wtorek, 13 marca 2012

Tylko Ty 2 - rozdział 15

Ostatnio kompletnie nie mam czasu. Także przepraszam, ale nawet na gg właściwie mnie nie ma, więc i na Wasze wiadomości odpowiadam z opóźnieniem.
Przed Wami kolejny rozdział i dziękuję za komentarze. :*

Rozdział sprawdzała Ay. :*

***

Zmęczony wielogodzinnym czuwaniem przy córce wyszedł na szpitalny korytarz. Tuż przed świtem robił się ruch. Pielęgniarki w dyżurce obok sali, w jakiej leżała Aiko, rozdzielały leki dla małych pacjentów. Gdzieniegdzie słychać było odgłosy budzących się dzieci, które nie miały nic przeciw wstawaniu o tak wczesnej porze. Shin wyjrzał przez okno. Zachmurzone niebo sprawiało, że wokół panowała szarówka. Potarł palcami nasadę nosa. Oczy mu się zamykały, ale nie chciał spać. Zawrócił do sali. Jego córka spała spokojnie w łóżeczku i oddychała normalnie. Wczoraj przeraził się, widząc ją tak rozpaloną. Mała nigdy nie chorowała, a jeżeli już, to zazwyczaj były to drobne wirusy, jakie nie czyniły jej krzywdy. Wczorajszy nagły skok temperatury i to tak wysokiej, że Eiji musiał ich zawieźć do szpitala, wytrącił go z równowagi. Nie wiedział, co robić, panikował, płakał, jak baba. Był za to zły na siebie. Na szczęście Eiji nad wszystkim panował. Zadzwonił do swego przyjaciela i ten kazał przywieźć dziecko do szpitala. Miał szczęście, że Tanaka był z nim. Jego oparcie i siła bardzo mu się przydały. Lekarz, po zbadaniu Aiko, podał jej odpowiednie leki i gorączka spadła. Dziewczynka zasnęła. Okazało się, że dopadł ją jakiś okropny wirus, ale po krótkim pobycie w szpitalu i odpowiedniej kuracji wszystko będzie dobrze.
- Powinieneś odpocząć.
Shin obejrzał się za siebie. W progu pokoju stał Eiji. Na jego twarzy też było widać zmęczenie, w końcu był tu z nim całą noc.
- Nie chcę jej zostawiać.
- Ale ona potrzebuje zdrowego i wypoczętego ojca - zbliżył się do niego i położył mu rękę na talii. - Będzie jeszcze długo spać.
- I tak bym nie mógł zasnąć.
- Nie jestem ojcem, ale rozumiem, że dla każdego rodzica pojawiająca się nagle gorączka jest sporym stresem. Ale Aiko naprawdę nic nie będzie, jest w dobrych rękach. Poza tym nie wyganiam cię do domu. Obok jest wolna sala, możesz tam odpocząć. Niestety, nasz szpital ma tą wadę, że nie ma wspólnych sal dla dzieci i rodziców. Ale na pewno siostra oddziałowa i inni nikogo stąd nie wyrzucają.
Shin wiedział, że musi choćby na godzinkę się położyć, więc skinął głową i obaj wyszli. Eiji porozmawiał z przełożoną pielęgniarek, która właśnie zaczęła swój dyżur i dziesięć minut później blondyn, przykryty kocem, smacznie spał.
- A mówiłeś, że nie zaśniesz - Eiji ucałował go delikatnie w skroń. Jejku, jak on go mocno kochał. Niedługo zaczynał swój dyżur, ale postanowił dziś zamienić się z kolegą, a sam wrócił do pokoju, w jakim spała Aiko i usiadł na krześle obok. Też nie chciał zostawiać jej samej. Widział przerażenie w oczach Shina i sam czuł strach. Jednej nocy wszystko się zmieniło, w tym nastawienie do tego kruchego dziecka. Jeszcze wczoraj nie potrafił jej wziąć na ręce, a teraz siedział i patrzył na nią, a w sercu czuł ogarniające wszystko ciepło. Wiedział, że chce być z tą dwójką na zawsze. Cieszył się, że pozostałej rodzinie wyperswadował przyjeżdżanie tutaj, bez nich poczuł się, jakby sam miał swoją małą rodzinkę. Tą większą kochał, ale nie potrzebował tutaj więcej zdenerwowanych osób. Po ustąpieniu gorączki zadzwonił do nich i przekazał, że wszytko jest w porządku.

***

Kei poczuł dłoń głaskającą go po biodrze i lekkie pocałunki na szyi. Tuż przy pośladkach wyczuwał twardą męskość kochanka, która wyraźnie mówiła, czego pragnie osoba leżąca za nim.
- Obudź się, Kei - wymruczał Ryu. Otarł się o niego. Był skrajnie podniecony. Do tego różne myśli wzmacniały ten stan i już chciałby go wziąć. - Skarbie - zaczął całować mu szyję.
- Długo będziesz mi tu mruczał, zanim zabierzesz się do roboty? - sam nie był obojętny na to, co robił Ryu. Mężczyzna od dawna w nim nie był. Nie lubił być traktowany delikatnie niczym lalka z porcelany, mimo że on taki dość często był dla Ryu, sam zawsze chciał być przez niego brany od razu, szybko i ostro. Czuł na swoich plecach mocno przylegający tors partnera.
Kazama zsunął mu bokserki i od razu wycisnął żel na palce i wsunął je między pośladki mężczyzny. Rozsmarował nawilżenie na zewnątrz, pomasował wejście, ponaciskał, a po chwili dwa palce znajdowały się wewnątrz Keia, który chętnie wygiął się bardziej w ich kierunku.
- Mówię ci, nie baw się ze mną.
- Taki jesteś chętny, bruneciku? - wbił zęby w jego ramię. - Jesteś gotów? - wiercił w nim palcami. Otwierał go na siebie.
- Zaraz cię walnę - warknął, ale ułożył się wygodniej na boku. – Tak, jestem, daj go.
Jasnowłosy nie czekał na większe potwierdzenie, uśmiechnął się tylko i palce zastąpił swoim członkiem. Pozycja boczna zawsze sprawiała im trudności, ale Kei uniósł wysoko nogę i dał mu lepszy dostęp do siebie.
Stęknął, czując rozciąganie, ale było to przyjemne. Uwielbiał się długo kochać z Ryu, ale szybki, poranny seks na rozluźnienie był im obu potrzebny. Ryu nie dał mu wytchnienia, zaczął się w nim poruszać na tyle szybko, że łóżko drgnęło.
- O kurwa, Ryu, nie będę czuł tyłka przez miesiąc.
- Sam chciałeś, więc nie marudź - wysunął się z niego i uklęknął w taki sposób, że Kei nadal leżał na boku, a Ryu ponownie wszedł w niego, jakby ten leżał na plecach. Chwycił jego nogę, przez co brunet już nie musiał jej trzymać i zajął się swoim penisem.
Kazama brał go mocno i głęboko, więc obaj wyczuwali, że to nie potrwa już długo.
- O Ryu... Ach - kochał chwile, kiedy Ryu dominował w łóżku. Nie był to wtedy łagodny kociak. Zresztą, on takiego nie chciał. Pragnął faceta, który sprawi, że w głowie wybuchną mu fajerwerki i da mu silny, zagłuszający wszystko orgazm. Ale i tak częściej wolał być na górze.
- Kocham cię, Kei, nie mogę już dłużej - oparł czoło o jego ramię, pchnął biodrami ostatni raz i doszedł w swoim mężczyźnie. Przed oczami mu przez chwilę pociemniało.
Kei ścisnął mocniej swój członek i również szczytował, cały szczęśliwy, że trafił mu się taki facet. Poczuł, jak jego partner wysuwa się z niego i odwrócił się w stronę Kazamy.
- Też cię kocham, kotku.
- O której umówiłeś się z tym lekarzem? - Ryu całował go czule po piersiach.
- Tak koło czternastej.
- Ale czego on od ciebie chce?
- Może powie mi coś na temat śmierci Isamu. Był przecież pilnowany, a... -
- Nie myśl o tym - Ryu pocałował go w policzek. - Chodźmy pod prysznic. Później zadzwonię do Shina.
- Prysznic to doskonały pomysł, zwłaszcza, że coś mi z tyłeczka wycieka.
- Ponownie cię naznaczyłem - puścił mu oczko Ryu i wybiegł szybko z łóżka, aby uciec przed ripostą albo klapsem Keia.



