sobota, 13 sierpnia 2011

Tylko Ty - rozdział 16

 Ryu zapukał do pokoju brata.
-Chcę być sam! - krzyknął Shin.
-To ja. Mogę wejść?
Odpowiedziała mu cisza, więc uznał to za zaproszenie i uchylił drzwi, które zaskrzypiały.
-Nie powiedziałem, że możesz wejść – Shin leżał na łóżku plecami do drzwi. Ryu przypomniał sobie podobną scenę, tylko, że to on tu leżał.. Usiadł u wezgłowia łóżka.
-Kei mi powiedział, że płakałeś przez Eijiego.
-To moja sprawa, moje życie. Ty żyj swoim, ja nie jeden raz zostanę zraniony – podniósł się i usiadł obok brata.
-Co on ci zrobił?
-Myśli, że jestem z nim tylko dla jego... no wiesz.
-Penisa? - zapytał wprost.
-Powiedział, że bez przerwy zaciągam go do łóżka, bo jestem napalony. Jak bys się czuł, jakby ktoś ci coś takiego wypomniał. Owszem parę razy wylądowaliśmy w łóżku z mojej inicjatywy, ale to on przeważnie wszystko zaczynał. Ja czasem wolałbym gdzieś wyjść. Wczoraj na przykład, nie miałem ochoty się kochać, a on był taki ostry. Miałem wrażenie, że potraktował mnie jako wyładowanie własnych nerwów, ale nie narzekałem. To ja powinienem mieć o to pretensje, a tymczasem to on...  Zabolało, tak cholernie zabolało, a wiesz co najbardziej? Powiedział, że mnie kocha, a potem... i pozwolił mi wyjść. Nie rozumiem dlaczego tak mnie potraktował. Ja wiem, że niektóre rzeczy przeżywam na wyrost, ale on nie miał prawa oskarżać mnie o coś takiego. To nie jest tak, że nic dla mnie nie znaczy. Uwielbiam z nim być, poprawka uwielbiałem.
Ryu pozwolił bratu się wygadać, na końcu jego monologu przytulił go.
-Pogadam sobie z nim – powiedział jasnowłosy.
-Nie wtrącaj się – odsunął się od niego i wstał. Podszedł do okna i wyjrzał na ogród.
-Shin ja się nie wtrącam, ja chcę ci pomóc. Jesteś moim bratem i nie chcę, żebyś cierpiał – staną za nim.
-Nie uchronisz mnie przed życiem – odwrócił się i położył mu ręce na ramionach – Jesteś z Kei'm i ciesz się tym, że jesteś szczęśliwy. Ze mną będzie wszystko dobrze. Teraz zostaw mnie samego.
-Pewnie masz rację. Jakbyś chciał pogadać to jestem u siebie.
-Podobno miałeś wyjść wieczorem.
-Tak, nie muszę tego robić.
-Idź i zajmij się sobą, zasługujesz na to. I jeszcze jedno jakby Eiji chciał się ze mną skontaktować to powiedz, że nie chcę go widzieć.
Ryu nie chciał wychodzić, zwłaszcza gdy patrzył w jego zaczerwienione oczy. Zrobił to z ociąganiem. Zamknął za sobą drzwi i nawet nie odszedł, a usłyszał jak chłopak płacze.
-Ty go kochasz, dlatego tak cię to boli. Sam musisz dojrzeć do tego, aby to sobie uświadomić – westchnął i poszedł do swojego pokoju. Zajął się tym co kochał, rysowaniem. Mimowolnie popatrzył na łóżko i kąciki ust uniosły się do góry – Kei, mój Kei.

