wtorek, 10 stycznia 2012

Tylko Ty 2 - rozdział 6

Bardzo dziękuję za komentarze. :*

Rozdział sprawdzała Ay. :*

***

Ryu wszedł do kuchni z dwoma książkami w ręce. Zastał swego kochanka, stojącego tuż przy wejściu, opartego o ścianę. Brunet wyglądał, jakby myślami był w innym świecie.
- Kei, dobrze się czujesz? - pogłaskał go po ramieniu.
- Hm? - Kei potrząsnął głową.
- Dziwnie wyglądasz. Eiji już poszedł?
- Jest z Shinem.
- Co? - przestraszył się. - Dlaczego poszedł go męczyć? Shin obiecał, że już nie będzie do niego chodził. Dlaczego teraz Eiji poszedł do niego? Będzie mu wypominał to, co zrobił mój brat. On już wystarczająco się nacierpiał. Obaj nacierpieli - zawarczał.
Chciał wyjść, ale Tanaka chwycił go za przedramię.
- On nie poszedł, żeby się kłócić. Eiji... Usłyszeliśmy, jak Shin mówi pewne rzeczy. To urządzenie - wskazał głową na elektroniczną niańkę - było włączone, a on... Sądzę, że oni nie będą się kłócić. Lepiej im nie przeszkadzać.
- Ale, co mówił Shin? - zapytał Ryu.
- Wiele rzeczy. Jedną z nich było to, że myśli o tym, jak ja go nienawidzę. A to nieprawda - dodał szybko, widząc, że partner chce mu przerwać. - Oczywiście jestem na niego zły, ale nie nienawidzę go.
- Cóż, on sądzi inaczej po tym, jak go traktowałeś. Nie tylko odkąd wrócił, ale i wcześniej, kiedy jeździliśmy z wizytą do moich rodziców, a on tam był. Powiesz mi wreszcie, co mówił Shinya? - podniósł brwi do góry w oczekiwaniu na relację.
   
***

Otworzył szeroko oczy, będąc w totalnym szoku. Eiji go całował. To nie mogła być prawda. Na pewno zasnął i po przebudzeniu przekona się, że to tylko była kolejna mara senna. Coś, po czym ponownie odczuje wielką pustkę i samotność, które były mu tak bardzo znajome, wręcz stały się niechcianymi przyjaciółkami w jego życiu. Jednakże to było inne od marzeń sennych. W nich nigdy Eiji nie oplatał go ramionami i nie przyciągał blisko siebie, wsysając spragnionymi ustami w jego. Zawsze oddalał się i znikał za czarną mgłą, teraz był blisko. Shin mógł wyczuć mocne i szybkie bicie jego serca. Jęknął i poddał się pocałunkom, bo mogły być one ostatnimi. Jakoś nie docierały do niego słowa, które wypowiedział mężczyzna, klękając przed nim.
Eiji ostatni raz cmoknął te słodkie usta i odsunął się od nich z pełnym ociąganiem. Patrzył wprost w niebieskie, zapłakane oczy i zrozumiał, że odtrącenie tego mężczyzny było wielkim błędem. Pewnie nie myślałby tak, nie słysząc tamtego monologu, ale gdyby go wysłuchał przed laty...
- Nie rozumiem - usłyszał cichy szept blondyna. - Dlaczego tu jesteś? I to naprawdę ty? Dlaczego sobie ze mnie żartujesz? Chcesz wzbudzić we mnie nadzieję, a potem odepchnąć z zemsty? - potok pytań wypływał z ust Shina. - Nie wytrzymam tego. Jestem już zbyt słaby psychicznie, aby ponownie znieść odrzucenie, mimo że to była moja wina - zaczął panikować. Chciał się wyrwać z trzymających go ramion. Eiji naprawdę tu był i z pewnością chciał sprawić mu ból. Wiedział, że zasłużył sobie na to, ale pragnął już tylko spokoju.
- Słyszałem, co mówiłeś. Nie nienawidzę cię. Chciałem, ale nie mogę tego zrobić. Nie jestem w stanie. Słyszałem wszystko. To nie z zemsty tu jestem, - trzymał go mocno - tylko z miłości.
Shin przestał się wyrywać.
- A... ale...
- Co się wtedy stało? Tamtej nocy, kiedy poczęła się twoja córka.
- Kiedy cię zdradziłem, a potem milczałem, zamiast powiedzieć prawdę?
- Dlatego teraz chcę wiedzieć. Nie wysłuchałem cię, lecz teraz to zrobię. Chcę wiedzieć wszystko. I o jakich tabletkach wspomniałeś?
Niebieskooki popatrzył na śpiącą córeczkę.
- Porozmawiajmy, ale nie tutaj.
- Chodźmy do twojego pokoju - Eiji puścił go i wstał.
Shin uniósł bok łóżeczka i podniósł się na zdrętwiałych nogach. Czuł, jak mrówki zaczynają mu po nich chodzić. Ruszył ostrożnie do drzwi. Nareszcie będzie mógł się wytłumaczyć, ale nie liczył na nic. Nie był już wart Eijiego. Zresztą, mężczyzna nie przyjmie go z dzieckiem.
Lekarz zerknął na dziecko. Dziewczynka była śliczna, szkoda tylko, że była owocem zdrady. Owocem, który przecież nie był niczemu winny, ale przypominał o tamtym wydarzeniu. Będzie musiał to zaakceptować, inaczej Shin nie będzie z nim. Teraz, bez względu na wszystko, nie wypuści go ze swych ramion, bo bez niego życie było tylko udręką.

***

- Chciałbym, żeby im się udało - rzekł jasnowłosy, opierając się biodrami o kuchenną szafkę. Spuścił wzrok na kafelki.
- Katsumi się nie odezwał? - Kei podszedł do niego i położył mu ręce na biodrach. Nie lubił smutnych oczu swego partnera. Chciałby, aby Ryu zawsze był szczęśliwy, chociaż wiedział, że czasami się po prostu tak nie da.
- Dzwonię do niego cały dzień i nic. Wiem, że potrzebuje chwili samotności, ale mógłby chociaż napisać smsa. Boję się o niego. Eiji, mimo że taki silny, to wpadł w depresję, a co dopiero wrażliwy Katsu - przesunął dłońmi po ramionach bruneta. - On bardzo kocha Haru. Och, mam ochotę rozszarpać Nakamurę.
- Wierz mi, ja też, ale nic na to nie poradzimy, a Katsu, wbrew pozorom, jest silny, więc schowaj pazurki, kociaku - pocałował go czule w czoło.
- Twój kociak jest łagodny jak baranek.
- Obłaskawiłem go? - posmyrał go nosem po uchu.
- Być może - uwielbiał takie czułostki. Te drobne gesty i pocałunki mówiły więcej o miłości niż słowa. - Straciłem swój pazur sprzed lat?
- Nie do końca, ale kocham twoją łagodność - uśmiechnął się do niego i cmoknął w usta.  Wiedział, że powinien powiedzieć mu o wizytach u Isamu, bo gdy się dowie od kogoś przypadkowego, mimo że to trwało od lat, to będzie źle. I tak się wścieknie, znał go, wiedział, że Ryu nadal odczuwał ból po swojej przeszłości, ale liczył na zrozumienie. Chociaż, na razie, to nie był czas na wyznawanie tego.
- O czym myślisz?
- O tym, jak bardzo cię kocham, Ryu.
- Ja ciebie też - położył czoło na jego ramieniu. Mimo upływu lat, bywały chwile, że czuł się jak tamten osiemnastolatek pragnący bliskości, chociaż wtedy uciekał przed nią.

