sobota, 13 sierpnia 2011

Tylko Ty - rozdział 13

-Shin już pojechał do domu? - zapytał Kei.
-Tak, wcześnie rano – Eiji posmarował tosta dżemem.
Bracia siedzieli sami w kuchni i jedli śniadanie przygotowane przez starszego Tanakę. Kiedy w domu zostawali sami, kucharka przychodziła tylko ugotować obiad, a ze śniadaniem i kolacją chłopcy radzili sobie sami. Miyo tym razem z nimi nie było, bo pojechała na weekend do koleżanki.
-Kei chciałbym zapytać się o twoje relacje z Ryu.
-Dokładnie o czym chcesz wiedzieć?
-Shin martwi się, że będziesz naciskał jego brata na współżycie.
-Ja wiem jaką mam opinię i tak uwielbiam seks, ale nigdy nie brałem tego siłą. Nie zamierzam tak robić również z Ryu. Niech się nie martwi.
-Mówiłem mu to. Powiedz mi jeszcze, co czujesz do Ryu?
-Lubie go i ciągnie mnie do niego. Mam wrażenie, że znalazłem to czego szukałem w innych facetach. Przyznaję, że najpierw chciałem go zaliczyć, ale z czasem zacząłem go poznawać bliżej i stał się dla mnie ważny.
-Tylko go lubisz czy to coś więcej? - upił łyk kawy.
-Lubię, nawet bardzo, ale go nie kocham. Dobrze mi z nim. A ty co czujesz do blondynka? Kochasz go?
-Tak.
-Co?! Myślałem, że on ci się tylko podoba.
-Owszem podoba mi się i to bardzo, zakochałem się w nim. Nie traktuję go jak zabawki.
-Dlaczego mu o tym nie powiesz?
-Nie wiem co on do mnie czuje. Boję się, że dla niego to tylko seks. Wolę na razie milczeć. Nie chcę powtórki z przeszłości – wstał, posprzątał po sobie i bez słowa wyszedł z kuchni.
Kei wzruszył ramionami, również posprzątał i zadzwonił do Ryu z zaproszeniem na obiad.

**********

Katsumi siedział na kozetce w gabinecie zabiegowym. Był zdenerwowany. Miał na sobie czarne rurki i białą koszulkę z rękawami ¾. Włosy związał w koński ogon, a grzywkę upiął wsuwkami. Wyglądał słodko, jak piękna, nieśmiała dziewczyna. Haru uśmiechnął się do niego ciepło. Położył mu dłoń na ramieniu.
-Nie denerwuj się tak.
Do pokoju wszedł Eiji.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry – odpowiedzieli lekarzowi.
-Katsumi połóż się i opuść trochę spodnie. Zaraz zdezynfekuję ci skórę i znieczulę.
-Czy Haru może zostać ze mną? – nieśmiało zapytał Katsumi, kładąc się na kozetce.
-Jeżeli nie ma nic przeciw – Eiji kątem oka obserwował byłego przyjaciela.
-Nie mam.
Do pokoju weszła pielęgniarka i przygotowała narzędzia do zdjęcia szwów.
Długowłosy wyciągnął rękę, a Haru pochwycił ją przysuwając sobie taboret.
Eiji z wprawą znieczulił miejscowo chłopaka i zabrał się za precyzyjne wyjmowanie szwów, było ich osiem, skora była ładnie zagojona.
-Jakby coś zabolało to powiedz.
-Dobrze.
Eiji widział jak Haru głaszcze kciukiem wierzch dłoni Yamady. Widział ile czułości okazuje temu chłopakowi i mimowolnie uśmiechnął się.
Dwadzieścia minut później, odkaził drobne ranki powstałe w miejscach gdzie szew wchodził lub wychodził ze skóry. Zabezpieczył to cienkim opatrunkiem i kazał chłopakowi się ubrać. Pielęgniarka wyszła z pokoju.
-Za dwa dni – mówił Eiji – wszystko się zagoi. Dam ci maść, która w tym pomoże. Możesz już powrócić do zwykłego trybu życia, ale staraj się nie dźwigać nic ciężkiego przez jakiś tydzień.
-Postaram się i dziękuję.
-Katsumi proszę zostaw nas samych na chwilę – poprosił Haru.
-Zaczekam na korytarzu.
Gdy drzwi się zamknęły Haru wziął głęboki oddech i zaczął.
-Eiji wiem co o mnie sądzisz...
-Przepraszam.
-Co?
-Przepraszam Haru, źle cię osądziłem. Myślałem, że jesteś zimnym draniem, który uwiódł mojego brata, ale myliłem się. Nie chciałem dopuścić do siebie myśli, że mój szesnastoletni brat zaciągnął do łóżka mojego byłego faceta i że mogłeś go skrzywdzić. Zapomniałem, że potrafisz być taki czuły. Pokazałeś to przed chwilą z Katsu.
-Dla ciebie też taki byłem.
-Ale między nami był tylko seks. Żałowałem, że nie zrodziło się z tego coś więcej.
-Teraz nie żałujesz?
-Teraz się zakochałem.
-W tym blondynie?
-Tak chciałbym, aby to odwzajemniał.
-Jak mu tego nie powiesz to nie dowiesz się o jego uczuciach. Zaproś go kiedyś do klubu. A tak z innej beczki, wczoraj poznałem chłopaka twojego brata.
-To dobrze, bo Ryu jest bratem mojego chłopaka.
-Nie wierzę. Musimy się kiedyś wszyscy spotkać. A teraz idę, bo Katsu pewnie się niecierpliwi.
-Fajny jest.
-Wiem – Haru uśmiechnął się.

