sobota, 13 sierpnia 2011

Tylko Ty - rozdział 19

Na duży hotelowy parking wyłożony czerwoną kostką, zajechał piętrowy szaro- niebieski autobus. Drzwi otworzyły się i uczniowie zaczęli wychodzić z pojazdu z radością prostując kości po trzech godzinach jazdy. Nauczyciele wyszli jako ostatni. Kierowca otworzył bagażnik i wszyscy wzięli swoje mniejsze lub większe plecaki lub torby.
W holu hotelu, sporo gości przypatrywało się młodym ludziom, często dziwacznie ubranym i hałasującym. Pan Yoshida wraz z nauczycielką japońskiego podeszli do recepcji.
-Mam nadzieję, że mamy pokój razem – szepnął Kei do jasnowłosego.
-Spokojna twoja śliczna główka – uśmiechnął się.
Pół godziny później weszli do swojego pokoju. Utrzymanego w kolorach zieleni z dwoma jedno osobowymi łóżkami na których leżała brązowa pościel. W rogu pokoju stała szeroka kanapa, a przy niej mały stolik. Przy drzwiach do łazienki znajdowała się duża szafa z lustrem i olbrzymia paproć.
-Myślałem, że dostaniemy pokój z olbrzymim łożem z baldachimem z którego nie wyjdziemy aż do wyjazdu - objął w pasie od tyłu Kazamę opierając brodę na jego ramieniu.
-Wygody ci się zachciewa? Myślałem, że spanie w jednym łóżku tak blisko mnie będzie ci się podobało.
-A chyba, że tak. Chodź Yoshida kazał nam zejść do holu jak zostawimy rzeczy.
-To będą bardzo ciekawe trzy dni z nauczycielami na karku.
-I wycieczkami do miejsc, które znamy – wyszli z pokoju i Kei zamknął drzwi kartą magnetyczną. Od razu dopadła ich Etsu.
-Chłopaki matematyczka chce nas zabrać do muzeum.
-Ryu co ja tu robię? - zapytał rozpaczliwie brunet, kładąc głowę na jego ramieniu.
-Zniesiesz te tortury, a potem będziemy mieć czas dla siebie – podrapał go po uchu.
-No właśnie chłopaki czas wolny i zakupy, imprezy w pokojach.
-Bez nas mała.
-Nie mów do mnie mała.
-Jesteś niższa ode mnie, więc to mówi samo za siebie.
-Niższa nie znaczy mała, to ty jesteś za wysoki.
-Przestańcie i chodźcie nie mam zamiaru przez was oberwać za spóźnienie.

**********
Tymczasem starszy Tanaka w jednej z pustych sal szpitalnych czekał na Kimurę. Nie był pewien czy plan zadziała, ale warto było spróbować powalczyć o dobre imię. Stażysta wszedł do sali.
-Nie zamykaj drzwi, nie chce, abyś miał powód do kolejnych kłamstw na mój temat.
-Ja nigdy nie kłamię – oparł się o parapet i założył ręce na piersi.
-To powiedz mi skąd się wzięło to molestowanie, bo nie przypominam sobie takiej sytuacji. Przestraszyłeś się rywalizacji ze mną i wolałeś okłamać wszystkich? Łatwiej mi było przypiąć pieczątkę przestępcy seksualnego, niż postąpić tobie uczciwie? A może wkurzyłeś się tym, że powiedziałem o przeleceniu ciebie przez jakiegoś faceta i że na pewno nie będę to ja? Powiedz prawdę, nikogo tu nie ma. Jesteśmy tylko my. Dlaczego?
-Nie mogłem znieść, że ciota tak się do mnie odzywa! Kłamałem, bo miałem cel w tym. Ty lekarz z powołania, zawsze gotowy do pomocy, ulubieniec ludzi, musiałeś upaść. Gdyby to zależało ode mnie już byś wypieprzał z tego szpitala na zbity pysk. Ale nie, ordynator ciebie broni – chodził w tę i z powrotem – nie ufa mi. Za to dyrektor, idiota ślepo wierzy we wszystko co mu powiem. I wiesz tak sobie myślę, że może powinienem powiedzieć coś w tym stylu, że chciałeś mnie zgwałcić. Tak, jeszcze nie jest za późno na to. Wtedy na pewno wylecisz...
-Panie Kimura to pan wyleci z tego szpitala! - usłyszeli głos ordynatora, który wszedł do sali wraz z Shinem i kilkoma pacjentami – Wszystko słyszałem i jak widzisz nie tylko ja.
-Nikt wam nie uwierzy, na pewno nie dyrektor! - Kimura poczuł się osaczony.
-Nie bądź tego taki pewny – odezwał się Eiji, sięgnął do kieszeni w swojej bluzie i wyjął niewielki magnetofon – myślę, że dyrektor chętnie się dowie, że masz go za głupka – włączył magnetofon i w sali po raz drugi dało się słyszeć wyznanie Kimury.
Stażysta poczerwieniał na twarzy z nerwów.
-Dyrektor chętnie się z panem zobaczy – powiedział ordynator urazówki do Kimury.