***

Głupi, piskliwy dźwięk wdarł się siłą do jego uszu, przerywając słodki sen. Przez jedną małą chwilę miał ochotę wysłać to coś na drugi koniec świata, zanim dotarło do niego, że ten piskliwy dźwięk to dzwonek jego telefonu. Na oślep sięgnął do kieszeni i wyjął komórkę.
- Taa.
= Shin? Masz dziwny głos - odezwał się Ryu.
- Spałem, pacanie.
= Sorry, chcę tylko wiedzieć, co z moją bratanicą.
- Dobrze, jak mówiłem, to był jakiś wirus. Dziś lekarz powie, czy wracamy do domu. Zadzwonię, kiedy będę coś wiedział i najwyżej przywieziesz mi ubrania na zmianę.
= W porządku.
- A co tam w domu? - wstał z łóżka i przeciągnął się.
= Po staremu. Miyo właśnie pojechała do szkoły, a ja pędzę do galerii.
- Pojechała... Która godzina?
= Dochodzi ósma.
- Zadzwonię później. Zasnąłem na tak długo. Eiji mi kazał. Idę do Aiko.
= Ok. Cześć.
Shin podążył do sali obok. Nie wierzył, że tak długo spał. Przez to jego córeczka została sama. Pchnął drzwi jej pokoju i zamurowało go. Jego oczy widziały bardzo miły obrazek, ale serce nie chciało w to wierzyć. Na krześle siedział Eiji i trzymał na rękach małą dziewczynkę. Aiko spała, uśmiechnięta i bezpieczna. Tanaka podniósł swoje czarne oczy na blondyna.
- Co tak stoisz?
- A... Ale ty. Ja...
- Uświadomienie sobie paru rzeczy może zająć całe życie lub jedną noc - wstał ostrożnie i położył dziecko do łóżeczka. Potem podszedł do partnera. - Na szczęście mnie zajęło to tylko tą noc. Cały opór wobec niej zniknął. Sam się wystraszyłem jej chorobą tak, jakby to było moje dziecko. Shinya, kochanie, - owinął ręce wokół drobniejszego ciała - pragnę stworzyć z wami rodzinę. Będziesz mój? I pozwolisz mi zaadoptować twoją córkę?
Nogi miał jak z waty. W uszach czuł dudnienie serca, a w dodatku odebrało mu głos. Eiji chce adoptować jego dziecko? Chce stworzyć coś, o czym od dawna marzył? Rodzinę? Jedyne, co mógł zrobić w tej chwili, to zarzucić mu ramiona na szyję i pokiwać głową.
- To znaczy tak? - zapytał Eiji. Ponowne kiwnięcie głową go w tym upewniło. Ten dzień był początkiem ich wspólnego życia. - I wiesz co? Był lekarz. Możemy zabrać Aiko do domu. Zapisał leki i będzie dobrze.
Czuł się taki szczęśliwy. Nie zasługiwał na to po tym, co zrobił, ale cieszył się, jak małe dziecko.
- Będę twój - wyszeptał Kazama.
- A ja twój - ucałował go w czoło. - A ona nasza. Zobacz.
Shin wysunął się lekko z uścisku. Aiko patrzyła na nich i wyglądała na uszczęśliwioną.
- Podoba jej się widok nas razem? - zapytał Eiji.
- Na pewno - teraz jego serce uwierzyło w to, co zobaczył po wejściu do pokoju.

***

- Dziś nadszedł wasz wielki dzień - biolog potarł ręce. - Oddajecie swoje dzieła w moje łapki, a za tydzień przekonacie się, które z projektów zyskają miano najlepszych. Zanim zaczniemy właściwą lekcję... - po klasie przebiegł szmer i jęki zawodu. - Coście myśleli, że zaraz zacznę sprawdzać prace, a wam dam wolne? - cała klasa pokiwała twierdząco głowami. - Przykro mi, że was rozczarowałem, ale idziemy zgodnie z planem i nie chce robić opóźnień. To zanim zaczniemy właściwą lekcję, poproszę o oddanie waszych prac. Mam nadzieję, że nie zapomnieliście wypełnić również tabelek i podpisać się.
- Nie zapomnieliśmy? - Miyo szturchnęła łokciem Sejena.
- Nie zapomnieliśmy i jak jeszcze raz mnie tak walniesz, to nie odezwę się do ciebie przez miesiąc.
- No oki, oki.
W tym czasie Daisuke oddał ich wspólny projekt, tak się umówili poprzedniego dnia. Wracając od biurka, blondyn tylko zerknął na nich i usiadł obok Tetsu, który zaraz zaczął go zagadywać.
- Szkoda, że dopiero za tydzień poznamy wyniki - marudziła dziewczyna. - Będę siedzieć, jak na szpilkach i czekać.
- Na pewno dostaniemy dobrą ocenę. I nie jęcz mi tu.
- No, co? To mi podniesie średnią, bo ja z paru przedmiotów jestem kompletna noga.
- A ja z matmy i tak nie narzekam.
- Aleś ty dziś drażliwy. Rozmawiałeś z nim?
- Przecież wiesz, że on mnie w szkole unika.
- Ale patrzył się na ciebie.
- No i?
- Panna Tanaka i pan Amori, może prowadzicie ciekawą rozmowę, ale rozpoczynamy lekcję - biolog założył ręce na piersi.
- Przepraszamy - Miyo uśmiechnęła się potulnie, a Sejen zabrał się za spisywaniu tematu z tablicy.