***

Pokój Shina niewiele się zmienił. W sumie z czystym sumieniem można byłoby stwierdzić, że był taki sam, jak przed laty. Stojąc w drzwiach mógł swobodnie obserwować sylwetkę blondyna, który spacerował powoli po pokoju. Widać było jego zdenerwowanie. Pragnął go od lat. Ta gorączka nie dawała mu spokoju. Zamknął drzwi i podszedł do niego. Chwycił za ramiona i gorąco pocałował.
Zaskoczony Shin tylko jęknął i odpowiedział na pocałunek, zarzucając mu ramiona na szyję. Nawet, jakby za chwilę Eiji go odepchnął, to i tak pragnął zaznać, chociaż przez moment, tej przyjemności. Zapomniał już, jak to jest czuć obok siebie bliskość drugiej osoby i to kogoś, kogo się kocha. Uderzył plecami o ścianę, gdy Eiji naparł na niego. Zadrżał, kiedy mężczyzna przycisnął się całym ciałem do niego, brutalnie penetrując językiem jego usta, aby po chwili zjechać na szyję.
- Chciałeś poro... ach... porozmawiać - odchylił głowę, dając mu do siebie lepszy dostęp.
- Później. Tak bardzo cię pragnę. Od lat marzyłem, żeby ponownie móc cię mieć. Chyba, że nie chcesz? - spojrzał mu w oczy. Wiedział, że Shin nadal go kocha i teraz tylko to się liczyło.
- Eiji, nawet nie wiesz, jak bardzo cię pragnę. Chcę, byś wiedział, że nie byłem z nikim od lat.
- A z... żoną?
- Mieliśmy osobne sypialnie. Nie dotknąłem jej nigdy więcej. Zawsze chciałem tylko ciebie, to wtedy...
- Później - zaczął rozpinać mu rozporek. Ręce mu dygotały, więc szło mu to z trudnością. - Teraz chcę się z tobą kochać. Tu, na tej ścianie.
- Zrób to. Weź mnie, tak jak dawniej - już był podniecony. Długoletnia abstynencja i gorąco drugiego ciała działały na niego zbyt mocno, by był w stanie myśleć. Wygiął się, kiedy niecierpliwe palce wsunęły się w bieliznę i przesunęły się po twardym trzonie jego członka. Nastawił się do tego dotyku.
- Już jesteś twardy i wilgotny - kciukiem rozprowadził sączące się kropelki śluzu po główce. - Robiłeś to sam ze sobą? Wsuwałeś w siebie palce? - ukąsił go w szyję.
- Myślałem wtedy o tobie, ale to i tak mnie nie zadowalało. Tylko ty potrafisz to zrobić. O jejku, tak! - krzyknął, kiedy Tanaka przesunął palcami po jego dziurce. Rozpalony, rozpiął mu spodnie i wyjął jego penisa. Przesunął dłonią po nim. - Już chcę go w sobie.
Eiji zsunął mu spodnie wraz z bielizną, a z kieszeni swoich wyjął prezerwatywę.
- Nałóż mi. Jest nawilżona.
Shin zdjął swoją koszulkę, cały drżąc. Wziął kondoma. W tym czasie Eiji wsunął mu palce do ust.
- Ssij - mimo podniecenia, nie chciał mu zrobić krzywdy. Tym bardziej, że mężczyzna długo tego nie robił.
Posłusznie założył mu gumkę i zassał się na jego palcach, mrucząc z zadowoleniem. Gdy te były już mokre od śliny, brunet pomasował nimi jego odbyt i powoli wsunął pierwszy.
- Nie baw się ze mną. Nie jestem ze szkła - wyszeptał niebieskooki.
- Dostaniesz zaraz wszystko, czego tylko chcesz - wsunął mu drugi palec i rozszerzył je.
Podniecony do granic możliwości Shin był mocno rozluźniony i nie czuł bólu poza lekkim dyskomfortem.
- Błagam, chcę go już - chwycił jego członek.
Eiji wyjął z niego palce i jeszcze zdjął koszulkę, nie chcąc jej poplamić. Stał teraz przed nim z nagim torsem i wyjętymi ze spodni członkiem oraz jądrami. Nie miał już ochoty na rozebranie się całkiem. Chciał zanurzyć się w tym kochanym, chętnym ciele. Chwycił mężczyznę pod pośladkami, a ten owinął ramiona wokół szyi, uda zaciskając wokół bioder, opierając się plecami o ścianę.
Jego oddech przyspieszył, kiedy Eiji opuścił go w dół, powoli wsuwając w niego nabrzmiały organ. Zaczął szybciej oddychać, czując znajome rozciąganie mięśni i tę twardość, która była tak upragniona, że zakręciło mu się w głowie. Kochanek całował go tam, gdzie tylko był w stanie dostać się w tej pozycji, wdzierając się w niego. Było mu dobrze. Odniósł wrażenie, że kochali się zaledwie wczoraj. Tak bardzo go chciał w sobie.
- Mmmnnn. O tak! - krzyknął Shin. - Jesteś taki twardy, gorący... Błagam, rusz się, bo dłużej nie wytrzymam - spojrzał na niego zamglonymi z podniecenia oczami. - Tak bardzo cię pragnę.
Eiji nie wytrzymał tego cudownego wzroku, złapał go łokciami pod kolanami i zgiął mu nogi tak, że mógł w niego wchodzić z ogromną siłą. Co też uczynił, czując, jak palce Shina, wbijają mu się w ramiona.
- Zerżnij mnie, Eiji - prosił zachrypniętym głosem. Jakby miało się to więcej nie powtórzyć, to chciał go jeszcze długo czuć. - Mocno.
Na te słowa czarnookiemu przeszedł po kręgosłupie prąd i już się nie powstrzymywał. Wchodził w niego prawie że brutalnie, wyrywając z jego ust krzyki rozkoszy i sprawiając, że ciało kochanka mocno drżało. Zwiększył tempo uderzeń. Mężczyzna poddawał mu się bez protestów, sam nalegając na więcej. Jego członek był uwięziony między ich ciałami i ocierał się o spoconą skórę, zostawiając na niej coraz więcej preejakulatu.
Shin ledwie już wytrzymywał, był tak blisko orgazmu, do tego śliski język Tanaki podjął taniec z jego organem i ustami, że wystarczyło kilka pchnięć prosto w prostatę, aby wyrwać z niego silny orgazm. Zaczął krzyczeć, zaciskając się na nim kurczowo i wyrzucając strugi spermy, która poznaczyła ciała ich obu niekończącym się, lepkim strumieniem.
Eiji doszedł zaraz po nim, wyginając i dociskając się biodrami do pośladków kochanka. Spuścił się w nim głęboko, aż żałując, że ma na sobie prezerwatywę. Najchętniej ponownie by go naznaczył jako swojego. Swój krzyk ukrył, całując zaborczo usta niebieskookiego, który ulegle pozwalał mu na wszystko. Poruszał się w nim jeszcze kilka razy, wstrząsany dreszczami przyjemności rozlewającymi się po całym jego ciele, dopóki napięcie nie minęło.
Zastygli bez ruchu, oddychając przeciągle, odczuwając pełne zaspokojenie i ulgę, patrzyli na siebie roziskrzonymi oczami.
- Trzeba się umyć - wydusił z siebie Shin. Najchętniej zasnąłby teraz w jego ramionach, ale czekała ich poważna rozmowa. W końcu Eiji go wysłucha, ale nie wie, czy wybaczy. On sobie wybaczyć nie umie. -  A później porozmawiamy.
Eiji pocałował go bardzo delikatnie i wysunął się z niego. Opuścił jego nogi i mocno go przytrzymał, kiedy te ugięły się pod kochankiem. Przytulił go, pozwalając mu dojść do siebie.