Shin siedział przed gabinetem dyrektora i czekał niecierpliwie na swego faceta. Był dobrej myśli, bo plan się udał. Eiji miał nagrać ich rozmowę, a Shin przyprowadził świadków, żeby nikt nie mógł oskarżyć czarnookiego o jakikolwiek montaż. Oczywiście istniało ryzyko, że Kimura się nie przyzna do kłamstwa, ale kto nie ryzykuje... Uśmiechnął się, teraz powinno być już wszystko dobrze.
Eiji po godzinie wyszedł z gabinetu cały rozpromieniony. Shin wstał i podszedł doniego.
-I?
-Zostałem przeproszony, wracam do pracy, a Kimura wylatuje stąd i na pewno z mianem osoby niegodnej zaufania – Porwał w ramiona blondyna i z radości prawie go uniósł – Wiesz co to oznacza? Będę mógł skończyć staż, specjalizację i będę robił to co kocham.
-A byłeś takim pesymistą Eiji.
-Kocham cię Shin i dziękuję za pomoc. Jutro mogę wracać do pracy, a dziś chcę ten dzień spędzić z tobą – patrzył na niego czule.
-Może weźmiemy aparaty i wybierzemy się do parku, po fotografujemy ptaki. Dawno tego nie robiłem.
-Na to liczyłem, na beztroski dzień z tobą u boku – pocałował go mocno, acz krótko ze względu na miejsce publiczne. I w objęciach poszli do wyjścia ze szpitala.

**********
Katsumi kupował świeże warzywa na straganie i starał się utargować jak najniższą cenę. Dziś nie stał za barem to planował zrobić Nakamurze coś dobrego na kolację.
-O proszę kogo my tu mamy – usłyszał za plecami skrzekliwy głos swojej siostry. Odwrócił się – Nadal pasożytujesz na swoim szefie?
-Daj mi spokój. Na nikim nie pasożytuję, zarabiam, jakbyś nie wiedziała i to całkiem dobrze. Odkąd nie mieszkam z tobą stać mnie na jedzenie, ciuchy, nawet kosmetyki.
-Będziesz miał dobrze dopóki mu się nie znudzisz. Faceci nie potrafią trzymać się jednej dupy i prędzej czy później się ciebie pozbędzie.
-Kocham mnie, a ja jego.
-Nadal naiwny. Pamiętaj, że jak cię wyrzuci to nie masz prawa powrotu do twojego byłego mieszkania. Twój pokój jest już zajęty.
-Wolałbym żyć na ulicy i tam zgnić, niż wrócić do ciebie i tego sadysty – ominął ją i poszedł w stronę przystanku tramwajowego. Zdenerwowała go tak bardzo, że zapomniał co chciał kupić. Był pewny, że Haru nie traktuje go jak pasożyta. Kochał go, kochał.

**********
Kei zwiedzał hotel w tym czasie, kiedy Ryu został porwany na zakupy przez Etsu i jej koleżanki. Wszystkie traktowały go jak dobrego doradcę w sprawie ciuchów i biżuterii. Dobrze, że nie wiedziały, że Kei również kocha błyskotki, a nie trudno się było domyślić tego po jego rękach obwieszonymi bransoletami. Wychodziło na to, że były idiotkami, albo wolały trzymać się od niego z daleka. Nie wiedział o co im chodzi, przecież był taki milutki.
-Kei – zawołał go Isamu. Nie rozmawiali ze sobą od pamiętnego wieczoru z gejowskim klubie.
-Cześć Isu.
-Co tak sam tu chodzisz? Gdzie twoja ochrona?
-Jaka ochrona? Ja nie... - przerwał, kiedy dotarło do niego o kim mówi przyjaciel – Ryu jest zajęty. Nie musimy zawsze przebywać razem.
-No właśnie Ryu, chcę ci coś o nim powiedzieć, może pójdziemy do mnie?
-Wszystko o nim wiem.
-Nie wszystko. Kocham cię i chce dla ciebie jak najlepiej. Sam zdecydujesz co z tym fantem zrobić.