Na przerwie poprzedzającej angielski Sejen wyszedł na dwór odetchnąć świeżym powietrzem. Nie było mu łatwo widzieć Daisuke i nie zbliżyć się do niego. Zwłaszcza po tym, co sobie wczoraj uświadomił było to szczególnie trudne. Porównywał to na równi z bolesnym oparzeniem, którego nic nie może załagodzić. Usiadł na ławce i wpatrzył się w krajobraz otaczający szkołę. Zawsze ten sam. Masa drzew, ogrodzenie, kilka boisk przeznaczonych do różnych sportowych dyscyplin, będących teraz pustymi z powodu zimna, stały się jedną z wizytówek tego liceum. Nie mógł się doczekać ukończenia szkoły, a do tego było tak daleko, że aż się skrzywił. Do tego, daleko też było do zdobycia serca Tozawy, o ile jest taka możliwość. Od dłuższej chwili obracał w dłoniach telefon, nie mógł podejść bez wyraźniej przyczyny do blondasa, to mógłby chociaż zadzwonić lub napisać smsa. Przecież Dai go za to nie zabije. Tylko jeden telefon, na przerwach nauczyciele nie ścigali ich za rozmowę przez komórkę. A swoją drogą ciekawe, pod jaką nazwą umieścił go Tozawa. Wątpił, że wpisał jego imię lub "kochanek". Nabrał w płuca powietrza i wypuścił je ze świstem. Odnalazł w książce Daia i nacisnął przycisk połączenia. Przyłożył komórkę do ucha. Nie musiał długo czekać na odebranie rozmowy.
= Tak?
- To ja.
= Wiem, czego chcesz? To nie najlepszy moment, Tetsu jest obok.
- Nie chce się narzucać, ale mogę wpaść do ciebie? Nie teraz, ale tak po południu.
= Możesz, będę w domu sam. Muszę kończyć.
- Słuchaj, a jak ty masz mnie wpisanego w komórkę?
= Głupek.
- Hm?
= Haha, chciałbym teraz widzieć twoją minę. Po prostu "S.".
- Szkoda, że nie jakoś czulej.
= Po co? Gdyby określić charakter naszych spotkań, to prędzej musiałbym napisać coś w stylu "gorące ciałko" - ściszył głos Tozawa.
- No tak, bo tylko to dla ciebie ma znaczenie - wymamrotał.
= Słucham?
- Nie nic. Powiedziałem cześć, bo zaraz dzwonek na lekcje.
= Nara.
Sejen pierwszy rozłączył rozmowę. Przykre było dla niego to, że Dai nie brał na poważnie ich spotkań. Chociaż wiedział, że chodziło tylko o seks, ale to bolało. Po minucie faktycznie dzwonek zawołał na lekcje, więc czym prędzej wbiegł do budynku.

***

Wkurzał się, bo miał masę pracy, a nie mógł się skupić. Wkurzał się, bo miał Naohiro, a wciąż nie mógł pozbyć się z głowy słodkiego Katsu. Ścisnął przez koszulę łańcuszek, stało się to jego rytuałem. Wkurzał się, bo powinien przecież myśleć o swojej miłości, a nie mógł tego robić. Nie spał, nie jadł, tylko przeżywał tortury. Każdy dzień był tak straszny, że piekło wydawało mu się lepsze od tego. Najgorzej, że chciał zobaczyć Katsu, tak bardzo tego pragnął, że gotów był umówić się z nim lub wyśledzić mężczyznę pod domem Kazamy albo pod jego pracą, byleby tylko móc chociaż raz na niego spojrzeć. Wkurzał się, bo przecież kochał Naohiro, a tu w nim były takie uczucia, że aż serce bolało. Czy można kochać dwie osoby naraz? A jeżeli tak, to jak dowiedzieć się, która jest ta właściwa, tak na całe życie? Z Katsumim było mu dobrze, był szczęśliwy. Mógł liczyć na spokój, którego zawsze pragnął i ustabilizowane życie. Natomiast z Naohiro nic nie było do końca przewidywalne, czuł dreszczyk emocji, jakiego Katsu mu nie zapewniał. A seks? Gdyby się głębiej nad tym zastanowić, to Katsumi w tej kwestii wygrywał. Był zniewalający, uroczy i taki uległy... A Naohiro stawiał opór, chciał go sobie przyporządkować w łóżku, na co Haru nie mógł pozwolić. Obiecał sobie, że już nigdy nie odda się żadnemu mężczyźnie, za bardzo mu to przypominało jego pierwszy zawód. Dlatego z Katsumim było idealnie. On był stuprocentowym pasywem. Z Naohiro kochali się rzadko, wtedy, kiedy mężczyzna mu na to pozwolił, nakręcało go to, ale i stopowało.
Poczuł silny ból głowy i powitał go z radością, bo ten zagłuszał to, co stawało się coraz bardziej bolesne. I to pozwoliło mu podjąć decyzję. Musi go zobaczyć.

***

Tymczasem, nieświadom myśli swojego byłego partnera, Katsumi rozmawiał sobie swobodnie z Yumiko. Polubił tą niezdarną dziewczynę. Rozweselała go.
- I uwierzysz, że moi znajomi przystali na to? - mówiła kobieta. - Są odważni, ja bym nie spędziła nocy w tamtym zamku.
- Na pewno tam straszy?
- I to jak. Nocami słychać wycie...
- Dobra, wierzę ci - podniósł dłoń w obronnym geście. Siedział na biurku i czekał na klienta, z którym miał omówić ostateczne warunki wystawy. Spotkał się z nim już parę razy i dobrze im się współpracowało.
- Nie mów, że jesteś taki delikatny?
- Czasami.
Więcej już nie dyskutowali, gdyż do sekretariatu wszedł klient. Młody, dwudziestodziewięcioletni mężczyzna ubrany sportowo uśmiechnął się promiennie do obecnych osób. Jego wzrok na dłużej zatrzymał się na Katsumim.
- Panie Williams - Yamada przywitał się z nim, wyciągając ku niemu swą szczupłą dłoń.
- Panie Yamada - oddał gest. - Miło znów pana widzieć. Cieszę się, że to pan zajmuje się moimi rzeźbami.
- Proszę mi wierzyć, że gdyby nie pomoc właściciela, to niewiele bym wiedział o sztuce.
- Niech pan nie mówi, że erotyka nie jest panu znana. Moje rzeźby doskonale ją przedstawiają.
- Jest znana, ale... - Katsu opuścił wzrok z zawstydzenia. O erotyce rozmawiał tylko z Haru, ewentualnie z Ryu. A ten człowiek był obcy i tak intensywnie na niego patrzył. - Dobrze, to przejdźmy może do gabinetu, tam porozmawiamy.
- Wolałbym porozmawiać w jakiejś restauracji, jestem głodny. Co pan na to? Zapraszam.
- Ja...
- Idź, chwilę temu mówiłeś, że byś coś zjadł - wtrąciła Yumiko. I bynajmniej nie obchodził ją przeszywający, niczym sztylet, wzrok Katsu.
Chłopak westchnął. Z jednej strony też był głodny, ale z drugiej jakoś niezręcznie czuł się przy Connorze Williamsie. Zawsze była z nimi Yumiko, a teraz mieli być sami. Nie miało znaczenia, że w restauracji będą inni ludzie.
- To co? Obok widziałem fajny lokal - Williams ponownie się uśmiechnął. Kiedy to robił, w lewym policzku pojawiał mu się mały dołeczek.
- Tylko wezmę terminarz. Musimy ustalić ostateczne terminy - zanim się odwrócił, już miał w rękach swój kalendarz. Yumiko puściła mu oczko.
- To gotowy?
- Tak, panie Williams.
- Wolałbym, żebyśmy mówili sobie po imieniu.
- To nieprofesjonalne - Katsumi ruszył pierwszy do wyjścia.
- Ale bardzo ułatwia współpracę - ponowny uśmiech rozjaśnił oblicze Connora.
- Możliwe.
- To jak będzie? - gdy już wyszli na chodnik przed galerią, chwycił Katsumiego za przedramię, zatrzymał i nie puszczał.
Katsu spojrzał na niego zdezorientowany. Ten człowiek wyraźnie okazywał mu zainteresowanie już na poprzednim spotkaniu i nie wiedział, jak ma się z tym czuć. Nadal kochał Haru. Tylko tamten już go nie chciał.
- Dobrze, mówmy sobie po imieniu.
- Doskonale - dopiero wtedy Williams go puścił. - To teraz możemy omówić szczegóły, ale wpierw napełnijmy brzuchy, o wiele lepiej mi się wtedy myśli - zaśmiał się.
Yamada tylko skinął głową i ponowił swe kroki ku pobliskiej restauracji. Nie wiedział, że jest obserwowany przez swą jedyną miłość, która w sercu poczuła ukłucie zazdrości i bólu.