**********
Haru wprowadził długowłosego do eleganckiej restauracji. Kelner posadził ich przy stoliku, który zawsze zajmował Nakamura, i podał im karty z winami i daniami. Katsumi decyzję wyboru trunku zostawił mężczyźnie, a sam rozejrzał się po kameralnym wnętrzu. Utrzymane było w kolorach jesiennych liści, kwadratowe stoliki pokrywały białe obrusy, a na nich stały bukiety czerwonych kwiatów Nomocharis. Duże obrazy na ścianach przedstawiały sceny z wiejskiego życia, a z sufitu zwisały długie żyrandole z siedmioma ramionami skierowanymi w górę.
-Podoba mi się tutaj.
-Jedno z moich ulubionych miejsc – powiedział Haru i złożył zamówienie na wino.
-Nigdy nie byłem w takim miejscu. Nie do końca wiem jak się zachować.
-Jak źle się tu czujesz pójdziemy gdzie indziej.
-Nie, chcę zostać.
Haru przez chwilę zapatrzył się na niego. Naprawdę się w nim zakochał. Chłopak pasował mu pod każdym względem. W czarnych biodrówkach i czerwonej koszuli wypuszczonej swobodnie na spodnie, wyglądał seksownie.
-Dlaczego tak na mnie patrzysz?
-Jesteś piękny.
-Nie zawstydzaj mnie.
-Mówię tylko prawdę – kelner przyniósł wino i nalał do kieliszków – Co masz ochotę zjeść?
Katsumi wziął kartę i zakręciło mu się w głowie od różnorodności menu i cen.
-Haru, ale tu przystawka kosztuje majątek.
-Nie patrz na ceny. Wybierz to na co masz ochotę.
Po chwili wybrał jedno z wykwintnych dań. Nakamura złożył zamówienie. Jedzenie pojawiło się w kilka minut później i szybko znikało z talerzy.
-Domyślam się, że chcesz wrócić do pracy i mam dla ciebie zajęcie.
-Ja już mam zajęcie i nie chcę być na twoim utrzymaniu, czuję się jak pasożyt.
-Do sprzątania przyjąłem kogoś innego. Lubię dla ciebie kupować różne rzeczy i nie traktuję cię jak kogoś żerującego na mnie, zapamiętaj to raz na zawsze. Ale rozumiem twoją chęć pracy i mam coś dla ciebie.
Katsu zaciekawiony wpatrzył się w swego rozmówcę.
-Wiem jak bardzo lubisz przygotowywać drinki, umiesz to robić i od jutra jesteś pomocnikiem barmana. Będziesz pracował z  Yabukim.
-Naprawdę? - Haru zobaczył jak iskry radości wstąpiły do oczu długowłosego – Mogę zacząć od dzisiaj?
-Na oba pytania odpowiedź brzmi tak, jeżeli tego chcesz. Nauczysz się przy nim wszystkiego co powinieneś umieć. Chciałbym, żebyś też poznał moich przyjaciół i wyszedł do ludzi. Do tej pory ukrywałem cię, żebyś wyzdrowiał, ale teraz nie pozwolę byś siedział sam w mieszkaniu.
-Przyjaciół?
-Kei'a i jego chłopaka Ryu. Eijiego już znasz, a warto poznać również jego chłopaka Shina. Jest ich mało, ale mimo często różnic w poglądach mogę na nich liczyć. Chcę ich zaprosić, kiedyś na kolację. Może w sobotę? Chciałbyś ich poznać?
-Jak pozostali są tacy mili jak ty i doktor Tanaka to owszem.
-Są, a Ryu szczególnie. Polubisz go.
Haru wziął go za rękę. Katsu obejrzał się na ludzi z obawą.
-Nie bój się, ta restauracja jest otwarta na ludzi homoseksualnych. Tu nikt nie powie na nas złego słowa.
Yamada rozluźnił się. Reszta popołudnia minęła w przyjemnej atmosferze.

**********

W jednym z pokojów lekarskich Eiji nalał sobie kawy i upił łyk. Napój przyjemnie rozgrzał jego gardło. Był zmęczony, razem ze swoim mentorem miał trudny zabieg, ale wszystko poszło po ich myśli. Teraz miał opiekować się pacjentką. Musiał się też uczyć, więc przysiadł nad książką. W głowie miał Shina i to jak go potraktował. Tęsknił za nim, a tym bardziej, kiedy wiedział, że Shin nie będzie czekał na niego przed szpitalem, jak to czasem robił lub w domu. Wzrokiem powędrował w stronę swojej komórki leżącej na stole obok kubka z kawą. Chciał zadzwonić, napisać do niego, ale nie wiedział co miał by mu powiedzieć. Jego rozmyślania przerwało wejście pielęgniarki.
-Dyrektor ciebie wzywa.
-Dlaczego?
-Nie wiem, ale nie był zadowolony. Jest w gabinecie ordynatora, naszego oddziału.
-Już idę.
Nie śpieszył się. Miał złe przeczucia. Szedł długim korytarzem co jakiś czas podając rękę znajomym pacjentom. I słuchając, że jest lekarzem z powołania, jak mało już takich osób jest i że go bardzo lubią. Takie gesty podnosiły go na duchu. Wiedział już jak ma postępować, bo dobro tych ludzi było dla niego najwyższym priorytetem.
Zapukał do gabinetu i wszedł. Zastał tam dyrektora szpitala, swego bezpośredniego przełożonego i Kimurę.
-Dobrze, że pan jest. Miałem o panu inne zdanie – powiedział dyrektor ostrym tonem.
-O co chodzi?
-Pan Kimura skarżył się na pana. Oskarża pana o molestowanie seksualne.
-Co?! Kimura co ty knujesz?! Chcesz się mnie pozbyć?
-Powiedziałem prawdę. Obmacywałeś mnie wczoraj - powiedział nad wyraz spokojnym głosem w którym słychać było jad.
-Nie dotknął bym cię palcem! - Eiji czuł, że wali mu się grunt pod nogami – Nic mu nie zrobiłem – zwrócił się do przełożonych.
-Musimy to ustalić. Za molestowanie może pan wylecieć ze szpitala w najlepszym razie – mówił dyrektor – Na razie jest pan zawieszony na tydzień, a pan ordynator przeprowadzi śledztwo w tej sprawie. Proszę usiąść i porozmawiamy, a panu Kimurze dziękujemy.
Eiji usiadł, a gdy stażysta wyszedł odezwał się zmartwiony ordynator.
-Eiji znam cię i lubię. Dlatego trudno mi uwierzyć, w rewelacje Kimury. Opowiedz proszę o waszych relacjach i wczorajszym dniu.
Czarnooki czuł gniew, ale wziął głęboki oddech i zaczął mówić.