**********
Haru siedział na kanapie blisko okna i przeglądał projekty przebudowy klubu, ale ktoś skutecznie odwracał jego uwagę od tego. Katsu po powrocie z zakupów, chodził po salonie i podlewał kwiaty. Był ubrany w czerwone biodrówki i białą krótką koszulkę. Chłopak zbliżył się do stolika i schylił się do kwiatka stojącego na blacie, wystawiając swoje opięte przez spodnie pośladki w jego stronę. Haru wciągnął powietrze i próbował skupić się nad projektem.
-Musisz to robić?
-Kwiaty potrzebują wody. A ty co robisz? - podszedł do niego i schylił się zaglądając mu w papiery przy okazji łaskocząc go swoimi włosami.
-Poprosiłem znajomego architekta o wykonanie kilku projektów przebudowy klubu. Chce wybrać najlepszy, ale wszystkie mi się podobają.
-Pokaż – usiadł obok niego, ale nie zainteresował się projektem tylko mężczyzną. Wpatrzył się w jego oczy. Zbliżył twarz do jego szyi i wciągnął w nozdrza zapach, który go przyprawił go o dreszcze.
-Dlaczego mnie wąchasz?
-Uwielbiam to jak pachniesz.
Haru uśmiechnął się, chłopak robił się coraz pewniejszy, a jemu robiło się gorąco, kiedy czuł jego oddech na swojej szyi. Bliskość Yamady doprowadzała go do pomieszania zmysłów, chciałby go już mieć.
-Katsu ja mam wiele pracy – popatrzył na niego trochę niepewnie.
-Dobrze ja tylko tak to mówię. Zrobić ci coś do jedzenia, albo do picia.
-Chętnie napił bym się kawy, ale mogę sam ją zrobić.
-Zrobię ci – wstał i kręcąc tyłeczkiem poszedł do działu kuchennego.
Haru opadł głową na oparcie kanapy. Nie wiedział jak długo jeszcze wytrzyma.

Katsu zrobił kawę i już miał zanieść ją mężczyźnie, gdy wpadł mu do głowy pomysł na który pojawił mu się błysk w oczach. Wziął z lodówki sok i wylał trochę na koszulkę. Nie lubił takich podstępów, ale tylko tak mógł zdjąć ją z siebie przy Nakamurze.
Z kawą wrócił do salonu, gdzie plama na koszulce nie uszła uwadze mężczyzny.
-Co ci się stało?
-Chciałem nalać sobie soku i tak jakoś niefortunnie potknąłem się, efekt widzisz. Muszę ją zmienić – sam się zdziwił, że to kłamstwo przeszło mu przez usta. Złapał koszulkę u dołu, stojąc blisko Haru i zdjął ją. Oczom mężczyzny ukazał się gładki tors, ładnie wymodelowane ramiona i wystające kości obojczyków. Widział go już bez koszulki, ale dziś ten widok przyprawił go o palpitację serca. Każdy ruch chłopaka był seksowny, a ten wzrok...
-Pójdę do swego gabinetu, tam mam resztę projektów – skłamał – chyba tam trochę popracuję.
-Jak chcesz – zwiesił głowę i udał się do sypialni po nową bluzkę.
->Co mam zrobić, abyś mnie dotknął? Nie jak przyjaciela, jak faceta, ale sam z siebie, nie dlatego, że cię zmuszę.<.