Haru nie był pewien, kim jest ten mężczyzna, ale wyraźnie widział, że nowy znajomy byłego kochanka jest zainteresowany blondynkiem. Kiedy złapał go za rękę, miał ochotę krzyczeć: „On jest mój!", ale już nie był jego. Sam porzucił słodkiego Katsu i nie miał teraz prawa ingerować w nowe życie i nowych kochanków Yamady. Wrócił do swego auta i pojechał do domu. Pomimo całej postawy wyrażającej obojętność, w jego duszy trwała walka tak jakby dwóch światów. Tego, który był po stronie Katsu i tego, jaki walczył za Naohiro.

***

Musiał znaleźć sposób, żeby po wykładzie zostać z Adachim sam na sam. Nie mieli okazji, by porozmawiać. Mężczyzna nawet do niego nie dzwonił. Nie chciał się z nim spotkać? Wątpił w to, bo widział te rzucane powłóczyste spojrzenia. A może tylko mu się wydawało? Sachi przez chwilę miał wrażenie, że odczuwa silną obsesję na punkcie tego mężczyzny. Śnił o nim, marzył, myślał. Pragnął słuchać jego wibrującego głosu, tego sypialnianego, przeznaczonego tylko dla kochanka. Chciał zatonąć w jego oczach i mieć go na sobie, w sobie. Czuć ręce obejmujące go. Usta wyznające uczucia... Jeszcze chwila, a oszaleje. Gotów był nawet zrezygnować z jego zajęć, aby w przyszłości nie mieli problemów, gdyby coś wyszło na jaw. Obaj mogliby się narazić na szykany i zazdrość innych, a kiedy Sachi zdałby egzaminy u niego, takie coś mogłoby być podejrzane. Tak to przecież nie byli w liceum, tylko na studiach. Są dorosłymi ludźmi. Zaraz, o czym on myśli? Przecież nikt nie wie, że on jest gejem, to skąd mieliby wiedzieć o jego fascynacji swoim cholernie seksownym wykładowcą. A on już rozmyślał o przyszłości, jakby liczył na coś więcej niż tylko o zjednoczeniu dwóch ciał w gorącej ekstazie zakończonej... stop. Nie może o tym myśleć. I tak przeżywał istne tortury. Na każdym wykładzie Adachiego był twardy. Miał ochotę wrzeszczeć z frustracji.
Z ulgą przyjął koniec wykładu, ale zarejestrował, że Mitsuo chce zabrać swoje materiały i szybko zniknąć. Wydało mu się to śmieszne. Przecież ten człowiek nie wyglądał na tchórza. Chciał wiedzieć, dlaczego na pierwszym spotkaniu podał fałszywe imię. Chociaż zdarzało się, że prawdziwą tożsamość klientów znał tylko jego szef. Szef, z którym musi się spotkać w sprawie kończącego się kontraktu.
- O nie, dziś mi nie uciekniesz - pomyślał Amori. Szybko podbiegł do mężczyzny. - Mogę chwilę z panem porozmawiać?
- Słucham?
- Mam kilka pytań w sprawie etyki dziennikarskiej.
- Ale to macie omawiać z panią dziekan.
Sachi obejrzał się, aby sprawdzić, czy wszyscy opuścili salę. Zbliżył się niebezpiecznie blisko do Mitsuo. Chwycił go za rękę i położył sobie dłoń na swoim kroczu. Oczy Mitsuo się rozszerzyły.
- Co ty robisz?
- Każdy twój wykład, profesorze, sprawia mi ból. Nikt mnie już nie umie zaspokoić, tylko ty. Od tamtej nocy wariuję - potarł swoje krocze jego dłonią.
- Jesteś bezpośredni - oczy mężczyzny zabłyszczały. Od razu zmienił swój chłodny stosunek do chłopaka.
- Bo moje pragnienie jest wciąż nieugaszone - jęknął. Och, chciałby rozpiąć swój rozporek, aby poczuć jego palce na nagiej skórze.
Mitsuo sam ścisnął go mocniej, a drugą ręką wyjął swoją wizytówkę.
- Tu jest mój adres. Dziś wieczorem masz być u mnie - ton był wręcz rozkazujący.
- A nie uciekniesz, profesorze? - ponownie podkreślił ostatnie słowo.
- Ostatnio coś mi wypadło. A ty jutro nie będziesz mógł siedzieć - odsunął się od chłopaka.
- Ty tylko udawałeś takiego strachliwego - stwierdził młodszy.
- Chciałem sprawdzić, jak długo wytrzymasz.
- Czy nie zrezygnuję z ciebie w natłoku klientów?
- Właśnie.
- Profesorze, z ciebie nie sposób zrezygnować – tak, jak poprzednio odwrócił się i wyszedł, kręcąc tyłeczkiem.
Adachi udawał obojętnego i osiągnął swój cel. Ewidentnie chłopak szalał na jego punkcie. Wiedział, jak działał na niego i zafascynował go ten młody mężczyzna. Pragnął jeszcze jednego, aby Sachi zrezygnował z pracy w agencji. Stać go było na coś lepszego. Gdy wybierał go na pierwsze, płatne spotkanie, nie sądził, że tak zapadnie mu w pamięć. Wiedział jednak, że nie mógłby spotykać się z kimś o reputacji Sachiego, więc nie miał zamiaru już więcej się z nim umawiać. Przeżył szok, spotykając chłopaka tutaj. I wtedy zapragnął go mieć całego, ale nie z jego zajęciem. Wiele go kosztowało, żeby umówić się z nim na drugie spotkanie, z którego i tak zrezygnował, co było trudne. Chciał go trochę potrzymać w niepewności, wzbudzić większe zainteresowanie. Chłopak musi myśleć o nim, a może odda mu też swą duszę. Pragnął wiedzieć, czy Sachi jest gotów zrezygnować dla niego z "pracy". Porozmawia wtedy z rektorem i zmieni grupę, którą nauczał, aby być z tym małym rozpustnikiem. Nie był zazdrosny o klientów, to tylko praca, ale Sachi zawsze mógł się w którymś zakochać, a to by znaczyło, że mógłby go stracić. Poza tym chciał go mieć w łóżku na wyłączność. I będzie go miał.