**********

Wieczór był chłodny, ale w Shidare-zakura panował gorący klimat. Jeden z nowych striptizerów furorą zdobył widzów. Jego piękne, wysportowane ciało, błyszczące od wtartych olejków wyginało się na scenie i pełzło po niej niczym wąż. Owijało się wokół rury i drugiego tancerza zmysłowo. Cały występ był przesycony erotyzmem, a muzyka płynąca z głośników podkreślała to w każdym calu.
Kei Ryu nie zwracali uwagi na występ, byli zbyt zajęci sobą. Brunet po miział nosem szyję Kazamy na co ten słodko zamruczał. Dając ponowny dowód, że nazwa kociak pasuje do niego. Siedzieli w głębi sali, przy jednym ze stolików ukrytych za parawanem i umilali sobie czas czekając na Isamu. Chłopak się spóźniał. Ryu chwycił Tanakę za brodę i przyciągnął jego usta do swoich. Polizał jego wargę czubkiem języka i wpił się w nie. Kei poczuł przechodzący go prąd. Ryu wyraźnie dominował  w tym pocałunku. Po chwili jasnowłosy zaprosił jego język do zabawy oplatając go swoim. Kazama umiał całować, kiedy był pasywny pozwalał na wszystko ustom i językowi Kei'a ale jako aktyw to on stawiał karty. Brunet sam się dziwił sobie, że w takich chwilach mu ulegał i był jak szmaciana lalka z którą Ryu mógł zrobić wszystko. Zawsze to on dominował swoich kochanków, ale pamiętał jak chłopak powiedział mu, że Kei jeszcze nie raz będzie na dole. Kazama uśmiechnął się w pocałunku i powoli go zakończył, zlizując strużkę śliny, która łączyła ich usta.
-Coś taki zadowolony koteczku?
-Właśnie się dowiedziałem, że z tobą mogę sobie na wiele pozwolić – wyszeptał, patrząc brunetowi głęboko w oczy.
-Nie patrz tak, bo mi stanie.
-Myślałem, że już ci stoi – posłał mu zadziorny uśmiech.
-Prawie.
-Mrau. Gdybyśmy byli sami nie siedział byś tak spokojnie.
-Widzę, że zrobił się z ciebie drapieżny kocur.
-Kocurek w końcu uwolnił się od trzymających go kajdan i dokładnie wie co i z kim chciałby robić – szepnął mu na ucho, wywołując dreszcz przyjemności w brunecie.
-Ekhem. Przeszkadzam?
Ryu miał ochotę powiedzieć TAK, ale ugryzł się w język. Zwrócili głowy ku postaci, która stała przy stoliku.
-Spóźniłeś się – powiedział jakby z wyrzutem Kei.
-Nie nudziliście się – usiadł na kanapie, ale z dala od chłopaków. W jego oczach mignęło coś złego.
-Czego się napijesz? - spytał Ryu. Coś mu mówiło, żeby trzymać się z dala od tego chłopaka, ale to był przyjaciel Tanaki i siłą rzeczy nie mógł go unikać.
-Daiquiri – odpowiedział chłodno Isamu.
-A mnie drugi kieliszek wina – uśmiechnął się słodko Kei i posłał mu całusa.
-Ok. Zaraz wrócę.
Ryu poszedł w stronę baru przy którym młody chłopak podawał komuś piwo.
-Słucham co podać?
-Daiquiri, kieliszek czerwonego wina i sok pomarańczowy. Jesteś tu nowy?
-Za barem tak. To mój pierwszy wieczór.
-Widzę, że nieźle ci idzie? Jestem Ryu – podał mu rękę.
-Katsumi – odwzajemnił uścisk i wrócił do robienia drinka. Yabuki kątem oka obserwował chłopaka i cieszył się, że do nauki nie trafił mu się całkowity amator.
-Haru ma w klubie coraz większą ekipę.
-Tak, chce rozbudować klub. Znasz Haru?
-To przyjaciel mojego chłopaka.
-Kei'a?
-Tak, skąd wiesz?
-Haru mi mówił, że ma dobrych przyjaciół. Proszę – podał mu gotowego drinka.
-Dziękuję. Nie mówisz szefowi na pan, czy wy jesteście bliżej ze sobą? - czasem ciekawość Ryu nie miała granic, a intuicja ostatnio rzadko się myliła.
-Bardzo mi pomógł i mieszkam u niego – zaczerwienił się i Ryu już wiedział, że Katsu coś czuje do swojego szefa. Katsumi nie wiedział ile może powiedzieć i milczał.
-Mam nadzieje, że jeszcze się spotkamy – mrugnął do niego i wziął napoje.
Katsumi uśmiechnął się lekko i popatrzył za odchodzącym chłopakiem. Wydał mu się miły, tak mało znał takich osób.

