wtorek, 17 stycznia 2012

Tylko Ty 2 - rozdział 7

Bardzo dziękuję za komentarze. :D I zapraszam na rozdział. Ciężko mi się go pisało. Jest jaki jest.

Notkę sprawdzała Ay.

***
Zaspany opuścił nogi na panele w kolorze orzechowym, przetarł dłońmi twarz. Wzrokiem powędrował na puste łóżko brata. Wczoraj wszystko źle rozegrał. Sachi nie odpowiedział na jego pytanie, tylko uciekł, pozostawiając go z otwartymi ze zdziwienia ustami. Zamiast się zabawić, zaczął go szukać, jednak bezskutecznie. Zmarnował na to dwie godziny i w końcu zrezygnowany wrócił do domu. Postanowił dać mu czas, przecież musi kiedyś wrócić do domu. Tylko gdzie on był? Istniała szansa, że nie włóczył się po ulicach, tylko poszedł do kogoś znajomego lub chłopaka. Czy jego starszy brat miał kogoś? Wtedy nie był w klubie sam. Dlaczego ukrywał to przed nim? Nie byłoby nic dziwnego w tym, gdyby Sachi nie wiedział o nim, ale w takiej sytuacji? W sumie czemu miałby się przyznać. Przecież nie chciał narazić się ojcu, lepiej dalej się podlizywać. To dlatego słowa "ciota", "pedał" Sachi wymawiał jakoś inaczej. Nie było w nich tej kpiny, obrzydzenia, jakie często gości w słowach homofobicznych kretynów.
Wstał, poprawiając podciągniętą do góry koszulkę i udał się do łazienki. Tak czy owak Sachi przed nim nie ucieknie. Nie teraz, to porozmawiają później, kiedy wróci ze szkoły, zanim brat znów gdzieś zniknie.

***

Po raz kolejny nie chciał wstawać z łóżka. Z ociąganiem podniósł górną część ciała i oparł się o ścianę za sobą. Jego czerwone oczy zdradzały nocny płacz. Katsumi westchnął. Nie może wciąż się tu ukrywać, tym bardziej, że Ryu ciągle się do niego dobijał. Tylko telefonicznie, ale to i tak znaczyło, że się martwił. Powinien do niego zadzwonić, ale ten by chciał przyjechać, a on w tej chwili nie miał ochoty na towarzystwo. Podciągnął kolana w górę i oparł na nich brodę. Tak bardzo się starał być dobrym, kochającym partnerem. W czym zawinił? Co zrobił źle, że Haru go nie chciał? Nie był też pewny jego zdrady, ale to czuł. W jednej chwili postanowił odejść. Chciał uniknąć tego, co ostatnio robił mu Haru. Przed oczami ponownie widział, jak pakuje swoje rzeczy, tylko te najpotrzebniejsze, pisze list do Haru i wychodzi z walizką w ręce. Ukrył się w motelu za miastem. Chciał wyjechać daleko stąd, ale jakoś nie potrafił tego zrobić. Tak na wszelki wypadek, jakby Haru go szukał. Tylko gdyby szukał, zadzwoniłby, a od niego telefon milczał.
Teraz musiał pomyśleć, co zrobi w dalszym kroku swego życia w samotności. Haru się nim opiekował, nauczył wszystkiego, a teraz przyszła pora na radzenie sobie ze światem samemu.
Telefon ponownie zaczął uparcie dzwonić. Wyciągnął po niego rękę.
- Ryu, jesteś cholernie upartym facetem - powiedział sam do siebie. Po namyśle nacisnął zielony przycisk.
= Katsu? Odezwij się - zaniepokojony głos Kazamy dotarł do jego ucha.
- Nic mi nie jest. Po prostu potrzebuję samotności.
= Potrzebujesz przyjaciela. Gdzie jesteś? Przyjadę do ciebie.
- Ryu...
= Jestem uparty. Będę dzwonił i pisał tak często, aż w końcu mi powiesz.
- Wyłączę telefon.
= Nie zrobisz tego, bo czekasz, aż ON zadzwoni.
- ...
= Katsumi, jesteś tam?
- Motel "Spokojna przystań", to przy wyjeździe z miasta.
= Wiem, gdzie to jest. Będę tam najdalej za godzinę. Nie ruszaj się stamtąd, bo dam ci solidnego kopniaka, jak cię znajdę.
- Nie mam dokąd pójść.
= Masz. Masz mnie.
Katsumi zacisnął powieki, usiłując się nie rozpłakać. Ma przyjaciół, ale chciałby mieć Haru. Tak bardzo go kochał.
- Będę czekał na ciebie. Pokój numer piętnaście.
Ryu już nic nie odpowiedział, tylko się rozłączył, zapewne spiesząc się na spotkanie z nim.

