sobota, 13 sierpnia 2011

Tylko Ty - rozdział 17

Przepłynął już pięć długości dwudziesto- metrowego basenu. Był już zmęczony, ale dzięki temu odpoczął jego umysł od intensywnego myślenia. Podpłynął do drabinki i wyszedł z basenu. Od trzech dni Eiji nie wychodził z domu, co domownikom dało powód do zadawania nieustających pytań. Nie odpowiadał na nie chcąc sobie sam poradzić z oskarżeniem o molestowanie. Nic nie zrobił, więc nie miał się czego bać. Nie powinien był wkurzać Kimury. Mógł się domyślić, że facet jest do tego zdolny, ponieważ od pierwszego roku na studiach lubił kopać dołki pod innymi i zawsze wychodził z tego cało.
-Wredny typek.
Podszedł do leżaka i wziął biały ręcznik kąpielowy, którym pobieżnie się wytarł po czym owinął go wokół bioder i ruszył w stronę domu. W rozsuwanych drzwiach ze złotymi zdobieniami oddzielających wnętrze domu od ogrodu, zderzył się z bratem i Ryu.
-A wy nie w szkole?
-Ty nie w pracy? - odpowiedział pytaniem na pytanie Kei.
-Dobre wychowanie wymaga, aby odpowiedzieć na pytanie.
-Dziś mamy wolne.
Ryu patrzył na mężczyznę wilkiem. Miał ochotę rzucić się do jego gardła,
Eiji przeczesał mokre włosy palcami.
-Jak się miewa Shin?
-Obchodzi cię to? – warknął Kazama.
-Tak.
-Rozpoczął studia. Ma dużo zajęć, lecz to nie poprawia mu samopoczucia. Myślałem, że mój brat jest w dobrych rękach w końcu nie jesteś dzieciakiem. Tymczasem okazało się, że mimo męskiego ciała masz umysł gówniarza. Próbowałeś się z nim skontaktować?
-Nie miałem odwagi.
-Do tego tchórz. Nie martw się, on i tak nie chce cię widzieć. Mój brat do dobry facet, bardzo delikatny. Bardziej od czynów bolą go okrutne słowa pochodzące od bliskich mu osób. I cokolwiek byś sobie nie myślał on nie był z tobą dla pieprzonego seksu – zakończył. Wyminął go i poszedł koło basenu do ogrodu gdzie Nanako i Miyo bawiły się piłką.
-Jest na mnie zły.
-Jest wściekły, ale na twoje szczęście nie okazał tego w pełni, bo już byś miał rozwalony nos. Będziemy z Ryu grać w kosza, przyłączysz się?
-Nie, mam coś ważnego do zrobienia.
-Mam nadzieję, że to o czym myślę. A zapomniał bym – podniósł palec wskazujący prawej ręki do góry – w przyszłym tygodniu przez trzy dni nie będzie mnie w domu. Moja klasa jedzie na wycieczkę do Tokio. Super nie?
-Taa super mimo tego, że jeździsz tam kilka razy w roku – zostawił brata i wskoczył na górę. Od razu dopadł komórki i wysłał smsa do Shina.
-Chcę się z tobą spotkać.
Długo czekał na odpowiedź i jej nie otrzymał. Ubrał się i wybiegł z domu.