**********
Isamu siedział na łóżku w swoim pokoju. Trzymał w ręce fotografię zrobioną tuz przed wakacjami. Na zdjęciu był on wraz z Kei'em. Byli wtedy w wesołym miasteczku. Co prawda Kei co noc miał innego faceta, ale nie przeszkadzało mu to dopóki nie wiązał się z nikim. Teraz pojawił się Kazama na punkcie którego brunetowi odbiło. Isu tracił szanse na zdobycie Kei'a, kiedyś na pewno by mu uległ.
-Zrobię wszystko, aby was rozdzielić. Ten idiota musiał wyjechać, ale ja zostałem – przejechał palcem po fotce – Kei, kocham cię. Ze mną będziesz szczęśliwy, nie z nim. Jestem ci przeznaczony, czuję to.
Odłożył zdjęcie pod poduszkę i położył się wyobrażając sobie, że Kei jest obok, a Ryu nie istnieje.

**********

Ciemne chmury powoli spiętrzały się nad miastem. Powietrze nieznacznie się ochłodziło i wiał lekki wiatr. Zanosiło się na długie deszczowe popołudnie. Pierwsze krople rozbiły się o szybę w mieszkaniu Nakamury i powoli spływały w dół.
Katsumi nakrył do stołu na dwie osoby. Przez chwilę zastanowił się czy nie postawić świec, ale szybko z tego zrezygnował. Nie chciał, żeby Haru czuł się niezręcznie w tak romantycznej atmosferze.
Zajrzał do kuchni, gdzie wcześniej przygotował obiad. Miał nadzieję, że gospodarzowi będzie smakowało i że nie będzie zły na te kilka brudnych naczyń w zlewie, nie zdąży ich już umyć przed przyjściem Nakamury. Chciał jeszcze wziąć prysznic. Obiad był podziękowaniem za okazaną pomoc. Wyjął z szafki dwa kieliszki do czerwonego wina i postawił je obok talerzy. Sprawdził jeszcze czy wszystko przygotował i poszedł do łazienki się umyć. Wrzucił brudne rzeczy do kosza i wszedł do kabiny. Szybko umył ciało i głowę, wyszedł spod prysznica. Wytarł się, rozczesał i wysuszył włosy.  Zajęło mu to 15 minut.
Poszedł do sypialni i otwarł szafę i wtedy zobaczył, że miał kłopot. Miał tak mało ubrań, że wielkiego wyboru nie miał. Rzadko mógł coś sobie kupić, bo siostra zabierała mu wszystkie pieniądze. Owszem pracował, leniem nie był. Podejmował się wielu prac, ale z każdej był zwalniany przez to, że się spóźniał lub nie przychodził wtedy, kiedy konkubent jego siostry dotkliwie go pobił. Dlatego teraz miał tylko 3 pary spodni, 4 koszulki z długimi rękawami, dwie z krótkimi, tą w której był u lekarza i jedną tunikę z długimi rękawami. Posmutniał.
-> W tym nigdy mu się nie spodobam<.
Od chwili jak zobaczył Haru w czasie starania o pracę w klubie, poczuł coś do niego, ale wtedy nawet nie myślał zbliżyć się do takiego faceta. Tęsknym wzrokiem mógł tylko na niego patrzeć.  Później nie mógł uwierzyć, że ten przystojny mężczyzna mu pomaga i wziął go do swego mieszkania. Uśmiechnął się na wspomnienie słów Haru o małym mieszkaniu. Co w nim małego, może poza tym, że ma jedną sypialnię to jest bardzo duże.
Zaczął się przywiązywać do Haru, ale obawy , że zostanie odepchnięty, sprawiały, że milczał i nie pokazywał swoich uczuć względem niego. Cieszył się z tego co miał. Haru budził go z nocnych koszmarów w których był szykanowany za to kim jest, bity, samotny. Przytulał go, kiedy było mu źle, pocieszał z dobrym skutkiem.
Wiedział, że to co czuje to nie wdzięczność, tylko miłość od pierwszego wejrzenia. Czuł się bezpiecznie przy nim i po raz pierwszy ktoś był dla niego dobry. Chciał, aby ktoś go kochał.
Założył czarne jeansy i granatowo białą koszulkę. Postanowił, że jak tylko wróci do pracy i dostanie wypłatę musi sobie kupić jakieś ubrania.
Wyszedł do salonu. Wyjrzał przez okno. Na dworze na dobre się rozpadało. Przypomniał sobie dzień dwa lata temu, kiedy też tak padało, było zimno, a on musiał uciekać z mieszkania, nawet z bloku, bo kochanek jego siostry był tak pijany, że chciał go zabić za to, że nie kupił mu alkoholu. Katsumi noc spędził na klatce schodowej sąsiedniego bloku. Rano wrócił do domu z duszą na ramieniu, nic się nie stało ale od tamtej pory zawsze było źle. Z rozmyślań wyrwał go dźwięk otwieranych drzwi.
-Już jestem – zawołał Haru – długo to trwało, bo na mieście są duże korki. Zapłaciłem wszystkie rachunki, byłem w banku i pozałatwiałem resztę spraw.
-Nie zmokłeś? – Katsu podszedł do mężczyzny.
-Nie – Haru dopiero popatrzył na chłopaka – Coś ty się tak wystroił?
-Bo ja... ja... - jąkał się – zrobiłem obiad no i...
-Zapraszasz mnie?
-Tak.
-Umyję tylko ręce i zaraz przyjdę.
-To ja podam jedzenie – Katsumi uśmiechnął się.
Haru zapatrzył się przez moment na niego. Miło mu było, że ktoś dla niego przygotował obiad.