***

Shin wysiadł z samochodu i po przejściu na jego drugą stronę, otworzył drzwi. Nachylił się, aby odpiąć pas w foteliku, na którym siedziała jego córka. Eiji, zanim wyszli ze szpitala, podjechał szybko do sklepu i kupił najlepszy i najbezpieczniejszy fotelik, jaki mieli. Teraz odwiózł ich do domu. Zachowywał się, jak odpowiedzialna głowa rodziny, co wzbudzało radość Shina, ale jednocześnie niepokój, ponieważ Tanaka zaczynał traktować go, jak jakąś babę.
- Chodź do tatusia - wziął dziecko na rękę.
W tym czasie Eiji zdążył wypakować zabrane w pośpiechu do szpitala ubranka małej i stał już obok.
- Chcę im to dzisiaj powiedzieć - rzekł podekscytowany.
- Co? - Shin zamknął drzwi.
- O tym, jakie mamy plany.
- Aaa, o tym. Będą zaskoczeni - szedł w stronę domu.
- Liczę, że pozytywnie. Powiemy im wieczorem, jak wszyscy będą.
- Ok.

***

Kei usiadł przed biurkiem lekarza, który prowadził chorobę Isamu. Nie myślał, że jeszcze kiedyś zobaczy to miejsce.
- Dlaczego pan mnie tu wezwał?
- Muszę pana przeprosić, że dopiero teraz, ale wyjechałem na urlop i zapomniałem przekazać mojemu zastępcy list do pana.
- List? - pochylił się, opierając łokcie na kolanach.
- Tak. List od pańskiego przyjaciela. Napisał go do pana tuż przed samobójstwem. I proszę mi wybaczyć, że dopiero teraz go panu dam - otworzył kluczykiem szufladę w biurku.
- W porządku, ja tylko jestem zaskoczony, że Isamu coś do mnie napisał.
- Proszę - psychiatra podał mu zamkniętą kopertę.
- Nie sprawdzali państwo, co jest w środku?
- Nie. Uznaliśmy, że to prywatna korespondencja. Były głosy, żeby to otworzyć, ale nie mamy prawa czytać zapewne o czymś, co dotyczyło relacji pana i Isamu. Co innego, gdyby to było morderstwo.
- Rozumiem i dziękuję - spojrzał na trzymaną w ręku kopertę. Na razie nie był gotów zajrzeć do środka. - To wszystko?
- Tak. Prywatne rzeczy pana przyjaciela wzięła jego matka.
- To dobrze. W takim razie do widzenia.
- Oby w lepszych okolicznościach.
- Tak, ma pan rację.
Ukłonił się, widząc, że mężczyzna jest człowiekiem starej daty i opuścił ten biały pokój.

***

Było już po południu, kiedy Daisuke wprowadził Sejena do salonu. Cieszył się, że rodzice pojechali do babci po całym dniu załatwiania wszystkiego, aby ojciec mógł otworzyć swoją kancelarię.
- Napijesz się czegoś?
- Nie - Sejen rozejrzał się, jakby był tu pierwszy raz.
- Chciałeś się spotkać, bo... - Dai podniósł brwi, mierząc go wzrokiem. Amori zachowywał się inaczej. - Czy ja coś zrobiłem ostatnim razem?
- Dlaczego pytasz? - nie patrzył na niego. Chciał być z nim, ale bał się, że w jego oczach Tozawa wszystko wyczyta.
- Dziwnie się zachowujesz. Na przykład, kiedy jesteśmy sami, pierwszy rzucasz się na mnie, a dziś uciekasz.
- Dlaczego ja mam wszystko robić pierwszy? - zatrzymał się przed kominkiem. Och, jego marzeniem było mieć w przyszłości dom z kominkiem. Dlatego musiał się uczyć, aby dostać dobrą pracę i pozwolić sobie na pewne wygody. Drgnął, kiedy Dai objął go od tyłu i położył brodę na jego ramieniu.
- Widzę, że coś jest nie tak.
- Dai, dobrze jest. Mam po prostu takie dni. Dziś znów zaczepiali mnie te osiłki z 3D.
- Zrobili ci coś? - zaniepokoił się.
- Nie, tylko zwyzywali. Przynajmniej Tetsu dziś dał mi spokój - pogłaskał go po dłoni. Ta bliskość go uspokajała. Ponownie budziła nadzieję, bo Daisuke sam z siebie okazał mu czułość. Czułość nie prowadzącą do seksu. Nie wzbudzającą podniecenia.
- Trzymałeś się od nas z daleka.
- Dlaczego wciąż się z nim kumplujesz? - odwrócił się w jego ramionach i objął w pasie. Będzie brał jak najwięcej z takiej bliskości.
- Nie wiem. Chyba po prostu obawiam się jego reakcji. On mnie naprawdę uważa za kumpla i wścieknie się.
- Obawiasz się tego, czy raczej tego, aby on nie zaczął cię wyzywać?
- Widzę, że mnie znasz. Boję się, że w jakiś sposób poznałby prawdę o mnie lub nawet sam z zemsty rozpowiedziałby plotkę, nie mając dowodów, że jestem gejem. Zrobiłby to tylko po to, żeby mnie zmieszać z błotem.
- A ze mną może to robić? - wtulił nos w jego szyję. Chłopak tak wspaniale pachniał.
- Nie może, ale gdy go unikasz, nie ma powodu, aby cię atakować.
- Nie zbliżam się, bo ty tego nie chcesz. Przecież wiesz, że nie rzuciłbym ci się w ramiona. Szanuję twoją decyzję. Sam nadal bym chciał, aby nikt nie wiedział o mojej orientacji.
- Wtedy, te plakaty... - Tozawa przełknął ślinę.
- Rozwiesił on. A ty mu pomagałeś. Tylko nie wiem, w jaki sposób się dowiedział.
- Widzieliśmy cię pod tym klubem dla gejów. Całowałeś się z jakimś gościem.
- Rozumiem. Mogłem bardziej uważać - podniósł głowę i zieleń trawy spotkała się z jasnym błękitem nieba. - Pocałuj mnie - rozchylił zapraszająco wargi.
Z tym Daisuke nie miał problemów. Lubił całować te usta. Smakowały mu bardziej niż niejeden słodki deser. Delikatnie dotknął ich swoimi, a kiedy to zrobił, silny prąd przebiegł mu po kręgosłupie. Działo się to za każdym razem, ale ostatnio dołączało do tego szybkie bicie serca.
Sejen zamruczał mu w usta w chwili, kiedy dwa języki splotły się we wspólnym tańcu, na przemian z zębami, które podszczypywały wargi drugiego chłopaka. Ręce do tej pory grzecznie obejmujące plecy Daia zsunęły się na biodra i przyciągnęły go jeszcze bliżej. To samo uczynił drugi chłopak, tylko w dodatku popchnął go na stojącą za nim kanapę. Ciężar blondyna na sobie przyjął z pełnym zadowoleniem. Przyszedł tutaj z postanowieniem, że dziś nie będą tego robić, ale właśnie się przekonywał, jak szybko człowiek zmienia zdanie. Nie umiał oprzeć się temu dotykowi, mimo wiedzy, że jest on spowodowany bardziej pożądaniem, a nie miłością.
- Co ty ze mną robisz? Znów cię chcę - wyszeptał Dai, a potem ponowił pocałunek, nie pozwalając mu na odpowiedź, prawie wpychając mu język do gardła. Jedyne, co Sejen mógł zrobić, to mruczeć, prężyć się pod nim, jak kot i docisnąć swoje biodra do jego. Sejen chwycił go za pośladek i ścisnął.
- Ekhem. Przeszkadzam?
Serca obu chłopaków pieszczących się na kanapie prawie stanęły, słysząc znany im głos. Natychmiast przerwali pocałunek i spojrzeli w stronę przybyłej osoby. Mikato stał z założonymi na piersi rękoma i niemałym szokiem na czerwonej twarzy. Daisuke zsunął się z szatyna i tak, jak był bliski podniecenia, tak szybko oklapł. Nie tylko w tamtym miejscu. Ledwie utrzymał się na drżących nogach. Teraz wszyscy się dowiedzą. Już będzie po nim.
Sejen usiadł i poprawił zmierzwione włosy. Najgorzej, że nie wiedział, co ma robić. Mikato nie wydawał się być zły i wolał poczekać na rozwój wypadków.
- Ccc... co tu robisz? - Dai podszedł do przyjaciela. Jego tak mógł nazywać. Natomiast Tetsu po prostu był.
- Drzwi były otwarte - przerzucał swój wzrok z Tozaway na Amoriego i z powrotem. - Dai, ty leżałeś na nim i go całowałeś.
- Uwierzysz, jak powiem, że uczyłem się robić usta-usta?
- Nie. Trzymałeś go za pośladek i... - odkaszlnął. Nie było mu zręcznie o tym mówić - ...ocierałeś się, a on mruczał, jak zadowolony kocur.
- Ja nie mruczę - zaprzeczył Sejen.
- Uwierz, że mruczysz, szczególnie w łóżku... - przerwał Tozawa zrozumiawszy, co właśnie powiedział. Czuł, że ma duszę na ramieniu i ona zaraz sobie odleci, a on padnie tu trupem ze strachu. - Zapomnij o tym, co powiedziałem - zwrócił się do Mikato. - To wszystko nie tak. To pomyłka - zaczął się bronić, w jego głosie słychać było panikę. - On, ja... To nie tak. To, co widziałeś, to miraż.
- A co, my jesteśmy na pustyni? - zapytał Mikato. Miyo miała na niego coraz większy wpływ. Dość często się spotykali. Coraz bardziej był ubawiony jego zachowaniem. Nie podejrzewał, że oni obaj... W ogóle nie brał pod uwagę tego, że Daisuke jest homoseksualistą. - I uspokój się, bo zaraz zawału dostaniesz. Nie powiem, że nie jest mi dziwnie... no wiesz... ale ja nie jestem z tych, co gejów zamknęliby w obozie.
- To znaczy, że nie masz nic przeciw? - skołowany Dai usiał obok Sejena. Coraz więcej ludzi dowiadywało się o nim i nie spotykało go nic złego z ich strony. To go uspokoiło.
- Nie. Nigdy nie miałem. Kuzyn mojego taty jest gejem, ale mieszka w Holandii i ożenił się ze swoim wieloletnim partnerem.
- Zamknij usta Dai, bo coś ci wpadnie - Sejen zamknął mu szczękę kciukiem.
- Chociaż nigdy nie widziałem dwóch całujących się chłopaków i zobaczenie tego na własne oczy sprawia, że mnie to trochę krępuje, ale jest ok - usiadł naprzeciw nich. - I wy razem? Kiedy? Jak?
- Zbliżyliśmy w czasie tego całego projektu - zaczął Sejen.
- Kłóciliśmy się i nagle połączył nas pocałunek - rumieńce pojawiły się na policzkach Daisuke.
- Ale ukrywacie to? Jesteście parą?
- Nie - zaprzeczył Dai, jak dla Sejena zbyt szybko, ale cóż miał na to poradzić. Przecież wiedział, że nie są razem i to się nie zmieni. - I nie mów o tym nikomu. Błagam.
- Z naszej szkoły wie tylko Miyo - poinformował Amori. - Sama się domyśliła.
- Nadal jestem w szoku, ale przejdzie mi i spoko, nic nie powiem.
- Wiesz co, Mikato? - Dai w końcu się uśmiechnął.
- Co?
- Ty jednak potrafisz powiedzieć więcej niż dwa słowa.
- Jak mam o czym mówić, to mówię. Pójdę już. Dai, odniosłem ci zeszyt - podniósł się. - To kontynuujcie to, do czego zmierzaliście - ponownie poczerwieniał. - Lepiej już zniknę.
- Odprowadzę cię - Tozawa wyszedł za nim. Tuż przy drzwiach zatrzymał przyjaciela. - Nie wygadaj się Tetsu.
- Spoko. Znasz mnie. Sekrety zostają u mnie. Cześć.
- Zaraz, ty może jesteś...
- Jestem hetero.
- Ok. Cześć - zamknął za nim drzwi. Musi uważać, za dużo ludzi przyłapuje go na gorącym uczynku. Co by było, jakby zamiast Mikato wszedł tutaj Tetsu? Już się go nie bał, zwłaszcza o pracę ojca, po prostu obawiał się reakcji ludzi, bo nie wszystkie będą miłe, jak te ostatnie.
- Długo będziesz tam stał?
Daisuke wstrzymał oddech. Sejen w samych spodniach stał oparty o framugę drzwi. Kciuk jednej ręki włożył za pasek, a drugą przesunął zachęcająco po swym torsie.
- Chyba co innego mi właśnie stanęło - wyszeptał Tozawa.