***

Kazama, zakładając w pośpiechu spodnie, zaplątał się w nogawkę i w ostatniej chwili podparł się biurka, broniąc swoje pośladki przed uderzeniem o podłogę, co prawda pokrytą dywanem, ale i tak upadek byłby bolesny. Po krótkiej walce ze spodniami założył je, a potem naciągnął na siebie kaszmirowy sweter. Nie pamiętając o uczesaniu, wybiegł z pokoju. Jego kochanek stał na korytarzu ubrany w garnitur, aż mu serce mocniej zabiło na jego widok. Kei pisał coś na swoim smartfonie.
- Myślałem, że już wyszedłeś - Ryu podszedł od niego i ucałował go w szyję.
- Zaraz wychodzę, a ty dopiero co leżałeś w łóżku, a teraz jesteś ubrany.
- Katsu w końcu odebrał telefon - przeszukał kieszenie spodni. - Jadę do niego. Cholera, gdzie mój telefon?
- Pewnie w pokoju. Uczesz się, wyglądasz, jak strach na wróble.
Ryu poprawił swoje włosy rękoma, trochę je przyklapując do skóry głowy, co spotkało się z poniesieniem brwi Keia. Kochanek zawsze dbał o wygląd. Po chwili się jednak uśmiechnął, bo o przyjaciół też dbał.
- Co się tak uśmiechasz? - zapytał Ryu.
- Cieszę się, że mam takiego partnera, który dba o innych.
- O tych, których kocha, na pewno. Co ja miałem? - podrapał się po szyi.
- Telefon, pokój.
- No tak - zawrócił do ich sypialni.
- Słuchaj, może cię podwiozę. Jesteś dziś bardzo rozkojarzony - wszedł za nim do sypialni.
- Już się uspokajam - wziął kilka oddechów. - Po prostu, kiedy wiem, gdzie on jest, to już chciałbym tam być.
- Uważaj, bo pomyślę, że łączy was nie tylko przyjaźń - zażartował. Wiedział, że obaj się tylko przyjaźnią i kochają, jak bracia.
- Kocham go skrycie - Ryu musnął mu usta.
- A ja kocham naszego sąsiada.
- Tego starszego pana, który wychodzi na spacer z kotami? Życzę szczęścia, piękny.
- Ty w ogóle nie jesteś o mnie zazdrosny - Kei podążył za nim na korytarz.
- Jestem, ale raczej nie zdradzasz mnie ze starszymi panami. Tylko ja jestem w twoim typie - przeskakiwał po dwa stopnie. - Ale inni niech się trzymają od ciebie z daleka.
- Pokażesz pazurki, kocie?
- I to jeszcze jakie.
Kei zapatrzył się za nim. Ciekawe, co by Ryu zrobił, gdyby poznał prawdę o jego spotkaniach z Isamu. Wtedy nie chodziłoby o zazdrość, tylko o coś innego, ale i tak poczułby się zdradzony. Musiał mu powiedzieć, ale nie teraz.
- To lecę - Kazama posłał mu w buziaka w powietrze i zniknął za frontowymi drzwiami.

***

Miyo przyglądała się przyjacielowi od dłuższej chwili. Pojawił się w szkole przed nią, wcześniej dzwoniąc, żeby go nie podwoziła, nie skupił się na ich pierwszej lekcji, wyglądał niczym zombi. Szedł obok niej, ale nie reagował na nic, skupiony na swoich własnych myślach. Nie wytrzymując tego, chwyciła go za nadgarstek i pociągnęła do biblioteki, gdzie między regałami starych tomów, rzadko odwiedzanych, mogła z nim spokojnie porozmawiać.
- Wczoraj cię ktoś skrzywdził? – zapytała, wpatrując się w niego uważnie.
- Hm?
- W klubie coś złego cię spotkało? Gwałt? - dodała cichutko ostatnie słowo.
- Oszalałaś? Stałbym tu teraz przed tobą, gdyby to się stało? - otworzył szeroko oczy. Ta dziewczyna to ma wyobraźnię.
- Nooo - przestąpiła z nogi na nogę. - Nie, ale dziwnie wyglądasz.
- Dowiedziałem się o czymś i nie wiem, jak to ugryźć - przeczesał dłonią włosy.
- Wiesz, że możesz ze mną porozmawiać.
- Nie chodzi o mnie, tylko o... Sachiego. Wczoraj poznałem jego tajemnicę, ale wybacz, nie mogę ci na razie powiedzieć, jaką.
- Ok, ale jak coś, to... - położyła mu dłoń na ramieniu.
- Wiem. Muszę z nim po prostu porozmawiać.
W szkole musiał siedzieć jeszcze pięć godzin i już wiedział, że będą się one ciągnąć wiecznie.