Katsumi podał do stołu smażoną  wieprzowinę ze szparagami i tofu. Haru już siedział na swoim miejscu. W czarnej koszuli z rozpiętymi górnymi trzema guzikami i czarnych skórzanych spodniach wyglądał zniewalająco.
-Mam nadzieje, że będzie ci smakować – Yamada nałożył mu jego porcję i zasiadł do stołu.
-Nie wiedziałem, że umiesz gotować.
-Lubię to robić. Smacznego.
Haru wziął kawałek mięsa do ust. Katsumi przełknął ślinę i wpatrywał się w niego wyczekująco.
-Mmm. Niebo w gębie. Gdzieś ty się tego nauczył?
-Z książek, telewizji i trochę na zajęciach z gotowania w liceum. Naprawdę ci smakuje? - uśmiechnął się szczęśliwy, że to co ugotował smakuje brunetowi.
-Tak. Jest pyszne. Dawno czegoś tak dobrego nie jadłem. I nie myśl, że mówię tak, żeby nie sprawić ci przykrości.
-Nie myślę tak. Widzę, że ci smakuje. Nikomu innemu moje jedzenie nie smakowało.
-Mówiąc nikomu innemu, masz na myśli swoją siostrę i jej fagasa?
Chłopak kiwnął głową.
-Mówili tak, żebyś czuł się źle. Nie wierzę, żeby im nie smakowało.
-Jejku zapomniałem o winie. Przyniosę je.
-Siedź ja przyniosę – powiedział Haru i udał się do kuchni.
Katsumi czuł się wspaniale. Gdyby tylko Haru wiedział o jego uczuciach.
-No i mamy winko. Widzę, że robiłeś wszystko na szybko, aby sprawić mi niespodziankę – otworzył wino i nalał do kieliszków – Pięknie wysprzątałeś kuchnię, ale nie zdążyłeś umyć wszystkich naczyń.
-Przepraszam – Katsu opuścił głowę, bał się, że Haru będzie zły na niego – umyje je po obiedzie, jeżeli ci to nie przeszkadza. Nie zdążyłem wcześniej – mówił drżącym głosem.
-Kastu co jest? – postawił butelkę na stole i ukląkł przed długowłosym – Popatrz na mnie.
Chłopak niepewnie spojrzał mu w oczy.
-Czy ty myślisz, że ja wypominam ci brudne naczynia  w zlewie i że będę o to zły?
-Tak.
-Tylko tak to powiedziałem, bardziej chodziło mi o to, że się śpieszyłeś. Nie jestem zły, dla mnie te naczynia mogą leżeć do jutra.
-Przepraszam. Zawsze za takie coś obrywałem i tak już mam – ponownie opuścił głowę.
-Katsu – Haru pogłaskał chłopaka po włosach.  Lubił je, były miękkie, długie, zawsze podobali mu się mężczyźni z długimi włosami i pachniały rumiankiem – Nie bój się mnie i nie przepraszaj za wszystko. Mam wrażenie, że ty przepraszasz za to, że żyjesz.
-Ja nie umiem inaczej – popatrzył na niego.
-Postaraj się. Jesteś wspaniały, słodki, mądry – ich twarze dzieliło kilka centymetrów – musisz mieć więcej odwagi i wiary w siebie.