**********
-Czy ten idiota w końcu odbierze ten telefon? -Haru chodził po gabinecie i co chwila wykręcał numer do młodszego Tanaki – No odbierz. Miałeś tu być dwie godziny temu – zrezygnowany rzucił komórkę na kanapę – Dzieciak.
**********
Ryu padł na trawę z przyśpieszonym oddechem.
-Wygrałem – wyszczerzył się Kei i usiadł tuż przy nim.
-Dwoma punktami, to tak jakby był remis – uderzył go lekko w ramię.
-Wygrana to wygrana.
Podbiegła do nich Miyo z szerokim uśmiechem.
-Fajnie graliście. Może zagracie teraz ze mną w nogę.
-Nie dzisiaj siostra.
-Zawsze tak mówisz – wzięła się pod boki.
-Jutro dobrze.
-Dobrze jak odpowiecie na jedno pytanie.
-Już się boję – Kei udał wystraszonego.
-Jesteście zaręczeni? Kochacie się?
-To dwa pytania. Nie ja i Ryu nie jesteśmy zaręczeni. Dlaczego pytasz?
-Zamieniliście się pierścionkami. U nas w klasie taka dziewczyna i chłopak tak zrobili i mówią, że są zaręczeni.
-Miyo – odezwał się jasnowłosy – u nas to oznacza, że jesteśmy parą. Każdy z nas ma cząstkę drugiego – popatrzył ciepło na bruneta.
-Aha, a na drugie pytanie też mi odpowiecie?
-O cholera! - nagle wykrzyknął Kei – Haru, zapomniałem, że umówiłem się z nim. Ryu idziemy – wstał i pociągnął chłopaka za sobą.
-Naprawdę się z nim umówiłeś czy nie chciałeś odpowiadać na kłopotliwe pytanie?
-Naprawdę. Miałem być u niego parę godzin temu. Jeszcze musimy wziąć prysznic.
Brunet cieszył się, że nie musi odpowiadać na pytanie. Dla niego wymówienie słowa kocham oznaczało pełne oddanie, a chyba jeszcze nie chciał komuś oddać w całości również swojej duszy. Próbował zepchnąć w głąb swego umysłu to uczucie. Nie mógł się jednak oprzeć chłopakowi, który teraz szedł koło niego i wtulił się w jego ramię.
-Ryu śmierdzę.
-To tylko pot, nie odstrasza mnie twój zapach.
-Coś taki przymilny?
-Mam na to ochotę – nie chciał mu mówić na co miał naprawdę ochotę i zamierzał z tego skorzystać, kiedy wrócą od Haru.

**********
Uczelnia Shina była kilku piętrowym budynkiem, postawionym w miejscu otoczonym bujną roślinnością i położonym na obrzeżach miasta. Korytarze były długie, szerokie i pomalowane na morelowo z wielkimi oknami.
Informatyka jedna z dziedzin, które studiował Shin mieściła się na drugim piętrze w lewym skrzydle budynku. Po wysłuchaniu wykładu blondyn wyszedł z sali chowając notatki do torby. Przy okazji wyjął z niej komórkę i ją włączył. Od razu przyszło na nią kilka sms'ów. Wstrzymał oddech, widząc, że jedynym nadawcą poza firmami oferującymi wielką wygraną, jest czarnooki.
Oparł się o ścianę i zamknął oczy okolone długimi rzęsami. Przez moment poczuł poruszenie, mimo tego żal do niego nie minął.
-Dobrze się czujesz? – zapytała go jakaś obca mu dziewczyna.
-Tak – odsunął się od ściany – Dostałem sms'y od kogoś i zastanawiam się czy je przeczytać.
-Może to coś ważnego. Powinieneś przeczytać. Później można żałować, że się tego nie zrobiło.
-Chyba masz rację. Dziękuję za radę.
-Nie ma za co. Ty jesteś na pierwszym roku?
-Tak – w jego głowie już tkwiła myśl o czym Eiji mu napisał – to ja już pójdę. Cześć.
-Cześć. Jakby co to jestem na drugim roku, mam na imię Hanae.
Kazama jej już nie słyszał zajęty odczytywaniem wiadomości.
-Chcę się z tobą spotkać.
-Naprawdę chcę z tobą porozmawiać, muszę.
-Przepraszam.
Usunął smsy i wrzucił telefon do kieszeni marynarki.
->Teraz to przeprasza. Jak chcesz porozmawiać to się o to postaraj.<
Wyszedł z budynku i od razu zmrużył oczy, kiedy słońce oświetliło jego twarz. Przeszedł kilka kroków i ktoś chwycił go za ramię.
-Byłem u ciebie w domu. Powiedzieli mi gdzie studiujesz. Dlaczego nie odpisujesz na moje wiadomości? Nie chciałem dzwonić, aby ci nie przeszkadzać.
Shin wyrwał się z uścisku.
-Może nie odpisuję, bo nie chce tego robić. Zastanowiłeś się nad tym? - popatrzył na niego.
-Pójdziemy gdzieś pogadać w spokoju?
-Po drugiej stronie ulicy jest park. Nie zabiorę cię do domu, bo jeszcze byś powiedział, że chce cię zaciągnąć do łóżka.
Eiji wiedział, że zasłużył sobie na te słowa. Szedł obok blondyna, miał ochotę go przytulić.
W parku usiedli na ławce otoczonej z trzech stron drzewami. Przed nimi płynął mały strumyk, który szumiał cichutko, a ptaki wesoło śpiewały nad ich głowami.
-Shin tęsknię za tobą. Przepraszam. Byłem zły i wyładowałem się na tobie.
-Jak mogłeś pomyśleć, że jestem z tobą dla seksu? - zacisnął palce na brzegu ławki. Nie patrzył na czarnookiego – Jak mogłeś?
-Mam złe doświadczenia z moim byłym. Miał na imię Mark, był Amerykaninem i studiował na mojej uczelni. Pokochałem go, a on był ze mną, bo byłem dobry w łóżku. Cały czas wykorzystywał mnie, moją naiwność i wiarę, w to, że mnie kocha, ale jest nieśmiały i mi tego nie mówi.
-Nie porównuj mnie do niego nie jestem taki! Wiesz jak ja się poczułem?
-Przepraszam.
-Jak pomyślę o tym co ja mówiłem w sypialni wtedy kiedy my... - przerwał.
-Nie wstydź się tego. Byłeś cudowny, seksowny i nie musisz się wstydzić.
-Lubie cię Eiji, naprawdę i to bardzo – popatrzył na niego, a oczy mu się niebezpiecznie zaszkliły.
-Dlaczego mi tego nie powiedziałeś?
-Nie jest mi łatwo wyznawać uczucia drugiemu mężczyźnie.
-Shin – Eiji przysunął się do niego i wyciągnął rękę.
-Zostaw! Wiesz co zrobiłeś? Sprawiłeś, że nie mam ochoty się z tobą kochać, nie chce abyś mnie dotykał w ten sposób. Boję się, że znów powiesz jaki to ja jestem napalony i z tego powodu jestem z tobą.
-Teraz widzę jak bardzo to ciebie zabolało. Przepraszam, już tak nie powiem. Brak mi ciebie Shin, ciebie. Twojego uśmiechu, głosu, tych pięknych oczu. Kocham cię, naprawdę cię kocham i tak bardzo cię przepraszam – widząc, że ramiona chłopaka zaczęły drżeć, ostrożnie go objął.
-Przytul mnie i nie zostawiaj. - Blondyn szybko wtulił się w niego, potrzebował go jak spragniony wody na pustyni. Dobrze mu było w jego ramionach i cierpiał myśląc, że nigdy się w nich nie znajdzie.