***

Uścisnął go bardzo mocno, kiedy zamknęły się za nim drzwi hotelowego pokoju. Pierwsze, co rzuciło mu się w oczy w chwili spojrzenia na Katsu, to były nie jego opuchnięte i czerwone oczy, lecz włosy.
- Kiedy je ściąłeś?
- Wczoraj - Katsu odsunął się. - Denerwowały mnie. Chłopak z długimi włosami nie jest dobrze postrzegany w wielu miejscach pracy, a ja będę musiał coś znaleźć. Haru je lubił. Uwielbiał wplatać w nie palce, ale to już przeszłość - usiadł ciężko na łóżku.
- Ładnie ci w krótkich. Dobrze, że zostawiłeś grzywkę. Teraz wyglądasz bardziej niegrzecznie.
- On ma kogoś, prawda? Kei z nim rozmawiał?
Ryu przysiadł obok niego bokiem z jedną nogą ugiętą w kolanie. Nie będzie kłamał.
- Tak. W każdym razie, to powiedział Keiowi. Przykro mi...
- Niepotrzebnie. Domyśliłem się. Pewnie jest lepszy i przystojniejszy ode mnie.
- Katsu, ty jesteś cudowny, mądry, przystojny - to była prawda. Nie chciał, żeby przyjaciel nabawił się kompleksów i stracił wiarę w siebie.
- To jednak było niewystarczające. Zabawne, jak życie potrafi się zmienić w ciągu paru tygodni - roześmiał się. Tylko, że w tym śmiechu nie było radości, raczej był przepełniony rozpaczą. - Jednego dnia żyjesz, planujesz przyszłość, natomiast drugiego wszystko się wali. Widocznie fundamenty, które zbudowaliśmy, były za słabe.
- Nieprawda - Kazama chwycił go za ramiona, odwracając bardziej do siebie. - To było silne. Haru coś się pochrzaniło. Spotkał dawną miłość i oślepł.
- Wiesz, że jedno słowo i pobiegłbym do niego?
- Wiem.
- Zachowuję się, jak baba. Wybacz - wstał, ale Ryu przytrzymał go za rękę.
- Zachowujesz się, jak zraniony, zdradzony, cierpiący z miłości, wrażliwy chłopak. Usiądź.
- Tylko, że ja już nie jestem chłopcem. Mam dwadzieścia osiem lat. Muszę się wziąć w garść.
Kazama był zadowolony, że Katsumi nie zamierza pogrążyć się w rozpaczy. Wiedział jednak, że chłopak musi mieć czas na oswojenie się z samotnością i się posmucić. Jeżeli tego teraz nie zrobi, nie będzie umiał zamknąć za sobą tego rozdziału życia.
- Nie musisz. Możesz się wypłakać. Moje ramiona są do twojej dyspozycji.
Katsumi popatrzył na niego, a łzy same znalazły ujście. Nie zawsze musi być silny. Przy Ryu nie musi udawać twardziela. Usiadł i położył głowę na jego ramieniu.
- Ja nigdy nie przestanę go kochać.
Ryu objął go i pozwolił wypłakać swój ból starszemu mężczyźnie.
- Nikt ci nie każe tego robić.

***

Sejen zacisnął zęby z wściekłości po usłyszeniu po raz kolejny obelg od Tetsu, ręka go swędziała. Jeden cios i... zawieszenie w prawach ucznia gotowe. Zacisnął więc palce, starając się utrzymać nerwy na wodzy.
- Dziw, że twój tatuś i mamusia jeszcze nie wypierdzielili cię z domu. Ja swojego syna posłałbym na bruk, gdyby oznajmił mi, że jest ciotą.
- Nie podszedłem do was, żeby wysłuchiwać twojej gadki, Nishida. Zresztą, zamknij usta, bo ci z nich jedzie - warknął. Chciał tylko powiedzieć farbowanemu, że muszą porozmawiać. Całą lekcję biologii rozmyślał nad tym. Pora zawiesić broń, o ile chcą zrobić projekt na wysoką ocenę. Do tej pory zrobili dużo, ale mogliby więcej, gdyby się nie kłócili. - Na szczęście nie jestem twoim synem i współczuję twoim przyszłym dzieciom takiego ojca.
Tetsu aż nadął policzki i postąpił krok do przodu, gotowy rzucić się na Sejena, ale Daisuke skutecznie mu to uniemożliwił, stając między nim a szatynem.
- Ej, co robisz? Walnę go raz i będzie po wszystkim.
- Nie będziecie się bić w szkole - powiedział Tozawa. - Czego chcesz, Amori?
- Mamy wspólny projekt. Musimy pogadać - uch, blondyn ładnie pachniał i stał tak blisko.
- Drugie piętro, stara klasa matematyczna.
- Chcesz z nim gadać? - oburzył się Tetsu. - Mikato, straciłeś mowę? Co tak stoisz i się przyglądasz? - trącił kolegę w ramię. - Pedał nie będzie rozkazywał...
- Nikt mi nie rozkazuje. I nie próbujcie iść na piętro, bo będzie źle - Dai popatrzył na Sejena i ruszył pierwszy.