Connor Williams
 

18 komentarzy:

  1. Dobre to "Coś innego mi właśnie stanęło"... (a zresztą parę innych tekstów też). Rozdział super, jak zawsze. Fajnie, że Eiji przekonał się do Aiko, a Mikato okazał się w porządku. Teraz czekam tylko na to, jak Haru pozna prawdę o Naohiro i Tetsu dostanie wpi.... Znaczy się za swoje xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem działam z opóźnieniem... Zapomniałam dodać jeszcze jednego: Reakcje Daisuke - bezcenne (za wszystko inne zapłacisz kartą MasterCard xD)

      Usuń
  2. Napisałam komentarz, wcisnęłam coś przypadkiem i zniknął. Ależ jestem na siebie zła. No to zaczynamy od nowa... Ale dużo wątków poruszyłaś, lubię to, praktycznie każdy idzie w kierunku, który mnie zadowala,ale się miło złożyło.
    Jak dobrze, że Eiji i Shin stworzą szczęśliwą rodzinkę, wiedziałam, że choroba tego dziecka ich do siebie jeszcze bardziej zbliży. Cudownie.
    Czułam, że Haru nadal kocha Katsu, zawsze w niego wierzyłam, wspaniały Haru, niechże teraz tylko w końcu zacznie działać i nie pozwoli, aby Willams za bardzo zbliżył się do Katsu.
    Widziałam, że pan profesor będzie chciał Sachiego na własność, tego potrzebowałam. Naprawdę tym wątkiem tak jakoś nieświadomie leczysz moje zdołowanie. Dziękuję.
    List? Ciekawe co w nim napisał.
    Miło by było gdyby do Daia wreszcie zaczęło docierać, że Sejen czuje do niego coś więcej i sam zaczął to odwzajemniać.
    Dziękuję za ten rozdział. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Shin jest ciotowaty :D No bo weźcie,o co tu płakać,ryczeć,panikować?Ja rozumiem,że kocha córkę,bla bla,ale no ej XD Poza tym to była tylko gorączka,to takie typowe u małych dzieciaków.Zawsze w głupich serialach są takie sceny,że dzieciak ma gorączkę,potem wsio i okazuje się,że to tylko głupia,nic nienzacząca choroba.W sumie szkoda.
    Cóż za przecudowna scena,gdy Shin ujrzał Ejiego z Aiko na kolanach...Normalnie aż rzygam tęczą :D
    W ogóle to ile ta Aiko ma?Z roczek?Bo to to nie mówi jeszcze,nie?XD