Tanaka patrzył na przyjaciela. Przez dłuższy czas milczeli.
-Co ze szkołą? Mam nadzieje, że mimo zaniedbywania nie rzucisz jej. Teraz bez wykształcenia nie masz przyszłości – przerwał krępującą ciszę Kei.
-Będę chodził, nie martw się.
-Jesteś moim przyjacielem i...
-Przestań chrzanić o przyjaźni. Znasz moje uczucia w stosunku do ciebie.
-A ty moje.
-Dlatego odsuwam się od ciebie. Daję ci wolną rękę, więc nie troszcz się o mnie jak o szczeniaczka.
-Zawsze będziesz moim przyjacielem Isu.
Do stolika wrócił Ryu.
-Długo cię nie było.
-Uuu Keiuś prawi mi wyrzuty? - trzepnął go ręką w ramię.
-Nie, tylko stwierdzam fakt. Stęskniłem się – objął chłopaka i pocałował go w policzek – Nie martw się nie jestem zaborczy.
-Pamiętam tamtą rozmowę w Moon Light i nie martwię się. Poznałem fajnego barmana i powiedział mi, że mieszka u Haru.
-A to pewnie ten chłopak o którym mówił mi Eiji.
-Mnie się wydaje, że nie łączy ich tylko mieszkanie. Chłopakowi oczka się świeciły jak o nim mówił.
-Fajnie by było o ile chłopak da mu szczęście i nie ucieknie jak ten przez laty.
-Był ktos taki?
-Ups za dużo powiedziałem. Zapytaj Haru powie ci – wyszczerzył swoje białe zęby.
Isamu upił łyk Daiquiri i wwiercał wzrok w jasnowłosego.
-Ryu zanim znalazłeś się w naszym liceum, chodziłeś do innego. Dlaczego tam nie zostałeś? - miał ochotę trochę się zabawić jego kosztem.
Kei popatrzył morderczym wzrokiem na przyjaciela.
-W życiu zdarzają się rzeczy na które wpływu nie mamy. Ja nie mogłem tam chodzić i dlatego jestem teraz w Shitori – głos miał spokojny i opanowany – Jakie tajemnice chcesz o mnie znać Isamu? - pochylił się w stronę chłopaka, na ten gest Isu wbił się bardziej w oparcie kanapy.
-Byłem ciekaw.
-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła – nie lubił go i czuł, że nie polubi.
-No tylko pytam. Pytać wolno? Zdarzyło ci się coś złego, że musiałeś stamtąd zwiewać?
-Isamu przestań – skarcił go brunet.
-Zostaw – Ryu popatrzył na szarookiego wzrokiem, który przeszywał lodem – Wiedza bywa zgubna. Pytać możesz, ale odpowiedzi nie doczekasz.
Kei patrzył na swojego partnera w którym nie było teraz krztyny czułości. Był jak sopel lodu, jak sztylet, który dźgał każdy skrawek skóry Matsumoto. Nie miał co liczyć, że chłopcy poczują do siebie sympatię. Był zły na Isamu, po co zadawał takie pytania?
-Isu wystarczy tego. Mieliśmy się zabawić, a nie znienawidzić.
Do stolika podszedł młody mężczyzna i nachylił się, szepną coś do ucha Kei'owi. Ryu wbił wzrok w chłopaków.
-Sorry Jiro, ale - przyciągnął do siebie Ryu – mój chłopak nie był by z tego zadowolony.
-A to przepraszam. Życzę miłej zabawy - powiedział i odszedł.
Ryu cmoknął swojego chłopaka w szyję.