Stara klasa, do której już oni nie chodzili, była niewielkim pomieszczeniem, do tego zapełnionym ławkami poustawianymi jedna na drugiej i obdrapanymi stolikami. Kilka krzeseł stało pod oknem, a na nich leżały zapomniane, drewniane linijki i kątomierze służące do rysowania na tablicy.
Daisuke oparł się o ścianę i pytającym wzrokiem patrzył na kolegę.
- Chciałeś rozmawiać.
- W weekend spotykamy się u ciebie i chciałbym, żebyśmy zajęli się naszą pracą, a nie połowę spotkania się kłócili. Przez to marnujemy czas i energię. Słyszałeś, co dzisiaj biolog mówił. Doskonałe projekty mogą nawet liczyć się przy przyjęciu na studia i maturze.
- Ostatnio tylko trochę się posprzeczaliśmy - od razu przypomniało mu się spotkanie w bibliotece i to, jak uratował przed upadkiem Amoriego. - Co mam poradzić na to, że od lat działasz na mnie, jak płachta na byka?
- A ty na mnie - Sej splótł ręce na piersi.- Ale nie chcę, by to przeważyło i zepsuło nam oceny. Do tego jeszcze przystopuj swojego pieska. Mam dość tego, jak mnie obraża.
- Nie wydaje mi się. Sam mu często odpyskowujesz.
- Tylko, że czasami... - Sejen przesunął dłońmi po twarzy.
- Co czasami? - zainteresował się Tozawa.
- Rozumiem, że nie akceptujecie mojej orientacji, ale też jestem człowiekiem i chciałbym ukończyć szkołę, a czasami po prostu mam ochotę stąd zwiać i nie wrócić! Ciekawe, jak ty byś się czuł, idąc każdego dnia do budy i wiedząc, że może z jedną przerwę będziesz miał spokój. Wiedząc, że poza Miyo tak naprawdę nikt z tobą nie będzie gadał. Będą cię popychać, unikać, traktować, jak trędowatego... To boli... A ja nie chciałem nikomu mówić, pragnąłem w spokoju skończyć liceum. Do tej pory nie wiem, kto powiesił te plakaty. Nie byłoby ich... - popatrzył na niego i umilkł. Tak dużo powiedział. Uzewnętrznił kawałek swych uczuć temu typkowi, nie powinien. W domu będzie się teraz z niego naśmiewał. Odwrócił się i wybiegł z klasy. Nie miał dziś ochoty być w szkole. Uda, że się źle czuje i wróci do domu. Jak będzie brat, to z nim porozmawia, jak nie, to pójdzie spać. Powie tylko Miyo, że dziś stąd znika.

Tymczasem Dai długo stał w sali i patrzył w okno. Nie obchodziło go, kim chłopak jest. Gej czy nie gej, jakie to ma znaczenie? Po prostu od zawsze traktowali się wrogo. To było niczym rytuał, ale teraz, kiedy wie, co boli Sejena, musiał przystopować siebie oraz Tetsu. Przed Nishidą będzie udawał, jak to bardzo nie lubi Amoriego, ale zakaże mu go szkalować. Postara się schodzić szatynowi z drogi w szkole. Sam ostatnio nie miał ochoty na zaczepki z Sejenem. W sumie sam nie wiedział, czemu nie mógł doczekać się soboty. Pomimo kłótni bardzo dobrze uczyło mu się i szukało informacji z Sejenem. I w ogóle, kiedy on zaczął o nim myśleć po imieniu?

***

Nie umiał przestać go całować. Kochali się już dwa razy, a on wciąż był nienasycony. Shin był cudownym kochankiem. Kimś, kto sprawiał, że seks nie był pusty, nie był czymś, co wyładowywało napięcie.
Shinya położył głowę na ramieniu kochanka. Dużo nerwów kosztowało go przyjście tutaj. Mimo wczorajszego wieczoru obawiał się, że może Eiji zmienił zdanie i go wyrzuci. Ten jednak, na samym początku zwyczajnie go przytulił i nie umiał wypuścić z ramion. To sprawiło, że po raz pierwszy od tak dawna poczuł się ważny, kochany. Pragnął, by mężczyzna dał mu oparcie, coś, co on jest także w stanie dać. Chciał spróbować na powrót z nim być.
- Będę się starał cię nie zawieść - powiedział, przerywając ciszę.
- Zraniliśmy się nawzajem. Przysięgam, że gdybym wiedział…
- Eiji, mogłem nie być taki ślepy.
- Powiedzmy, że jesteśmy kwita - bardziej naciągnął na niego kołdrę. - Teraz liczy się to, że chcesz ze mną być.
- Chcę, ale nie proś mnie jeszcze o zamieszkanie z tobą - podniósł głowę i cmoknął go w brodę.
- Nadal boisz się, że mogę nie zaakceptować twojej córki?
Niespodziewanie w oczach młodszego mężczyzny pojawiły się łzy.
- Przepraszam, ale to silniejsze ode mnie.
- Cii. Kochasz ją i gotów jesteś o nią walczyć, jak lwica.
- Raczej lew - odetchnął i na powrót ułożył głowę na dobrze znanym miejscu.
- Pójdziemy później na obiad?
- Obiad. No, tak. Jest dzień. Chciałbym, ale nie mogę ciągle pani Watanabe prosić o opiekę nad Aiko, więc może wpadniesz do nas?
- Chętnie. Dawno nie jadłem domowego jedzenia. Ciągle tylko posiłki zjadam w restauracji lub stołówce szpitalnej - przesuwał drobnymi, leniwymi ruchami po jego plecach.
- To jesteśmy umówieni na wieczór.