    Kei używający słowa "tyłeczek" w odniesieniu do siebie jest dziwny :D

    Oho,pan Williams :D

    Kochaniutki ten profesor :3

    "- Jestem hetero." Wal się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widać Twoją miłość do Aiko. :DD A dziecko ma dwa latka.
      ""- Jestem hetero." Wal się." Hahaha. Niestety nie każdy może być gejem. :D
      A Shin ostatnio zrobił się strasznie mamciowaty. Czy się zmieni? Nie wiem. :D

      Usuń
  4. Dodałam zdjęcie Connora, bo wcześniej zapomniałam to zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział! Nieźle się porobiło z Tetsu i Haru... Shin i Eji w końcu nadchodzą dla nich szczęśliwe dni, dla reszty też ;)
    Daj i Sejen żądzą. ^^
    Moje ulubiuone pary to :
    1. Kai x Ryu
    2. Dai x Sejen
    3. Shin i Eji
    4. i Tetsu Haru, ale.... nie wiem co teraz będzie! buuu :(

    Ale mam nadzieję, że następny rozdział będzie lepszy i będzie dokończenie sexu Dai'a i Sejen'a ;P Życzę weny i pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ok, dla mnie za krótkie, tyle czekałam, i teraz znów uchh... :P
    Dobra, nie lubię Haru, niech jeszcze się potnie... pff, Katsu już się 'leczy' z niego, a on znów zaczyna, a potem jak go skrzywdzi to osobiście zabiję Haru. Fajnie, że Eiji zaakceptował małą. :) cieszy mnie to, tylko, aby nie traktował Shina jak babę.. eh... A co do Sachiego, mam nadzieję, że skończy z agencją, bo widzę, że chłopak się zakochuje w Panu Profesorze :D haha A co do 'kchanka' Sejena (wybacz znów zapomniałam jak ma na imię) to nie podoba mi się to, jak traktuje Sejenka mojego... och.. moze wytrwam do następnej części.. jak nie uschnę....
    + zapraazam do siebie, na juz ostatni odcinek Darkside Of The Sun :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Olaboga po raz kolejny.
    Robi się gorąco, mrrr.
    To lubię. Nawet bardzo. XD
    Nawet nie mam weny na pisanie komentarza, bo z chęcią bym jeszcze poczytała, tak więc pisz już kolejny rozdzialik :33

    OdpowiedzUsuń
  8. O mraau, usta stworzone do całowania *__* Connor, ja ciebie chcę! Jak on by pasował do Katsumiego... oczy mają podobne - a kiedyś i długość włosów.
    Końcówkę rozdziału pisało Ci się bardziej lekko niż reszta... tak mi się wydaje, bo przy wymianie zdań z trójką naszych przystojniaków niemal leżałam rozwalona na biurku xD
    "Ale ona potrzebuje zdrowego i wypoczętego ojca" - Eiji tak dobrze zna Shina ;3 Fakt, że trochę zachowuje się jak taki... tatusiek, ale jeszcze do niedawna był zupełnie chłodny w stosunku do Aiko. Niech Shin pozwoli mu zsynchronizować obydwa zachowania, aby wyszło neutralnie.
    "- Ponownie cię naznaczyłem" - hahaha, Kei sam jego chciał. xD Trafił mu się wspaniały partner. A to zdanie przekazało mi do łebka wizję marcujących się kotów... a że nim jest Ryu, to naznaczanie swego partnera uznaję za w pełni odpowiednie do jego futrzanego gatunku xD Obawiam się tylko, że dobry naruszy niespodziewany list od Isamu...
    "Na krześle siedział Eiji i trzymał na rękach małą dziewczynkę." - no nareszcie! Dzieci gryzą, to fakt, ale Eiji to całkiem spory osobnik - zapewne zauważyłby wcześniej, że brakuje mu ręki, czy nogi xD
    "- Coście myśleli, że zaraz zacznę sprawdzać prace, a wam dam wolne?" - marzenia każdego, he, he xD Mógł chociaż sprawdzać te tabelki i ewentualnie uzgadniać z uczniami, co mogliby od ręki poprawić, a nie... zły nauczyciel! xD
    "Wkurzał się, bo miał Naohiro, a wciąż nie mógł pozbyć się z głowy słodkiego Katsu." - ha, i ma o kogo być zazdrosny, bo Connor to kawał ciacha z wisienką! Uhh, ogromną wiśnią XD A denerwuj się, czuj zazdrość, niech cię zgryza! Patrz, co straciłeś, bo po Naohiro zostanie ci tylko nieprzyjemny, gorzki posmak oszustwa!
    "Cieszę się, że to pan zajmuje się moimi rzeźbami." - wiem, o jakie rzeźby chodzi, ale nie miałabym nic przeciwko kształtowaniu tych, którymi poszczycić mógłby się bez koszuli i marynarki xD
    "Kiedy to robił, w lewym policzku pojawiał mu się mały dołeczek." - no to teraz wiem, czemu go tak lubię! Niech żyje dołeczek po lewej i górka po prawej!
    "Chwycił go za rękę i położył sobie dłoń na swoim kroczu. Oczy Mitsuo się rozszerzyły." - że też tylko oczy, a nie rozporek na przykład.. ale ja jestem zboczona O_O
    "Dziś wieczorem masz być u mnie - ton był wręcz rozkazujący. - A nie uciekniesz, profesorze?" - zaraz dam Ci link do emotikony, która pokazuje mój stan po przeczytaniu tejże kwestii. http://www.worldcam.pl/images/emoticons/w00t.gif oraz http://emoty.blox.pl/resource/blush.gif Ahh, jak Sachi będzie tak do niego mówił, to będziesz miała na sumieniu kałużę rozmazaną na panelach xD
    "Ukłonił się, widząc, że mężczyzna jest człowiekiem starej daty i opuścił ten biały pokój." - o łaaał! Kurcze, kultura! Ale to, że napisałaś taki szczegół... pokłony, biję pokłony!
    "Mikato stał z założonymi na piersi rękoma i niemałym szokiem na czerwonej twarzy." - oł... Wiem, że z jego strony nie można się niczego bać, ale serce podeszło mi do gardła, bo myślałam, że to Tetsu.
    "- Uwierzysz, jak powiem, że uczyłem się robić usta-usta?" - aż brat się pytać, z czego się tak śmieję na głos xD Absolutnie mnie tym rozłożyłaś!
    "Uwierz, że mruczysz, szczególnie w łóżku..." - to się Tozawa wkopał w maliny xD Ale Sejuen, choć troszkę, ale utarł mu nosa, bo Tozawa przyznał, że TO robili ;P
    "- A co, my jesteśmy na pustyni?" - o, a to druga perełka xD Haha, Mikato wyrobił się przy naszej pisarce xD
    Uhh i na koniec ta poza Sejena... ha, po coś tu przyszedł, więc nie zamierza bawić się w uciekanie czy gry wstępne xD

    OdpowiedzUsuń
  9. ---
    Znowu dwójka wygrywa xD Dwie osoby pisały o posklejanych wyrazach, ale czytały rozdział chyba wtedy, gdy dopiero go poprawiałam.