**********
-Moje spóźnienie będziesz mi wypominał przez lata? - Kei usiadł na kanapie w salonie Haru. Obok niego spoczął Ryu.
-Miałem nadzieję, że nauczyłeś się tego, że jak się z kimś umawiasz to przychodzisz na spotkanie punktualnie, no nawet lekko spóźniony, a nie kilka godzin.
-Zapomniałem.
-Następnym razem nie zapominaj. Katsumi chodź do nas wreszcie.
-Zaraz tylko zrobię tą kawę – dało się słyszeć głos z kuchni.
-Nie jesteś służącym.
-Ale lubię to robić – powiedział wchodząc do salonu i niosąc kawę na tacy. Haru wstał i pomógł mu ją rozdać po czym wziął chłopaka za rękę pocałował ją i przyciągnął do siebie na kanapę.
Kei z uwagą przyglądał się całej tej sytuacji. Na pierwszy rzut oka można było zobaczyć, że Haru wpadł w sidła miłości.
-Chciałem was zaprosić w sobotę na obiad i to jest aktualne, ale teraz mam coś ważnego do powiedzenia w sprawie Isamu.
-Isamu, co z nim? - zapyta Kei.
-Nadal jesteście przyjaciółmi?
-Chyba tak. Nie jestem tego pewny, bo Isu ostatnio traktuje mnie jakbym nie istniał.
-Wiecie co, nie mam ochoty słuchać o nim – Ryu wstał zabierając ze sobą swoją kawę – Katsumi chodź pogadamy w kuchni.
-Co mu się stało? - zapytał Haru, kiedy chłopcy wyszli.
-Nie lubi Isu. Wręcz go nie cierpi od czasu naszego spotkania w klubie. Mówi, że mu nie ufa, bo nie podoba mu się wzrok chłopaka.
-I prawdopodobnie ma rację. Ja też mu nie ufam. W chwili, kiedy tańczyliście z Ryu, Matsumoto patrzył na was tak jakby chciał któregoś zabić wzrokiem.
-Pewnie Ryu, bo Isu jest zazdrosny. Kocha mnie, a ja go odtrąciłem i teraz za ten stan rzeczy obwinia kociaka.
-Może go skrzywdzić?
-Ryu jego czy odwrotnie?
-A jak myślisz? - nasypał łyżeczkę cukru do kawy i zamieszał.
-Isamu jest za głupi, aby coś samemu zrobić. Jednak nie wierzę, że chce kogoś skrzywdzić. Przejdzie mu.
-Znasz go lepiej ode mnie. Z tym, że ja na twoim miejscu nie ufał bym mu, widziałem go i jego miłość do ciebie jest wręcz obsesyjna.
-Cokolwiek by chciał zrobić Ryu sobie z nim poradzi. Trzeba było go widzieć jak patrzył na Isu to ten prawie panikował ze strachu.
-Obyś się nie mylił. Tylko nie mów potem, że cię nie ostrzegałem – westchnął.
-Oj nie kracz.