-Haru ja... dobrze mi tu z tobą – serce biło mu bardzo szybko – ja... nie myśl sobie, że to dlatego, że mi pomogłeś, bo ja już dużo wcześniej... ja... kocham cię – położył swoją dłoń na jego karku i przyciągnął mężczyznę do pocałunku. Nieporadnie muskał wargami usta Nakamury. Haru otworzył szeroko oczy. Nie spodziewał się tego po nim. Był w takim szoku, że nie zdążył oddać pocałunku. Katsumi odsunął się od niego przerażony swoimi słowami i zachowaniem. Wygłupił się. Był pewny, że teraz mężczyzna wyrzuci go z mieszkania.
-Przepraszam – zerwał się z krzesła i uciekł do łazienki.
Haru przejechał ręką po swoich włosach. Nie wierzył, że Katsumi go kocha. Wstał i poszedł za nim. Kiedy wszedł do łazienki chłopak siedział skulony pod ścianą, obok wanny. Rękoma objął kolana i wtulił w nie głowę. Płakał, wyglądał jak mały zbity szczeniak. Haru poczuł się źle, że nie zareagował od razu na jego wyznanie.
-Katsu – Yamada nie zareagował - Katsumi – powiedział ciepło i usiadł przy nim na kafelkach.
-Przepraszam nie powinienem był tego robić i mówić. Taki ktoś jak ty, wspaniały, przystojny nie może być z kimś takim jak ja – mówił płaczliwym głosem – ja zaraz się wyprowadzę.
Haru poczuł ukłucie w sercu, nie mógł mu na to pozwolić, nie teraz.
-O czym ty mówisz? Nie ma mowy o wyprowadzce. Chcę byś wiedział, że to co zrobiłeś wiele dla mnie znaczy. Nie chciałem ci nic mówić, żebyś nie pomyślał, że cię do czegoś zmuszam, ale ty to zrobiłeś pierwszy – Katsumi popatrzył na niego – Aniele taki facet jak ja nie zasługuje na ciebie. Jesteś ciepłym, wrażliwym chłopakiem, a ja gburowatym samotnikiem. Kurcze odwróciłeś moje życie o 180 stopni i wiem, że jestem gotów dać ci wszystko o czym tylko zamarzysz.
-Ale nie miłość. To chcesz powiedzieć?
-Wnosisz w moje serce tyle ciepła i nie wiem czy jestem wart twojej miłości – wziął jego zapłakaną twarz w swoje dłonie – I nie wiem, czy jestem gotów dać ci to na co zasługujesz, ale nie jesteś mi obojętny. Dużo dla mnie znaczysz, właściwie to... kocham cię. Zrozumiałem to dziś w szpitalu.
Katsumi nie mógł uwierzyć w to co usłyszał, po chwili poczuł jak Haru sam go całuje, powoli, leniwie. Oddał pocałunek przepełniony radością. Haru objął chłopaka mocno i wpił się w jego usta łapczywie. Bardzo chciał go wziąć tutaj, teraz na podłodze, ale nie wiedział nawet czy chłopak jest prawiczkiem czy nie, nie chciał go wystraszyć i szybko opamiętał się przerywając pocałunek, nadal go jednak obejmował. Katsu wtulił twarz w jego ramię. Tego potrzebował, zapewnienia, że nie jest sam i jego ramion, nic więcej do szczęścia nie było mu potrzebne. Nie spodziewał się, że ten wymarzony mężczyzna coś do niego czuje.
Nakamura odsunął chłopaka od siebie.
-Chodź, bo wino na nas czeka, a potem posprzątamy i obejrzymy film. Wypożyczyłem kilka komedii. Co ty na to?
Chłopak uśmiechnął się szeroko, pocałował go w policzek.
-Nie jesteś gburem. Jesteś wspaniały – powiedział nieśmiało Katsumi.