    Ja ostatnio zakorzeniam się przy nauce =='

    Taa... ostatni... chociaż nie jestem pewna, czy dam radę napisać, bo przyjeżdża dziewczyna brata.
    Oj tak, Orion potrzebuje rówieśników w różnym... e... wieku O_o To znaczy - pięcio -jedenasto i siedemnastolatków. Oh, i Daniela, oczywiście, który pilnowałby go od przesadnej zabawy, zbyt gwałtownej buntowniczości i dalszych chęci do pisania notatek xD
    Ori chciał zaimponować Danielowi, choć gdyby podczas próby z ożywieniem ptaka działo się coś złego, od razu by zrezygnował... chociaż kto go tam wie xD
    Oddanie się Orionowi - i zajście w ciążę odbędzie się w dalszej przyszłości. Chłopaki różnią się wiekiem, więc zanim Ori będzie już... w pełni sobą, skupią się na aktach nie wymagających ponoszenia odpowiedzialności za (jakby nie patrzeć) uwodzenie nieletniego xD Jeszcze by Daniela złapali Łowcy i co wtedy? Nawet Misiek by nie pomógł - w końcu szef Łowców martwił się o maluszka. ;P Bałam się, że spapram scenę końcową...

    Taaak, Lucek słyszał, jak Ori maltretował Daniela XD Właśnie po to tam był, aby zainterweniować, gdyby chłopaki nie zastosowali się do ostrzeżeń i jednak zdecydowali na seks ;P
    Mezalians, prawda? Ale Orionowi nikt nie przetłumaczy. Ot stwierdzenie - to przecież Ori... jemu się przecież nie da wtłuc do głowy pewnych rzeczy xD
    No właśnie zastanawiałam się, jak wyjaśnić serce... to znaczy jego kształt i przypomniały mi się karty do gry xD I tak poszło xD

    Przerwa pewnie trochę mnie rozleniwi, ale pozwoli nabrać dystansu i zastanowić się, co chcę tam umieścić. Nadal mam tylko urywane kawałki, środek i tyle. Skrawki początku i znowu bez końca (tak samo mam z tym opowiadaniem o zamku. Wszyscy mi do siebie pasują, tylko nie główna para xD) Jedna Łza, jedna para gejowska... też chciałabym przy jednej wytrwać xD

    OdpowiedzUsuń
  10. a już myślałam, że Haru zagada do Katsu..
    miło mnie Eiji zaskoczył ;D hehe cacy ;D
    jak zwykle bo nie może być inaczej booooskie ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Wiedziałam, że po chorobie Aiko Eiji przekona się do niej. W końcu ma serce a każdego by zmiękczyła choroba dziecka w szczególności tak uroczego jak ona :) Poranny sex Keia i Ryu mrauuuu :) Ciekawi mnie strasznie co jest w tym liście od Isamu . Kiedy w końcu Daisuke da dojść do głosu swojemu sercu i przyzna się przed sobą, że nie jest to tylko sex ? Mam nadzieję że już nie długo bo przykro mi, że Sejen cierpi. Wiedziałam, że Mikato okaże się prawdziwym przyjacielem. Mam nadzieję że dostanie się On Miyo :) Oby w końcu Dai się ujawnił bo takie ukrywanie prędzej czy później wychodzi na jaw a szkoda by było mi chłopaków jeśli wyszło by to w sposób obraźliwy ,zły. Haru ogarnij w końcu swoje uczucia bo jak tak dalej pójdzie to Katsu sobie kogoś znajdzie a ty stracisz bezpowrotnie szansę na bycie z nim. A widać że bardzo go kochasz tylko zagubiłeś się.
    I na koniec profesorek :D Uwielbiam go. Zakładam Team Mitsuo :) Rzeczywiście myślałam,że troszkę się on wystraszył a tu taka niespodzianka. Wredotka mała. Ale rozumiem go dobrze, że chce mieć Sachiego na wyłączność. Czuję, że Sachi podczas rozmowy z szefem nie przedłuży kontraktu. Bardzo minie to ucieszy. Już się nie mogę doczekać ich kolejnego spotkania w domku profesora :D
    Renata

    OdpowiedzUsuń
  12. ,,- Chyba co innego mi właśnie stanęło - wyszeptał Tozawa.'' Hahahaha xD świetne. Rozdział bardzo przyjemny i pozytywny ;) Już się nie mogę doczekać spotkania profesora ze swoim (i moim) ulubionym studentem ;D czekam niecierpliwie ;**

    vampirka_15

    OdpowiedzUsuń
  13. Hahah, kochana, ale żeby tylko miauu i miauuu - te bestie gryzą się nawzajem, aby dorwać co lepszą kocicę! xD Gdybym sfilmowała ich poczynania, ktoś mógłby mnie posądzić o nagrywanie niedozwolonych walk bokserskich xD
    Oj no właśnie! Ryu to kocur! Biały, z puszystym ogonem, którym ponętnie kusi, ocierając twarz Keia, ale to wciąż kocur xD Zabrzmi to trochę sadystycznie, ale nie mogę doczekać się tego koszmaru xD
    Sachi i Mitsuo przyciągają się jak dwa magnesy. Historia Ryu i Keia była inna, ale faktycznie, mają podobne szaleństwo na punkcie partnera (choć Kei - nie wiem czemu, wydaje mi się z całej trójki najbardziej... hmm... nie dziecinny, ale taki... młodzieńczy, no... w sensie, że ciut szalony, zwariowany, ale i lekkomyślnie odejmujący decyzje - zbyt szybko). Nie wiem, czy dobrze myślę...
    Nie ma to jak właśnie sceny, albo jakieś zdania, które dawno chciałyśmy użyć. Uhh, tak mnie kręci ostatni rozdział Przestrzeni, a nie wiem, czy zdołam go dodać. Kurcze... tak to jest, jak się nie ma nic w zapasie.

    Z pewnością Lucek przerwałby synowi, gdyby Daniel chciał od niego czegoś więcej. He he, z nim to tak trochę jak z Eijim - nagle uświadamia sobie o rodzicielstwie i chce od razu pełnić tę funkcję. ;P

    Zakończenie zawsze kiedyś do głowy wpadnie, tylko co zrobić, kiedy bohaterów ewidentnie nie ciągnie do siebie? XDD

    Ahh, jak ja się cieszę na niektóre przedmioty, które mam - na przykład wiedza o filmie ;3 Mogę do woli rozmawiać o anime! xD

    OdpowiedzUsuń
  14. Ejj, bo zaraz to ja zamknę się w sobie xD Niedobra ze mnie istota... oj niedobry skrzat xD Ale koszmar tylko wzmocni więzi Ryu i Keia... szczypta cierpienia za garści szczęścia. ;P
    Przecież nie musisz opisywać wszystkiego dokładnie. Trzeba zostawić pole dla wyobraźni czytelników, a jak! xD O tak, niech Ryu z czasem wyjawia, co mu się śniło ** Łożesz, nakręciłam się xD
    Postaram się napisać ten rozdział, ale obawiam się najgorszego, bo... chyba będzie długi, a poprawienie go plus wcześniejsze napisanie zajmą sporo czasu... a mam sporo zadane na uczlenię. Kto wymyślił prace domowe, no daj spokój... --'

    OdpowiedzUsuń
  15. Hahah, a ja jutro chyba będę skakała na uszach z radości, że mogę spędzić 40 minut na przyjemnym czytaniu i odstresowaniu się. ;3

    OdpowiedzUsuń