***

Ryu siedział na kanapie z założoną na kolanie nogą i ruszał stopą w zdenerwowaniu. Kei siedział naprzeciw niego i mu się przyglądał.
- Zwichniesz sobie kostkę, jak nadal będziesz tak robił - wskazał palcem na jego stopę.
- Chodźmy do nich. Co, jak się pokłócili? Eiji ponownie zrani mojego brata, a mój brat jego. Nie chciałbym ponownie przechodzić przez załamanie ich obu.
- Jeżeli do tej pory tam siedzą, to lepiej im nie przeszkadzać.
- Pf - prychnął Kazama. - A co, jak się pozabijali?
- Teraz już przesadzasz. To do ciebie niepodobne. Wskakuj - poklepał się po kolanach.
Na twarzy Ryu pojawił się zadziorny uśmieszek.
- Chcesz przenieść moje myśli na inny tor. Nic z tego - założył ręce na piersi.
- Nie, chcę cię zwyczajnie przytulić. No, chodź. Widzę, że chcesz.
Ryu, niby z niechęcią, podniósł się, ominął prostokątny stolik i usiadł okrakiem na kolanach partnera. Ręce położył mu na ramionach, wpatrując się w niego intensywnie.
- Nie patrz tak - szepnął Kei.
- Jak?
- Jak ktoś, kto chętnie by mnie upolował. Pamiętaj, półtora tygodnia... - pomasował go po udach.
- Oj, nie czepiaj się szczegółów. Jak nie chcesz, żebym pobiegł na górę tylko po to, aby sprawdzić, co się dzieje, to mnie czymś zajmij.
- Już ja cię czymś zajmę w nocy. Teraz dostaniesz zaliczkę - wyciągnął się i wessał w jego szyję niczym wampir, pozostawiając na niej malinkę i wprawiając kochanka w drżenie.
- Takie odwrócenie uwagi mogę zaakceptować.

***

Niebieskooki założył na siebie spodnie od dresu oraz bluzę. Zrobiło mu się zimno na myśl, co zaraz powie Eijiemu, który usiadł w samych spodniach na łóżku z wilgotnymi, nieuczesanymi włosami i spojrzał na niego tymi swymi czarnymi oczami. Myśl, że kilkanaście minut temu pieprzyli się, dodatkowo przyprawiała go o palpitację serca. Tak długo na to czekał, pragnął... Teraz tymi wyjaśnieniami może mieć wszystko lub stracić. A chciał być z tym mężczyzną, tylko czy Eiji przyjmie go z dzieckiem?
Tymczasem lekarz wyjął paczkę papierosów i zapalił jednego, zaciągając się mocno.
- Od dawna palisz?
- To odciągało mnie od gorszych rzeczy. Czekam, kiedy mi wszystko powiesz - zaciągnął się, aby po chwili wypuścić dym. - Słyszałem, jak mówiłeś, że nadal mnie kochasz, inaczej by mnie tu nie było. Wspomniałeś też o tabletkach. Co to było i jaki miało związek z tobą i... nią?- chciał powiedzieć suką, ale w ostatniej chwili ugryzł się w język.
- No tak - podrapał się po czole i usiadł na jednym z foteli. - Tak, kocham cię i nigdy nie przestałem. Lata bez ciebie były udręką tak wielką, że chwilami tego nie wytrzymywałem. Ale uznałem to za dobrą karę za to, co tobie zrobiłem - nie patrzył na niego, tylko na swoje drżące w zdenerwowaniu dłonie. - Jejku, byłem taki głupi, ślepy, że nie widziałem, jak zachowuje się Hanae. Dla mnie była koleżanką.  Osobą, z którą mi się fajnie rozmawiało. Nie sądziłem, że się we mnie zakochała i chciała zaciągnąć mnie do łóżka. Tamtej nocy, kiedy wyjechałeś na sympozjum lekarskie, zaprosiła mnie do siebie na imprezę. Zaprosiła też trochę osób z uczelni, więc pomyślałem, że rozerwę się i nie spędzę kolejnego wieczoru samotnie. Wiesz, tydzień bez ciebie... - podrapał się po nosie i zerknął na niego. Eiji uważnie go słuchał. Spojrzał w bok, jakoś nie umiał znieść jego wzroku. - Mniejsza z tym. Poszedłem. Fajnie się bawiliśmy. Zrobiło się późno, ludzie rozeszli się, ja zostałem, gdyż Hanae poprosiła mnie o pomoc w sprzątaniu, miała własne mieszkanie, ale nie lubiła czekać z tym do następnego dnia. Nie czułem, że coś planuje. Zachowywała się... normalnie. Podała mi drinka, mówiąc, że to taki na zakończenie wieczoru. Wypiłem. Posprzątaliśmy i kiedy miałem wychodzić, stało się coś dziwnego. Świat zawirował, poczułem się słaby. Zaproponowała mi, żebym został na noc. Miała wolny pokój... W sypialni moje ciało ogarnęło gorąco, pragnienie... - nabrał w płuca powietrze i wypuścił ze świstem. - Usiadłem na łóżku, ona też i nagle mnie pocałowała. Powiedziała, jak bardzo mnie pragnie i że ja pragnę jej. Byłem ogłupiały, jedno, co czułem, to podniecenie. Nie wiedziałem, co się dzieje, przecież od dawna nie reagowałem na kobiety. Znów zaczęła mnie całować... nie umiałem jej odepchnąć. Nie chciałem, było mi dobrze... Mój umysł był zamotany, a ciało rozpaliła gorączka tak silna, że... Nie wiem nawet, kiedy pozbyliśmy się ubrań. Pchnęła mnie na łóżko... wspięła się na mnie i...
- Ok. Tego nie chcę wiedzieć. Kochaliście się. Co było rano?
- Obudziłem się z potwornym bólem głowy. W ustach czułem dziwny smak i suchość. Ona spała obok mnie, naga. Byłem w szoku. W tamtej chwili nie pamiętałem, co się stało. Wstałem i wyszedłem. Moja pamięć zaczęła wracać, a z nią świadomość czynu. W domu wziąłem prysznic i wróciłeś ty. Chciałem ci powiedzieć - popatrzył na niego. Wyraz twarzy Eijiego był neutralny, nic nie okazywał. - Ale byłeś taki szczęśliwy. Nie mogłem... Pocałowałeś mnie, a potem kochaliśmy się. Nie chciałem...
- Pamiętam, byłeś jakby odległy. Do tego bardzo uległy, bardziej niż zwykle. Mogłem z tobą zrobić, co chciałem, a ty byś na to pozwolił - wstał i przeszedł się po pokoju. - Dlaczego mi nie powiedziałeś?
- Nie chciałem zepsuć twojego szczęścia. Bolało mnie to, co tobie zrobiłem. Zdradziłem cię. Nie chciałem, żebyś cierpiał. Pomyślałem, że porozmawiam z Hanae i ukryję prawdę.
- Sądziłeś, że w ten sposób mnie chronisz? Okłamując mnie?! - Eiji podniósł głos.
- Z biegiem czasu wiem, że to był błąd...
- Rozmawiałeś z nią? - zapalił kolejnego papierosa.
- Tak. Dwa dni po... Zapytałem ją, co się stało. Powiedziała, że noc była cudowna i nie powinienem  siebie obwiniać, bo coś mi do drinka dodała. Nie wyznała, co. Jednak to coś sprawiło, że jej uległem. Co z tego, że to przez tą substancję, jak i tak cię zdradziłem. Przecież nie ma nic takiego, co by działało tak na faceta. Nie straciłem przytomności, tylko czułem pożądanie, a ona była pod ręką. Jestem winien, bo gdybym był gejem, nie bi, nic by się nie stało. Jestem do niczego. Powinienem był myśleć o tobie w tamtej chwili, nic by się nie stało... Potem już tym bardziej nie chciałem ci nic mówić. Kazałem jej milczeć. Ale kłamstwo ma krótkie nogi. Jakiś czas później wyznała, że jest w ciąży, a mój świat się zawalił. Przepraszam, przepraszam, przepraszam - ukrył twarz w dłoniach. Pamiętał tamten moment i to, co później się działo. To bardzo bolało, ale świadomość tego, co zrobił Eijiemu, bolała bardziej.
Eiji chwilę patrzył na niego bez ruchu. W końcu podszedł do niego i uklęknął. Odciągnął mu dłonie od twarzy. Był zły, że wtedy go nie wysłuchał. Wiedziałby, że Shin był pod wpływem jakiegoś świństwa i pewnie by przeleciał każdego, kto by go pocałował. Oczy blondyna szkliły się od powstrzymywanych łez.
- To nie była twoja wina - powiedział Tanaka.
- Moja, bo jej uległem, jak jakiś...
- Podała ci coś. Nie zrobiłeś tego z własnej woli. Musiałbym znaleźć, co to mogło być, ale teraz to już nie ma znaczenia. Wrobiła cię. Teraz wiem, że mnie kochasz i nie zdradziłbyś mnie. Nie miałeś na to wpływu. Wybacz, że tamtego dnia wyszedłem i powiedziałem, że nie chcę mieć z tobą nic wspólnego - pocałował wnętrze jego prawej dłoni. - Byłem zły, zraniony... Mogłem cię wysłuchać. Wróciłem kilka godzin później, ciebie już nie było i twoich rzeczy też. Stwierdziłem, że jednak wolisz ją.
- Już mnie nie chciałeś. Brzydziłem się sobą - z oka wypłynęła mu łza, ale szybko ją starł. - Zostałem sam. Był jednak ktoś, kto by mnie nie zostawił, dziecko. Poszedłem do niej i powiedziałem, że zgadzam się na ślub, ale ze względu na dziecko. Byłem zdesperowany. Kiedy wyznała, że jest w ciąży, powiedziała mi, że chce wyjść za mnie i muszę się zgodzić, inaczej nigdy dziecka nie zobaczę. Zawsze chciałem mieć dzieci, nie zasługiwałem na ciebie, więc zgodziłem się. Miałem przynajmniej dziecko. Wyjechaliśmy...
- Skąd wiesz, że jest twoje? - przerwał mu.
- Później zacząłem myśleć. Przeprowadziliśmy badania i Aiko jest moja. Hanae dokładnie wiedziała, kiedy zaciągnąć mnie do łóżka. Ja... po ślubie jej nie tknąłem. Trzy lata nie miałem nikogo, nie byłbym w stanie... Byłem ci to winny, sobie. Mimo tego nadal czuję się brudny. Moje życie - wstał i podszedł do okna, za którym było już ciemno - z nią i jej rodzicami było piekłem. Piekło znajdowało się w mojej duszy, a do tego teściowie... nie lubili mnie. Okazywali to na każdym kroku. Zawadzałem im. Dla córeczki wybrali innego, ja byłem zgnilizną, grzybem toczącym ich dom. Byłem sam. Kiedy rodzice i Ryu mnie odwiedzali, udawałem. Jednak Ryu domyślał się, jak jest... Zakazałem mu komukolwiek o mnie mówić. Nie chciałem o niczym słyszeć. Żyłem w swoim świecie. Mogłem być szczęśliwy, ale wszystko zepsułem. To i tak zbyt mała kara - musiał się wygadać - za to, co tobie zrobiłem. Przeze mnie chciałeś się zabić. Wyciągnąłem to dziś rano od Ryu. Nie bądź na niego o to zły - popatrzył błagalnie na Eijiego. - Do dziś nie zdradził się z niczym.
- Nie przez ciebie chciałem to zrobić - podszedł do niego. - Przez siebie. Pozwoliłem ci odejść. Bolała mnie zdrada, chciałem cię znienawidzić. Byłem pewien, że tak naprawdę mnie nie kochałeś... Tyle się we mnie nawarstwiało spraw... i cholernie tęskniłem. Nie wytrzymałem... Teraz się cieszę, że się nie udało, bo naprawdę warto żyć. Raz jest gorzej, ale potem może być lepiej i jest. Gdyby mi się udało, nie poznałbym prawdy. Shin, w życiu nikogo nie kochałem tak mocno, jak ciebie. Nikt mnie tak nie zranił, jak ty, a mimo to po wysłuchaniu ciebie, chcę z tobą być.
Shin popatrzył na niego, będąc w niemałym szoku. Jak to - być?
- Eiji...
- Nic nie mów. Nie pozwolę ci odejść. Rozumiesz?
- Przecież, kiedy przyszedłem do twojego mieszkania, wyrzuciłeś mnie. Dałeś mi jasno do zrozumienia, że nie życzysz sobie nawet na mnie patrzeć, a co dopiero porozmawiać.
- Tak, a potem wybiegłem, kiedy ktoś mi powiedział, że w pobliżu skwerku płacze pewien blondyn. Jednak nikogo takiego tam nie było. Nawet nie wiem, czy to byłeś ty.
- Byłem, ale skąd wiesz?
- Nie byłem święty. Chciałem się rozluźnić i... Korzystam z pewnej agencji towarzyskiej. Odwiedza mnie pewien chłopak. Wtedy do niego zadzwoniłem...
- Pewnie ten, który podszedł do mnie i zapytał, co się stało.
- Przepraszam, Shin, on nie jest nikim ważnym, to prostytutka - Eiji chciał się tłumaczyć.
- Wiem, że sypiasz z takimi chłopakami.
- Ryu...
- Tak. Powiedział mi to po to, żebym wiedział, że ty nadal jesteś sam.
- Już nie, o ile mi wybaczysz te dziwki.
- Nie zrobiłeś nic złego, to ja zrobiłem - cofnął się.
- Ale już wszystko wyjaśnione - tak bardzo znów chciał być z nim. - Zacznijmy wszystko od nowa.
- Nie mogę - ból w oczach mówił tak wiele.
- Dlaczego?
- Nie będzie już tak samo. Nie jestem sam. Mam córkę, którą kocham i nie oddam jej nikomu. Dla ciebie to owoc zdrady. Z pewnością jej nie chcesz, a ja jej nie zostawię - z jego ust nieprzerwanie płynęły słowa, a z oczu łzy. Straci Eijiego na zawsze. - Ona jest mała. Nie jest niczemu winna, nie chcę, byś ją nienawidził. Dla ciebie to świadectwo tego, co zrobiłem. Nie oddam jej. Jestem ojcem, Eiji, nie tylko kochankiem i partnerem.
- Shin...
- Kocham cię, ale i kocham swoje dziecko.
- Shin - objął go bardzo mocno. - Będzie mi trudno, ale nigdy nie poprosiłbym ciebie o porzucenie dziecka. Wiem, ile ona dla ciebie znaczy. Nadal chcę ciebie. Pragnę zacząć wszystko od nowa. Możemy żyć we trójkę. My i ona - szeptał do ucha roztrzęsionemu mężczyźnie. - Postaram się ją pokochać. Nie od razu, ale będę się starał ze względu na ciebie, na nas. Nie pozwolę ci odejść. Rozumiesz? Drugi raz błędu nie popełnię. Jesteś mój, a ona, jak tylko zechcesz, będzie nasza.
- Nie rób czegoś na siłę - nadzieja  w nim kiełkowała. Mógł jeszcze być szczęśliwy? Oplótł go rękoma w pasie. Jeszcze godzinę temu widział wszystko w czarnych kolorach, a teraz wszystko się wybielało.
- Nie robię, tak po prostu czuję. Bądź ze mną.
- Chciałbym, ale... - nadal oponował. Przecież musiał chronić Aiko. Co, jak Eiji ją znienawidzi?
- Nie bój się. Wiesz, że lubię dzieci. Wiesz, że zawsze chciałem mieć własne, ale bycie gejem w tym nie pomaga.
- To jest też jej córka.
- Wiem, ale jest też twoja - Tanaka wtulił nos w jego włosy. Tak pięknie pachniały po kąpieli i były lekko wilgotne.
- Ja... ja nie wiem. Muszę pomyśleć. Chcę być z tobą, ale się boję.
- Ciii. Nie obawiaj się. Będziesz gotów, daj mi odpowiedź. Wiesz, gdzie mieszkam.
Niebieskooki już nic nie powiedział, tylko wtulił się mocno w ramiona, o których tak bardzo marzył. Pokiwał tylko głową na zgodę.
Stali w bezruchu kilka minut, dopóki Eiji się nie odsunął.
- Mam nocny dyżur. Muszę jechać. Kocham cię i czekam na odpowiedź. Bardzo chciałbym usłyszeć "tak". Zaopiekuję się wami - musnął czule te dwie słodkie wargi. Najchętniej by został.
- Nawet po tym wszystkim?
- Dorosłem i zmądrzałem. Zostawię ci numer mojej komórki. Dzwoń, kiedy chcesz. - ostatni raz go pocałował, po czym założył koszulę i spojrzawszy mu w oczy, wyszedł.
Zbiegł na dół. W salonie paliło się światło. Zastał swą ulubioną parę w czułych uściskach.
- Was nic nie oderwie od siebie. No nie patrz tak - zwrócił się do Ryu. - Nic mu złego nie zrobiłem. Jak dobrze pójdzie, znów będziemy razem. Masz te książki?
- Na stole w kuchni - powiedział powoli Ryu. - Co to znaczy „razem”?
- Domyśl się. Zabieram książki i spadam.
Kei widział, że jego brat jest cały odmieniony, jakby na nowo się narodził. Podobał mu się ten błysk radości w pustych dotąd oczach.
- To ty odprowadź Eijiego, a ja pobiegnę do Shina - szepnął mu na ucho kochanek.
- Nie zachowuj się jak baba. Chcę być z facetem! - krzyknął za nim, kiedy ten faktycznie wybiegł.
- Zostaw go. Martwi się o Shina. I sam jesteś ciekawy, co tam się stało. Spokojnie, Ryu ci wszystko opowie po rozmowie z bratem. Mam pracę, więc muszę znikać – lekarz opuścił pokój, kierując się do kuchni.

***

Tymczasem Shin leżał na boku na łóżku, kiedy Ryu wszedł do pokoju po kolejnym pukaniu i nie usłyszeniu zaproszenia.
- Dobijam się do drzwi, a ty nic. Co się stało? - przesunął mu nogi i usiadł.
- Pieprzyliśmy się. Nie kochaliśmy, jak zawsze. Zwyczajnie pieprzyliśmy.
- To chyba dobrze?
- Nawet nie wiesz, jak bardzo go pragnąłem. Chciałem czuć go w sobie... I nadal chcę. Potrzebuję być z nim, kocham go. Wszystko mu powiedziałem, a on... Chce być ze mną - spojrzał na niego wesoło, ale z troską. - Chce być ze mną i moją córką. Będzie czekał na odpowiedź.
- Nie zgodziłeś się?
- Nie podejmę tak ważnej decyzji od razu. A co, jak on się rozmyśli i nie zaakceptuje małej?
- Przecież nie musicie od razu mieszkać ze sobą. Po prostu zostań tutaj i spotykajcie się. Pozwól mu poznać Aiko. Eiji cię kocha, zawsze kochał.
Shin wtulił twarz w poduszkę, ale tym razem zaczął się śmiać. Odzyskał nadzieję, którą utracił dawno temu. Tylko nie umiał sobie wybaczyć.

***

Miyo, rozmawiając przez telefon, zdjęła buty. Nie myślała, że tak długo zejdzie u tego fryzjera, ale efekt był widoczny. Spojrzała w lustro. Nie miała już zielonych włosów, tylko na powrót czarne.
- W życiu już nie kupię tej farby. A ty gdzie jesteś?
= Przed Shigarą - odpowiedział Sejen.
- Jednak poszedłeś kogoś upolować.
= Nie poluję. Może kogoś znajdę lub nie. Nie jestem taką osobą, jaką był Kei.
- No nie, ale seks lubisz.
= Nie z każdym, kto mi się podoba. Pa.
- Pa - cmoknęła w słuchawkę. - Baw się dobrze i zabezpiecz się.
= Dobrze, mamusiu - rozłączył się.
Dziewczyna popatrzyła na telefon i uśmiechnęła się. Jej przyjaciel zasługiwał na miłość, nie na pojedynczą przygodę od czasu do czasu. Tylko nigdzie wokół nie było osoby mogącej go pokochać.

***

Sejen okazał kartę członkowską i wszedł do klubu. W szatni zostawił swoją bluzę, pod którą miał wąski, czerwono-czarny T-shirt, do którego ubrał skórzane spodnie podkreślające jego jędrne pośladki i biodra. Kierował się w stronę baru, przeciskając przez tłum. Czasami znajdował tutaj kogoś na seks, ale nie zawsze. Dziś chciał znaleźć. W jego oczy wpadł chłopak, który opierał się o bar i rozmawiał z jakimś mężczyzną. Pewnie nie był wolny, czego mu było szkoda, bo chłopak był wysoki i szczupły z bardzo wąskimi biodrami. Popatrzeć na niego nie zaszkodzi. Oparł się o słup podtrzymujący drugą kondygnację pomieszczenia. Obok niego przeszedł półnagi facet z owłosioną klatą i... plecami. Skrzywił się. Klata może być, ale plecy? Od razu go odrzucało. Swój wzrok na powrót przesunął na chłopaka przy barze i zamarł. Miał ochotę się uszczypnąć i sprawdzić, czy to nie głupi sen. Podszedł do niego szybko.
- Sachi?
Jego brat popatrzył na niego z zaskoczeniem.
- To ty. Co tu robisz, Sachi? Jesteś gejem?

22 komentarze:

  1. Ojj, no i się wydało ;d Pewnie powiem banał, ale nie mogę mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Uwielbiam to opowiadanie i tylko czekam na to, co będzie dalej. Mmm, zapowiada się nieźle...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Było gorąco :) W końcu Eiji wie co naprawdę się stało. Już może być tylko lepiej :) Mam nadzieję ze pokocha on córeczkę Shina :)
    Hahaha końcówka jak zwykle rewelacyjna:) Spotkanie braciszków w klubie :D No jestem ciekawa co teraz Sachi powie . Czy przyzna się czy wymiga jakimś kłamstewkiem i co najważniejsze jest sam ?? Czy z klientem ?? Nie mogę się doczekać nexta. No i brakowało mi przekomarzania się Sejena i blondynka?? Mam nadzieję że w kolejnym rozdziale zacznie się coraz bardziej iskrzyć bo czekam na wybuch :D
    Renata

    OdpowiedzUsuń
  3. I ja też nie chcę wiedzieć!Swoją drogą dobrze suce,że umarła.Nie żebym już zapomniała o mojej nienawiści do Shina,ale to ona jest za to odpowiedzialna i bardzo cieszy mnie,że odeszła.Na zawsze.Wciąż jednka nie rozumiem sposobu myślenia Shina.Eji mnie nienawidzi,a więc odejdę do kobiety,która mnie zgwałciła,w końcu mam z nią dziecko!Tak,to bardzo zrozumiałe.

    OdpowiedzUsuń
  4. ŁA! *.* Brak słów... nie wiem co napisać! *,,* Rozdział boski! ^^ Udobruchałaś zboczucha Sex ostry *,.* I Sachi... oj :/ Coś się zaczyna dziać, ale nie wiem czy na dobre czy na złe.. :/ Dobrze, że Miyo ma już zwykły kolor włosów XD CZEKAM NA 6 ROZDZIAŁ! *,,* JEEE! NIE WYTRZYMAM DO NASTĘPNEGO TYGODNIA! :( ŻYCZĘ WENY! ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. o kurcze, ale fajnie:D
    nie no ale jak moglas skonczycw takim momencie;p
    juz nie moge doczekac sie kolejnego rozdzialu:D
    rozdzila cudowny;p
    jestem tylko ciekawa co z haru i katsu?;p
    pozdrawiam i zycze mnostwa weny:**


    katrin

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniały Eiji..jak zwykle..Uwielbiam go, od zawsze. Widziałam, że wybaczy Shinowi! Wiedziałam! Eiji jest kochany! Najcudowniejszy! Seks był mru. Potrzebowałam takiego pieprzenia się. XDDDD Eiji jest doskonały pod każdym względem. I jeszcze chce, żeby byli we troje szczęśliwą rodzinką. To słodkie. NIECH ZAOPIEKUJE SIĘ TEŻ MNĄ! XDDDDD I nad czym jeszcze się Shin zastanawia? Niechże pozwoli się mu nimi zaopiekować.
    To Sejen gapił się od tyłu na swojego brata, nie poznając go? Czy miał ochotę na kogoś innego, a Sachi gdzieś się wtedy obok tego chłopaka akurat znalazł?
    Niech Kei powie Ryu, że odwiedza Isamu, bo Ryu będzie smutno i poczuje się zraniony, gdy dowie się o tym od kogoś innego.
    Chcę wiedzieć co z Katsu.. I z Haru.. Mam nadzieję, że ta dawna miłość z Haru przespała się z nim chcąc narobić mu nadziei, żeby się zemścić, żeby Haru poczuł się zdradzony jak on wtedy i że chciał mu zepsuć związek, tak jak zepsuto jego związek z Haru. I Haru szybko się o tym dowie i będzie prosił na kolanach Katsu o przebaczenie. A Katsu będzie przybity i zawiedziony, ale w końcu mu wybaczy..
    Dziękuję za uwagę. XD

    OdpowiedzUsuń
  7. Dlaczego twoje opowiadania czyta się tak szybko?! Patrzę - nowy rozdział, czytam cała uśmiechnięta, podniecam się jak głupiaa treścią (która byłaa cuuuudowna :D), a tu naglee THE END. I cooo? Juuuż? Ehh.. ale krótkich notek nie mogę ci zarzucić, bo długość jest odpowiednia (choć gdyby rozdziały były dłuższe, nie pogniewałabym się ^^). Świetny rozdział, bardzo się cieszę, że mieszy Shinem i Eijim znowy wszystkoo kolorowo :D Ale bardzo mnie trapi temat Sejena ;] Jestem ciekawa jak to będzię z nim i jego życiem uczuciowym ;) No cóż.. Nic nie nie pozostaje poza czeekaniem, aż tygodnia (;p) na następną część :D Tylee z mojej przemowy ;p czeekam i śle buziaaki ;*
    vampirka_15

    OdpowiedzUsuń
  8. irrashi, Shin nie odszedł do tej kobiety, tylko do dziecka. Nie mógł pozwolić, żeby ona usunęła ciążę. Poza tym wtedy on niewiele myślał. :D

    Koi, tak Sejen gapił się od tyłu na swego brata. :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Sejenowi podobał się własny brat? xD Haha. Eiji i Shin będą razem! Nareszcie! Mrr...
    Ciekawi mnie (bardzo! wręcz pożera!) co będzie dalej z Katsu i Haru.
    Notka wspaniała ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Czyli Sejen naprawdę miał ochotę na własnego brata? Mru. XDDDDD *brudne myśli*

    OdpowiedzUsuń
  11. Luaaanko... ;> Ty wiesz, jak wysoki jest stopień mojej zboczoności i co bym najchętniej teraz przeczytała, prawda? ;3 Bracia.. oj wiadomo, że czuliby się głupio, ale dotyków to im nikt nie zabroni xD
    Tsunami się zbliża... znowu się spłakałam.

    "dwoma książkami" - dwiema.

    "odtrącenie tego mężczyzny było wielkim błędem." - no co ty, Eiji nie powiesz? XD Shin wszytko wytłumaczył i szczerze powiem, że wina i to lwia, leży po jego stronie. Środek, środkiem..., ale żeby się na dziewczynę rzucać? Jakby go sama wykorzystała, ale on nie był bierny. Poza tym, na marginesie, Shin, nie zaprzeczaj, głupolku jeden xD To Eiji jest lekarzem, więc zna się na różnych specyfikach. Jednak... no jest takie coś, co wzmaga popęd i jednocześnie odrzuca moralność? Chodzi mi o to, że pamięci nie zabiera, więc Shin powinien chociaż się bronić jakoś.
    "Straciłem swój pazur sprzed lat?" - ahh, ja też kocham jego łagodność xD A pazur, to Ryu akurat ma xD
    "Robiłeś to sam ze sobą? Wsuwałeś w siebie palce?" - jak mi brakowało ich świństewek! XD Pamiętam oporne początku Shina, kiedy się wstydził, a potem pięknie rozkwitł, a tu proszę... Eiji nie ściąga cugli i jedzie na całość ;3 Scena przy ścianie... mnie też by miękły kolana, ale od patrzenia na nich, a dobrze, że siedzę.
    "- Nie, chcę cię zwyczajnie przytulić. No, chodź. Widzę, że chcesz." - jak parsknęłam śmiechem XDD Ryu i Kei sa jak dobre małżeństwo xD
    "- Nie przez ciebie chciałem to zrobić - podszedł do niego. - Przez siebie." - tu zaczęłam płakać. Kurcze, obydwoje rozstali się w nieciekawy sposób, nie wyjaśniając sobie niczego. Shin ciągle nie może spojrzeć na siebie w lustrze... oby Eiji szybko mu udowodnił, jak bardzo go kocha, starając się okazać Aiko jak najwięcej czułości. To powinno pomóc w zrozumieniu Shina, że Eiji naprawdę chce z nim być ;3 A owoc zdrady zamieni się w owoc ich rozkwitającego na nowo uczucia.
    "Możemy żyć we trójkę." - Eiji, słońce, aż poklepię cię po plecach za inteligencję! xD
    "Pewnie nie był wolny, czego mu było szkoda, bo chłopak był wysoki i szczupły z bardzo wąskimi biodrami." - przydzowniłam zębami w klawiaturę, słysząc dźwięk jak z kreskówek, kiedy otwiera się kasa fiskalna xD S...aachi!!! Sejenowi podoba się jego własny brat xD Ha! Potrzeba było klubu, aby zauważył, jakie ma ciacho pod dachem? (ciacho, które straciło klienta xD Tylkooo... czy Sachi jeszcze jakoś będzie chciał rozmawiać o krzywdzie Eijiego?)
    Łoł... to się porobiło. Ciekawe, jak Sachi wybrnie xD Czemu po wtorku nie ma wtorku? XDD

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziś było tak mega romantycznie i czekam na kolejną część. Mam nadzieję ze Sachi też kogoś znajdzie, bo nie wiedzieć czemu ale ze wszystkich nowych postaci lubie go najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  13. no i jest seks! :D
    nie wiem, co mam Ci napisać.. mam wyprany mózg po próbnej maturze z matmy. zadania były, kurwa, takie, jakbyśmy mieli w przyszłości w NASA pracować -,-
    no, ale na pewno wiem, że rozdział był świetny, jak zawsze zresztą :) :*