**********

-Kotku zaraz poszukam ci tę książkę – Ryu i Kei zdjęli buty w domu bruneta i poszli do biblioteki. Dzisiejszy dzień spędzili  w mieście na spacerze i lodach. Kei wcześniej nawet sobie nie wyobrażał, że coś takiego może mu się podobać. Zgadali się o książkach  Ryu opowiedział mu o swoim ukochanym autorze i że chciałby przeczytać jego pierwszą powieść „Zaklęta miłość” i nawet w internecie nie może znaleźć już tej książki. Na szczęście okazało się, że w domu u Tanaki są wszystkie powieści tego autora i ta pierwsza również jest.
-Jesteś pewien, że pośród setek innych znajdziesz tą bez problemu?
-Ojciec jest bardzo skrupulatny w układaniu książek i regały podzielił na odpowiednie działy. Bez problemu odnajdziemy romanse przygodowe.
Złapał go za rękę i otworzył drzwi biblioteki. Szybko jednak zatrzymali się w drzwiach.
-Oł – wyszło z gardła Ryu.
Ich oczom ukazał się niecodzienny widok i obaj nie mieli nic przeciw niemu. Widok dwóch kochających się facetów nie speszył ani Ryu, ani Kei'a.
Na kanapie siedział Eiji w rozchełstanej koszuli i spodniami przy kostkach. Jego dłonie trzymały pośladki Shina i pomagały mu się unosić w szybkim rytmie. Chłopak drżał bliski spełnienia. Biała koszula zwisała mu w łokciach odsłaniając górną część ciała, a dyskretnie zasłaniając resztę jego nagości, poza szczupłymi nogami, które oplatały Eijiego. Ręce trzymał na ramionach czarnookiego, a głowę odchylił do tyłu. Twarz wyrażała czystą rozkosz.
Eiji skierował wzrok z kochanka na nieproszonych gości.
-Zamknijcie drzwi z drugiej strony – warknął.
Dopiero wtedy Shin zauważył widzów. Jego policzki pokryły się rumieńcem, schował twarz w szyi Eijiego, ale nie przestał się poruszać, ponieważ prawie dochodził.
-Radze wam wyjść. Nie zaspokojony Shin jest zły.
Ryu w końcu się zreflektował, jeszcze raz rzucił okiem na brata i wyciągnął Kei'a z pomieszczenia w chwili, kiedy ciałem Shina wstrząsnął silny orgazm.
-Twój brat nas zabije – powiedział Kei.
-Raczej spali się ze wstydu. Bardziej boje się Eijiego.
-Niech zamyka drzwi. Chodź do salonu, poczekamy na nich.

Eiji zdjął z siebie prezerwatywę, której zawsze używali jak nie kochali się w sypialni. Shin nie chciał mieć później plamy na spodniach. Otarł brzuch chusteczką i wszystko wyrzucił do kosza na papiery. Shin również się powycierał i ubrał.
-Jak mogłeś nie zamknąć drzwi i po coś powiedział, że jak jestem nie zaspokojony to jestem zły?
-Kochanie nie wstydź się to nasi bracia i też geje. Poza tym miało nikogo nie być.
-Nie chciałem, żeby ktoś mnie tak widział.
-Chodź umyjemy ręce i pójdziemy do nich.
-Nie ma mowy.
-No chodź skarbie.