***

Zastał brata w ich pokoju. Chłopak leżał na łóżku i był szczerze zaskoczony widokiem Sejena.
- Co tu robisz? Miałeś być w szkole.
- Źle się poczułem i wróciłem wcześniej, z czego jestem zadowolony, bo chcę pogadać - Sejen odłożył plecak na krzesło i popatrzył  na brata. - Co robiłeś wczoraj w Shidare-Zakura? Jesteś gejem, bi?
- A co cię to, kurwa, obchodzi?! - poderwał się z łóżka.
- Sorry, ale heterycy tam nie chodzą.
- Twoja przyjaciółka chodzi.
- To co innego? Przyznaj się.
- Do tego, że jestem homo? Nie jestem. Byłem tam... – przerwał, widząc, że Sej mu nie wierzy i miał rację, po części. - No dobra, jestem bi. Zadowolony?!
- Ale dlaczego mi nie powiedziałeś?
- Po co?!
- Sachi, nie krzycz.
- Będę krzyczał! Zawsze się kłócimy, więc teraz też możemy. W domu nie ma nikogo.
- To ty się zawsze kłócisz! - syknął Sejen i usiadł w starym, wysłużonym fotelu. - Ciągle coś ci się we mnie nie podoba. Powiedz, że jesteś zazdrosny.
- O co? - opadł na łóżko.
- O to, że się nie ukrywam.
- O ile mnie pamięć nie myli, to akurat to nie jest dobre, bo wciąż narzekasz na to, co robią ci w szkole.
- Ale nie żyję w kłamstwie!
- Teraz ty się drzesz. Też nie żyję. Ci, co mają wiedzieć, to wiedzą. Reszty, w tym rodziny, nie muszę informować - położył się na wznak z rękoma pod głową.
- Pewnie, bo boisz się stawić czoła ojcu.
- Nie, kurwa, boję się, żeby takie dzieciaki, jak nasz brat, nie wyzywali mnie! - popatrzył na niego z piorunami w oczach.
- To trzeba mu uświadomić, że źle robi! Kim był ten facet, z którym gadałeś w klubie? Nigdy go tam nie widziałem.
- Znajomy - nie musiał mu mówić, że to był klient, na szczęście na tyle wyrozumiały, że nie będzie miał przez to kłopotów w agencji. Nigdy jeszcze nie uciekł ze spotkania. Ale też nigdy na nim nie pojawił się jego brat. Niepotrzebnie wybrał ten klub na spotkanie.
- Mimo wszystko powinieneś mi powiedzieć.
- Dlaczego? - zapytał Sachi.
- Bym cię zrozumiał.
- Teraz wiesz. Wystarczy? Możemy zakończyć tę rozmowę?
- Gdzie ty pracujesz? Wciąż kupujesz sobie nowe ubrania - zlustrował to, co brat miał na sobie. - Musisz nieźle zarabiać.
- Gówno cię to obchodzi! Spadam stąd - Sachi wstał, zabrał leżącą obok czarną bluzę i wyszedł z pokoju.
- Ja tylko zapytałem o pracę - mruknął do siebie Sejen. Nie rozumiał, dlaczego brat się tak rzuca. Teraz mają ze sobą coś wspólnego poza rodziną, mogliby czasami na spokojnie porozmawiać. Taa. Na spokojnie? Z nim? Chyba w alternatywnej rzeczywistości. Po chwili myśli o Sachim zastąpiły te o Daisuke. Oczami wyobraźni zobaczył jego sylwetkę, twarz, poczuł zapach. Chłopak używał bardzo męskich perfum, czyżby je ostatnio zmienił? Te obecne działały na Sejena odurzająco. Pewnie to przez nie zaczął myśleć o Tozawie inaczej niż do tej pory. A może to stało się tego dnia, kiedy uratował go przed upadkiem? Wtedy, innymi oczami na niego spojrzał. Oczami geja, który wie, kto mu się podoba, a Dai mógł się podobać.
- Ale nie mnie, to niemożliwe. To moja szkolna zmora, ktoś, z kim po miesiącu nie będę przebywał w jednym pomieszczeniu poza szkołą. Jeszcze to spotkanie u niego w domu - miał tylko nadzieję, że blondas nie będzie się kłócił, a on sam też powstrzyma nerwy. Jak coś, to zawsze pozostaje Miyo i ich uspokoi. Nie ma się czego bać. Tylko, co będzie jutro, jak chłopak na forum szkoły może mu wypomnieć dzisiejsze słowa? Powie, że jest miękki? Ale Tozawa teraz wie, co boli Sejena, to może przystopuje Tetsu w jego zagrywkach. Oby.