Katsumi i jasnowłosy siedzieli na stołkach barowych przy wyspie kuchennej. Obaj znaleźli wspólny język od pierwszej chwili. Ten pierwszy opowiedział jak się tu znalazł o swojej nieciekawej przeszłości i jak bardzo zależy mu na Nakamurze. Ryu za szczerość odpowiedział szczerością i chłopak w skrócie poznał jego walkę z bólem, upokorzeniem i strachem.
-Można powiedzieć, że chociaż nasze sytuacje były z goła odmienne to obaj zostaliśmy skrzywdzenie przez bliskie osoby – powiedział jakby w zamyśleniu Katsu.
-Chyba dlatego tak dobrze się rozumiemy – uśmiechnął się szczerze Ryu.
Yamada odwzajemnił uśmiech pewny, że zyskał przyjaciela.
-Haru miał rację, jesteś bardzo miły i tak łatwo mi z tobą rozmawiać.
-Ty też cukiereczku. Dobrze mieć kogoś komu można się zwierzyć. To co wrócimy do nich?
-Taa. Czemu nie chciałeś słuchać o tym Isamu.
-Ma coś w sobie takiego, że nawet usłyszenie jego imienia odrzuca mnie od niego.
-Jest jak niepożądany wrzód na...?
-Właśnie i lepiej, żeby mi w drogę nie wchodził.
Wrócili do salonu, gdzie Ryu dał długiego całusa Kei'owi.
-Za co to?
-Za to, że jesteś.
Katsu będąc w okazywaniu uczuć w obecności innych nieśmiały, usiadł tylko przy Haru i pozwolił się objąć jedną ręką. Wpatrzył się w jego profil. Podobał mu się ten facet, był przystojny, delikatny dla niego, miał dobre serce, lubił czasem pokrzyczeć gdy się zdenerwował, ale kto nie lubi. Wie co robić ze swoim życiem, dba o niego jak dobry mąż i to co najważniejsze kocha go.
-To co chłopaki oglądamy jakiś film, czy wybieramy się gdzieś? - zapytał Nakamura.
-Film. Dawno już nic nie oglądałem, przez naukę i ciebie koteczku – cmoknął go w policzek.
-Nie zrzucaj winy na mnie, aż tak ci czasu nie zabieram – pacnął go palcem w czubek nosa.
-To ty włącz coś – Katsu zwrócił się do Haru – a ja przygotuję jakieś kanapki.
-Siedź. Jak was nie było zamówiłem pizzę i zaraz powinna tu być. To co wybieracie horror, komedię, dramat, thriller, obyczajowy...
-Masz aż tak szeroki wybór? - przerwał Ryu.
-Kotuś, on ma całą kolekcję filmów wszystkich gatunków. Wyciąg jakąś dobrą komedię – Kei zwrócił się do przyjaciela - Mam ochotę się dziś pośmiać.