    Ay

    OdpowiedzUsuń
  14. Zawsze lubiłam wyobrażać sobie dwóch braci na takiej... ugodowej stopie. Wiadomo, że zaraz fantazje mknęła w (nie)znane, ale zanim to się działo, widziałam właśnie chłopaków o, po prostu, dobrych relacjach i dużej przyjaźni... znających swój urok i brata. Jeżeli tu to dostanę - jakieś większe orgie z Sejenem i Sachim będę mogła sobie odpuścić xD

    Dobra, niech będzie, że są takie środki (no właśnie, Shin, nie Sachi xD) Tez tak mam, że mylą mi się postaci... ostatnio nawet, robiąc korektę do rozdziału, natknęłam się na Kio, jako Michaela XD To by było, gdyby Lu z nim leżał xD

    W takim razie niech po piątku jest wtorek xD Mała przerwa xD
    Eh, miałam napisać rozdział, a przedłużyło mi się robienie pracy na religioznawstwo... Przynajmniej dowiedziałam się, że jest w Japonii cmentarz, którego wynajem ziemi kosztuje krocie, a jednak prezes Stowarzyszenia Zwalczania Terminów wynajmuje tam grób dla owych szkodników, oddając im cześć i przepraszając, że je zabija... chyba musi ich mieć sporo na sumieniu xD A na drogie jest napis:Śpijcie spokojnie. xD Padłam ze śmiechu xD O, albo wiesz może, że od X wieku odcinane są kotom japońskim ogony? XD Dlaczego? - Bo rude i z długimi ogonami charakteryzują się demonizmem xD Biedne kicie.

    Chłopaki są zazdrośni? O co? xD Ja ich równo kocham! No... prócz Haru *mruczy coś niewyraźne pod nosem* xD

    OdpowiedzUsuń
  15. Nakręcasz mnie, kochana ;3 Oby wydarzenie było jak najszybciej, bo mam ogień w oczach, myśląc o braciach! xD
    Hahaha, no dokładnie xD Gdyby był Kio zamiast Michaela, to nie tylko czytelnicy byliby źli, że Lucek najwyraźniej nudzi się Miśkiem, ale sam Baal chyba przetrąciłby głowę rudzielcowi, o ile to byłaby dla niego satysfakcjonująca kara xD

    Taa, grób dla termitów, albo orgia śmiechu... wyznawcy, którzy śmieją się na pogrzebach... Ale coś w tym jest - mnie się zawsze chce śmiać, a nie płakać O_O

    Oaaaaa, jak mi dobrze! Zaraz lecę oglądać ** Nooo... za jakieś pół godziny, jak oblecę blogi xD Po stresującym dniu przyda się relaks (rany, profesorka mnie dziś przepraszała chyba z 5 minut. Aż mi głupio było... odpowiadałam za grupę, w sensie, że kazała mi wyjaśnić, dlaczego nie chcemy egzaminu w dzień, który podała, [mieliśmy zaplanowany już inny, a dwóch nie może być] i na mnie się wyżyła, że ona ten termin zaklepała, że powinniśmy to sprawdzić w sekretariacie [do którego mamy średni dostęp], a po zajęciach podeszła i przeprosiła za swoje zachowanie, że złość szybko jej przychodzi i odchodzi i że bardzo, bardzo przeprasza. XD Łaaał XD)

    OdpowiedzUsuń
  16. Uch, gorąco było! Całe szczęście, że już sobie wszystko wyjaśnili i wszystko zmierza ku lepszemu. Trochę mi szkoda, że w notce było tak mało młodych bohaterów. No i dalej nie wiadomo, co się dzieje z Katsu. Mam ochotę wyrwać co nieco z krocza Haru, serio! No palant jakiś i tyle.
    A Sachi? Coś kręcił od początku i wygląda na to, że... teraz się już nie wykręci.
    Czekam!
    obsesja

    OdpowiedzUsuń
  17. Huh, sama zaczynam się coraz bardziej przekonywać do blogspot. ładniej wygląda haha.

    no dobra - http://black-and-white-opowiadania-yaoi.blog.onet.pl/ 82 rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  18. Powiadamiam o rozdziale, który wreszcie się wyświetlił (pobiję Onet ==)

    OdpowiedzUsuń
  19. o nieee. Na końcówkę umarłam. Jeden brat o drugim się dowiaduje xd lol i że jeszcze Sejen miał na niego chrapkę xd a dobrze że pomiędzy Eijim a Shinem się jako tako już układa c: teraz jeszcze tylko katsu i haru

    OdpowiedzUsuń
  20. Orion lubi podchody ;P Poza tym podświadomie zajmuje się ludźmi, których nie zna... szykuje się dobry następca XD
    Rozmowy z Miśkiem dużo mu dadzą, a czas w samotności uświadamia mu, że jednak Lucek miał rację z odizolowaniem go xD
    Tak, diabły mają czarne... nietoperze skrzydła xP Czerń archanielskich wiąże się raczej z... brakiem jakichś "witaminek" w organizmie xD A że syn czasami podaje się do syna, to... wiesz, już? (a propos tego światła ;P)

    Oj tak, sesja ważniejsza. Jedno kolokwium za mną - zaliczenie na 5, dziękuję bardzo xD Jeszcze tyyylko... 9 + praca i 5 egzaminów XD

    Ja weszłam bez problemu na bloga Grelki. Zaraz zobaczę, czy teraz mi działa... Migiem mi weszło. Może coś z łączem? Śnieg jest, gorsza pogoda... *chlip* ferie... a ja nie mam ferii *pada teatralnie na rękaw, płacząc* XD

    OdpowiedzUsuń
  21. Orion kiedyś będzie następcą, ale na razie... Hmm, musi się sam określić xD Może nie będzie adorował Daniela przez tyle tysiącleci, co Lu - Miśka, ale nawet, jeżeli go zdobędzie, to utrzymanie w związku jest trudne xP

    Hah, skrzydła... światło- brat skrzydeł - ciemność... czerń xD

    Nie dziękuję, bo ostatnio zapeszam --'

    OdpowiedzUsuń
  22. Dobra w poprzednim rozdziale troche przesadziłam z tym że zjebałaś te opowiadanie...
    Nie pasowało mi to że shin i eiji nie są razem... Ale teraz to mi jestem happy bo idzie dobrze...
    Sachi -gejem haha aż sama cche widzieć mine sejena haha.... Ciekawi mnie teraz...
    aż zachciało mi si pe czytać dalej wiec zmykam ...
    Pozdrawia ~Shizuo

    OdpowiedzUsuń