***

Haru krążył po pustym mieszkaniu i nie umiał znaleźć sobie miejsca. Powinien się cieszyć, że ma teraz szansę być ze swoją pierwszą miłością. Tylko każdy kąt przypominał mu o tym, jak zdradził Katsu. Przeżyli razem ładnych parę lat i naprawdę był z nim szczęśliwy. Wtedy go kochał. Bez niego odczuwał głęboką pustkę. Teraz nie wiedział, co nadal czuje, przecież pojawił się… Tok jego myśli został przerwany przez dzwonek do drzwi. Z jakąś głupią nadzieją, że to Katsumi, podążył, by je otworzyć.
- Hej. Uparł się, by tu przyjechać - Kei wskazał palcem na swego partnera, którego mina nie wyrażała, że przyszedł tu w celach pokojowych. - Wolałem przyjechać z nim na wypadek wojny.
- Uparłeś się, jak osioł. Sam bym sobie poradził. Możemy wejść? - Ryu zwrócił się do Haru.
- Tak, proszę - cofnął się na tyle, by ich przepuścić, po czym zamknął cicho drzwi.
- My tylko na chwilę, a właściwie ja - rzekł Kazama. - Pewnie cię to nie interesuje, ale Katsumi jest u nas.
- Znalazł się?
- Znalazłby się wcześniej, gdybyś do niego zadzwonił! - naskoczył na niego Ryu. - Jesteś głupim, ślepym imbecylem. Jak mogłeś mu coś takiego zrobić? - Katsu upierał się, że pozostanie w motelu, jednak udało mu się go jakoś namówić, aby na trochę przeniósł się do ich domu. - Tylko mi nie mów, że serce nie sługa! Czasami musi ono posłuchać rozumu, a twoje posłuchało tego, co masz poniżej pasa! Mam nadzieję, że przejrzysz na oczy! Katsu cierpi, bo cię kocha. Jeżeli teraz poprosisz go, aby wrócił, zrobi to. Ale liczę, że tego nie zrobisz, dopóki nie uświadomisz sobie, kogo kochasz! Nie wierzę, że miłość do niego się wypaliła! Lepiej, żebyś go zranił raz, a nie kilka. I tak dobijałeś go przez te dwa czy też trzy tygodnie, zamiast postawić sprawę jasno. Sam musiał dojść do tego, że już nie jest dla ciebie ważny, ponieważ pojawił się ktoś lepszy! Odrzuciłeś go!
- Miałem prawo...
- Miałeś! Nikt nikogo nie zmusza do bycia z kimś. Każdy ma wolną wolę, ale każdy ma też rozum! - krzyczał Ryu. - Nawet nie wiesz, jak on strasznie płakał. Znasz go doskonale, wiesz, jaki jest.
- I żeby go nie zranić, to miałbym być z nim, okłamywać, co czuję i ukrywać innego, aby nie skrzywdzić Katsu? - miał już dość awantury Kazamy. - Poza tym, to dorosły mężczyzna, a ty wstawiasz się za nim, jak jego mamusia.
- Jest dla mnie, jak brat - szepnął Ryu. – Chcę, by był szczęśliwy.
- Ja też! Tylko, że ja mu już szczęścia nie dam!
- A ja czuję, że przejrzysz na oczy i oby nie było za późno - dodał Kei.
- Pożądanie mnie nie oślepiło. Wiecie co? Idźcie już sobie - otworzył im drzwi.
Tanaka chciał coś jeszcze dodać, ale Ryu posłał mu ostrzegawczy gest, żeby tego nie robił. Wystarczy, że Nakamura ponownie będzie rozmyślał o Katsu i jego uczuciach. Ryu był pewny, że widział ból w oczach mężczyzny, kiedy mówił o płaczu Yamady.
- On go kocha.
- Skąd wiesz? - zapytał Kei, schodząc po schodach.
- Wydaje mu się, że jest inaczej, ale... Nie będziemy jednak zmuszać go na siłę do pozostania z Katsumim. Nadejdzie czas, że znów będą razem, o ile Haru odzyska racjonalne myślenie i nie będzie za późno. Katsu wiecznie nie będzie na niego czekał.
- Obyś się nie mylił, kochanie. Gdzie teraz jedziemy?
- Wracamy do domku. Eiji przychodzi dziś na kolację. Znów spędzimy rodzinny wieczór - chwycił go pod rękę i opuścili budynek.

20 komentarzy:

  1. Oj ten Haru....dobija mnie. Mam nadzieję że przejrzy szybko na oczy. Dobrze że Sejen porozmawiał z braciszkiem. Szkoda tylko że nie przyznał się on gdzie pracuje. Mam nadzieję że Sejen dowie się o tym od braciszka a nie od osób trzecich. No i Kei przyznaj sie w końcu że odwiedzasz Isamu bo będzie źle jak Ryu dowie się od kogoś innego. Czekam na nexta i kolację z Eijim. Mam nadzieje że wyniknie z niej coś dobrego.
    Renata

    OdpowiedzUsuń
  2. Wreszcie kolejny rozdział za nami, bo znów nie mogłam się doczekać, aż w końcu przeczytam. Zbyt wiele ten rozdział nie wniósł, za mało mi w nim konkretów, ale takie rozdziały też są w sumie potrzebne. Niech Haru wreszcie zbierze myśli. przecież on zaraz po Eijim był moim ulubieńcem. Ja chcę, żeby Haru znów uszczęśliwiał Katsu. ;(

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze z jeden taki odcinek, a znienawidzę Haru do reszty. Rozwalił mnie Sachi. To, co napisałaś odebrałam jak to, że on zarabia... ale nie własnym ciałem, co? Bo tak do zabrzmiało... Rany!
    Daisuke chyba powoli przekonuje się do Sejena, ale szlag mnie trafia, bo czekałam cały tydzień z nadzieją, ze w tym odcinku będzie ta pamiętna sobota w domu blondaska, a tu DUPA. No, cóż... Wygląda na to, że muszę... czekać dalej.
    Szlag by to trafił i wszyscy święci.
    Pozdrawiam, kochana, i nie rób mi więcej takich niespodzianek!
    obsesja