**********
Ryu wszedł do pokoju hotelowego i opadł na łóżko. Dziewczyny go wykończyły. Ciągały go po wszystkich ciekawych ich zdaniem sklepach. Lubił kupować, ale nie zajmowało mu to kilku godzin. Popatrzył na bruneta, który stał przy oknie wpatrując się uważnie w jakiś punk za szybą. Wstał i podszedł do niego. Objął go w pasie.
-Nad czym tak rozmyślasz słońce?
Kei drgnął, jakby dopiero teraz zauważył, że nie jest sam. Wyplątał się z jego ouścisku i stanął pośrodku pokoju.
-Ej bruneciku co jest? Stało się coś?
-Nie wiedziałem, że spotykam się z byłą męską prostytutką!
-O czym ty mówisz? - podszedł do niego, ale ten się cofnął.
-Ja jeszcze mogę zrozumieć to, że nie miałbyś z czego żyć, ale jesteś bogaty. Tak kochasz seks, że musiałeś się sprzedawać? A mnie nie chciałeś dać się przelecieć!
-Kei... - w oczach zamigotały mu łzy.
-Nie przerywaj mi! Brzydzę się dziwkami twojego pokroju. Dawałeś dupy na prawo i na lewo! Dlatego zostałeś przeniesiony do naszej szkoły, bo wszyscy się o tym dowiedzieli! Nic dziwnego, że Kaoru tak cię potraktował! Teraz rozumiem tego faceta! Wiesz kim jesteś?
-Przestań! - uderzył go w policzek z otwartej dłoni - To nie prawda! Ja się nie sprzedawałem! Nigdy nie byłem dziwką! To on wymyślił tą historię, aby mnie skompromitować również w szkole. Chciał mnie zniszczyć! Kto ci powiedział te kłamstwa? Jeszcze rano było między nami cudownie, a teraz mówisz, że Kaoru dobrze zrobił?! Ty wiesz co on zrobił i mówisz, że zasłużyłem na to?! Kei jak możesz mi to robić? NIE BYŁEM DZIWKĄ, ROZUMIESZ, NIE BYŁEM! Wiesz czym ja się brzydzę?! - krzyczał a z oczu wypłynęły łzy – zdradą i tym, że ktoś słucha innych, a nie swego partnera, który dotąd w niczym cię nie zawiódł! I naprawdę jak głupi szczeniak kocha cię tak bardzo, że aż boli – dodał cicho i położył rękę na sercu.
Kei popatrzył na niego z rozszerzonymi oczami. Myślał, że się przesłyszał. Ryu go kocha? I teraz płacze. Nie lubil jak płakał, znów coś spieprzył, bo dał się ponieść.
Kazama nie mogąc dłużej znieść widoku bruneta wybiegł z pokoju. Usłyszał za sobą kroki i przyspieszył. Jednak nie danie mu było uciec daleko, bo Kei był od niego szybszy i złapał go w pół przyciągając do siebie. Obaj upadli na kolana. Ryu wstrząsnął spazm płaczu. Tanaka go zawiódł, rozczarował go na całej linii. Kei tulił chłopaka.
-Zostaw mnie! - krzyknął Kazama.
-Przepraszam. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Nie wiedziałem, że mnie kochasz.
Ryu wyrwał mu się i wstał z furią w oczach.
-Powiedziałeś, że Ito dobrze zrobił krzywdząc mnie!
-Nie powiedziałem tego!
-Powiedziałeś tylko w innym sensie. Uwierzyłeś komuś o tym, że byłem męską dziwką, co prawdą nie było i nie jest! W ile jeszcze kłamstw uwierzysz?! Co?! No powiedz – popchnął go – Powiedz Tanaka! Milczysz?
-Ryu...
-Teraz to Ryu, koteczku, a wcześniej dziwka?! Zawiodłeś mnie Kei – dodał smutnym, pustym głosem – Myślałem, że w końcu trafiłem na kogoś kto, kiedyś mnie pokocha, znajdę przy nim swoje miejsce na ziemi. Gdy cię zobaczyłem pierwszy raz to najpierw mnie zafascynowałeś co z czasem zmieniło się w miłość. Znów ulokowałem ją w nie tej osobie. Powiedz tylko od kogo masz tę informację. Tylko to chcę wiedzieć!
-Od Isamu.
-Zabiję go – wysyczał przez zaciśnięte zęby. Odwrócił się i pobiegł w stronę pokoju Matsumoto. Wpadł tam jak burza od razu chwytając chłopaka i uderzając nim o ścianę.
-Ej co jest?
-Mam ochotę cię rozwalić! Jesteś pieprznięty. Od początku ci nie ufałem. Skąd wiesz o kłamstwach, które powiedziałeś Tanace? Gadaj!
-Moja mama jest nauczycielką i sprawdziła cię w tamtym liceum – powiedział szybko, tak naprawdę powiedział mu o tej bajeczce  Kaoru.
-Nie zbliżaj się do mnie, bo nie ręczę za siebie! - podniósł dłoń, którą zacisną w pięść i wyparował silny cios wprost w szczękę Isamu, który upadł na fioletowy dywan. Ryu prawie zawarczał patrząc na niego i wyszedł z pokoju.
-Mogłeś mu złamać szczękę – rzekł Kei.
-Mała cena za to co czuję. Dlaczego jeszcze ze mną gadasz? - przystanął i spojrzał na niego zaczerwienionymi oczami – Idź go pociesz, bo ślini się na twój widok, a mnie zostaw w spokoju!
-Ryu, wiesz, że mam swoje słabości.
-Powinieneś był zapytać, a nie atakować. Chce być sam, muszę sobie przemyśleć pewne sprawy i nie myśl, że będzie tak dobrze.
Jasnowłosy pobiegł przed siebie, chciał się gdzieś schować i uspokoić.
Kei widział, że Isu usiadł na łóżku i wytarł krew z twarzy chusteczką. Wszedł do jego pokoju.
-Co chciałeś z tego mieć?
-Ciebie Kei.
-Nigdy mnie nie dostaniesz. Nasza przyjaźń dobiegła końca. Wmówiłeś mi wszystko tak, że uwierzyłem w to. Wiesz, że domniemana prostytucja Ryu była wyssana z palca pewnego świra?
-To nie ma znaczenia.
-Ma! Przez ciebie, Ryu odsunął się ode mnie i pewnie udała by ci się nasza rozłąka, gdyby nie wyznał mi, że mnie kocha. Wszystko inne nie ma znaczenia, bo teraz nie pozwolę mu odejść i nawet jakby był dziwką to też już nie było by ważne.