Dwie minuty później weszli do salonu, gdzie Ryu siedział na kolanach Kei'a i go całował.
-Chcecie nam się odwdzięczyć słodkim przedstawieniem? Chętnie popatrzymy – zażartował Eiji.
-Mogliście zamknąć drzwi – rzekł Kei.
Ryu pomiział bruneta nosem po policzku i spojrzał na zawstydzonego brata. Uśmiechnął się łobuzersko.
-Shin wyrabiasz się. Nie myślałem, że będzie mi dane cię zobaczyć jak uprawiasz seks. Piękniejszego cię nie widziałem. Twoja rozanielona twarz, chyba na zawsze pozostanie mi w pamięci.
-Przymknij się Ryu. - powiedział cicho Shin, był cały czerwony na twarzy.
-Braciszku nie wstydź się. Przecież już rozmawialiśmy o seksie.
-Ale mnie nie widziałeś w takiej sytuacji. Ja nie jestem taki jak ty.
-Jaki?
-Taki śmiały w tych sprawach. Więc nie nabijaj się.
Jasnowłosy zszedł z kolan swego chłopaka.
-Nie nabijam się. Chodź na taras, porozmawiamy – powiedział i wyszedł przez oszklone drzwi na duży taras skąpany w świetle księżyca i latarni. Powietrze po deszczu było rześkie. Wciągnął je głęboko w płuca. Podszedł do barierki oddzielającej część tarasu od ogrodu i oparł się o nią tyłem.
-Shin – zaczął – ja nie chciałem, abyś poczuł się źle.
-To co to było „ piękniejszego cię nie widziałem”?
-Bo to prawda, byłeś przepiękny. Nawet nie wiesz ile bym dał, żeby móc robić to samo co ty przed chwilą.
Shin popatrzył na niego.
-Domyślam się, że wy jeszcze nie...
-Nie kochaliśmy się. Wszystko przez mnie. Jak Kei zaczyna coś więcej niż całowanie ja zaczynam panikować i się wycofuję. Bardzo tego nie chcę, ale przed oczami staje mi scena z Kaoru i wydaje mi się, że jak zaraz tego nie przerwę, to Kei będzie tak rozpalony, że nie będzie słuchał mojego nie i zrobi to samo co on.
-Nie ufasz brunetowi?
-Ufam, ale boję się.
-Zaufałeś mu na tyle, że pozwoliłeś mu się do siebie zbliżyć to pozwól mu na dalszy krok. Nie uciekaj. Staraj się w sobie przemóc strach. Pozwól sobie zajść daleko jeżeli tylko tego chcesz. Zawsze  w tych sprawach byłeś pewny siebie. Przypomnij sobie jak było cudownie zanim poznałeś tego sukinsyna. Przecież nie był twoim pierwszym.

Kei przysiadł się do brata na kanapie.
-Widzę, że z blondyna zrobiłeś wspaniałego kochanka. I fajnie się zabawiacie, kiedy nikogo nie ma. Zazdroszczę ci, ja zaczynam powoli wariować bez seksu. Ryu jest tak cholernie pociągający i kusiciel niego. Ale obiecałem mu, że poczekam, aż będzie gotów.
-Rozpal go.
-Co?
-Rozpal go tak, żeby myślał tylko o tobie, a to co mu się stało odpłynęło hen daleko. Pomóż mu pokonać strach. Ale postępuj powoli i rozważnie, jeden nie uważny krok może zniszczyć to co osiągnęliście. Pokaż mu, że może ci zaufać i zawsze jesteś w stanie się wycofać jak on się sprzeciwi, a jednocześnie okaż, że jesteś pewny tego co robisz, czego pragniesz i ufasz jemu, że on nie powie nie.
-Psycholog z ciebie - Kei popatrzył w stronę tarasu, przez szyby Ryu był doskonale widoczny -Co w nim takiego jest, że jestem gotów zrobić dla niego wszystko?
-Na to pytanie ja ci nie odpowiem.
Gdy Shin i Ryu weszli do salonu, jasnowłosy skrzyżował spojrzenie z Kei'em i uśmiechnął się. Wiedział czego chce, a raczej kogo. Podszedł do bruneta i wpił mu się namiętnie w wargi. Po dobrej minucie rozłączył ich usta.
-To co znajdziesz mi tą książkę? Jutro szkoła, muszę wracać do domu.
-Odwieźć cię?
-Shin mnie weźmie, a my spotkamy się jutro. Wstawaj – złapał go za rękę i pociągnął z kanapy – poszukaj tej książki.
-Teraz?
-Tak teraz w nagrodę dostaniesz całusa – powiedział mu do ucha i polizał jego płatek.
-Dla ciebie wszystko.
-No bracie widzę, że ktoś tu owinął sobie ciebie wokół palca – zaśmiał się Eiji.
Kei puścił Ryu oczko i poszedł do biblioteki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz