wtorek, 3 stycznia 2012

Tylko Ty 2 - rozdział 5

Serdecznie witam nowe czytelniczki i dziękuję wszystkim za komentarze. :D

Rozdział sprawdzała Ay. Dziękuję. 

***

Od dawna nie był tak wściekły. Miał ochotę rozwalić pokój. Wczoraj Kei opowiedział mu całą rozmowę z Haru i owszem, zdenerwował się, ale to, co przeżywał dziś w porównaniu do wczoraj, to istny armagedon. Tym bardziej, że nie może skontaktować się z Katsumim, a Nakamura, kiedy do niego zadzwonił, powiedział mu o wyprowadzce Yamady.
- Przecież to się w głowie nie mieści! - przesunął dłonią po swych jasnych włosach. - Twojego przyjaciela, Kei, coś pierdolnęło w głowę. Nawet nie wie, gdzie jest Katsu. Martwię, się, bo chłopak nie odbiera telefonów ode mnie.
- Pewnie chce być sam - założył na siebie niebieską koszulę.
- A co, jak mu do głowy coś strzeli i się zabije?
- Nie zrobi tego.
- Znasz go tak samo dobrze, jak Eijiego? - Ryu popatrzył na niego srogo.
- Nie, nie znam.
- Właśnie. Nie spodziewałem się tego po Haru - przestał spacerować po pokoju i usiadł na łóżku. - Facet zawsze był rozsądny i kochał Katsumiego. Widziałem to. Tak szybko jego miłość się wypaliła?
- Wątpię - ukucnął przed Ryu. - Zwyczajnie został zaślepiony.
- Oby tylko szybko przejrzał na oczy.
- Kochanie ja muszę lecieć do pracy, a ty się tak nie przejmuj - pomasował go po udzie.
- Katsu to mój przyjaciel, jest niczym brat...
- Wiem - chciałby zostać z nim w domu.
- No idź już, bo się spóźnisz na to spotkanie - pochylił się i zostawił delikatnego całusa na jego ustach. - Kocham cię i nie chcę, aby kiedyś podobna sytuacja nas dopadła.
- Też tego nie chcę, kotku. Kocham cię. Postaram się wrócić wcześniej - brunet podniósł się. Wziął torbę z laptopem i dokumentami, po czym, posyłając pokrzepiający uśmiech partnerowi, wyszedł.
Ryu, jeszcze w szlafroku, położył się na łóżku, ciężko wzdychając.
- Cukiereczku, gdzie ty jesteś?
- Mogę?
Kazama popatrzył w stronę drzwi. Shin stał w nich, niepewny, co ma zrobić.
- Oczywiście, że możesz wejść - usiadł na posłaniu. - Czemu pytasz?
- Twoje krzyki słychać było na korytarzu.
- Mam nadzieję, że nie obudziłem Aiko?
- Nie. Słuchaj - podrapał się po nosie. - Słyszałem, jak wspomniałeś o Eijim... Jakby ci to powiedzieć... Zapytałeś Keia, czy zna go dobrze tak samo, jak Eijiego.
- Chodziło o Katsu - wyjaśnił jasnowłosy. - I siadaj, co tak stoisz? - poklepał miejsce obok siebie.
- To ja wiem, ale... no dobrze... Co wspólnego ma to, że boisz się, aby Katsumi nie popełnił samobójstwa, z Eijim? Czy ja o czymś nie wiem? I nie mów mi, że wszystko jest dobrze, ponieważ potrafię poskładać układankę do kupy. Co się działo z Eijim po naszym rozstaniu? - dopiero teraz usiadł i wpatrzył się wyczekująco w młodszego brata.
Ryu zagryzł wargę. Prędzej czy później Shin musi poznać prawdę.
- Eiji bardzo przeżył wasze rozstanie. Z dnia na dzień zaczął popadać w coraz głębszy smutek. Nie jadł, nie wychodził z domu. W pracy zaczął mieć problemy, bo się nie pojawiał. Pewnego dnia, jego przyjaciel, lekarz psychiatra, po tym, jak Kei go sprowadził do domu, zmartwiony stanem brata, stwierdził depresję - słyszał, jak Shin wciąga powietrze w płuca. - Stan Eijiego nie był jeszcze najgorszy i ten kolega zapisał mu leki oraz spotykał się z nim, rozmawiał. Wszystko szło niby ku lepszemu, ale to były tylko pozory. Eiji nie chciał się leczyć, udawał. Leki wyrzucał... Pewnego dnia próbował się zabić.
- Nie... - oddech Shina przyspieszył.
- Zażył leki nasenne, gdyby nie Kei, który wszedł do jego pokoju i zastał go leżącego na podłodze z pustą fiolką w dłoni... - spojrzał na brata. - Eijiego już by z nami nie było.
- To przeze mnie - przetarł drżącymi dłońmi twarz. - To ja go doprowadziłem na samą krawędź.
- Shin...
- Dlaczego mi tego nie powiedziałeś, tylko milczałeś? Jak dawno to było?
- Jakieś dwa miesiące po twoim wyjeździe - odpowiedział Ryu.
- Dwa... Wyjechałem od razu po tym, jak się rozstaliśmy - na jego twarzy pokazał się wielki ból. - Prawie go zabiłem. Jaki ja byłem głupi - ukrył twarz w dłoniach.
- Shin... - nie wiedział, co robić.
- Nic mi nie będzie. Czy teraz z Eijim jest już dobrze?
- Tak. Długo się leczył, brał leki i wyszedł z tego. Nadal od czasu do czasu spotyka się z tym swoim kolegą, ale jest dobrze. Ma teraz swój nałóg. Pali papierosy, jak smok.
- Dlatego czułem od niego ich zapach. Dzięki, że mi to powiedziałeś. Chcę teraz pobyć sam ze sobą i swoimi myślami - podniósł się i na chwiejnych nogach opuścił sypialnię.
Jasnowłosy długo jeszcze patrzył na zamknięte drzwi. Chciałby cofnąć czas i ustrzec drogie mu osoby przed cierpieniem, ale tak się nie da. Mama często mu powtarza, że cierpienie jest częścią życia, nie da się tego uniknąć, ono może kogoś doprowadzić, jak to powiedział Shin, na krawędź, a może też i dodać siły, wzmocnić na przyszłe lata. Miał więc nadzieję, że to drugie spotka zarówno Shina, Eijiego, jak i Katsu. Wzmocni ich na zawsze.

***

Kei nie chciał oszukiwać swojego partnera, czuł się z tym źle, ale wiedział, że Ryu by się wściekł na to, co robił. On jednak nie umiał postępować inaczej. Wiedział, co zrobił Isamu, ale dawno temu wybaczył mu jego czyn. Chłopak był zaślepiony miłością do niego i kierował się furią oraz nienawiścią do Ryu, lecz w ostatniej chwili... Westchnął, starając się o tym nie myśleć.
Szedł długim, białym korytarzem w znanym kierunku. Mijał pacjentów szpitala, personel, często napotykając znane twarze, w końcu jeździ tu już od sześciu lat. Przeszedł na oddział bardziej strzeżony i przywitał się ze strażnikiem. Ten, odbierając od niego przepustkę, skinął głową i otworzył kratę oddzielającą tak jakby dwa światy więziennego szpitala psychiatrycznego jednym z kilku kluczy, których pęk trzymał przymocowany do paska spodni.
Tanaka od razu ruszył w stronę jednego z gabinetów. Lekarz, z którym był umówiony, pewnie już na niego czekał. Zapukał do drzwi i po usłyszeniu głuchego "proszę" wszedł do wręcz oślepiającego bielą pokoju. Nie rozumiał, dlaczego to pomieszczenie takie jest. Przecież gabinet można by jakoś ocieplić kolorami, a nie męczyć oczy ludzi iskrzącą bielą.
- Witam, panie Tanaka - lekarz mający już sędziwe lata z dużym brzuszkiem, podniósł się ze swojego wielkiego, skórzanego fotela i podał mężczyźnie dłoń.
- Witam - odwzajemnił uścisk.
- Proszę usiąść. Mam dla pana dobre wiadomości. Pana przyjaciel jest dziś w doskonałym humorze, także będzie się mógł dziś pan z nim zobaczyć. Radziłbym tylko nie dłużej niż piętnaście minut.
- Co się właściwie stało ostatnio, że nie wpuszczono mnie do Isamu?
- Zbyt wielkie pobudzenie, którego doświadcza pacjent, mogło sprawić, że zaatakowałby pana bez powodu. Odkąd po roku pobytu tutaj obudził się z letargu, a potem dochodził do siebie, nigdy nie był w tak złym stanie, jak tydzień temu - mówił psychiatra. - Zaatakował naszego pielęgniarza właściwie bez powodu. Zmieniliśmy mu leki i teraz tryska humorem.
- Czyli bez problemu mogę z nim chwilę posiedzieć? - często siedział przy Isamu. Mężczyzna, który teraz był raczej wrakiem człowieka, niewiele kontaktował i nie dawało się z nim już rozmawiać. Czasami coś mu czytał, co spotykało się z małym uśmiechem na ustach dawnego przyjaciela.
- Oczywiście. Zaprowadzę pana do niego - lekarz wskazał ręką drzwi.

Wszedł do izolatki, w której mieściło się łóżko, do którego przymocowane były pasy, obok stał stolik, na którym leżało kilka książek, umywalka oraz sedes w kącie pokoju. Isamu siedział na łóżku tyłem do niego i bawił się kartką papieru, składając ją w harmonijkę, to rozkładając. Rzeczywiście, wyglądał lepiej, jego twarz nabrała spokoju, a w oczach zobaczył iskierki zadowolenia, kiedy chłopak spojrzał na niego.
- Cześć, Isamu - nie wiedział, czy dobrze robi, przychodząc tutaj. Nie chciał przypominać mu przeszłości, ale sam czuł się lepiej, odwiedzając go. Egoistyczne zachowania nie były mu obce, ale nigdy nie czuł takich wyrzutów sumienia, jak wtedy, kiedy tu przychodził. Przecież Isu byłoby lepiej bez niego. Niemniej jednak nie potrafił go tak zostawić. Sam, wychodząc stąd, czuł się, jakby został przeżuty i wypluty przez jakiegoś potwora. - Co robisz? - przysunął sobie taboret.
Isamu wyciągnął w jego stronę złożoną harmonijkę.
- To dla mnie? Dziękuję - dodał, kiedy Isamu przytaknął. Niestety, nie mógł mówić. Od czasu wybudzenia z letargu nie odezwał się. Podobno coś w jego mózgu się zablokowało i nie było sposobu na wyleczenie tego. - Twój lekarz powiedział mi, że dziś dobrze się miewasz. Bardzo mnie to cieszy. Poczytam ci, dobrze?
Isamu uśmiechnął się i położył na łóżku, wpatrując się w swego przyjaciela.
Kei wziął książkę, jedną z ulubionych przez Isu i otworzył na pierwszej lepszej stronie. Obaj znali ją już na pamięć.
- "Wkrótce poznałem lepiej ten kwiat. Na planecie Małego Księcia kwiaty były zawsze bardzo skromne, o pojedynczej koronie płatków, nie zajmujące miejsca i nie przeszkadzające nikomu. Pojawiały się któregoś ranka wśród traw i więdły wieczorem. Krzak róży wykiełkował w ciągu dnia z ziarna przyniesionego nie wiadomo skąd i Mały Książę z uwagą śledził ten pęd, zupełnie niepodobny do innych pędów..." – czytał, zagłębiając się coraz bardziej w tekst, kątem oka widząc wciąż delikatny uśmiech na twarzy leżącego mężczyzny.

***

Nie wierzył w to, co usłyszał. Eiji chciał się przez niego zabić. Tak bardzo skrzywdził czarnookiego, że ten... Tym bardziej upewniał się, że nie powinien był wracać. Znów go krzywdził.
Przekręcił się na plecy i położył dłonie pod głową. Wpatrzył się w sufit i przypominał sobie ich wszystkie chwile. To, jak skręcił kostkę i doktor Tanaka mu ją zbadał... Jego wybuch w ich domu, kiedy mówił prawdę o Ryu... Pierwszy seks, przy którym odczucia go zaskoczyły, gdyż był pewien, że był heteroseksualny. Nie raz żałował, że był biseksualny, może wtedy z tą dziewczyną... Nawet to, co zrobiła, nic by nie dało, bo przecież kobiety by go brzydziły, a tak to uległ.
- Eiji, przepraszam - z kącika oka wypłynęła łza, zostawiając po sobie mokry ślad na skroni. - Nie powinienem był wracać i na nowo cię krzywdzić. Dobrze, że mnie nienawidzisz, bo nie zasługuję na ciebie.
Przekręcił się na brzuch i ukrył twarz w poduszce. Nie wiedział, kiedy zasnął, niespokojnym snem, w którym ponownie nawiedziły go koszmary.

***

Miejska biblioteka mieściła w sobie niesamowity księgozbiór. Regały obłożone tonami książek, zarówno tymi starymi, jak i nowymi wydaniami, sięgały sufitu. Wiele osób, żeby coś wybrać, musiało wspinać się po specjalnych drabinach, gdyż dosięgnięcie książki z podłogi było niemożliwe.
Sejen wspiął się po jednej z drabin w dziale, który okupowali już od godziny. Szukał najnowszego wydania jednego z tomów o genetyce. Zerknął ponownie w spis, który miał na kartce i na półkę.
- Tego chyba tutaj nie ma - powiedział.
- Złaź, ja tego poszukam, bo ty jesteś zbyt ślepy, aby coś znaleźć - warknął Daisuke, podchodząc do drabiny.
- Ślepy i w dodatku głupi, jak but to ty jesteś, farbowany łbie.
- Nie jestem farbowany. Moja mama jest z pochodzenia Europejką i to mój naturalny kolor.
- Chciałbym ci wierzyć na słowo. O, mam - wyjął szukaną książkę.
- W końcu.
Sej schował tom pod pachę i zaczął schodził w dół. Tuż przy ostatnich stopniach wydawało mu się, że zaraz postawi stopę na drewnianej podłodze, ale się pomylił. W jeden chwili zachwiał się i poleciał w tył. Próbował chwycić się drabiny, ale nie zdołał. Książka wyleciała mu i uderzyła w głowę Daisuke, który z irytacją uniósł głowę w górę i otworzył szeroko oczy, widząc, co się dzieje. Zareagował automatycznie, wyciągając ręce i chwytając Sejena mocno w pasie, tym samym chroniąc go przed bolesnym upadkiem.
Otworzył oczy, czując grunt pod stopami i utonął w zielonych, hipnotyzujących tęczówkach. Dopiero teraz dotarło do niego, jak blisko stoi swojej zmory, której ręce oplatały go w pasie. Ich oddechy prawie zmieszały się ze sobą. Trwało to tylko klika sekund, ale dla niego była to wieczność, coś, co w nim zmieniło pewne rzeczy, gdyż dotarło do niego, że Dai ma bardzo gorące ciało i zmysłowe usta, na których zatrzymał wzrok.
- Chłopaki, bibliotekarka powiedziała...
Usłyszeli głos Miyo i odskoczyli od siebie, jak oparzeni. Dai wrócił na swoje krzesło, a Sejen podniósł książkę z podłogi.
Miyo patrzyła na nich z szokiem. Wyszła tylko na chwilę, a kiedy wróciła, ci dwaj wyglądali tak, jakby mieli się pocałować, a ona wszystko zepsuła. Dała sobie wielkiego, mentalnego kopniaka. Następnym razem zamknie się i najpierw sprawdzi, co robią po tym, jak zostawi ich samych, zanim wejdzie do pokoju czy też wkroczy w dział taki, jak ten. Czyżby Ryu miał rację? Ale Daisuke nie był gejem. A może? Gapił się na usta Sejena, tak jak ten na jego. Przecież nie jest ślepa, wyraźnie to widziała. Jeżeli jest gejem, to dlaczego to ukrywa i zadaje się z Tetsu?
- Co tu się działo, jak mnie nie było? - zapytała z zawadiackim uśmieszkiem.
- Prawie spadłem z drabiny...
- I go przytrzymałem...
- Inaczej bym...
- Klapnął, jak długi...
- Pewnie bym sobie...
Mówili jeden przez drugiego, a wzrok Miyo biegał między jednym a drugim chłopakiem. Dziewczyna próbowała zrozumieć, o czym oni mówią.
- Byś sobie rozbił ten kościsty tyłek.
- Mój tyłek wcale nie jest kościsty - warknął Sejen.
- Nie macałem i nie zamierzam tego robić.
- Całe szczęście, bo nie jesteś w moim typie. Więcej mnie nie dotykaj.
- Nawet o tym nie myślę. O twoim tyłku też - syknął Dai.
- Zostaw mój tyłek w spokoju - spiorunował go wzrokiem.
- Bardzo ciekawy temat sobie wybraliście - wtrąciła brunetka. - Ale może wróćmy do tego, co robiliśmy dziesięć minut temu?
- To co powiedziała ci ta bibliotekarka? - zapytał Daisuke, udając, że zajmuje go coś innego niż siedzący obok chłopak. Denerwował go coraz bardziej i jeszcze musiał go tak trzymać. Gdyby ktoś to zobaczył, byłoby po nim. Musi uważać.
- Tego wydania nie mają, ale można je znaleźć w necie - odpowiedziała. - Jak nam się uda w końcu współpracować, to zrobimy naprawdę w pełni profesjonalny projekt. Pomyśleliście, co z tym filmikiem?
- Możecie przyjść do mnie w weekend – Dai się skrzywił. Miał nadzieję, że nikt nie zobaczy Amoriego u niego w domu. - Popracujemy nad tym.
Sejen też się skrzywił, ale był jakiś cichy. Jego serce nadal zbyt mocno biło. Wszystko przez to, że był blisko faceta. Naprawdę musiał sobie kogoś znaleźć na jedną noc, bo to niemożliwe, żeby teraz myślał o ustach Tozawy. Pięknych ustach. Niedostępnych.
- Mnie pasuje - rzekła Miyo.
- Niech będzie - mruknął Amori.
- To róbmy, co mamy zrobić, bo umówiłam się z dziewczynami na zakupy. Sej, pokaż tą książkę, po którą się wspinałeś - popatrzyła na niego. - Dobrze się czujesz? Wydajesz się smutny.
Słysząc to, Tozawa wreszcie spojrzał na Sejena. Faktycznie, chłopak nie wyglądał najlepiej. Zmarszczył brwi.
- Nic mi nie jest. Jestem zmęczony - Sejen odsunął wpadający mu do oka kosmyk włosów. Co się z nim działo? Był smutny, bo wiedział, że nigdy nie pocałuje ust Tozawy? Jejku, musi się leczyć. – To co tam piszą na temat roślin? - zapytał Miyo, która otworzyła książkę. Musiał odwrócić swoją uwagę od blondasa.
- Już sprawdzam.
Spędzili w bibliotece jeszcze dwie pełne godziny, poświęcając się całkowicie swojej pracy i o dziwo, nie kłócąc się. W międzyczasie Miyo obserwowała uważnie chłopaków, którzy nie patrzyli na siebie, ale i nie psioczyli, jak zawsze. No może pod sam koniec zaczęli się sprzeczać. Tak to zdarzyło im się nawet na spokojnie wymienić spostrzeżenia na temat DNA, które pozwoliły im na wypełnienie kolejnego punktu w ich wspólnym projekcie.
W końcu odwiozła Sejena do domu i pojechała na spotkanie z dziewczynami. Musiała sobie kupić nowy ciuch na wyjazd do rodziców. Co z tego, że był on w ten weekend? Sej i Tozawa nie musieli o tym wiedzieć. Popracują sobie razem i liczyła, że się nie pozabijają. Zostawi ich sobie samym. Po powrocie przekona się o paru sprawach, o ile ona wyjdzie cało po tym, jak Sejen ją ochrzani, że zostawiła go samego z Daisuke. Co tam, da sobie z nim radę.

***

Wyszedł z pracowni. Nareszcie ukończył swój obraz. Nie sprzeda go nikomu, ale powiesi w sypialni, żeby Kei mógł na ich patrzeć do woli. Rozmasował oba ramiona. Musi namówić kochanka, aby w nocy zrobił mu porządny masaż. Zanim poszedł do pracowni, zajrzał do brata. Ten właśnie wybierał się na spacer z córką po długim śnie. Kei się wścieknie, że powiedział Shinowi prawdę, ale nie będzie przed nim tego ukrywał. Wystarczająco długo to robił. Zresztą, ci dwaj powinni być razem. Ludzie popełniają błędy. Planował, jak zmusić obu mężczyzn do rozmowy i wysłuchania siebie wzajemnie.
- O, Ryu, dobrze, że cię widzę - z kuchni wyszła pani Watanabe. - Wpuściłam twoją asystentkę, zaraz tu będzie.
- Co ona tu robi? - skierował się do frontowych drzwi i w porę je otworzył, gdyż młoda kobieta właśnie podniosła rękę, by nacisnąć dzwonek.
- Dzień dobry, szefie.
- Dobry, dobry. Co tu robisz? Już popołudnie, myślałem, że pojechałaś do domu - jak nie ma wystaw, galerię zawsze zamykają o szesnastej poza Karkoge, która jest otwarta do dwudziestej drugiej ze względu na popularność i częste wernisaże. Odsunął się od drzwi, wpuszczając ją do środka.
- Przyszły te dokumenty, na które czekałeś - weszła do holu i potknęła się o własne nogi, rozrzucając przy tym przyniesione papiery po marmurowej podłodze.
- Dziewczyno, ty się kiedyś zabijesz na równej drodze - pokręcił z niedowierzaniem głową, usiłując się nie roześmiać. Shin dawniej był taki. Pochylił się, żeby pomóc jej w zebraniu wszystkiego. - Te dokumenty miały dotrzeć jutro.
- Ale już dzisiaj... - przerwała, ponieważ po domu rozległ się paniczny krzyk.
Ryu poderwał głowę w górę. To był krzyk Miyo. Oddał papiery asystentce, każąc jej iść do salonu i zaczekać na niego. Dziewczyna była tu już drugi raz, więc jakoś się orientowała w rozkładzie pomieszczeń. Wbiegł na górę, od razu kierując się do pokoju "szwagierki". Oczami wyobraźni widział leżącą, nieprzytomną dziewczynę na podłodze po tym, jak spadła... tylko skąd spadła? Tam nie było nic, na co dziewczyna mogłaby się wspiąć. Otworzył drzwi na oścież, gotowy na ratunek i stanął jak wryty, po raz kolejny, w ciągu kilku minut, powstrzymując śmiech.
Dziewczyna stała przed dużym, stojącym lustrem z iście przerażoną twarzą, a jej włosy miały piękny, zielony kolor. Jeszcze ciekła z nich woda, mocząc fioletowy z czarnymi wzorami dywan.
- Są zzzielone - jęknęła.
- A nie miały być?
- Nie. Miały być kasztanowe.
- Może to się zmyje - podszedł do niej, zagryzając wargę. Co miał poradzić na to, że bardzo chciało mu się wyć ze śmiechu?
- Co? Farba? To trwały kolor. Co ja teraz zrobię? Nie pokażę się tak jutro w szkole. Zrób coś? - chwyciła go za koszulkę.
- Ale co?
- Mój fryzjer może się tym zająć - do pokoju weszła asystentka Ryu. - Dla niego to pestka.
- Naprawdę? - popatrzyła na nią z nadzieją. - Pomogłaby mi pani?
- Jaka ja tam pani. Jestem Yumiko. Kupiłaś zły kolor?
- Właśnie, że dobry.
- Musieli coś pomylić. W sumie, to nawet ładny kolor - Kazama przyjrzał się dziewczynie.
- Jest brzydki - walnęła go w ramię.
Mężczyzna roztarł bark. Nie ma co, dziewczyna ma cios.
- Niech ci będzie, jest obrzydliwy.
- No - zielony za bardzo kojarzył jej się z pewnym panem o nazwisku Tozawa. Chociaż, jak jest bez tych durni, to wygląda na całkiem miłego.
- To co? Ryu, zostawię ci te papiery, a my pojedziemy do mojego znajomego - uśmiechnęła się Yumiko.
- Tylko wysuszę to badziewie - westchnęła zielonowłosa, rzucając wzrokiem na swoje kłaczki i poszła do łazienki po suszarkę.
- Dzięki za pomoc. Inaczej mielibyśmy tu urwanie głowy - szepnął Ryu do swojej asystentki. - Ona jest straszna.
- Nie ma sprawy, szefie.
- Słyszałam - doleciało z łazienki.
Jasnowłosy przewrócił oczami i już się nie odzywał.

***

Sejen posiekał na kawałki warzywa i wrzucił je do miski. Jego mama, jak zwykle, zapomniała zrobić kolację, zajęta obróbką zdjęć, więc musiał sam wziąć się za przygotowanie posiłku. Nie miał weny na coś wykwintniejszego, także zrobił sałatkę z kurczaka. Niech jedzą lub nie. Młody znów będzie narzekał, ale za to Saori zje wszystko ze smakiem.
- Kolacja - krzyknął.
Zaraz w kuchni pojawiła się sześciolatka. Usiadła przy stole i czekała na swoją porcję. Chłopak zrobił jej jeszcze herbaty i podał jedzenie. Za nią weszła reszta domowników poza Sachim, który, jak zawsze, gdzieś zniknął.
- O, synku, jak dobrze cię mieć - powiedziała matka.
- Nie zmywam. Wieczorem wychodzę.
- Dokąd? - zapytała Saori.
- Twój brat musi się rozerwać. Idziesz z jakimś chłopakiem? - kobieta próbowała wypytać syna.
- Sam. Nie mam chłopaka.
- Powinieneś mieć. Jesteś ładny - uśmiechnęła się Saori.
- Twoja siostra ma rację. Możemy porozmawiać o facetach. Nie ma tu twojego ojca, więc nie będzie się wnerwiał.
- Ja tu jestem - wskazał na siebie Shigeru.
- Ty masz osiem lat, nie jesteś facetem - powiedział Sejen, siadając przy stole.
- Tata mówi, że tacy, jak ty, też nimi nie są.
- Shigeru! - krzyknęła matka.
- No co? - młody rozłożył ręce.
- To rani twojego brata.
Sejen stracił ochotę na jedzenie. Teraz już wiedział, że ojciec przeciwstawia przeciw niemu najmłodszego syna. Jeszcze pewnie zrobi to z Sachim. Tym bardziej nie zostanie dziś w domu. Zabawi się. Zapomni o wszystkim, a w szczególności o pewnych, z pewnością słodkich, ustach.
- Idę się wykąpać i wychodzę - wstał od stołu.
- Ale nic nie zjadłeś.
- Nie jestem głodny, mamo.
Wychodząc usłyszał, jak rodzicielka mówi:
- To przez ciebie, Shigeru, Sej nic nie zjadł. Jak wróci ojciec, porozmawiamy sobie razem.
Przynajmniej jego mama była w porządku, mimo że żyła czasami w innym świecie.

***

- Zaraz ją zawołam - powiedział Kei, wchodząc do domu wraz z Eijim, którego spotkał przy bramie. - Miyo!
- Mógłbyś ciszej? - rozejrzał się wokół. Miał nadzieję, że nie spotka się z Shinem albo raczej na odwrót. Chciał go zobaczyć.
Z salonu wyszedł Ryu i uśmiechnął się na ich widok. Ucałował w usta swego partnera, a Eijiego w policzek.
- Fajnie, że jesteś - powiedział. - Zostaniesz na kolacji?
- Nie. Miyo pożyczyła ode mnie książki i miała je zwrócić. Nie zrobiła tego, a są mi potrzebne - rzekł Eiji.
Ryu wyczuł jego lekkie podenerwowanie.
- Shinya poszedł na spacer. Pewnie jeszcze nie wrócił.
- Nie pytałem o niego.
- A Miyo nie ma. Zadzwonię do niej i powie mi, gdzie są twoje książki - jasnowłosy zawrócił do salonu, gdzie zostawił swój telefon.
- Chodź do kuchni. Potrzebuję solidnej porcji gorącej kawy. Też się napijesz? - zapytał Kei.
- Wolałbym szklankę wody.

***

Shin położył swoją córkę w łóżeczku, była zmęczona spacerem. Sądził, że w ten sposób zapomni o swojej winie. Prawie doprowadził do śmierci Eijiego. Nie umiał sobie z tym poradzić. Przed wszystkimi udawał, że nic mu nie jest, ale kiedy był sam...
Uklęknął przed łóżeczkiem, którego jeden bok obniżał się, aby mieć lepszy dostęp do dziecka. Pogłaskał Aiko po głowie.
- Nie żałuję tego, że się urodziłaś. Nigdy tak nie myśl, maleńka. Jest mi tylko strasznie źle. Kocham cię mimo tego, w jaki sposób się poczęłaś. Nigdy nie wybaczę twojej matce tego, co zrobiła. Sobie, że tak się dałem podejść i... Tamte tabletki, tak zadziałały... Ufałem jej. Była moją koleżanką... tak sądziłem, a wykorzystała mnie w taki sposób. Nigdy nie zdradziłbym Eijiego z własnej woli. Kochałem go najbardziej na świecie. Chciałem mu powiedzieć, co się stało, po tamtej nocy, ale bałem się. Sądziłem, że wszystko przejdzie gładko... Milczałem. Potem ta ciąża. Eiji już nie chciał mnie słuchać... Zrobiłem coś strasznego, maleńka. Jedyny plus tego, że ty jesteś. Tylko ty mi zostałaś - pociągnął nosem. - Wiesz, damy sobie radę razem. Nie będę już z nikim innym. Wychowam cię, wykształcę. Pobędziemy tu jeszcze trochę, a potem znajdziemy jakieś swoje miejsce na tym świecie. Niepotrzebnie tu wracałem - po policzkach spłynęły mu łzy, a głos załamywał się przy końcówkach każdego z wypowiadanych słów. - Ja wiem, że mamy jeszcze Ryu. Ale on jest z Keiem. A Twój wujek, Kei, mnie tu nie chce. Nienawidzi mnie. Widzę to w jego oczach. Cóż, ma rację. Skrzywdziłem jego brata. Powinienem ponieść za to karę. Pewnie powiedziałabyś, że wystarczająco się namęczyłem z twoją mamą i jej rodziną, kiedy urządzili z mego życia piekło, lecz to, co zrobiłem Eijiemu, warte jest większej kary. Ma rację, że mnie nienawidzi i nie chce mnie widzieć. Ktoś taki, jak ja, nigdy nie powinien być kochany, bo potrafię tylko ranić. Nie chciałem go stracić, nadal go kocham. Przez te wszystkie lata ciągle kocham, ale to będzie nasza tajemnica, dobrze? - westchnął drżąco, próbując zapanować nad oddechem. - Nie będę już go męczył. Nie chcę mu już robić krzywdy. Nie mam prawa na niego patrzeć. Nie jestem nic wart. Miał rację, mówiąc mi to - zamilkł na chwilę, gdyż to było jedno z okrutniejszych wspomnień. - Wyjedziemy stąd. Ty i ja. Może wrócimy do Hiszpanii i zamieszkamy u moich rodziców. Co ty na to? Lubisz ich. Prawda? Innym damy spokój. Kei nie będzie się denerwował moją obecnością. Eiji będzie mógł tu przychodzić bez obaw, że natknie się na mnie. Będziemy żyć sobie we dwójkę. I tak nas nikt nie zechce razem. Dla Eijiego zawsze będziesz owocem zdrady, a ty nie jesteś niczemu winna. Naucz mnie tylko, jak mam przestać go kochać. Przepraszam, Eiji. Tak bardzo cię przepraszam - rozpłakał się, wtulając twarz w koc, który okrywał, Aiko.

***

Brunet gapił się na rozlaną wodę i rozbitą szklankę, opuszczoną przez Eijiego. Jego brat patrzył szeroko otwartymi oczami na mały odbiornik stojący na szafce. Jego ręce drżały. Obaj doskonale słyszeli monolog skierowany do dziewczynki. Monolog pełen bólu i uczuć.
Eiji sądził, że Shin był szczęśliwy z tą kobietą. Tymczasem nie wyglądało na to. Nie mógł już dłużej słuchać tego płaczu. Jego serce krajało mu się na drobne kawałeczki, miękło. Shin go zdradził, ale to chyba on skrzywdził swojego niebieskookiego kochanka najbardziej. Shin był wart wiele, więcej od niego. Popatrzył ze złością na brata.
- Nie masz prawa nienawidzić kogoś, kogo kocham - powiedział i wybiegł z kuchni.
Kei pobiegł za nim i zatrzymał się, widząc, jak brat pokonuje kolejne stopnie.
- Ale ja go nie nienawidzę - szepnął i zawrócił do pomieszczenia. Podszedł do urządzenia i wyłączył je, dając tym samym obu mężczyznom trochę prywatności.

***

Eiji biegł, otwierając kolejne drzwi z coraz większym przekonaniem, że jak teraz nic nie zrobi, to zawsze będzie tego żałował. Zatrzymał się, widząc uchylone drzwi do jednego z mniejszych pokoi. Podszedł ostrożnie i zajrzał do środka. Kolorowy pokój, który miał przynosić radość, był teraz świadkiem wielkiego smutku kogoś, kogo bardzo kochał.
Shin siedział na podłodze oparty o łóżeczko. Głowę podparł na jednej dłoni, drugą głaskał małą główkę śpiącego dziecka. Łzy swobodnie wypływały mu z oczu, jak wielkie grochy. Jedna za drugą, bez ustanku, jakby nie chciały zostawić swej siostry samej.
Lekarz wszedł do środka.
- Shin.
Mężczyzna poderwał głowę i spojrzał na niego z mocno bijącym sercem.
- Jeżeli myślisz, że tym razem cię zostawię, to się grubo mylisz - wyszeptał Eiji.
Uklęknął przed nim, chwycił jego twarz w obie dłonie i pocałował rozchylone usta. Czuł, jak do jego serca wkrada się gorąco. Znajome i nigdy niezapomniane, wręcz wciąż nieustannie trwające uczucie. Miłość.

32 komentarze:

  1. ojej... wreszcie Shin i Eiji razem ^^
    oby teraz byli już szczęśliwi ;)

    martwie się o Katsu.... co z nim się dzieje?
    gdzie się podziewa masz cukiereczek? :(

    OdpowiedzUsuń
  2. aaaa jeszcze jedno... zapomniałam zapytać, kiedy będzie następny rozdział?
    cudowne masz te opowiadania...
    Tylko Ty i Ibara wymusiły na mnie dużo łez

    m.black

    OdpowiedzUsuń
  3. O cholera... Pod koniec rozdziału, podczas monologu Shina stanęły mi w oczach łzy. A końcówka... Uwielbiam cię za nią! Tak bardzo chciałam, aby się zeszli, liczyłam na to.

    Co do Sejena i Daisuke, mam nadzieję, że pod nieobecność Miyo, ten drugi się 'naprostuje' i jeszcze się coś miedzy nimi rozwinie ;)
    I niech Haru się opamięta, traci kogoś, kto go tak kocha...

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeezu prawie się poryczałaam *chlip* cuuudownee ;** po prostu świetne. Tak się cieszę, że wkońcu wszystko zaczyna iść w dobrym kierunkuu ^^ Czeeekam bardzo niecierpliwiee na ciąg dalszy !! ;**
    p.s. Koocham cię !!!! :D
    vampirka_15

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jest cudowny, pełen uczuć.
    Polubiłam postać Sachi amori i smutno mi, że go tutaj nie było. Mam jednak nadzieję, że będzie się pojawił częściej :)
    Kiedy będzie kolejny rozdział?
    Fanka :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolejny rozdział 10 stycznia.

    Fanka, na Sachiego przyjdzie pora. Tylko, żeby było go dużo trzeba będzie przeczekać kilka rozdziałów. :D

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG ryczałam jak bóbr na końcówce. Nie możesz mi tego robić !!!!!!!!
    Ale od początku :) Dlaczego Keji jeździ do Isamu ??? Mam nadzieję ze nie wykręcisz mi tu numeru z ucieczką z psychiatryka i zemstą Isamu na Ryu??
    Akcja w bibliotece niczego sobie. Już mu się mażą usteczka blondynka :D No i uwielbiam Miyo. Niezły ma plan z wyjazdem do rodziców. No i jestem ciekawa co chłopaki sami wykombinują.
    No i w końcu Elji i Shin się pogodzą i będzie miło i cudownie i słodko i .........Czekam na nexta i scenę pogodzenia. Oby było gorąco :D
    Renata

    OdpowiedzUsuń
  8. Cóż za wzruszający rozdział. A szczególnie końcówka. Teraz jestem już zupełnie pewna, że chcę, aby Eiji i Shin do siebie wrócili. Niechże Shin nigdzie nie wyjeżdża i we trójkę stworzą szczęśliwą rodzinkę. XD

    OdpowiedzUsuń
  9. Yes! Cudownie to rozegrałaś z Eiji i Shin, nie uwierzyłby gdyby Shin powiedział mu to wprost, a tak nie miał powodu żeby okłamywać ukochanego. Cieszy mnie, z eznowu będą razem, bardzo ich lubię.
    Co do Katsu i Haru, ten drugi chyba będzie bardzo żałował, tylko nie uśmiercaj Katsu! To musi się dobrze skończyć.
    Pozdrawiam
    pseudopisarka

    OdpowiedzUsuń
  10. Uff, całe szczęście! Eiji i Shin wreszcie będę znowu razem. Martwi mnie tylko to, gdzie podziewa się Katsu. W pierwszej części to był mój ulubiony paring i strasznie mi szkoda, że na razie tak to wygląda. Co do Sejena i Daisuke... Już mnie zżera z ciekawości, jak będzie wyglądało ich wspólne przygotowywanie projektu w domu Dai'a, bez Miyo. No i chyb zaczyna między nimi iskrzyć.
    Szkoda, że tak długo trzeba będzie czekać na newsa.
    obsesja

    OdpowiedzUsuń
  11. łał...brak mi słów, bardzo się cieszę, że między nimi wszystko jest już dobrze. Martwi mnie Haru i Katsumi...martwię się o nich. Ja powiem tyle, że rozdział boskiiii! :D Najbardziej podobało mi się jak Daisuke i Sej stali jakby mieli się zaraz zacząć całować! XD ale też cały ostatni fragment jak Shin mówił to wszystko i... płakałam i śmiałam się do monitora! xD Kochana Luano czekam na następny rozdział z zapartym tchem!
    PS: Sidła miłości odc.6 jest super ;) Czekam na dalszy ciąg wydarzeń. :P

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham cię~! Wyjdź za mnie~! xDD
    Ale nie, serio <3 Końcówka fenomenalna. Już dawno na to czekałam :D Aż się popłakałam ze wzruszenia, chociaż ja nie płaczę, ale tak trochę tylko :33 I wgl D:
    Nynynyny <33
    Ciekawa jestem Sejena xd

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeżeli usłyszysz w telewizji o podtopieniu na Śląsku, to wiesz, że to moja sprawka.
    Rany kochane i najmilsze mi yaoice! Podzielam los koleżanki płaczącej ja bóbr. xD Tak mi się łzy z oczu lały, jak... nie pamiętam kiedy! Nawet na pogrzebach tyle nie płaczę ^^'
    Rozmiękczyłaś moje serce jak gąbkę. Cały dzień na uczelni miałam ochotę wracać do domu i wreszcie przeczytać rozdział. Jak na złość autobus się wlókł, a po powrocie cały czas mnie do czegoś wołano. Ale nareszcie... nareszcie mogłam ;3

    "Leki wyrzucał... Pewnego dnia próbował się zabić." - o żesz... Nie wiedziałam, że Eiji aż tak mocno to przeżył. Spodziewałam się głębszej depresji, ogromnego smutku, ale... kurcze, jak on strasznie kocha Shina! (tylko co z Sachim, skoro straci dobrego klienta? ;P)
    Moment, moment... a Ryu wie, że Kei odwiedza Isamu? A skoro już o tym piszesz, to w przyszłości nie pozostawisz bez echa. Aż zaczynam się bać.
    Miyo, ty zła kobieto! Najpierw mogła sprawdzić, a nie! Chłopaki nie panowali nad sobą. Byli w lekkim szoku - łaa, Tozawa złapał Sejena! ** Ale i tak ją uwielbiam xD Za te zielone włosy! XDD I za drobne kłamstewko, że może w weekend spotkać się z chłopakami, aby przygotować projekt filmowy xD Teraz, że tak powiem odpracuje im przerwanie ważnej sytuacji. O ile nadarzy się kolejna.
    "weszła do holu i potknęła się o własne nogi" - Luana! Ty o mnie piszesz? Trzeba było powiedzieć ** XDD A tekst "Dziewczyno, ty się kiedyś zabijesz na równej drodze" - chyba będzie mnie prześladował już zawsze xD Oj tam... to słodka niezdarność, no! xD
    A Shigeru zasługuje na klepanko. Co z tego, że ma 8 lat? Nauczyć takiego, że może sobie pozwolić na wszystko, to na przyszłość odwdzięczy się przemocą - nawet do własnego brata.
    "Nie będę już z nikim innym. Wychowam cię, wykształcę." - no i zaczęłam tu ryczeć na całego. Myślę sobie - no kurde, czemu Eijiemu nie chciało się nagle iść do toalety? Gdyby to usłyszał, byłoby super. To znaczy... gdyby usłyszał o historii Shina, a nie o tym, że chce małą wychowywać sam... chociaż w sumie... Eiji może zostać ojcem (matką? XD) bez problemów xD Aiko przecież o akceptuje z tego, co pamiętam... była nim niezwykle zainteresowana xP
    "Jego brat patrzył szeroko otwartymi oczami na mały odbiornik stojący na szafce." - hell yeah! Niech żyje technologia i odbiorniki dziecięce! Kocham gościa, który je wymyślił! Tym razem słychać było przez nie płacz Shina, a Eiji, jako przykładny, przyszły rodzic musiał zareagować. Jestem w niebie *______*
    "- Nie masz prawa nienawidzić kogoś, kogo kocham. (...)- Ale ja go nie nienawidzę." - no, chłopie, sprawiałeś nieco inne wrażenie, jak na mój gust. Ale, kit z tym. Ważne, że wreszcie fragmentarycznie, precyzyjnie zostało wyjaśnienie, co stało się z Shinem. No i te słowa na końcu i pocałunek... za tydzień spodziewaj się powodzi całej Polski, bo jak chłopaki zaczną rozmawiać, wyznawać sobie uczucia (bo to chyba nastąpi, prawda?) to nie ma bata... zapłaczę się na amen. xD
    PS: Doczytuję sobie Ibarę... XD

    OdpowiedzUsuń
  14. Iiihaa!!! Skomentowałabym już wczoraj, ale przez głupich techników jeszcze nie miałam neta. notka boska, boska! Uwielbiam to opowiadanie. Dobrze, że Eiji postanowił pogodzić się z Shinem. I czekam na weekendowe spotkanie Seja z "kolegą" ;d
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetna część opowiadania :) Mam pytanie : ile rozdziałów planujesz?? Życzę dużo weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. A więc to tak...W takich okolicznościach mogę mu wybaczyć :> Mimo to wciąż go nie lubię.Przede wszystkim dlaczego on odszedł z tą kobietą?Rozumiem,że Eji go zostawił,ale to chyba nie przesądziło całej sprawy.Dlaczego on jej nie zostawił?Nie mógł poprostu odejść sam,a nie z jakąś laską co go zgwałciła o.O?To jest najdziwniejszy aspekt tej sprawy.Debil.I jeszcze jest ten bękart!Nie wyobrażam sobie funkcjonowania tego związku z tym dzieckiem.Ja rozumiem,że to nie jej wina,ale jak Eji weźmie to na ręce czy coś...Przecież ona wypełzła z oślizgłej macicy tej kobiety.Fuj.
    Wkurza mnie to wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  17. Anonimowy, co do rozdziałów, to wyjdzie w praniu. Może ich być 20, lub więcej, a także mniej. Będzie ich tylko, by wszystko doprowadzić do końca.

    OdpowiedzUsuń
  18. Mam trochę mieszane uczucia co do tej serii. Z jednej strony jest ciekawie, bo pojawiły się nowe postacie, Ryu i Kei są razem, szczęśliwi i niewyżyci (choć już nie tak sprawni xD)jak dawniej. Jednak zawiodłam się trochę na pozostałych dwóch parach. I tak, jak Shinowi mogę jeszcze wybaczyć, tak Haru mnie totalnie denerwuje. "Zdradziłem Katsu z moją pierwszą miłością, bo się przypadkiem spotkaliśmy po 13 latach i powiedział mi, że wciąż mnie kocha. Z tego przez 8 lat byłem z Katsu, ale nie wiem czy go jeszcze kocham, bo, jak mówiłem, pojawił się dawny ukochany i bla, bla, bla..." Możliwe, że troszkę przesadzam, ale tak mnie wkurzył, że musiałam to napisać. Ja po prostu nie znoszę zdrady. Skręca mnie, gdy choćby o tym czytam.

    Oczywiście to, że irytuje mnie zachowanie postaci, nie sprawia, że nie lubię tego opowiadania. Po prostu nie jest całkiem różowo, ale kto powiedział, że jeszcze nie będzie? ;)

    Podoba mi się wątek z Sejenem i (bodajże) Tozawą. Zapowiada się całkiem ciekawa akcja.
    Zanim jeszcze przejdę do komentarza odnośnie tego rozdziału, mam jeszcze coś odnoście Twojej ogólnej pracy. Po przeczytaniu raz jeszcze Tylko Ty zauważyłam wyraźnie, jak zmienił się na lepsze Twój styl. Może nie jest to aż tak mega drastyczne przejście, ale różnica jest i to spora. Rozdziały dwa razy dłuższe, lepsza budowa zdań, jeszcze bardziej realistyczne zachowanie bohaterów. Jedyne, co, według mnie, jest minusem to przewidywalność historii. Właściwie od początku wiadomo, kto z kim będzie i często, jak się potoczą ich losy (o ile mnie pamięć nie myli, wszystkie Twoje opowiadania mają happy end; nie, że to coś złego, ale przez to można się spodziewać, że większość kolejnych, głównych par także skończy szczęśliwie razem). Rzecz jasna, bywają momenty, które mnie zaskakują, ale nie ma ich tu aż tak wiele, a przynajmniej jeśli chodzi o jakieś znaczące sceny. A wydaje mi się, że takie elementy tylko wzbogacają dzieło.

    No, kończę marudzić. Czas na "właściwy" komentarz (pisałam go kilka godzin temu na telefonie zaraz po przeczytaniu).
    Czytałam ten rozdział, jadąc do szkoły. Gdy tylko Shin zaczął swój monolog, wiedziałam, że Eiji wszystko usłyszy. Zaskoczyło mnie tylko, że przez elektroniczną niańkę... zapomniałam o niej ;P Do końca rozdziału miałam banana na twarzy i się chichrałam. Czy muszę wspominać, że ludzie w tramwaju dziwnie się na mnie patrzyli? xD Nawet teraz, pisząc, wciąż jestem szczęśliwa. Chociaż u nich wszystko się wyjaśniło i ułożyło.

    Shigeru i jego ojciec naprawdę mnie zdenerwowali. Jak mogą tak mówić o własnym bracie/synu? Zwłaszcza ojciec Sejena mnie zirytował. Żeby zwracać przeciw Sejowi jego młodszego brata? Mam nadzieję, że pani Amori coś wskóra w tej sprawie.
    W ogóle powalił mnie Sachi. Ciekawa jestem, jak długo uda mu się utrzymać w tajemnicy przed rodziną, że jest luksusową dziwką? W dodatku jego ulubionym klientem jest brat przyjaciółki jego brata ^^ Ciekawi mnie, jak dalej tym pokierujesz, bo nie mam w tej chwili jeszcze żadnych pomysłów ;)

    Nie spodziewałam się, że Eiji próbował się zabić. Tu masz ode mnie plusa za zaskoczenie.

    Miyo w zielonych włosach... hahaha xD Ja tam myślałam, że jej komputer padł, zanim zapisała nowy rozdział, a tu takie coś. Kolejny plusik.

    Scena w bibliotece, choć do przewidzenia, była świetna. Czułam się, jakbym tak stała i wszystko widziała. Na samą myśl jeszcze teraz się uśmiecham.

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie mogłam sobie odmówić powtórnego przeczytania tej końcówki ;3 Pomijam już fakt, że w drodze powrotnej do domu analizuję sobie wszystko w zwolnionym tempie xD
    Mleczarz i jej opis o Haru jest świetny xD

    Aaa, Sachi znajdzie inne klienta, powiadasz... hmm ;3 To mnie bardzo satysfakcjonuje ;3
    Domyślam się, że nie będzie tryskał radością, że Kei spotyka się z maniakiem, który chciał Ryu zamordować...
    Sachi też będzie brał udział w edukacji młodszego braciszka, aby nie obrażał gejów? Mmm, to mi wygląda na polepszenie stosunków z Sejenem. Kurcze, nie mogę zapomnieć o tym, jak Eiji opisywał Sachiego, jaki in jest przystojny, a potem mam przed oczyma jego (Sachiego) rozmowy z bratem i tak śmiać mi się chce (pozytywnie, rzecz jasna), że Sej nie zauważa tego, jakiego ma przystojnego brata... uważa go za normalnego, podczas gdy inny mężczyzna widzi atuty chłopaka ;3
    Rozpalaj, oj rozpalaj ;P Ja mam już prawie gotowy rozdział na sobotę. Niemniej muszę pisać kolejny, aby go mieć w zapasie... coś mi się wydaje, że jeżeli tego nie zrobię, od 20ego stycznia do 12 lutego zawieszę bloga ze względu na 5 egzaminów następujących po sobie i o wiele więcej kolosów... ta sesja to obóz przetrwania to... dwie poprzednie razem złączone plus jeszcze kawałek. ;/

    Wczoraj już... w sumie to dziś po północy skończyłam ponownie czytać. xD Na Ibarze i chyba Szkolnym dodałam nawet komentarze xD

    OdpowiedzUsuń
  20. ahahahhahahahahah *zwija się ze śmiechu po podłodze*
    Dwa razy czytałam tę notkę. Ta kłótnia o tyłek Amoriego mnie rozwaliła '- Mój tyłek wcale nie jest kościsty - warknął Sejen.
    - Nie macałem i nie zamierzam tego robić.' ahahahhaha. Umieram *krztusi się, ale nadal chichocze!
    Albo to 'Dziewczyna stała przed dużym, stojącym lustrem z iście przerażoną twarzą, a jej włosy miały piękny, zielony kolor. Jeszcze ciekła z nich woda, mocząc fioletowy z czarnymi wzorami dywan.
    - Są zzzielone - jęknęła.' Zdycham. Skąd ty bierzesz takie pomysły?! Co bierzesz przed pisaniem notek i daj mi kurde numer do twojego dilera! Tak wg to ta mala podstępna jest.... Zostawi chłopców sam na sam ^_______^ Ciekawe jak będą badać to DNA :P
    Monolog Shina mnie rozwalił. Ja Król Wszego Zła. Pan i Władca Piekielnych Otchłani etc... miałam ochotę ryczeć. Wiadomo, dziecko niczemu nie winne. Mała nie miała wpływu na zachowanie matki, na to, ze była taką szmatą i zrobiła to co zrobiła. -.-" Widać, że tatuś kocha swoją małą kruszynkę i życie by za nią oddał. Czyli to co tygryski lubię najbardziej. ^-^
    Czytając ten fragment cały czas miałam nadzieję, ze Eiji wlezie na górę i przez otwarte drzwi usłyszy ten monolog, albo chociaż Kei.... A tu proszę! Wiwat cyberniańki!
    Och! Zapomniałam o Kei i jego potajemnych wizytach u Isamu. Nosz debil noo! Grrr... -.-" 'Nie chcem oklamywać go, ale muszem'. Argument wartości takiej samej jak 'dlatego, że BUŁKA!' Głąb.

    A teraz idem spać, bo się późno zrobiło i mnie się literki mnieszają. Więc wybacz za błędy.

    PS. Weź mi na gg podrzucaj wiadomości o notkach i serialu co na yt wrzucasz... Proooooszę *oczka a'la kociak ze Shreka* 7967966 :D dziękuję.
    Teraz życzę miłych snów

    Hoshizora-chan

    OdpowiedzUsuń
  21. No, liczę na suprajsy ;P I przyznam, że zaciekawiłaś mnie tym fantasy. Ciekawe co tym razem dla nas stworzysz? No ale pożyjemy, zobaczymy ^^

    OdpowiedzUsuń
  22. Haha, postaram się , choć obecnie mam lekką pustkę w głowie, co może być dalej... Hmm... chyba zbliżamy się do końca opowiadania... a raczej wątku który będzie dla mnie zbawieniem, bo po nim jakoś poleci xD
    To u mnie wiatr jest straszny ;/ Prąd na szczęście *odpukać* jest i nie zapowiada się na niespodzianki (nie ma to jak mieszkać niedaleko generatora xD).
    To ja z kolei dzięki opowiadaniom, które po raz kolejny przeczytałam (mówię o Twoich) zmieniłam nieco fabułę opowiadania xD Bynajmniej, nie zabieram Ci pomysłów, a czuję emocje i uczucia z nich płynące i przelewam na papier. Dzięki temu ludzie mnie nie zamordują, że znowu męczę Miśka xD
    Ba! No ja myślę, że w tej trawie wszystko się nie ukryje xD Hmm.. a może zostaw dywanik, żeby im ziemia nie powłaziła nigdzie... albo robak nie ukąsił xP Chyba, że znajdziesz gdzieś możliwość pozostawienia koszuli na trawie ;3

    Zobaczymy, czy wybaczymy Haru. Na razie się nie zanosi i wkurza mnie nawet pisanie jego imienia. Katsumi to dla mnie niemal brat, albo... no nie wiem? Podopieczny, kochany kuzyn? XD

    OdpowiedzUsuń
  23. o matko nareszcze cos db sie stalo:D
    juz myslalalm ze sie nie doczekam, poprostu cie kocham, ale nadal jestem ciekawa co z katsumim.
    pozdrawiam i zycze mnostwa weny:***


    katrin

    OdpowiedzUsuń
  24. Misiek już dosyć się nacierpiał i jeszcze trochę... nacierpi. Onet mnie straszne wkur...za! Rozdział dodany, ale go nie wyświetla --'

    Hahhaa, Alan wbije się XDDD Trawa jest badana, spełnia wymogi php, więc spokojnie oddaję też swoją, wyhodowaną specjalnie na takie okazje XD

    Ty wiesz, że 3+7 to nadal siedem? A dziś jest siódmy, więc dodaj rozdział XDD

    OdpowiedzUsuń
  25. Wreszcie dodało -- Po godzinie użerania się i napisania do nich --

    OdpowiedzUsuń
  26. Luano!
    Od jakiegoś czasu mam przyjemność gościć na Twoim blogu i rozkoszować się zamieszczonymi tu tekstami. Przyznaję, iż nie za często umieszczam swoje komentarze, jednak tym razem postanowiłam pozostawić ślad swojej obecności. Zdaję sobie sprawę, że w tworzenie tego bloga włożyłaś wiele pracy, zaangażowania, czasu oraz … serca. Dlatego też zwyczajnie nie umiem nie docenić Twojego wysiłku. Oczywiście zapewne pisanie sprawia Ci również wiele radości, co daje się bez problemu zauważyć między linijnkami ;), ale wypowiedzi czytelników na pewno stanowią dla Ciebie dodatkową motywację do dalszej pracy. Dodatkowe plusy masz u mnie za systematyczność oraz staranność. Informujesz o terminach kolejnych odcinków i starasz się z tego wywiązać.
    Co do samych opowiadań, to mnie bardzo się one podobają.  Jak dla mnie to wykonujesz niezwykle istotną i pożyteczną pracę . Właśnie dzięki lekturze takich tekstów ludzie uczą się tolerancji i zrozumienia dla innych. Nie boisz się opisywać „odważnych” scen, przy czym robisz to tak estetycznie i z wielkim wyczuciem, że czyta się je z dużą przyjemnością. Być może niejedna osoba po zapoznaniu się z Twoją twórczością stanie się bardziej otwarta i przyjazna dla inności. Zatem do zalet Twoich opowiadań należałoby jeszcze dodać walor edukacyjny.
    Na mnie największe wrażenie zrobiła chyba Ibara. Powiedziałabym, że utwór ma wręcz „programowy” charakter. Pokazuje jak mógłby wyglądać świat, gdyby pozbyć się z niego wielu niepotrzebnych barier. Poza tym ukazuje „Miłość” w takich wzruszających odsłonach – na przykład umieściłaś w niej najpiękniejszą scenę pożegnania jaką kiedykolwiek czytałam. (Za ten szczególny fragment osobiście bardzo Ci dziękuję.) Ponadto tytuł jest bardzo trafiony, a motyw „róży” ładnie został wkomponowany w treść.
    Obecne opowiadanie także bardzo przypadło mi do gustu i z ogromną niecierpliwością będę się starała śledzić dalsze losy bohaterów.
    Na koniec dodam jeszcze, iż w trakcie lektury zaobserwowałam ewolucję Twojego warsztatu – oczywiście w pozytywnym kierunku.
    Na sieci tematyce yaoi niekiedy, a może nawet często, towarzyszą motywy S&M, ale ja osobiście wolę takie utwory jak Twoje – romantyczno – obyczajowe.  Mam nadzieję, iż nie zabraknie Ci inspiracji, aby czytelnicy Twojego bloga mieli okazję cieszyć się długo, długo efektami Twojej twórczości.
    Życzę owocnych i kreatywnych pomysłów.

    Kiyomi's Soul

    OdpowiedzUsuń
  27. Hahah, może w przyszłości Lu pozwoli sobie na zdominowanie, ale póki co Misiek uwielbia pieszczoty rudzielca. Nie wyobraża sobie zamiany. Ot, lubi gry słowne (jak ja *__* Jestem z niego taka dumna! XDD)
    Oj tak, Oriemu przyda się odwyk... to jak ze mną - i oglądaniem Fairy Tail... no nie oderwiesz xD
    *zieje ogniem jak Natsu z FT* Desho! Desho! Niech Haru wie, że uczucia łatwo nie wygasają!
    Masz rację, nie pokażę namiętnej nocy chłopaków. To załatwić musi wyobraźnia xP Raany, chyba jeszcze 2 rozdziały i będzie akcja z Gabrielem XD Aż się napaliłam, no! XD

    Dominique pojawi się mniej więcej pod koniec Trzech królestw (poprawnie odgadłaś ;3) Uhh, ładne z niego chłopczę (konkretnie człowiek). A mogę Ci zdradzić, kto go źle potraktuje... oj bardzo źle. Jeden z 20/30 osobowej bandy uciekinierów-wampirów. Fakt, że źle skończy, ale to nie oznacza wolności Dominique... bo trafi pod skrzydła kolejnego krwiopijcy.... jednak... czy wyjdzie mu to na złe? Hmm, przywódca wampirów jest naprawdę fajnym gościem ;3 Uhh, Dominique... powinno się, według łaciny, czytać jako [dominikwe", ale to francuski, więc jest [dominik'u] takie, wiesz... zawieszone w przestrzeni "u" łamane na "y". Mrr xD

    OdpowiedzUsuń
  28. Kiyomi's Soul, Bardzo Ci dziękuję i witam. Wlałaś miód na moje serce, aż ponownie zachciało mi się pisać. Przyznam, ze ostatnio mam z tym problem i trudno mi się zmusić do napisania choćby jednej linijki tekstu. Jeszcze raz Ci dziękuję za ciepłe słowa. :D

    OdpowiedzUsuń
  29. Ja napalam wszystkich, tylko siebie nie xP Dziś kategorycznie stwierdzam, że nienawidzę poniedziałków. Myślałam, że na studiach nie ma czegoś takiego, jak uwzięcie się na kogoś... cóż, okazuje się, że jednak można.

    Hahah, to ja w sylwestra wypiłam trochę i nic mi nie było. Następnego dnia wypiłam trochę wina wytrawnego i... miałam tak wspaniały humor, że zaczęłam myć naczynia... aż mama była zszokowana, co mi się stało xD Dosłownie 2 godziny mycia wszystkiego, co znalazłam pod ręką... a potem spałam xD
    Poprawiłaś mi humor ;3 Aż mam takie wrażenie, że zdołam nauczyć się na jutrzejsze kolokwium z angielskiego ;3 Jesteś super ;3

    OdpowiedzUsuń
  30. Myślałam, że mój komentarz się dodał O_O ALe przejrzałam wszystko od nowa, patrzę nie ma, więc komentuję jeszcze raz. Chociaż i tak wiesz, że czytam i w ogóle. Cieszę się że Eiji i Shin dadzą sobie kolejną, mam nadzieję ostatnią szansę ^_^ No i ogólnie ciekawi mnie wątek z Isamu... Nie chcę wyjść na jędzę, ale jak dla mnie może zostać w tym psychiatryku do końca <3 Czekam na dzisiejszy rozdział ^^a

    OdpowiedzUsuń
  31. Pragnę już nowego rozdziału. <3

    OdpowiedzUsuń