee... No i ciekawie to podkręciłaś, nie ma jak polskie uwarunkowania i tchórzostwo. W sumie pisanie o nieszczęśliwej miłości między chłopakami naprawdę jest w Polsce do napisania, chociaż już coraz lepiej, to jednak... cofnięci nadal jesteśmy w tej tolerancji wobec innych inności.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejciu ale to smutne wyszło :c Artur źle się zachował, tchórz i tyle ale to Polka w końcu... Jestem ciekawa dalszego zwrotu akcji, opowiadanie ma trochę rozdziałów więc zastanawiam się czym mnie zaskoczysz ^ ^
    -Miramiey

    OdpowiedzUsuń
  3. To opowiadanie raz mi się podoba, raz ryczę, raz jestem zdenerwowana tym co się stało, raz ubolewam nad słowami 'acha' i 'tą', a ten rozdział był dla mnie taki... nijakj. Nie wzbudził we mnie żadnych uczuć.
    Wiem, że to było twoje pierwsze opowiadanie i jak na pierwsze, to jest bardzo dobrze. Jak sobie przypominam mojego pierwszego yaoica to... Yght! Miałam tam pełno 'acha', spacje przed kropkami, cztery kropki w wielokropku, dialogi bez sensu trwające przez pół rozdziału, dośrodkowanie spacjsmi, nie wspominając już o fabule, która w agonii prosiła o ratunek... i o tym, że pisałam to w wieku 11 lat ;__________; Kurde. Patologia jakaś.
    W tym rozdziale była mowa o tolerancji w polsce. Owszem, jest ona na poziomie fabuły mojego pierwszego opowiadania (nie yaoi. Opowiadania. Takiego na polski. W trzeciej podstawówki. 'Ala ma kota i posprzątała pokuj' itd.) ale widać, że to już się zmienia, bo choć starsze pokolenie uważa homoseksualizm za coś chorego to z młodszym pokoleniem jest już lepiej. Serio, w moim otoczeniu, oprócz mojej rodziny, nie ma ani jednego homofoba. Moji rówieśnicy akceptują lub tolerują ludzi o innej orientacji, a nawet jeśli nie wszyscy, to pozostali mają ich zwyczajnie gdzieś. Nigdy nie spotkałam się z jakimkolwiek słowem obelgi skierowanym do gejów czy lezbijek w mojej szkole. To na prawdę bardzo mnie cieszy, a także i dziwi, bo w takich wiochach jak moja, ludzie zwykle nie są tolerancyjni. Czymś co mnie absolutnie zszokowało, było to, kiedy dwóch chłopaków z trzeciej klasy (jestem w gimnazjum) szło za ręke przez korytarz, a dla nikogo nie było to zaskoczeniem.
    Z moich obserwacji wynika, że tolerancja w polsce bardzo się w ostatnich latach poprawiła i bardzo się z tego cieszę.
    Pozdrawiam i przepraszam za błędy, na usprawiedliwienie dodam, że piszę to na telefonie o 2:30 w nocy.

    OdpowiedzUsuń
  4. No to mnie pozytywnie zaskoczyłaś. Piękny rozdział. Ale to takie pełne patosu - rzucać się na ziemię, nie?

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobra Artur to naprawdę idiota bez mózgu!
    Teraz mam w końcu 100% pewność :3
    Tak nie lubię go jak cholera. Głupi tchórz, tylko tym krzywdzi Piotra. Jak można być takim idiotą ;-;

    OdpowiedzUsuń
  6. Oni mają jakiś męski okres? ;-;

    OdpowiedzUsuń