    OdpowiedzUsuń
  4. Łał... *.* ale szczerze myślałam, że ten rozdział będzie troszkę inaczej wyglądać XD Sejen... hymm...oni się w sobie po prostu zakochali! XD a nawet nie wiedzą kiedy! ^^ Haru jest głupcem, ja na jego miejscu nawet bym tak nie skrzywdziła Katsumiego! >.< A Kei... coś mam złe przeczucia co do jego znajomości z Isamu... Ryu będzie... pewnie zły, załamany i nie będzie chciał dopuścić do siebie myśli, że Kei go okłamał... czekam na następny rozdział! *.* Sidła miłości się super rozrosły :D a tutaj jeszcze troszkę brakuje do takiej extra akcji :P A ile będzie rozdziałów?? ja bym chciała, żeby było przynajmniej 50 :D XD zależy też jaką będziesz miała wenę, bo widzisz... chciałabym też przeczytać np. 16 lat później, co się dzieje z Ryu, Keiem, Haru, Katsumim, Shinem i wgl :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 50 rozdziałów? Nie, nie dałabym rady tyle napisać, ale 20 chyba będzie. Zobaczę ile zajmie to, co chcę napisać.

      Usuń
  5. Hurra! Super, jak zawsze - nic dodać, nic ująć. Też bym chciała wiedzieć, ile będzie rozdziałów. I czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. "W czym zawinił?" - Katsuś, słoneczko, ty w niczym. Ja zrobię sobie operację, trochę schudnę i będę z Tobą, noo *głaszcze*
    "Nie zrobisz tego, bo czekasz, aż ON zadzwoni." - Ryu to tak zawsze wali prosto z mostu bez krępacji, ale szczerze. Gdyby nie potrząsnął Aniołkiem, ten nie powiedziałby mu, gdzie jest.
    "Co ja miałem? - podrapał się po szyi. - Telefon, pokój." - haha, to było fajne xD
    "- W klubie coś złego cię spotkało? Gwałt?" - o jaa XD Miyo to ma naprawdę bogatą wyobraźnię XD Poza tym... nie no, to Sejen wyszukuje facetów, ostatecznie licząc na odprężenie, więc raczej nie doszłoby do takiej sytuacji... raczej... no... zabrzmiało to wątpliwie XD
    "- Kiedy je ściąłeś?" - Że co, proszę? O_O Katsumi ściął... niee, daj mi nóż. Albo cokolwiek - może być rozgrzany pręt, kurde! Haru, gdzie jesteś, podła gadzino?!
    "Wiedząc, że poza Miyo tak naprawdę nikt z tobą nie będzie gadał." - po tej rozmowie dotarło do Tozawy, co robi źle... że przesadza... Sej nie zagląda nikomu w łóżko, nie obserwuje jego/jej aktów miłosnych i uniesień, więc co kto ma do jego orientacji? O_o
    "- Raczej lew" - Shin jako lew? Tygrysek bardziej. Lubi się przytulać i skacze wokół córeczki. Ciekawe, jak zachowa się mała na przyjęciu.
    "- Nie, kurwa, boję się, żeby takie dzieciaki, jak nasz brat, nie wyzywali mnie!" - Sachi... dzieci się boi, nie ojca. W sumie takie słowa od dziecka są bardziej... bolesne, ale wystarczy z młodym pogadać, nawrzucać ojcu i nauczyć nowe pokolenie kultury ;P
    "Jak coś, to zawsze pozostaje Miyo i ich uspokoi." - ahh, gdyby Sej wiedział o wszystkim xD
    "Z jakąś głupią nadzieją, że to Katsumi, podążył, by je otworzyć." - uspokajając się przed dłuższą chwilę, dochodzę do wniosku, że nie chcę się starzeć, bo wtedy człowiek debilnieje xD Skoro Haru chce, aby jednak Katsu się pojawił (ma nadzieję, no), to po cholerę potem gada głupoty, że nie chce go unieszczęśliwiać? Gdyby kochał byłą miłość, to liczyłby, że do drzwi to ona się dobija... no, on. Ale opisujesz iście prawdziwe rozumowanie niektórych facetów - kocha, ale boi się do tego przyznać. Zaczyna z kimś innym, myśli o pierwszym, ale to tylko sentyment. Guzio prawda.
    Bulwersa zaliczam ostatnio XD
    "Wolałem przyjechać z nim na wypadek wojny." - mógł zostać... może Ryu posunąłby się do rękoczynów XD
    "- Znalazł się?" - i w tym momencie szlag jasny mnie trafił. Pioruny w oczach, widły w dłoni... co chcesz. Pełen wypas. Znalazł się? Trzeba było go szukać, kretynie jeden! No jak mnie to pytanie wkurzyło!!! Jakże cudownie z jego strony, że się zainteresował! ==
    "Katsu wiecznie nie będzie na niego czekał." - i nie powinien. Ojj, nie powinien i zagrodziłabym go drutem kolczastym.

    "Wtedy, innymi oczami na niego spojrzał." - wtedy spojrzał na niego z zupełnie innej perspektywy. Lepiej brzmi. Twoje zdanie ma błąd stylistyczny.
    "Ciągle tylko posiłki zjadam w restauracji lub stołówce szpitalnej" - To także. Ciągle posilam się restauracyjną żywnością lub tą ze stołówki szpitalnej.