**********
Czarny cień nocy powoli wkradał się w każdy zakamarek miasta, wyganiając na wiele godzin dzień. Zaglądał do okien domów i mieszkań. Okrywał dachy, ulice i drzewa przynosząc spokój. Dotknął dwóch młodych mężczyzn siedzących w ogrodzie przy stoliku u Kazamów. Cisza trwała przez kilka minut. Shin próbował przetrawiać informacje usłyszane od czarnookiego.
-Nie możesz pozwolić na takie oskarżenia. Musisz coś zrobić. Ordynator ci wierzy, trzeba więc przekonać dyrektora. Mam ochotę rozszarpać tego Kimurę. Chcę ci pomóc, nie wiem jak, ale ci pomogę – był pewny swoich słów.
-Nic się nie da zrobić.
-Nie pieprz! Jak się chce wszystko się da. Doprowadziłeś do konfrontacji z tym facetem?
-Nie przyzna się do kłamstwa. Chce mnie udupić.
-Nikt, powtarzam nikt – Shin wstał ze swojego krzesła, obszedł stolik i usiadł na kolanach Eijiego – nie będzie oskarżał mojego faceta o coś czego nie zrobił. Znajdę sposób na przyłapanie tego Kimury na kłamstwie.
-Jestem twoim facetem? - podrapał go po plecach.
-Jak tylko mnie chcesz – zamrugał zalotnie.
-Chcę, chcę, chcę – pocałował go w szyję.
-Ja ciebie też. - czując coraz intensywniejsze pocałunki podniósł się z jego kolan - Już późno, ja muszę się jeszcze pouczyć.
-Wyganiasz mnie?
-Tak, wyganiam na razie. Wiesz o tym?
-Wiem, ale nie odmówię sobie tego – pochylił się i złożył delikatny pocałunek, niczym muśnięcie skrzydeł motyla na ustach blondyna.

**********
-Fajnie było z Keiem i Ryu. Widzę, że zależy im na sobie.
-Tylko żaden nie chce się do tego przyznać.
-Może tak im dobrze. Miło było i ciesze się, że mogliśmy tak posiedzieć przy filmach. Jutro się ne da, bo trzeba będzie być w klubie.
-A propos klubu, chcę przyciągnąć więcej ludzi do niego – powiedział Haru kładąc się do łóżka w którym już leżał Katsu. To był ten dzień w tygodniu, gdzie klub był zamknięty, więc mogli pójść wcześniej spać – zastanawiam się nad zorganizowaniem wieczorów tematycznych.
-To znaczy? - Katsu przysunął się do niego i przytulił.
-Może wieczór kowbojski, coś z fantasy.
-I więcej karaoke oraz techno. Ludzie chcą się bawić, odprężyć. A ty nie chciałbyś się odprężyć?
Haru wiedział co ma na myśli jego towarzysz.
-Katsu ja... - nie dokończył, ponieważ chłopak zamknął mu usta pocałunkiem. Muskał je delikatnie jakby smakując wargi partnera. Kiedy poczuł bierność ze strony mężczyzny odsunął się i położył po drugiej stronie łóżka tyłem do niego.
Haru przygryzł dolną wargę, westchnął i przytulił od tyłu chłopaka, oplatając mu rękę wokół pasa i wciągając zapach świeżo umytych włosów.
-W porządku? - spytał.
-Tak, chce mi się spać – Nie było w porządku, Katsumi martwił się tym, że brunet nie chciał się z nim kochać. Nie rozumiał co go powstrzymywało. On już tak dawno nie był z mężczyzną, że zacierały się już ślady w jego pamięci jak to jest i tak bardzo chciał tego, potrzebował mężczyzny. Ten którego chciał, odtrącał go. Wtulił twarz w poduszkę, a z kącika jego oka spłynęła samotna łza.

**********
Ryu wciągnął Kei'a do swojego pokoju i przekręcił klucz. Oczy mu błyszczały, a zadziorny uśmiech nie schodził mu z ust.
-Nie patrz tak na mnie kotku.
-Jak?
-Jak wygłodniały lew na swoją ofiarę.

2 komentarze:

  1. mmmmmmmmmmmmrrrrrrrrrr
    ostatnia część świetna,zresztą cały rozdział mi się podoba
    Idę czytac dalej!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu nikt tego nie komentuje??? To jest świetne. Nieogar

    OdpowiedzUsuń