KAT-TUN - I'll be with you - http://kejli.wrzuta.pl/audio/2Mm5ym1uREW/kat-tun_-_i_ll_be_with_you

-Kotku, chodź zatańczymy – chwycił go za rękę.
Brunet poprowadził chłopaka na parkiet i objął go w pasie, tym samym przyciągając go do siebie bardzo blisko. Ryu objął go wokół szyi i położył mu głowę na ramieniu. Kei czuł gorący oddech na szyi i również przytulił się. Poruszali się wolno, a między ich ciałami nie było wolnej przestrzeni. Wokół nich wirowały uczucia, które powoli uświadamiały parę o swoim istnieniu. Nie musieli nic mówić, wystarczył tylko dotyk rąk, ciepło przytulonych ciał i dotknięcie warg. Radość przepełniała ich serca, oczy wyrażały bezgraniczne oddanie. Ręce Kei'a dostały się pod koszulkę jasnowłosego i głaskały jego plecy. Pożar budził się w ich sercach z każdym oddechem, którym dzielili siebie wzajemnie.
-I'll be with you – zaśpiewał Kei prosto do ucha Ryu w sercu którego zapanowała radość.


Kastu oparł się o bar, kładąc brodę na nadgarstku i westchnął patrząc na tańczącą parę.

Isamu siedział i z zazdrości ściskał pusty kieliszek. Brała go wściekła, silna zawiść. Przy uchu usłyszał szept.
-Nie wpieprzaj się między nich.
Obejrzał się i zobaczył odchodzącego Haru. Postawił z hukiem kieliszek na stoliku i wyszedł z zaciśniętymi zębami.

Haru odprowadził go wzrokiem, nie podobało mu się to co zobaczył. Isamu wyraźnie pokazał na zewnątrz co czuje.  Nie wiedział jeszcze o czym świadczyło to co widział, ale nie miał wątpliwości, że musiał porozmawiać z Kei'm jak najszybciej.

Kilka godzin później, gdy na zegarach wskazówki pokazały 22:15 dwóch młodych mężczyzn spacerowało po plaży. Palce swoich rąk spletli ze sobą. Światło księżyca w pełni rozświetlało piasek, wodę i ich rozmarzone twarze. Kei przystanął i podniósł rękę Ryu do swoich ust. Pocałował opuszek każdego palca.
-Jesteś dla mnie ważny Ryu.
-Ty dla mnie też.
-Chciałbym dać ci to – brunet zdjął z palca swój ukochany sygnet i założył na palec jasnowłosego – to nie oświadczyny, ale oznaka, że należę do ciebie, a ty do mnie. Jesteś mój Ryu?
Chłopak milczał, wzruszenie odebrało mu mowę. Oczy zrobiły się podejrzanie mokre.
-Kotku ty płaczesz?
-Dlatego, że jestem szczęśliwy. Jestem twój Kei, tylko twój – zdjął ze swojego palca swój srebrny pierścień i założył go partnerowi. Przypieczętował to gorącym pocałunkiem.
-Mój piękny kociak – Kei wyszeptał te słowa w jego usta.
-Kochaj się ze mną. Weź mnie Kei.
-Tutaj? Jest dość chłodno.
-Zapewniam cię, że nie zmarzniemy – Ryu zdjął kurtkę. Rozesłał ją na piasku i usiadł na niej. Pociągnął bruneta za sobą.
Kochali się długo, a przez ich złączone ciała przechodził elektryczny prąd. Ryu wił się i jęczał pod kochankiem. Mógł się z nim kochać bez końca i nadal czuł niedosyt. Piasek wsypywał mu się do włosów, a chłodna woda obmywała nogi doprowadzając parę do szaleństwa. Ręce błądziły po ciałach, języki smakowały słoną skórę drugiego kochanka w głowach wirowało, a ciche okrzyki spełnienia pochłonął ocean. Nie bali się, że ktoś ich zobaczy na prywatnej plaży, między skałami, ukochanym azylu jasnowłosego. Jedynym świadkiem ich miłosnej sceny był księżyc.

2 komentarze:

  1. To jest boskieeeeeee, no nie mogę jaram się tym :D to opowiadanie jest super <3 kocham jeeee

    OdpowiedzUsuń
  2. Podpisuje się pod komentarzem wyżej w 100%.

    OdpowiedzUsuń