    OdpowiedzUsuń
  7. zgadzam się z przed mówcą Haru za swoje winy powinien zostać zadźgany drutem !!!! a przynajmniej powieszony w parku na drzewie za jaja i robić blond słodziakowi za pinia te , a na sam, koniec wykastrowany łyżeczką do herbat . Jak mu zabraknie tego czym myśli to może ominie ludzkość Armagedon spowodowany przez wściekłego Ryu!!! Świetna notka!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że Haru ma wielu wrogów. Dobrze mu tak za to co zrobił. Ciekawe, czy w przyszłości zrehabilituje się w Waszych oczach. :D
      Podoba mi się, że on wzbudza takie emocje u Was.

      Usuń
  8. Haru... mam ochotę twarz mu sklepać. Zrehabilituje się? Chyba w następnym stuleciu. No weź, Luana, komu, jak komu, ale robienie krzywdy Katsumiemu to już jest grzech ;/ Nie, żebym inne postaci mniej lubiła, ale Katsumi wybitnie Ci się udał i - jak wspomniałam - szlag mnie trafia, jak czytam wypowiedzi tego głupka.
    Obrzezanie mu zrobię, a co! Zardzewiałym nożem... uahahaahhaha *szatański śmiech* XD
    No takich złych emocji to ja jeszcze do nikogo (z postaci) nie miałam. Krew mi się burzy, serce szybciej bije i mam ochotę bluzgać i bluzgać po ... nawet nie potrafię wymyślić cenzuralnego pseudonimu na tego idiotę! XD
    A on jest inny i... uhh == Kryzys wieku średniego? To niech weźmie, kurcze ten... no... Penigrę, albo Permen!
    Domyślałam się, że Pan (C)H. sam się nadzieje. Może ta stara miłość już ma kogoś na boku, a nim się bawi. Ohhh, jaka ja bym była szczęśliwa, gdyby to była prawa... zobaczyć wtedy minę Pana (C)H! ** Zawód... jestem straszną sadystką, ale on nie jest lepszy.
    Nie będzie przyjęcia... hm, szkoda, ale mała pewnie jeszcze pokaże Eijiemu, że go lubi xD
    Mmm, no raczej - Dei i Sej muszą być... tak pięknie ich Miyo wyrolowała XD Jak idzie jej powieść? Bo całkiem słusznie opisywała prawdziwe życie bohaterów xP
    Ma nie wybaczać! Niet, niet! XD Chyba, że po dłuuuuugim czasie (Jak Jiro i... uups... Ichiro xD) No i nie mogłoby obejść się bez próśb Pana (C)H., starań, wielu odrzuceń, wzmocnienia się Katsumiego, pokazania, że jest silny. Noo ;3 Role by się odwróciły.
    Mieć takiego ogiera i go zostawić... to się w głowie nie mieści O_O Za przeproszeniem - zamienił ogiera na szkapę xD

    Przepraszam za te poprawienia... Mam zakodowane w głowie, co poprawiać. To jest na swój sposób straszne i uciążliwe, ale wytłumaczalne, bo dzięki temu automatycznie wyłapuję wszystko na zajęciach. Mimo wszystko to raczej straszne jest XD (stylistycznie podpadłam w tym zdaniu XD)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zaczęłam właśnie czytać pierwszą część i mam nadzieję, że się szybko uwinę, żeby być na bieżąco ;P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno zdążysz być na bieżąco z rozdziałami. :D

      Usuń
  10. Dopiero chyba 15 razy się zabierałam za komentarz, bo akurat wtedy kiedy chciałam coś napisać to mój kot odkrywał swoje powołanie do bycia informatykiem. I już Zaraza przyszła... Więc się muszę spieszyć.
    Haru mnie wkurza. Bardzo. Kryzys wieku średniego? Czy się cofa w rozwoju?...
    Dobrze, że Shin i Eiji się zeszli z powrotem. Oni są po prostu stworzeni dla siebie.
    Miyo... Lubię ją! A jej bezpośredniość jeszcze bardziej.
    I mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach? Jak za starych czasów... :) bo wracam do blogowania. Za bardzo mi tego brakuje.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój kot też jest informatykiem. A może przejawia objawy do pomocy w pisaniu rozdziałów. Zawsze wtedy pakuje się na kolana i łapki mu do klawiatury ciągnie. :D
      Cieszę się, że wracasz i będę Cię powiadamiać. Tylko nie wiem, czy być wolała na blogu (widzę, że się przenosisz na blogspota), czy na gg.

      Usuń
    2. Wolałabym na blogu jeśli to nie problem. Na gg jestem tak... raz na 2 miesiące ostatnio ^^"
      A na blogspota się przenoszę powolutku, jak na razie jeszcze będę pisać na onecie, bo chcę poprawić stare rozdziały tyle ile dam radę. I się muszę szablonem pobawić skoro tu można edytować kod źródłowy.

      Usuń
  11. Tak profilaktycznie informuję,że na moich blogach pojawiły się nowe odcinki. Od dzisiaj będą się pojawiać co piątek, dlatego nie będę już raczej o nich informować. Zapraszam!
    obsesja

    OdpowiedzUsuń
  12. mrrr rodzinne wieczorki z rodzinką,słodko :3 a haru serio mógłby przejżeć w końcu na oczy... Ech.

    OdpowiedzUsuń