Na dworze robiło się coraz ciemniej z powodu nadciągających burzowych chmur. Gdzieś w oddali błyskawica rozświetliła niebo. Zerwał się silny wiatr, przez który gałęzie drzew uginały się we wszystkie strony. Zaczęło mocno padać, a głuchy łoskot grzmotu był coraz bliżej.
Kei wszedł do pokoju i nie zastał w nim Ryu. Specjalnie poszedł na długi spacer wzdłuż kortów, aby dać chłopakowi czas. Tylko na co, przecież Ryu nie zawinił całej tej sytuacji. To brunet jak zwykle zadziałał zamiast pomyśleć. Zniszczył to co razem tworzyli. Zachował się jak głupi dzieciak. Jak mógł mu powiedzieć takie rzeczy? Wziął telefon i zadzwonił do jasnowłosego. Usłyszał jak na jednym z łóżek odzywa się komórka chłopaka.
-Jasna cholera. Musiała ci wypaść, kiedy leżałeś. Gdzie jesteś?
Kolejna groźna błyskawica przecięła czarne niebo. Nie zapowiadał się przyjemny wieczór. Dobrze, że nauczyciele zajęli się bardziej hotelowymi rozrywkami i tylko od czasu do czasu ich sprawdzali. Wyobrażał sobie jak 3B roznosi budynek na strzępy.
Denerwował się, mijały minuty i Kazama nie wracał do pokoju. W hotelu również go nie było, pytał o niego. Etsu obiecała z dziewczynami przeszukać zakamarki budynku, a on wyszedł na zewnątrz. Szum wiatru odbił się w jego uszach, a głośny huk grzmotu połączonego z błyskawicą dał mu nie miłe wrażenie, że burza jest tuż nad nim. Obszedł budynek wokół i nie znalazł tego którego szukał. Niepokój powiększał się z każdą kroplą deszczu na jego twarzy.
-Ryu! – wołał i zdarł prawie swoje gardło chcąc przekrzyczeć burzowe hałasy. Poszedł na autobusowy parking i jakieś kilka metrów od hotelu zauważył ławkę na której siedziała skulona postać. Z nadzieją pobiegł w tamtą stronę. I prawie zapłakał, gdy zobaczył przemoczonego Ryu, który podskoczył czując jego dotyk.
-Wyglądasz jak zmokła kura.
-Ty nie lepiej.
-Chodź wracamy do pokoju.
-Nie chcę.
-Chodź skarbie.
-Nadal jestem twoim skarbem? - zapytał Kazama.
-Zawsze i wszędzie.
Ryu wstał niechętnie i drżąc z zimna udał się z brunetem w stronę hotelu.
W środku Kei zawiadomił Etsu, że odnalazł chłopaka i teraz sam się nim zajmie. Jak powiedział tak zrobił. Pomógł mu  zdjąć mokre ubranie i wysłał pod ciepły prysznic.
Ryu trochę rozgrzany wypił gorącą herbatę, któraąprzyniosła pokojówka i położył się do łóżka. Nie miał ochoty odzywać się do bruneta. Poczuł jak kołdra zostaje odsunięta, a obok niego kładzie się Kei.
-Razem będzie nam cieplej – wytłumaczył się Tanaka – obaj przemokliśmy do suchej nitki. A tak naprawę to chce być blisko ciebie i rozwal mi noc za moje słowa, ale nie odpychaj mnie. Znasz mnie i moją głupotę.
-Chcę wrócić do domu – Tylko tyle powiedział Ryu przytulając się do swego bruneta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz